Utracona tożsamość
09.04.2021, 15:28, Eryk Szczepański 51 komentarzy
Era postwengerowska trwa już niespełna 3 lata, a rzucane ochoczo tuż przed odejściem Francuza hasła "gorzej na pewno nie będzie", stają się koszmarem, z którego klub nie jest w stanie się obudzić. I nawet nie chodzi tu o same wyniki sportowe (które swoją drogą są tragiczne), ale o tożsamość, która zniknęła z północnego Londynu, wraz z opuszczeniem Emirates Stadium przez Wengera. Co gorsza, od tamtego momentu i ja czuję, że coś zostało mi zabrane.
Obojętność. Tak mógłbym opisać to, co coraz częściej czuję, myśląc o Arsenalu. Złość mi już dawno przeszła, a zażenowanie chyba na tyle mocno weszło w moją codzienność, że przestaję je zauważać. Te nieliczne momenty naprawdę dobrej gry i pewnych, zasłużonych zwycięstw z lepszymi rywalami, traktuję raczej jako ciekawostkę. Odstępstwo od normy, które na kilka chwil przywraca mi uśmiech i budzi wspomnienia. Trwa to zazwyczaj do kolejnego meczu, więc i przyzwyczaić się nie zdążę. I tak sobie koegzystujemy – ja i mój Arsenal.
Choć mimo pandemii, klub nadal ma ogromną wartość finansową, paradoksalnie w moich oczach się rozpada. Po odejściu Arsene’a wszystkie procesy wewnątrz organizacji miały być usprawnione, a wygląda to tak, jakby działało wyłącznie w wersji demo. Drużyna, która była jedną z najładniej grających na świecie, jest teraz nijaka. Niczym podstawowy szablon w pakiecie MS Office. Zwykła, nudna, bez polotu. Błędne decyzje podejmowane zarówno na boisku, jak i w gabinetach sztabu szkoleniowego są tak liczne, że trudno za nimi nadążyć. Do tego ten ostentacyjny brak zaangażowania, który boli najbardziej, bo tysiące piłkarzy umierałoby na boisku, żeby móc zaistnieć w Arsenalu. Ale większość z tych, którzy aktualnie grają z armatką na piersi, już nie musi się starać. Zupełnie jakby wygrali los na loterii i śmiali się z takich słów jak ambicje czy oczekiwania.
Żeby było jasne, mam świadomość, że ten regres zaczął się już wcześniej. Tak jak piłkarsko kocham Wengera za jego romantyczną wizję futbolu, tak wiem, że odszedł za późno. Rewolucja wprowadzająca Arsenal na salony i jeszcze trudniejsza droga usłana cierniami, aby na tych salonach pozostać, dała mu wiarę, że będzie w stanie wskrzesać jeszcze jeden, ostatni płomień w drużynie. Jego obsesja na punkcie wygrywania własnymi metodami, przysłoniła mu widok na odjeżdżający pociąg z rozwijającym się taktycznym futbolem, który potem próbował dogonić na własnych nogach. Mimo wszystko zmęczony i poobijanym tym pościgiem trzymał wszystko w ryzach i sprawiał, że klub funkcjonował tak, jak powinien. Mam wrażenie, że dopiero teraz widać, jak wielką „cichą” robotę robił Francuz. Swoją klasą i estymą spajał tysiące puzzli, które leżą teraz rozrzucone i nikt nie ma pomysłu, jak je złożyć do kupy.
Pamiętam jak kiedyś Boss prześmiewczo powiedział, że nie bardzo rozumie, czym jest stanowisko dyrektora sportowego i co taka osoba miałaby robić w klubie. Na każdej płaszczyźnie funkcjonowania klubu chciał mieć moc decydowania i samemu wszystkim zarządzać. Osobiście uważałem, że to błąd. Miałem przekonanie, że im więcej obowiązków oddeleguje innym osobom, tym bardziej będzie mógł się poświęcić drużynie, co pozwoli dokręcić jeszcze trochę śrubę z wynikami. Teraz zaczynam rozumieć, czego się obawiał. Wiedział, że jeśli sam tego nie dopilnuje, klub się rozdrobni. Odpowiedzialność się rozejdzie, a skuteczność zarządzania spadnie. Teraz po czasie widać, że w całości poświęcił się nie drużynie Arsenalu, ale całemu klubowi. Dbał o ten wielki organizm, by pozostawić po sobie fundamenty pod lepszą przyszłość. Niestety w moim odczuciu jego praca została zmarnowana.
Już w ostatnich latach panowania Wengera dało się odczuć, że klub powoli odsuwa go od władzy. Z perspektywy czasu nawet nie mam o to pretensji. Aż nadto widoczne było zagubienie Francuza, więc logicznym było budowanie podwalin pod nowy start. Jednak sposób w jaki zostało to robione powoduje lekki niesmak i zdziwienie, że naprawdę nikt nie miał lepszego planu.
Zaczęło się od systemu StatDNA, który niejako narzucał, którzy zawodnicy mają zostać zakupieni, kompletnie lekceważąc zdanie menedżera i pomijając przy tym najlepszego scouta z północnego Londynu, Francisa Cagigao. Następnie zatrudniono Svena Mislintata, który miał stanąć na czele nowej kopalni talentów ( Guendouzi – wypożyczony, Mavropanos – wypożyczony, Torreira – wypożyczony, Sokratis, Mchitarian i Lichtsteiner – odeszli), który szybko został zwolniony. Chcąc zapobiec dalszemu bałaganowi z kontraktami, zatrudniono wybitnego specjalistę – Hussa Fahmy’ego – który zastał Arsenal drewniany, a zostawił w lepiance z gliny i kupy. Za jego kadencji za darmo odeszli Ramsey, Koscielny, Monreal, Sokratis, Mustafi, Welbeck, Mchitarian i oczywiście Mesut, któremu sam sprawił najwyższy kontrakt w historii klubu. Potem był niemówiący po angielsku Emery, z którego śmiali się piłkarze, Raul Sanllehi skupujący odpady z zaprzyjaźnionych drużyn, a wszystko kończyło się grupowymi zwolnieniami z symbolem klubu Gunnersaurusem na czele. Chaos to chyba odpowiednie słowo, by opisać tę planowaną latami rewolucję.
Decydenci zdali sobie sprawę, że popełnili sporo błędów i doszli do wniosku ze wszystko, co do tej pory się wydarzyło, trzeba wyrzucić do kosza i spróbować jeszcze raz nakreślić plan na najbliższe lata. Kluczem mieli być byli zawodnicy, którzy mają dawny Arsenal we krwi i spróbują przywrócić go na Emirates Stadium. Dyrektorem sportowym został Edu, członek legendarnej drużyny Invincibles, a menedżerem Mikel Arteta, były kapitan Kanonierów. I o ile tę pierwszą kandydaturę traktuje obecnie jako całkiem dobry pomysł, tak z Artetą mam duży problem.
Nawet nie tyle z samym Mikelem, co z faktem jego zatrudnienia. Bo czy można mieć za złe Hiszpanowi, że gdy nadarzyła się okazja do spełnienia marzeń, to z niej skorzystał? Tylko głupi by tego nie zrobił. Ktoś kto nie jest trenerem, tylko asystentem, i nie ma absolutnie żadnego doświadczenia, nagle dostaje ofertę pracy w jednym z największym klubów na świecie, który w dodatku jest pogrążony w jednym z największych kryzysów w swojej historii. Co mogło się nie udać?
I choć od początku byłem negatywnie nastawiony do tego pomysłu (z lekkim powiewem nadziei i zauroczenia po wygraniu Pucharu Anglii), to tak naprawdę nie mam do niego pretensji. Hiszpan wszedł w niesamowite bagno i to w dodatku w piekielnie trudnym czasie pandemii, który ogranicza możliwości finansowe klubów do minimum. We wdrożeniu jego pomysłu na grę przeszkadzali mu mierni piłkarze, którzy zalegają w klubie od ostatnich lat Wengera, a możliwości ich szybkiej wymiany są ograniczone. Poza tym Mikel się dopiero uczy, to jest jego pierwsza praca. Nie mam wątpliwości, że darzy on jakimś uczuciem północny Londyn i stara się prowadzić drużynę najlepiej, jak tylko umie, ale popełnia błędy i dopiero na nich będzie budować swoje doświadczenia. Musi się dziesięć razy przewrócić, żeby potem stać na silnych nogach. Tylko czemu ten kurs trenerski odbywa się w Arsenalu?
Najważniejszy egzamin został oblany. Wiadomym było, że skoro wchodzimy w ten projekt, to od razu nie będzie widocznych wyników. Trzeba było to zaakceptować i obserwować powolną poprawę w pojedynczych aspektach. Tym kluczowym było zaangażowanie w drużynie. Od x lat borykamy się z problemem zawodników, którzy grają za nazwisko. Świętych krów, które niezależnie od formy mają pewne miejsce w pierwszym składzie. I choć tu pojawił się mały promyk nadziei na początku tej przygody, to teraz wygląda to dramatycznie. Hiszpan nie bał się sadzać gwiazd na ławce, dając jednocześnie szanse młodym lub tym, którzy po prostu byli w lepszej formie. To był jasny sygnał, że obowiązuje zasada czystej karty i każdy walczy o miejsce na boisku. Problemem były jednak proporcje tych głodnych gry, do tych, którzy nie wykazywali się większym zaangażowaniem, bo mimo młodzieńczej energii Saki, Smitha-Rowe’a czy Martinelli’ego, zdecydowana większość dalej gra na stojąco. I tu ukazuje się nam największy problem tego projektu, problem, którego wcześniej spodziewali się wszyscy poza zarządem - Arteta nie wzbudza szacunku u piłkarzy. A ci zachowują się jakby byli na wakacjach. Na boisku nic im się nie chce, nie walczą, nie chcą umierać za klub. Dreptają przez 90 minut, nie wypełniając założeń Mikela i przechodzą obok kolejnych spotkań. Ale to nic – szybki post na Instagrama, że są together i focused on the next game i wszystko gra.
Pytanie, kiedy młodsi nauczą się od starszych, że nieważne jak się prezentujesz, to ogromna pensja i tak się należy. A jeśli jednak jakimś cudem nie dadzą się sprowadzić na złą drogę, to pewnie będą chcieli odejść, bo kto normalny zostanie w klubie bez ambicji, gdzie zawodnicy żyją w strefie komfortu, a jak kolejny mecz nie wyjdzie, to zamiast konsekwencji, wszyscy klepią się po plecach i udają, że jest dobrze. Tak to niestety wygląda, gdy w szatni brakuje autorytetu, a na ten pracuje się długimi latami.
Z lekkim przymrużeniem oka traktuje komentarze mówiące o tym, że gdybyśmy wcześniej zwolnili Wengera, to była szansa na zatrudnienie Kloppa. Natomiast nie rozumiem dlaczego nie skorzystaliśmy z możliwości zatrudnienia innego doświadczonego trenera, albo chociaż po prostu jakiegokolwiek trenera. Wielki, długoterminowy projekt, oparty na byłym kapitanie drużyny fajnie wygląda na papierze, ale w domyśle Arsenal po to pozbył się Wengera, żeby zrobić ten brakujący krok na przód. Teraz jesteśmy trzy do tyłu, kolejny rok oglądając czwartkowe pojedynki z pasterzami w Lidze Europy, jednocześnie obliczając matematyczne szanse na awans do tych rozgrywek przez ligową tabelę…
I tak jak gorzej miało nie być, jak wreszcie nadeszła zmiana wypalonego starca, tak okazało się, że ten Wengerowski, najgorszy Arsenal od niepamiętnych czasów jest teraz czymś, do czego zaczynamy tęsknić. Francuz w swoim najgorszym sezonie z Kanonierami zdobył 63 punkty. Mikel Arteta musiałby wygrać wszystkie mecze do końca bieżącego sezonu, by pobić ten wynik. Tu aktualnie się znajdujemy - 16 punktów nad strefą spadkową i 32 od pierwszego miejsca. Z wypalonymi gwiazdeczkami, trenerem bez posłuchu i mokrym snem o przywróceniu tożsamości wielkiego klubu, który w rzeczywistości staje się coraz bardziej groteskowy.
Mam tego pecha, że pamiętam wielki Arsenal. Ostatnie mistrzostwo, twierdzę Highbury i to jak przeciwnicy jeszcze przed wyjściem na murawę wiedzieli, że przegrają mecz. Fantastyczny Wengerball, który w najtrudniejszych czasach posuchy pozwalał chociaż nacieszyć oko i z dumą powiedzieć, że nie wygraliśmy, ale graliśmy pięknie. I ostatnio naprawdę mam wrażenie, że żyję wspomnieniami i to one jeszcze mnie zmuszają do oglądania transmisji naszych spotkań. Bo jakie dziecko włączy teraz mecz z Dundalk czy innym Rapidem i zakocha się w Kanonierach? Normalnie nawet nie spojrzałbym w kierunku Arsenalu, ale właśnie ta dziecięca miłość nie pozwala mi odejść. Trochę jakbym był uwięziony między flashbackami z dzieciństwa a niepopartymi niczym nadziejami, że to właśnie będzie ten sezon, kiedy wszystko się ułoży. Niestety, bez dobrego planu się nie ułoży.
Zjadająca mnie obojętność jest straszna, dręczy mnie przez nią sumienie. Chcę znów poczuć tę iskrę i nie móc się doczekać kolejnego spotkania, traktując dzień meczowy jak święto. Chcę się cieszyć po zwycięstwach i cały dzień chodzić wkurzony po porażkach. Chcę bez wstydu pytać znajomych, czy widzieli ostatni mecz. Chcę po prostu odzyskać mój Arsenal.
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Świetny tekst. W punkt.
Ta tożsamość zniknęła już za Wengera, zresztą tak jak jest to napisane... Czy Arteta nie ma posłuchu wśród piłkarzy? Pewnie nie ma takiego posłuchu jaki miał Wenger, ale to nie tak że piłkarze go nie słuchają. Myślę też że pandemia jest czynnikiem który przeszkadza Artecie bardziej niż innym bardziej doświadczonym menadżerom, bo to nowa sytuacja z którą trzeba się zmierzyć dla Artety w pracy menadżera wszystko jest nowe. Ja tam jeszcze wierzę w jego projekt myślę że piłkarze też wierzą, tylko nie zawsze wystarcza im sił żeby pokazać to na boisku.
No niestety kochasz to cierp co Eryk myślałeś że będzie jak w bajce zaczarowany ołówek? Man Utd znasz historie jak odszedł Fergi? To Czekaj i nie panikuj że Arteta beee
W punkt. Arsenal to ciężka miłość, to zawsze powtarzam znajomym. :)
Jednak Papcio Wenger to był gość :)
Papcio wróć :(
totenham ma doświadczonego trenera, liverpool ma doświadczonego trenera, everton ma doświadczonego trenera a dzieli nas parę pkt
Wplyw Wengera na poszczególne struktury klubu była tak duży, ze po jego odejściu zrobiło się za duzo miejsca - miejsca na przepychanki. Wiadomo bylo, że klub odejdzie od schematu władzy absolutnej menadżera i do momentu ustabilizowania sie potyczek o stołki, Arsenal nie będzie szedl w konkretnym kierunku (tak jak to było w united). Forma z ostatnich meczy to w mojej opinii również pokłosie zbliżającego się okienka, codziennie inny pilkarz łączony z wylotem a może nawet myślami juz gdzies indziej. Prawda jest taka, że jesteśmy wciąż we wczesnym etapie przebudowy i bog jeden wie, ile będziemy musieli jeszcze poczekać, aż caly klub pojdzie w jednym kierunku.
Przereklamowany
Tuchel jest prześladowany zobaczycie że w następnym sezonie usiądzie jego gra . jest łatwy do rozszyfrowania
Ponizej skopiowalem moja wczorajsza bardzo.krotka rozmowe. Idealnie pasuje ona pod powyzszy tekst. Doslownie mam identyczne odczucia co do obecnego Arsenalu.
Brawo dla autora za tekst
Vale: Terrible Arsenal
Vale: :/
Me: I have watched like 3-4 games of Arsenal this season
Me: I will not make that mistake again
Test. Nke dodaja sie moje komentarze
@erykgunner: ja widzę inaczej kwestie taktyczne za czasów Wengera. Jeśli chodzi o transfery, to tak, Francuz miał swoje dziwne przekonania, natomiast nie wiem czy pisanie o odjeżdżającym pociągu taktycznym jest adekwatne. Nawet w ostatnich latach Wengera na Emirates potrafił on świetnie dopasować taktykę do rywala.
Tym odjeżdżającym pociągiem taktycznym kto niby jedzie? Bielsa, któremu każdy poważny rywal oddaje 50 strzałów na bramkę? Guardiola, który wydaje kolejne miliardy na piłkarzy? Tuchel, który robi challenge ,,mniej niż 2.5 bramki w meczu" po czym dostaje 5 od WBA?
@losnumeros: za Wengera to arsenal wygrywał z Bayernem Guardioli.
Od Arsenalu wiele historii się zaczęło. To był klub z którym się utożsamiałem, którego czułem się częścią. Klub który był autentyczny i prawdziwy, który prezentował styl i piękno - miał klasę. Na każdy mecz się czekało, nie męczyło mnie oglądanie przez 90 minut jak chłopaki grają z polotem. Klub miał wspaniałe zasady i był w tym szalenie konsekwentny. Czułem dumę gdy przychodził jakiś noname i praktycznie w kilka tygodni stanowił o sile klubu. Cytat:
"We don't buy a superstars. We make them"
oddawał to, że wygrywali z najlepszymi w stylu który, wszyscy znali ale nikt nie potrafił zatrzymać. Personalnie na moje potrzeganie piłki miał wielki wpływ Arsene nie tylko w sposób jak prowadził spotkania z ławki, jak reagowali na niego piłkarze, ale także w sposób jaki się wypowiadał.
Oczywiście zgadzam się z autorem tekstu powyżej, że w pewnym momencie się pogubił. Tłumaczyłem sobie to tak, że On już nie musiał bo osiągnął bardzo dużo i był praktycznie odpowiedzialny za wszystko, nie tylko za ustawienie drużyny i desygnowanie graczy ale mnóstwo innych rzeczy w klubie.
No ale... coś się kończy coś się zaczyna. Dziś oglądanie Arsenalu to bardziej przyzwyczajenie niż pasja. Wiadomo śledzę wyniki i obserwuje przez k.com co się dzieje w Arsenalu natomiast nie widzę przełożenia tego co jest na przedmeczowych konferencjach do tego co jest później na murawie. To już nie jest klub za który można iść się pociąć, którym tak mocno "oddycham" jak dawniej. Nie widać teraz pragnienia zwycięstwa determinacji i stylu. Przykład gdy już dostawali 2:0 z WHU coś zaczęło się dziać, a to Arsenal powinien być dyrygentem na boisku, a nie widziałem dominacji od dawna.
Lampard poleciał, Pirlo niebawem też, tylko Arteta został. "Człowiek który ledwo skończył medycynę a biorą go na operację na Arsenalu którą mogą się zająć tylko najlepsi specjaliści, a nie praktykant" Jeżeli nie da rady w LE powinien odejść. Miał tyle czasu, ze coś powinno się zadziać.. cokolwiek. NIe widzę tego bo jedyne światełko w tunelu to nadjeżdżający pociąg kompromitacji.
Mam jednak nadzieję, że jak teraz jest źle to później będzie lepiej.
Też kocham ten klub i pamientam ostatnie mistrzostwo
Nie potrafię się już ekscytować meczami Arsenalu. Niby śledzę wydarzenia związane z klubem, plotki transferowe itp. ale jak przychodzi do meczu to często nawet nie odpalam transmisji. Strata czasu
@Jack_Herrer: Mam to samo, już nie bije szybciej serce jak jest akcja oponentów przed/w naszym polu karnym, teraz myślę - wpadnie to wpadnie i chu
Tylko Wenger potrafił wmówić swoim chłopcom, że sa wielcy i że mogą wygrać z każdym. Nie ma co sie łudzić, pilka sie zmieniła, teraz wygrywają pieniądze i kazdemu, który wytknie mi twraz Leicester czy inne Ajaxy przyznam rację, ale takie przypadki mozna policzyć na palcach jednej ręki. Choć niektórzy widzą "zmiany na lepsze" w postaci wypchniecia Mustafich czy innych Sokratisow, to prawda jest bardzo bolesna i trzy lata po Wengerze zostaly zmarnowane. Od tych trzech lat nie robimy nic innego tylko cofamy się. Zarówno piłkarsko, transferowo jak i kontraktowo popelniamy błąd za błędem. Dla mojej skromnej osoby najwiekszym ciosem jest to, ze jeszcze kiedyś systematycznie zamawialem z zona koszulki i kazda sobota cxy niedziela meczowa byla dla nas świętem. Czy wygraliśmy czy nie to czuć bylo tą pasję i zaangażowanie. Teraz nie ma juz koszulek a żona nie chce już oglądać ze mna meczów i wcale sie jej nie dziwie :/
Na koniec dodam, ze sposób w jaki ten klub rozstał sie z Wengerem i fakt, ze facet nawet nie chce przyjsc na stadion, który sam zbudował jest dla mnie osobiscie jako zagorzałego kibica niczym spluniecie w twarz. Tęsknię za tamtym Arsenalem...
Obecnie przydałby się trener pokroju Conte. Doświadczony, z autorytetem, znający ligę i ze średnią ponad 2pkt/mecz pracując w Chelsea i Interze.
Tekst trafiony w sedno. Tylko, czy to nie dotyczy całego świata sportu? Nie tylko Arsenalu, nie tylko fudbolu, ale sportu?
Fajny tekst. Przyjemnie się go czytało i w punkt trafia, w to co się dzieje w klubie i jaki smutny regres zaliczyliśmy...
+1, db czytadlo. mam tak samo ja ty ;)
@erykgunner:
Oczywiście podpisuję się pod Twoim tekstem obiema rękami, nogami no i czym tam jeszcze mam ;-) Też jestem tym "pechowcem", który pamięta czasy wielkiego Arsenalu i zawodników jak Adams, Henry, Bergkamp itd... Pamiętam też czasy troszkę późniejsze z fantastycznym Cescem, niesamowitym van Persim i innymi młodymi, głodnymi wilczkami. Teraz pozostaje jedynie wspomnienie.
Myślę, że największym problemem Wengera była jego ambicja, upór i pewnego rodzaju egoizm. Jednakże nawet drużyna z jego ostatniego sezonu bezproblemowo pokonałaby drużyny Emeryego czy Artety. I nie chodzi o umiejętności. Obecnie wcale nie mamy złych zawodników, być może nawet lepszych niż w ostatnim sezonie pracy Francuza. Saka czy nawet Pepe są dużo lepsi niż taki Iwobi albo Welbeck. Różnica jest jednak znacząca. Tamten zespół dałby się pokroić za Arsenal i za Arsena. Obecnemu zespołowi aż nadto wychodzi brak JAJ! Auba, Pepe, Bellerin, Willian itd. umiejętności mają niepodważalne. Oglądając ich jednak w akcji i ich mowę ciała widzę tylko jedno: "odbębnić i liczyć kolejne, przyrastające 0 na koncie". Tym zawodnikom się po prostu nie chce. Ważniejsze są tatuaże, fryzurki i ciepła, bezpieczna posadka. Gdyby tak Arteta miał troszkę większe jajka niż Ci zawodnicy rozgoniłby dawno towarzystwo i dał grać Martinellemu czy Balgounowi. Na dzień dzisiejszy nie widzę innego wyjścia jak wprowadzanie młodych do składu. Nie mamy kasy na poważne transfery. Musimy zatem polegać na akademii. Wydaje mi się, że ostatnimi czasy w naszej akademii jest dość dużo talentów. A na pewno wychowanek da z siebie więcej niż taki wypalony Auba czy Willian. Dla takiego młodzika będzie to bowiem szansa na pokazanie się i zrobienie kariery. Brakuje mi też trochę zawodnika pokroju Tonyego Adamsa. Gościa, który w szatni był w stanie ustawić każdego. Mr Arsenal! Kto dzisiaj ma podnieść na duchu drużynę czy zmotywować? Auba czy może Pepe? Ogólnie wygląda to bardzo słabo.
Nie chodzi mi też o to ażebyśmy wygrywali wszystkie mecze jak leci w tym momencie. Bo piłka jest okrągła, a bramki są dwie dlatego przegrane będą się zdarzały. Chciałbym jednak mieć to uczucie po przegranym meczu, że zespół dał z siebie wszystko, że zespół zostawił na boisku serce, płuca tonę potu i dużo zdrowia. Widzieć ten w**** na twarzach zawodników po porażce. A co widzę? Uśmiechnięte minki i zadowolenie, 0 zaangażowania, 0 ambicji i praktycznie 0 potu na czole. Straszne to jest.
Pamiętam jak dziś moją poranną wizytę na stronie kanonierzy.com. I tytuł głównego newsa, który mówił o odejściu AW. W głowie zaświtała mi myśl: "teraz musi być dobrze, w końcu przyjdzie trener, który ogranie zespół taktycznie, wywali szrot i zrobi transfery na potrzebne pozycje". Teraz już wiem, że były to tylko marzenia. I nie wygląda na to ażeby sytuacja miała się zmienić. Podobnie jak Ty mam mieszane uczucia co do Artety. Jako menadżer ma fajne momenty. Niestety ostatnimi czasy grają zawodnicy "za nazwisko", a nie za formę. To jest mój główny zarzut w stronę Hiszpana. Gdyby wcześniej postawił na ESR, Sakę, MArtinellego i innych młodych to jestem niemal pewien, że początek sezonu byłby lepszy w naszym wykonaniu. Co mecz Grał jednak Willian i Auba bez formy. Jak zatem mieliśmy wygrywać mecze skoro na boisku było dwóch graczy Arsenalu mniej?
Pomimo błędów Artety wierzę w JEGO projekt. Z naciskiem na słowo "JEGO". Bo odnoszę wrażenie, że czasem zamiary klubu rozmijają się z tymi, które układa w swojej głowie Mikel. Tak jak napisałeś - odpowiedzialność się rozmyła pomiędzy wiele osób, które niekoniecznie podejmują dobre decyzje (do dzisiaj zadaje sobie pytanie jakby wyglądała nasza gra z Aouarem, a nie Parteyem). Cięzki jest los kibica :-(
Tekst rewelacja
Dobry tekst, a słowo "obojętność" niestety towarzyszy i mi, przestało mnie dziwić cokolwiek zarówno nieliczne wzloty jak i liczne wtopy.
Przypomnialo mi się jak kibicowaliśmy u Pani Lodzi w pijalni piwa z chłopakami Arsenal Barcelona 2-1 w Lm. Były dwa obozy oczywiście i nie zapomnę jak po tym meczo lądowaliśmy dumni po zwycięstwie ale to były czasy....
Bardzo dobry tekst. Eryk w skrócie - mam tak samo jak Ty.
Świetny tekst, brawo dla autora
Fantastyczny tekst! Złapała chwila zadumania... niestety... Aż nie wiem co napisać. Wydaje się po prostu uzbroić w cierpliwość.
Poczekamy, zobaczymy jak to wszystko się potoczy.. a raczej kiedy nastąpi dotknięcie przysłowiowego dna, by w końcu móc odbić się do góry. Osobiście? Chyba nie liczyłem że będzie aż tak źle.
Arsenal kompletnie zatracił mentalność zwycięzców. Paradoksalnie, nawet kibiców kolejne kompromitacje coraz mniej dziwią frustrują. Zobojętnienie. Piłkarze są wiecznie zadowoleni. Trener nie musi drżeć o posadę, a Edu i inne osoby decyzyjne mają pełne wsparcie, chociaż przez moment musieliśmy nawet drżeć o utrzymanie. Gdyby Wenger notował takie wyniki, to kibice wjechali by czołgiem na Emirates, zamiast posyłać samolot z banerem Wenger Out.
A będzie raczej gorzej. Arsenal nie jest teraz atrakcyjnym miejscem dla topowych piłkarzy. Jeżeli chcesz wyciągnąć kogoś z topowego klubu, jak Partey, to musisz solidnie posmarować. Szczególnie samemu zawodnikowi. Taki zawodnik przychodzi ze statusem gwiazdy, więc miejsce w składzie należy mu się niejako z urzędu. Zamiast jednak ciągnąć zespół w górę, jest równanie w dół, zjazd z formą i kiepskie wyniki.
Arsenal chcąc odzyskać mentalność, po prostu musi sięgać po zawodników którzy mają coś do udowodnienia. Zawodników którzy są w drodze na szczyt. Zawodników których można też grubo sprzedać, bo pieniądze to też rozwój. Arsenal musi wrócić na szczyt jeżeli chce zainteresować sobą gwiazdy. Nie na odwrót. Pojedyncze gwiazdy nie wyciągną Arsenalu na szczyt. Grube koty są najedzone, nie ambitne.
I tak samo z trenerem. Arteta nie napisze tu swojego success story. Nie odmówię mu ambicji, ale doświadczenia i warsztatu już tak. Cechy przywódcze i zdolności motywacyjne też jak widać nie oddziałują na zawodników.
Nie wiem czy ten sam autor, ale z rok temu tu czytałem felieton ala Braveheart w duchu "Arteta jeszcze nie zdążył nauczyć grać w piłkę bo za mało miał czasu, ale już przywrócił dumę, godność, ducha zespołu i CHARAKTER"... :))) Pamiętam jak mnie ta naiwność bawiła wtedy i autora i komentujących....
Do zwolnienia Artety i wyczyszczenia szatni z pasożytów zespół będzie się miotał między Evertonem a Crystal Palace jako niegroźne dla nikogo śmieszne dziwadło któremu kibicować mogą tylko inne mało wymagające dziwadła.
Pod całym tym świetnym tekstem podpisuję się obiema rękami i nogami. W punkt. Idealnie opisuje to również moje uczucia. W szczególności ostatni akapit - po prostu jakbym czytał o sobie.
Mam nadzieję, że jednak kiedyś ta iskra nadejdzie i "odzyskamy" stary, dobry Arsenal.
@losnumeros napisał: "Ponieważ za Wengera, liga nie była taka mocna jak teraz, takie zespoły jak Everton, WHU, AV, Leeds, Wolves"
No co za bzdury, za Wengera też ktoś te miejsca zajmował
Dużo prawdy w tym artykule. Wg mnie największą winę za taki stan rzeczy ponosi pewien pan z wąsem posiadający niemal 100% udziałów w klubie. Jak głosi stare przysłowie "pańskie oko konia tuczy" jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Praktycznie nie wiemy jak Kroenke zapatruje się na klub( poza pamiętnym artukułem ) nie pojawia się na meczach, wygląda jakby nie insteresowało go nic poza wynikami ekonomicznymi. A klub piłkarski poza tym, że jest ogromną machiną finansową, to jest też organizmem złożonym z ludzi, którymi trzeba zarządzać. W Chelsea, MU, MCity, KFC i innych w przeważającej ilości spotkań są obecni, są wywiady itp. dzięki temu nie tylko kibice, ale i ludzie wewnątrz klubu wiedzą na czym stoją i że ważny jest też wynik na boisku a nie tylko na koncie...
Ostry zjazd można zauważyć w momencie kiedy teoretycznie powinno być lepiej. A mianowicie kiedy zaczęto sprowadzać piłkarzy za gruby hajs. O ile Ozil i Sanchez to były w tamtym czasie strzały w dziesiątkę, tak każdy następny był coraz większą wtopą.
Wg mnie Wenger kupował piłkarzy według swojego klucza, tak że Ci zawodnicy pasowali do siebie. Odkąd zabrał się za to Gazidis i późniejsi trafiają tu gracze z przypadku nie pasujący do siebie. A żeby odnieś sukces w drużynie potrzebny jest KOLEKTYW. Niekoniecznie będą to zawodnicy o wyjątkowych umiejętnościach (patrz: Leicester, czy choćby Slavia wczoraj) tylko zawodnicy którzy się rozumieją na boisku. Tutaj tego nie ma, i obawiam się że nawet Klopp wespół z Guardiolą by tu nic nie ogarnęli.
Wietrzenie szatni to mus i nie powinno być sentymentów. Zostawić british core a reszta out. Wiem, łatwo się pisze, gorzej zrobić.
Nie wiem czy po sezonie będzie to Arteta, czy inny manager, ale jestem pewny jednego - tu się wiele nie zmieni jeśli nadal będą tu Ci sami ludzie.
Statystyki pokazują, że Arteta uporządkował obronę. I to jest dziwne, bo w tej obronie nie ma żadnego wielkiego nazwiska.
Natomiast nadal nie uporządkował środka pola, zaś atak po prostu upadł. Tutaj nie oczekujmy cudów. Pół roku ogrywania Saki, ESR i ostatnio Odegarda to za mało na efekty.
Piękny artykuł i szacun za niego. Wengera nie ma co porównywać do Unia i Artety. Dlaczego? Ponieważ za Wengera, liga nie była taka mocna jak teraz, takie zespoły jak Everton, WHU, AV, Leeds, Wolves oraz pewnie znajdą się inni, potrafią grać bardzo dobrą piłkę w swoim wykonaniu. Wenger miał tylko 6 zespołów do rywalizacji MU, City, Live, Spurs, CFC i Lisy. Myślę, że jakby został, to z sezonu na sezon było by coraz gorzej.
Niesty dla mnie Mikel, to najgorszy trener z tej 3, wiem, że młody jest, ale nie daje rady, żadnej przyjemności z oglądania Arsenalu, nasze dobre mecze, to można policzyć na palcach jednej ręki. Emery za takie wyniki, by już dawno wyleciał. Najgorsze jest to, że kiedyś człowiek czekał na mecze Arsenalu z niecierpliwością, a teraz mógłbym wcale nie oglądać naszych meczów, 0 przyjemności.
Do Edu i Artety byłem sceptycznie nastawiony, ale ten pierwszy mnie przekonał do siebie. Klub został uzależniony od 1 pracownika, Wengera, bardzo duży błąd. To on nad wszystkim trzymał rękę, przez to miał mniej czasu do spędzania z drużyną, a w klubie nie było niektórych stanowisk. Nie mam tutaj żalu do Wengera, bo to wina Kroenke, że pozwolił na takie coś, wydaje mi się, że Stan nie interesował się tym co działo się w klubie, za czasów Wengera.
W podobnym tonie można zacytować:
"To na tym dwuletnim kursie Zidane dowiedział się, jak najważniejsi menedżerowie na świecie zarządzają zasobami ludzkimi w gigantycznych korporacjach. Wielokrotnie później odwoływał się do tych pojęć na konferencjach prasowych. Do zawodu trenera był znakomicie przygotowany z każdej strony. Miał więc w CV wspaniały bagaż doświadczeń piłkarskich, niezły trenerskich, rok samodzielnej pracy z Castillą i dwuletni kurs menedżerski w Limoges. Porównajcie ten kapitał z takim Andreą Pirlo, który został bezmyślnie rzucony na głęboką wodę przez kompleksowego przygotowania do zawodu. Przepaść? Ano przepaść."
Czytaj dalej pod linkiem: https://www.meczyki.pl/newsy/kiedys-chlopak-w-kolorowych-skarpetkach-dzis-trener-najwazniejszego-klubu-na-swiecie-metamorfoza-zidanea/163686-n
Garfield. Nie czytaj tego.
Będąc szczerym to w tym klubie w którym się zakochałem to została tylko nazwa.A tak wszystko utracone.Od pieknego stylu gry,po wartosci klubowe(wykopywac pracowników na ulice itd)
Już sam początek artykulu dokładnie opisuje to co czuje. Niestety dalej również i niestety jest to prawdą samą w sobie. Obojętność. Brak chęci oglądania meczów Arsenalu. A pamiętam jak się jeszcze 4-5 lat temu zwijalem z zajęć na studiach żeby pooglądać mecz bo akurat o 21 LM i Arsenal ;/
Niestety ale Arteta chyba stracił kontrolę nad szatnią. Auba się nie stara, Laca ostatnio z twarzy wygląda jakby miał już dość tego klubu bo widzisz co się dzieje ( zauważyłem że przestał walczyć ostatnio o każda piłkę jak to miał wcześniej) Ceballos to jakaś porażka w tym sezonie, Bellerin też ma już wywalone widać. A ciągle zmieniany środek obrony ro istny błąd Artysty - tak się nie gra.
@XandeR: Mój Boże jak ja uwielbiam ten wszedobylski bełkot polityczny rzucany na lewo i prawo, powinny lecieć bany za mieszanie tego z piłką nożną. Co do artykułu, bardzo słuszna uwaga, przez nijakość możemy marketingowo stracić bardzo dużo i popaść w taki marazm ,że staniemy się tylko średniakami, nie tylko pod względem popularności ale również finansowym.
Niestety, ale zgadzam się ze wszystkim. Szanuję Artete, bardzo lubiłem go jako piłkarza, ale jako trener nie daje rady. Zagubił się w tym wszystkim, nie ma pomysłu na grę. Mamy słabych piłkarzy, niektórych wypalonych i bez ambicji. Zadaniem trenera jest jednak wydobycie 100% z tego co się ma. My mamy sklad na coś więcej niż 10 miejsce w lidze. Mamy lepsza drużynę niż Slavia Praga, ale tego na boisku nie widać. Dużo jest do zmiany w tym klubie i niestety moim zdaniem do zmiany jest sam trener.
Super Artykuł. Mam zupełnie podobnie. Papa odszedł za późno, po jego odejściu zapanował chaos nad którym nikt nie jest w stanie zapanować.
Najgorzej bo zawodnicy zaczęli traktować sam klub jak źródło dobrego
dochodu bez wkładania większej ilości pracy, fajny opis młodych, którzy nie mają z kogo brać przykładu przez co ich motywacja do pozostania tutaj musi się brać albo z a)nostalgii b)chęci wybicia się i zmiany kierunku c)zostania drugim dobrze opłacanym graczem, który nie musi dużo biegać.
Dużo się zmieniło, media społecznościowe również biorą udział w naciskaniu na kluby i piłkarzy przez co oni sami są pod jeszcze większą presją, takie czasy w których tylko dobrym gra się dobrze, a dobrzy którzy kiedyś grali dobrze są wiecznie linczowani - to destrukcyjne.
Recepta na ten cały bajzel? Według mnie ogromna przebudowa składu, która jest obecnie ( z resztą jak zawsze w naszym klubie ) niemożliwa z wiadomych względów. Czeka nas piekiełko jeśli nie upadniemy żeby powstać. Co sezon wierzymy, że będzie lepiej, a zastajemy coraz to większy marazm.
@erykgunner: Szanuje i podziwiam za takie artykuły. Nawet jeśli nie ze wszystkim się zgadzam, to przedstawiłeś dobrze uargumentowany punkt widzenia.
Po za managerem trzeba też przyjzec się funkcjonowaniu klubu na wielu stanowiskach . Tam też jest problem . Potrzeba wielu odpowiednich ludzi aby ten wózek ruszył .
Czy Arteta jest odpowiednia osoba na miejscu ?
Gra i wyniki same mówią . Hiszpan dobrze gada ale nic po za tym . Dla zarządu jest nie do ruszenia . Także po kolejnym sezonie nie będzie awansu do LM musi Hiszpan odejść .
"Zjadająca mnie obojętność jest straszna, dręczy mnie przez nią sumienie. Chcę znów poczuć tę iskrę i nie móc się doczekać kolejnego spotkania, traktując dzień meczowy jak święto. Chcę się cieszyć po zwycięstwach i cały dzień chodzić wkurzony po porażkach. Chcę bez wstydu pytać znajomych, czy widzieli ostatni mecz. Chcę po prostu odzyskać mój Arsenal."
Mnie juz obojetnosc zjadla, na strone wpadam z przyzwyczajenia troche potrolowac, na Artete nie moge patrzec, jedyny pilkarz ktorego lubie to nasza mloda perelka Saka. Nie mamy ikon, wynikow, samo Emirates bardzo zle mi sie kojarzy, tyle upokorzen i wstydu juz na tym stadionie bylo.
Beznadziejnie jest, troche jak z Polska, ktora upada kazdego dnia nizej i nizej, upodlona przez rzad i wladze.
Dajcie plusa jeśli macie podobne odczucia do mnie.
Jeśli widzicie sprawę zupełnie inaczej, zapraszam do dyskusji.