Wenger: Japoński futbol bardzo się rozwinął

07.06.2013, 10:55, Tomasz Zajac 13 komentarzy

Arsène Wenger stwierdził, że japoński futbol zrobił w ostatniej dekadzie ogromny krok do przodu.

Francuski szkoleniowiec miał przyjemność pracy na Dalekim Wschodzie - przez 18 miesięcy prowadził tam zespół Nagoya Grampus, po czym w 1996 roku przybył na Highbury. Podczas jego pobytu w Anglii, do Kanonierów dołączyło dwóch Japończyków - Junichi Inamoto oraz Ryo Miyaichi. Wenger twierdzi, że zawodnicy z tego kraju są rosnącą siłą na międzynarodowej scenie.

- Japońska piłka niesamowicie posunęła się do przodu. Najlepszym sposobem, żeby to zobaczyć jest rzut oka na japońskich piłkarzy grających w czołowych europejskich klubach - radzą sobie tam naprawdę dobrze.

- Japońska kultura dobrze pasuje do sportów drużynowych, w tym także do piłki nożnej. Krajem, który bardzo szybko zdał sobie z tego sprawę są Niemcy, ponieważ wielu Japończyków występuje w tamtejszej lidze. Niektórzy z nich to prawdziwe gwiazdy. Przykład to Kagawa, który przybył teraz do Anglii.

- Generalnie mówiąc, japońscy zawodnicy radzą sobie bardzo dobrze. Kraj ten ma odpowiednio zorganizowany system szkolenia młodzieży, dzięki czemu wykształcili tak wielu dobrych graczy w tak krótkim czasie.

Japonia osiągnęła 1/8 finału mistrzostw świata w 2002 roku, kiedy była współorganizatorem tego turnieju, a wyczyn ten powtórzyła podczas ostatniego mundialu w Republice Południowej Afryki. Wenger twierdzi, że w przyszłości reprezentacja Kraju Kwitnącej Wiśni zajdzie jeszcze dalej.

- Japonia to kraj, w którym 130 milionów ludzi żyje na bardzo małej przestrzeni. Nie zapominajmy, że w ostatnich mistrzostwach świata spisali się bardzo dobrze. Wyszli z niezwykle trudnej grupy. Czy mogą sobie poradzić jeszcze lepiej? Nie sądzę, że na dzień dzisiejszy są kandydatem do wygrania całego mundialu, jednak gdy spojrzymy na młodzieżowe drużyny, to widać, że Japończycy dominują w międzynarodowych turniejach. To oznacza, że ich następnym krokiem będzie osiągnięcie półfinału, a może nawet finału mistrzostw świata - zakończył Wenger.