Waleczne Kiwi zatrzymały Włochów

21.06.2010, 14:13, Krzysztof Mierkiewicz 14 komentarzy

W dniu wczorajszym odbyły się oba mecze 2. rundy spotkań w ramach Grupy F. O 13.30 Słowacja zmierzyła się z Paragwajem, a w kilkadziesiąt minut po zakończeniu tego meczu, na murawę Mbomela Stadium w Nelspruit wybiegły jedenastki Włoch i Nowej Zelandii. Jak zdążyliśmy się już przyzwyczaić, nie obyło się bez niespodzianek, z tym że tę, która miała miejsce w meczu aktualnych Mistrzów Świata, zasługuje na to miano wybitnie...

Choć wszyscy bez mała piłkarscy kibice na świecie myśleli, że piłkarzom z Półwyspu Apenińskiego nie może przydarzyć się nic gorszego od niedawnego remisu z Paragwajem, podopieczni Lippiego dowiedli, że jednak może. W starciu z popularnymi Kiwi włoscy piłkarze pokazali, jak nie należy grać przeciwko zespołowi stawiającemu głównie na przewagę fizyczną w defensywie. Od pierwszych minut spotkania zawodnicy Rickiego Herberta skupiali się na rozbijaniu ataków przeciwnika, w czym pomagali im sami Azzurri, nieustannie dośrodkowując w pole karne, gdzie czekali już rośli Nowozelandczycy oraz – bardzo dobrze dysponowany w tym dniu bramkarz – Mark Paston.

Jak gdyby tego było mało, już w 7. minucie gry piłkarze z Antypodów wyszli na prowadzenie, a Włoscy fani osłupieli. Prawdą jest, że trafienie 28-letniego Shane’a Smeltza nie powinno być uznane, ponieważ w momencie podania znajdował się on na pozycji spalonej, jednak gwatemalski arbiter uznał bramkę. Kibice Niebieskich łapali się za głowy i ukrywali twarze w dłoniach, nie mogąc uwierzyć w to, co dzieje się na płycie boiska, a ich ulubieńcy ostro wzięli się do odrabiania strat. Jednak ich chęci nie szły w parze z pomysłami na rozwiązanie akcji ofensywnych, a w dodatku defensywa i bramkarz Nowej Zelandii byli uskrzydleni faktem prowadzenia z Mistrzami Świata i dawali z siebie wszystko.

Po 22 minutach od pierwszej bramki, Włochom udało się wyrównać. Tym razem jednak po raz kolejny nie popisał się arbiter – dyktując rzut karny po wątpliwym faulu na De Rossim. Jedenastkę na bramkę zamienił Iaquinta. Jak można się domyślać, remis z drużyną, która w eliminacjach do Mistrzostw mierzyła siły z Fidżi, Nową Kaledonią i Vanuatu nie urządzał Mistrzów Świata, którzy aż po ostatni gwizdek usiłowali pokonać Pastona. Ta sztuka im się jednak nie udała i największa, choć można się spodziewać, że nie ostatnia, niespodzianka tego mundialu stała się faktem.