Trwają poszukiwania następcy Wengera

19.04.2018, 01:12, Kamil Garczorz 56 komentarzy

Wszystko wskazuje na to, że czas Arsene'a Wengera w Arsenalu dobiega końca, a w klubie już trwają poszukiwania odpowiedniej osoby do zastąpienia Francuza.

Kontrakt Wengera z klubem z północnego Londynu wygasa w czerwcu 2019 roku, ale 68-latek miałby się pożegnać z klubem już po trwającym sezonie, nawet w przypadku sięgnięcia po zwycięstwo w Lidze Europy. W poszukiwania jego następcy zaangażowani są Ivan Gazidis, Sven Mislintat oraz Raul Sanllehi.

Raul Sanllehi popiera kandydaturę Luisa Enrique, który od prawie roku pozostaje bez pracy. Obaj panowie to dobrzy znajomi, pracowali razem w FC Barcelonie, gdzie Sanllehi pełnił funkcję dyrektora sportowego.

Mislintat, szef skautów, swoje poszukiwania prowadzi w Niemczech, a tam jego uwagę przykuli Julian Nagelsmann z Hoffenheim oraz Domenico Tedesco z Schalke. Obaj są zaliczani do grona jednych z najlepszych trenerów młodego pokolenia, Nagelsmann ma 30 lat, a Tedesco jest zaledwie dwa lata starszy. Obaj również z powodzeniem prowadzą swoje kluby na niemieckich boiskach.

Główny dyrektor Arsenalu, Gazidis, również ma kilka kandydatur. Jednym z nich jest Mikel Arteta, były piłkarz oraz kapitan Arsenalu, który trenerskiego rzemiosła uczy się pod okiem Pepa Guerdioli w Manchesterze City. Pod obserwacją Gazidisa znajduje się też Brendan Rodgers, znany z prowadzenia angielskich zespołów. Był trenerem między innymi Swansea oraz Liverpoolu, a teraz święci sukcesy w Celticu. Trzecim z kandydatów jest Leonardo Jardim. Portugalczyk w poprzednim sezonie zachwycił piłkarski świat prowadząc AS Monaco do tytułu mistrza Francji oraz półfinału Ligi Mistrzów.

Podjęcie decyzji nie należy do najłatwiejszych. Gazidis, Mislintat oraz Sanllehi mają inne wizje na zastąpienie Arsene'a Wengera, a ostateczne słowo ma należeć do Stana Kroenke.

Arsene Wenger pracuje w klubie od 1996 roku, ale tak słabego sezonu pod jego wodzą Arsenal jeszcze nie miał. Kanonierzy zajmują dopiero szóstą pozycję w Premier League z iluzorycznymi szansami na awans do pierwszej czwórki.