Wielka przemiana... Część pierwsza.
13.03.2011, 23:07, Łukasz Klimkiewicz 109 komentarzy
Wczorajszą porażką z Manchesterem United Kanonierzy zakończyli przygodę z trzecimi rozgrywkami w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Oznacza to oczywiście, że morale całego zespołu mogło drastycznie spaść. Jednak czy w związku z tym można mieć jakieś poważne powody do paniki czy kwestionowania filozofii Arsene Wengera? Myślę, że na razie nie, a szerszą odpowiedź przedstawiam poniżej.
Co właściwie się stało?
W 1993 roku Highbury przekształcono w obiekt wyposażony tylko w miejsca siedzące, a liczba kibiców, którzy mogli zasiąść na trybunach drastycznie spadła z 57 tys. do zaledwie 38,5 tys, a na spotkania Ligi Mistrzów liczba ta została jeszcze bardziej ograniczona. Wynikiem tego zabiegu był spadek dochodów ze sprzedaży biletów, a jedyne co klub mógł w tym czasie zrobić to obserwować jak dziesiątki tysięcy fanów pragną obejrzeć mecz swojej ukochanej drużyny.
Sześć lat później klub z północnego Londynu ogłosił plany budowy nowego obiektu, którego liczba miejsc miałaby wynosić niewiele ponad 60 tys. Stadion miał być otwarty w 2003 roku. Nawet jeśli jeden bilet miałby kosztować średnio 10 funtów, to do klubowej kasy lądowałoby dodatkowe 6,5 mln funtów rocznie, więc w porównaniu do sytuacji z Highbury różnica byłaby ogromna. Ostatecznie skończyło się na tym, że zobaczyć Kanonierów w akcji trzeba liczyć się z wydatkiem ponad 50 funtów, a oznacza to, że do klubowej kasy wpływa około 30 mln rocznie.
Do tego wszystkiego trzeba również dodać przychody z umów sponsorskich, sprzedaży zawodników czy też profity z różnych inwestycji, jak na przykład Highbury Square. Mogło się wydawać, że dzięki temu klub szybko upora się ze spłatą wszystkich kredytów jakie były potrzebne do wybudowania Emirates Stadium [około 470 mln funtów].
Kilka lat wcześniej w północnym Londynie pojawił się nowy szkoleniowiec - Arsene Wenger. Francuz od razu zaczął się wyróżniać na tle innych trenerów, chociażby podejściem do kwestii transferów. Wenger sprzeciwił się wydawaniu dużych pieniędzy na obecne w tamtej chwili gwiazdy Premier League i oświadczył, że woli zakupić młodego i utalentowanego zawodnika zagranicą, ale tym samym nie chce osłabiać całego zespołu. Piłkarze tacy jak Thierry Henry, Patrick Vieira, Nicolas Anelka, Kolo Toure, Fredrik Ljungberg czy Robert Pires są produktem wyjątkowego podejścia Arsene Wengera.
Biorąc pod uwagę fakt, że Wenger ma nosa do 'podkradania' młodych talentów oraz to, że przez budowę nowego stadionu budżet klubu był bardzo ograniczony, postanowiono stworzyć wieloletni plan przyszłości całego klubu. Jednym z głównych jego założeń było osiągnięcie stabilnej sytuacji finansowej poprzez korzystanie z zawodników ze akademii Arsenalu, zamiast sprowadzania ich za grube pieniądze.
2002-2003: Pierwsza fala
Niedługo przed tym jak świat obiegła wiadomość o 'The Invincibles' z angielskiej ekstraklasy, Arsene Wenger wraz z zarządem klubu stworzyli ostateczny plan, dzięki któremu w ciągu dziesięciu kolejnych lat Arsenal miał przekształcić się w samowystarczalny, nowoczesny klub, który nie będzie musiał kupować gwiazd światowego futbolu, aby walczyć na najwyższym poziomie. Postanowiono, że do Londynu sprowadzi się grupę 16-18 latków, którzy za kilka lat będą stanowili o sile Kanonierów. Tak oto na London Colney zaczęli trenować Cesc Fabregas [16], Johan Djourou [16], Gael Clichy [18] oraz Nicklas Bendtner [16] czy też Emmanuel Frimpong [9].
2004-2006: Druga fala i magiczna przemiana
Niedługo później do klubu trafiła kolejna grupa nastolatków - Alex Song [18], Theo Walcott [17], Abou Diaby [19], Carlos Vela [16], Vito Mannone [17] i Denilson [18]. Dzięki tym zawodnikom, w akademii Arsenalu rozpoczęto tworzenie nowego zespołu. Jednak największym problemem było to, że różnica wiekowa pomiędzy doświadczonymi już piłkarzami, a młodym narybkiem była zbyt wysoka i w związku z tym era 'The Invincibles' szybko się zakończyła i zaczęły pojawiać się kolejne kłopoty w wynikach osiąganych przez Kanonierów.
W chwili gdy londyńską Chelsea zaczął prowadzić Jose Mourinho zmieniła się też dynamika całej Premier League. Przed tym wydarzeniem walka o mistrzowski tytuł rozgrywała się tylko między Arsenalem a Manchesterem United. Teraz do wyścigu dołączyła Chelsea, a Liverpool starał się wrócić do dawnej świetności. W tym samym czasie z Arsenalu odeszło kilku bardzo ważnych piłkarzy - Dennis Bergkamp, Martin Keown, Thierry Henry, Robert Pires i Patrick Vieira. Dodatkowo, przeprowadzka na nowy stadion spowodowała, że młodzi Kanonierzy nie byli w stanie udźwignąć na swoich barkach stawianych przed nimi oczekiwań.
Oczywiste jest to, że idealnym rozwiązaniem dla każdego klub jest system, w którym młodzi zawodnicy mieszają się ze starszymi i o wiele bardziej doświadczonymi. Starsi piłkarze uczą młodszych filozofii działania klubu i drużyny, uczą odpowiedzialności jaką ponoszą podczas przebywania na placu gry, a w tym czasie młodzi mogą bez problemu rozwijać swoje umiejętności. Bez takiej 'mieszanki' młodzi zawodnicy są pozostawieni samym sobie i muszą uczyć się na własnych błędach, które są bardzo kosztowne dla całego zespołu.
2008: Trzecia fala
W tym czasie w klubie pojawiły się kolejne młode talenty, na przykład Aaron Ramsey [18], Ignasi Miquel [16], Kyle Bartley [16], Francis Coquelin [17]. Pomysł jest taki, aby sprowadzając co kilka lat do klubu kolejne 'zastępy' utalentowanych nastolatków uniknąć sytuacji, która miała miejsce w poprzednich latach i zakończyła erę 'The Invincibles'. Pojawienie się na Emirates Stadium trzeciej fali talentów oznaczało, że piłkarze sprowadzeni w pierwszym rzucie mają już swoje stałe miejsce w drużynie. Z drugiej strony Wenger zdawał sobie sprawę z tego, że dopóki ci zawodnicy nie osiągną pewnego wieku i nie zdobędą niezbędnego doświadczenia, to efekty tego planu nie będą powalające.
2010-2011: Czwarta fala
Zawodnicy pierwszej i drugiej fali są już piłkarzami pierwszego składu, są filarami drużyny i świadczą o jej sile [Fabregas, Walcott, Clichy, Djourou, Song, itp] i podczas gdy zawodnicy trzeciej fali posiadają status rezerwowych lub jeszcze występują w klubowych rezerwach, w północnym Londynie pojawiają się kolejni młodzi piłkarze, czwarta fala. Gracze tacy jak Wellington Silva, Jon Toral-Harper, Samuel Galindo oraz Ryo Miyachi mogą być jednym z ostatnich 'rzutów' zanim pierwszy skład prowadzony przez Arsene Wengera nabierze niezbędnego doświadczenia i wypełni do końca ustalony wcześniej plan.
Ciąg dalszy nastąpi...
Źródło: www.ArsenalReport.com, Ix Techau
źrodło:Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Miło się to czyta...
No wszystko fajnie. Plan swietny, bo malymi nakladami finansowymi tworzymy swietnych graczy. Ale niestety kosztem osiagniec ...
tekst otwiera oczy na wiele kwesti w sprawie polityki Arsenalu i Wengera
analizersi.pl/6179/#comments
haha :D
@xThierryHenry
Heh, Boss jak tańcuje :)
whoateallthepies.tv/jafsfsafafaas.gif
Messi tez jadł jakieś suplementy bo był karzełkiem, więc to mu bardzo dużo pomogło....
Real chce kontroli antydopingowej w Barcelonie xD haha, widać że wszystkim przeszkadza kataloński klub ;P ale nie ma się co łudzić, przecież to barcelona więc pewnie Real dostanie karę od fifa ;D
świetny tekst a co do naszych młodych talentów to Ryo jest nasza wielką nadzieją będzie drugim Walcottem zobaczycie :)
youtube.com/watch?v=2cCSzUL2kso&feature=player_embedded#at=16
Plan BOSS'a się ziści :) wkrótce będziemy na szczycie ;ddd
demotywatory.pl/1450826/Barcelona
demotywatory.pl/2195873/Barcelona
polecam na poprawę nastroju :D
W sumie racja :D No Ice wyskoczył przed meczem ze swoim 0-2 i się stało... mógł to dla siebie zachować ;)
aRamsey-> lepiej być złym prorokiem dla Polonii niż dla Arsenalu - prawda ? ..pozdro IceMan :)
Wiesz, Camp Nou obce są mecz bez bramek. Wegner byłby szaleńcem uważając że skończy się na 0:0.
Według skysports Arsenal jest bliski podpisania umowy z Jensem O.O
justarsenal.com/paul-players-that-wenger-must-sell-this-summer/7168 -
Według Paula Sheehana powinniśmy sprzedać tych piłkarzy po sezonie .
@c13,
Jesteś złym prorokiem (dla Polonii ofc)
@Cudi,
Bos? Wojciechowki powiedział mu papa :D W sumie to dobrze ^^ Śmieszne? Wręcz przeciwnie, coraz bardziej wkurzające i irytujące. Jak to powiedział PS chce wypromować młodego, dobrego, polskiego trenera :D
Kacper: jak tam Bos :D:D:D:D Stokowiec mógłby już was poprowadzić do końca bo to już się śmieszne robi ^^
też miałem wrażenie, że chce przeczekać I połowę..
aRamsey - > jednak stało się jak mówiłem..kolejny klub ze stolicy poległ :P
Mnie się wydaje, że Arsen chciał przeczekać pierwsze 45 min i w drugiej połowie zaatakować, prawie mu by to wszyło, gdyby nie Cesc i Bussaca.
mecz zaczyna się od stanu 1-0 dla Barcy? Aaa dzięki za info, to wiele wyjaśnia
No żeby zremisować przy stanie 1-0 dla Barcy to również trzeba strzelić bramkę, droga Seraphee :) Można również liczyć że jednemu z graczy przeciwnej drużyny pomylą się bramki - nie wiem może to właśnie była ta tajemnicza taktyka Wegnera...
Miejmy nadzieję że Ramseya czeka los Wasilelewskiego, który podobno po kontuzji gra 2 razy lepiej :)
underdog
"jak chce się przejść dalej nie oddając nawet jednego strzału na bramkę?"
hmmm, niech pomyślę....może remisując?
underdog-kibic zazwyczaj jest subiektywny i nie wazne czy ma 13 czy 100 lat.Milosc do klubu przyslania pewne fakty.Ja sie przyznaje ze jestem zdecydowanie subiektywnym kibicem:)Dla mnie liczy sie tylko AFC i zawsze im bede kibicowal chocby mieli grac w okregowce:)Przezylem juz wiele pieknych chwil z Arsenalem,ale i wiele rozczarowan.Ale za te piekne chwile kocham ten klub i to on jest dla mnie zdecydowanym nr 1:)WE LOVE YOU ARSENAL!!!
Nie bardzo widzę związek pomiędzy wypowiedzią @BOSSa że Arsenal grał piach, a tym że awans był blisko i jeszcze trochę więcej szczęścia i awansowałby dalej (@Vpr) :/ Ten awans nie wynikałby z gry, tzn. nie z gry Kanonierów (bo jak chce się przejść dalej nie oddając nawet jednego strzału na bramkę?!), tylko pecha Busquetsa.
Mam nadzieję że autobus nie był zamierzony bo jak był, to Wegner zajebiście nie docenił Barcy, liczył na łud szczęścia (jakby nie patrząc to się go doczekał) no i co tu dużo mówić wyszedł na idiotę.
Kibic powinien być obiektywny - chyba że ma ze 13 lat - dlatego całkowicie nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego niektórzy przyczepili się do tej czerwonej kartki jak do maminej spódnicy, schowali się pod nią w skutek czego nie zauważyli innych, istotnych faktów.
Sky
have confirmed Arsenal
have made an offer to
Jens Lehmann to come
in for cover for last 10
games of the season,
under GK emergency
rule
Rosicky - długo leczona kontuzja, wrócił nie ten sam zawodnik, Vermaelen-to nawet nie długa kontuzja, to monstrum absencja. Nie wspomnę kontuzji Eduardo i Ramseya, to wypadki niby, ale...Dalej-długa kontuzja Diaby, Nasri- również kontuzja i przerwa w tym sezonie, nie wrócił ten sam snajper. Van Persie i Fabregas- to właściwie permanentne kontuzje, więcej ich nie ma, niż są. Song- długa przerwa obecnie. Teraz Djourou wyleciał resztę sezonu. A kontuzje mieli i Arszawin i Bendtner ... Jak się to pozbiera z tego i poprzedniego sezonu, to wychodzi taka sama lub podobna wyliczanka. W ogóle i celowo nie wspominam o bramkarzach... Zmieniono fizjologa w Arsenalu, nic to nie dało. Wtajemniczeni ( a ja tylko powtarzam) przyczyny szukają w złym przygotowaniu przedsezonowym i niewłaściwej proporcji zadań na treningach w trakcie sezonu. Tu też nie ma winnego?
@itachi
No i o to mi właśnie chodzi. przecież sam fakt posiadania takiej kwoty nie obliguje Bossa do wydania całej czy jeszcze większej, ale na litość boską... nie wydawania ani grosza?
Zwłaszcza w momencie, w którym transfery są NIEZBĘDNE? To się mija z celem i śmiem zaryzykować stwierdzenie, że On sam rozmija się ze swoim dużo, dużo wcześniej założonym planem. Oczywiście w pewnych jego aspektach.
Będę później to podyskutujemy.
@Charles
Nie było potrzeby ich wydawać. Przecież Wenger w styczniu powiedział że:"Vermaelen wraca za 2-3 tygodnie" Piąty stoper musiałby do końca sezonu siedzieć na trybunach...:P
No, Boss89. Toś se nagrabił. Oczywiście nie u mnie, ja podzielam Twe poglądy, wyrażone w tym artykule w 100 %. Zwłaszcza, w części dotyczącej gry Barcolony. Ale nagrabiłeś sobie u tych, tzw. Prawdziwych kibiców, którzy nie ścierpią pochwał na rzecz Barcelony. Bardzo dobra ocena wielu spraw, podzielam i pozdrawiam
@BOSS89
No bardzo prawdopodobne, że tak jest, ale też nie do końca. My jako kibice powinniśmy chyba na to patrzeć właśnie ze strony emocjonalnej, nie?
Przecież z klubem związaliśmy się nie dlatego, że jest tu Boss, że ma wspaniały plan 26 letni czy dlatego, że statystycznie jest najlepszym menadżerem w historii klubu, tylko właśnie dlatego, że podoba Nam się gra tego zespołu i sposób w jaki wygrywa, nie? Fakt, taktyka jest ważna, ale tym powinien się zajmować trener i Jego sztab, Oni powinni to analizować, a nie kibice. My mamy się tą grą upajać... szkoda tylko, że nie bardzo to ostatnio Nam wychodzi ;/
@charles:
No to dobra, mamy 40-60 mln (oby, oby!) i co? Kupujemy za tę kwotę 1 Aguero i połykamy Barcę? Wątpię.
Niemniej muszę przyznać, że ten zarzut wobec Wengera się jednak ostaje, bo on nawet nie próbuje zrobić coś z tą kwotę. IMO pierwszą jedenastkę (Szczęsny, Clichy, Sagna, Djourou, Kosa, Song, Wilshere, Fabregas, Nasri, Walcott, RvP) mamy b. dobrą, powiedziałbym, że na papierze jesteśmy gdzieś 3-5 drużyną świata (za Barceloną, Realem, a na poziomie United i, w zależności od uznania, jakichś Interów, Milanów, może City). Zawodnicy ci jednak zbyt często doznają kontuzji i w mojej opinii jedynie Arszawina w formie jest w stanie godnie zastępować swojego kolegę z podstawowej jedenastki.
Brakuje konkurencyjności, brakuje więcej Songów, Arszawinów, Walcottów - zawodnicy na poziomie ich umiejętności jeszcze by byli do kupienia za koło 20 baniek. IMO.
@Vpr
Masz nieco inne zapatrywanie na futbol niż ja - postrzegasz go bardziej od strony emocjonalnej, natomiast ja patrzę na zagadnienia futbolowe od strony taktycznej.
Patrząc od strony emocjonalnej - mieliśmy szanse na awans (sytuacja Bendtnera w końcówce meczu), ale co to za szanse, gdy w ocenie górę biorą emocje, a nie chłodna, ale rzeczowa analiza.
Mówiąc wprost - dostrzegając PRZEPAŚĆ w kwestii organizacji gry, można było postrzegać nasze szanse awansu jedynie w kategoriach ŻYCZENIOWYCH, w żadnych innych kategoriach nasz ewentualny awans nie mógł być rozpatrywany.
Psychologia stanowi ważny czynnik w futbolu/sporcie, ale nie można tłumaczyć naszych porażek ciągłym stresem, obawą przed rywalami.
Stres mógł odegrać ważną rolę w ubiegłorocznych potyczkach z Barceloną, ale teraz, gdy znaliśmy możliwości rywala, gdy zdawaliśmy sobie sprawę z jego atutów, takie tłumaczenia to jedynie spłycanie tematu, to nic więcej jak szukanie taniej wymówki.
"Jeśli piłkarze czołowej drużyny zostają rozmieszczeni tak szeroko, jeśli to przeszkadza w defensywie oraz ofensywie, natomiast brakuje ćwiczeń w celu doskonalenia poruszania się po boisku, przesuwania formacji i reagowania na konkretne akty meczowe, wydarzenia - wówczas klub przestaje się
liczyć w wyścigu o mistrzostwo."
Wystarczy wymienić słowo "mistrzostwo" (ostatnia linijka) na "trofea" i otrzymamy odpowiedź na pytanie: dlaczego nic nie możemy wygrać?
@itachi
"Moim zdaniem Wenger wcale nie "postawił autobusu". Po prostu Barcelona swoją agresywną i świetną grą nas w pierwszych 45 minutach tak zadusiła (i piłkarsko, i - po 40. minucie - dosłownie:P), że przy tych umiejętnościach, jakie posiadamy, nie byliśmy w stanie nic zrobić. Rosicky, Diaby, kontuzjowany Cesc - oni nie byli w stanie minąć dryblingiem piłkarza przeciwnika."
Niestety, ale chyba masz rację.
@itachi
Koło 40 mln? W samym zimowym okienku podobno mieliśmy 40-60 mln na transfery i... i co z tego?
jedyny plus z tego że Cesc jest kapitanem to to że ciągle gra u nas ;/
poza tym to jest słaby i tyle....nie potrafi krzyknąć, powalczyć o swoją rację itd ;p
@Boss89:
Bardzo cenię Twoje wypowiedzi, są w mojej opinii zdecydowanie jedne z najlepszych na tej stronie i część z nich powtarzam podczas rozmów na zewnątrz, ale:
1) Powtarzasz się i przy kolejnych wpisach przeklejasz treść poprzedniego i poprzedniego i powstają molochy;
2) W staraniach o obiektywność za wszelką cenę (i w sumie słusznie!), "przekręcasz wajchę" (cytując klasyka) i stajesz się nieobiektywny względem własnej drużyny. Chodzi mi konkretnie o dopatrywaniu się czerwonej kartki dla Songa; co do van Persiego się zgadzam (że niby zgodnie z przepisami, ale nie z duchem gry), brakuje też uwag odnośnie przepychanek po 40. minucie, po których to legalista Busacca zgodnie ze swą logiką winien był dać 3 czerwone kartki Barcelonie (przyduszanie bez piłki=uderzenie bez piłki=czerwone kartka od ręki)
@Vpr:
zgadzam się prawie ze wszystkim.
Czemu "prawie"? A, to już uwaga do wszystkich. Moim zdaniem Wenger wcale nie "postawił autobusu". Po prostu Barcelona swoją agresywną i świetną grą nas w pierwszych 45 minutach tak zadusiła (i piłkarsko, i - po 40. minucie - dosłownie:P), że przy tych umiejętnościach, jakie posiadamy, nie byliśmy w stanie nic zrobić. Rosicky, Diaby, kontuzjowany Cesc - oni nie byli w stanie minąć dryblingiem piłkarza przeciwnika. Jedynie Jack i Nasri to robili. Dlaczego? Bo jako jedyni mieli nie "stawiać autobusu"? Nie! Bo jako jedynie posiadają takie umiejętności. Może jeszcze RvP to potrafi, ale w ogóle był odcięty od podań. Po przerwie może od czasu do czasu jeszcze Arsza.
Generalnie przecież pierwsza połowa na ES wyglądała tak samo jak całe spotkanie na CN (a całe, bo czerwona kartka). Gdybyśmy u siebie przegrali - a gdyby uznano bramkę Lionela tak pewnie by było - to też wszyscy by mówili o "autobusie Wengera"? Tak, myślę, że również tak. I również niesłusznie.
---
Nie podpisuję się pod modną (?) krytyką Wengera. Oczywiście przyznaję, że są sfery, w których popełnia błędy (upór w stawianiu na Abou, Rosę i przede wszystkim Denilsona; niewykorzystywanie wszystkich dostępnych środków pieniężnych na transfery; coraz więcej błędów taktycznych). Mimo wszystko jednak nie sądzę, by przy posiadanych przez nas środkach można było zrobić wiele więcej. Mieliśmy koło 40 mln na transfery, tak? No to poszło na Kosę i SS, koło 18 mln. Pozostało circa 22 mln (co do kwot czekam na jakieś sprostowanie ile dokładnie), z które można byłoby kogoś ciekawego kupić. Ale kogo? Czy to byłby zawodnik na miarę stanowienia różnicy dla całej drużyny i wyeliminowania Barcelony? Nie, bo taki Real kupił na przestrzeni dwóch lat za 93 mln Ronaldo, za circa 60 mln Kakę, di Marię za 35 mln i wielu, wielu innych, w tym najlepszego podobno trenera świata Mourinho i... i co? I manita na Camp Nou.
Reasumując, owszem, przed sezonem spodziewałem się więcej, ale... wait, na pewno więcej? Czy spodziewałem się, że odstawimy Chelsea, City, że wygramy na ES z Barceloną? Nie, tego się nie spodziewałem, bukmacherzy stawiali na nas, jako tych, którzy wypadną z top 4, a nie tych, którzy w marcu mają po 50% szans z United na mistrzostwo. ;]
@Vpr
I tu masz sporo racji.
Nie mniej, nie ulega wątpliwości, że główną przyczyną porażki było to, że byliśmy drużyną o dwie klasy słabszą niż Barca. Decyzja arbitra skrzywdziła Arsenal, ale także Barcelonę, bo dała nam podstawy do "gdybania".
@BOSS89
Mnie w grze Arsenalu razi brak koncentracji oraz to, że w momencie jak wydarzenia na boisku obracają się przeciwko nam to w zespole zaczyna się panika. Kiedy przeciwnik skutecznie rozbija nasze ataki, walimy głową w mur, wtedy zawodnicy tracą głowę nie wiedzą co mają robić - tak jakby nie mieli innej koncepcji.
Zaczyna się nerwówka i głupie straty, które najczęściej kończą się utratą gola.
Piszesz o organizacji gry.
Problem jest w tym, że podobną organizację jak zaprezentowała nam Barca we wtorek, stosujemy, przepraszam, stosowaliśmy z powodzeniem na początku sezonu w PL i LM. Nie przypadkowe były takie wysokie zwycięstwa jak z Blackpool czy w LM.
Niestety od pewnego momentu coś się zacięło. Brak dokładności, brak konsekwencji w grze obronnej. Presing w naszym wykonaniu nie przypomina tego co prezentowaliśmy wcześniej. A przecież grają Ci sami zawodnicy.
We wtorek było wiadomo, że Barca zagra tak jak z Realem, nie wiem czego spodziewał się Wenger. Może doszedł do wniosku, że skoro próbujacy grać ofensywnie Real wyjechał z bagażem 5 goli, to lepiej zamurowac bramkę i liczyć na cud.
I ostatnia kwestia, jak to się dzieje, że we wtorek gramy jak "dzieci we mgle", nie potrafimy wymienić 3 podań i utrzymać się przy piłce na poziomie chociażby 45%. A następnie gramy z liderem PL, prowadzimy grę mają 60% gry przy piłce...oczywiście MU to nie Barcelona, ale czy to jedyny powód ?
@Adaszko
Tak, bardzo dobrze...
Podeprzyj jakoś swoją teorie...
Adaszko - > a dlaczego - bardzo dobrze ? rozwiń swoją myśl ...
I bardzo dobrze ze fabregas jest kapitanem druzyny
I bardzo dobrze ze fabregas jest kapitanem druzyny
Głównym naszym problemem jest brak kapitana.
Fabregas to jako kapitan frajer, boi się krzyknąc. To jest pupil Wengera, a to nei znaczy, że jest dobrym kapitanem.
Niestety z tum się musimy pogodzić, że naszym kapitanem zostanie Cesk, bo wątpie czy Wenger da innego kapitana.
@BOSS89
Gallas jaki był, taki był, ale niech mi ktoś zapoda podobny film z Fabregasem w roli głównej:
youtube.com/watch?v=CFsMHMWW7To
Co do tematu to się z Tobą zgodzę. Oto mój komentarz spod newsa;" Kanu: Nie przestawajcie ufać Wengerowi":
"Wolałbym zmiany filozofii Wengera...
Boss wygrywałby jakby miał do dyspozycji najlepszych piłkarzy. Wenger nie zmienia taktyki w zależności od przeciwnika( a jeżeli próbuje to robić to mu to nie wychodzi) i z każdym każe grać swoje jakbyśmy byli Barceloną. Problem w tym,że Barceloną nie jesteśmy i nie mal na każdej pozycji mamy graczy słabszych, niestety. Wenger już tyle lat próbuje budować zespół zwycięzców z młodych graczy. I buduje, i buduje, i buduje...
Ta kadra którą mamy może odnosić sukcesy, ale za jakieś 3 lata. Jeżeli chcemy wcześniej wygrywać regularnie trofea potrzebujemy BARDZIEJ DOŚWIADCZONYCH I LEPSZYCH GRACZY..."
Jak widzisz, nie przeczy on Twojemu zdaniu.
Z Barcą polegliśmy zasłużenie. Nie chce wrzcać do tej kompromitacji...
Z Manchesterem prawie zawsze przegrywany tak samo. Utrzymujemy się przy piłcę, klepiemy sobie bezproduktywnie a ManU wyprowadza zabójcze kontry.
Wenger jak by był dobrym strategiem, zabezpieczyłby się jakoś na okoliczność wyprowadzenia przez "czerwone diabły" kontrataku. Niestety, tyla lat nic go nie nauczyło;/
Nie jestem zwolennikiem Wengera, ale wielkim przeciwnikiem też nie jestem. Moim zdaniem jakby miał On do dyspozycji lepszych piłkarzy, potrafiłby wygrywać na kilku frontach. Porównałbym go do Guardioli. Pep w innym klubie zbierałby baty bo też taktyk z niego żaden. Jak przegrywa(patrz mecz z Arsenalem na Emirates) nie potrafi dokonać dobrych zmian. Niech się cieszy że prowadzi taką Barcelonę.
Ja o Wengerze ostateczne zdanie wyrobie sobie po zakończeniu sezonu 2011-2012
BOSS89 > wiesz, co jest naprawdę ciekawe? Że mimo fatalnej, wręcz nieistniejącej gry w ofensywie wcale nie byliśmy tego awansu tak daleko jak można wywnioskować z twojej wypowiedzi. Rozpisujesz się o "obiektywnym spojrzeniu", po czym sam "patrzysz" tak sceptycznie, jak to tylko możliwe. Decyzja Wengera o zagraniu autobusem była niespodziewana, szalona zapewne również, ale czy nieskuteczna i śmieszna? Śmiem wątpić. Broniliśmy się nadspodziewanie dobrze i to bez nominalnego defensywnego pomocnika - Diaby był tylko pasażerem, podobnie zresztą jak Fabregas... Mieliśmy sporo szczęścia, że doszło do wyrównania, ale jest, udało się, było 1-1, Arsenal miał awans i powoli w naszej grze zaczynała się rysować jakaś odwaga, może nawet chęć przejęcia inicjatywy - rzekłbym, kopia spotkania z Ashburton Grove. Co się dzieje w tym momencie? Kluczowy zawodnik ogląda jedną z najbardziej kuriozalnych czerwonych kartek w historii. Oczywiście, decyzja zgodna z przepisami, ale, jak sam napisałeś, niekoniecznie z duchem gry. I nawet nie próbuj mi wmówić, że broniąc się całym zespołem i walcząc o każdą sekundę "spokoju" drużynie nie robi różnicy, czy gra w dziesięciu, czy w jedenastu, bo ma to kolosalne znaczenie. Możesz powiedzieć, że "i tak by strzelili", bla, bla, bla, ale to gdybanie. Fakt jest jeden - w momencie zejścia Robina Arsenal miał awans, a jeden gol FCB dawałby tylko dogrywkę, na którą mielibyśmy więcej sił niż Hiszpanie. Jeśli pan sędzia Busacca rzeczywiście jest taką zimną, wyrachowaną maszyną, niezawisłym arbitrem o nerwach ze stali, to jakim, do jasnej cholery, cudem Abidal był jeszcze wtedy na boisku, skoro chciał udusić RvP? Albo idziemy z duchem gry i dajemy tylko żółtą kartkę na ostudzenie temperamentu (nie dostał nawet tego!!!), albo idziemy w biurokrację i odsyłamy typa do szatni za brutalne zachowanie piłkarza względem jednego z rywali.
@samir87
Niezupełnie:
oleole.com/blogs/france-road-to-world-cup-2010/posts/the-fight-between-samir-nasri-and-william-gallas
Gallas to zawodnik znany z dziwnych zachowań (pamiętasz jego reakcję w meczu z Birmingham w 2008 roku, gdy straciliśmy bramkę na 2:2?), więc widocznie Nasri nie pasował do niego charakterologicznie, a może to Nasri jest zbyt miękki, nie ma charakteru...
Przytoczę tutaj tekst, który zamieściłem już wczoraj, gdyż wydaje mi się, że ten tekst redaktora Klimkiewicza (troszkę zbyt optymistyczny, ukazujący rzeczywistość w zbyt różowych barwach, jest ona bardziej ponura, niestety) to dobry moment na merytoryczną dyskusję.
Ten komentarz to podsumowanie rywalizacji z Barceloną.
Na początek przytoczę moje przedmeczowe słowa, które napisałem we wtorek:
"Nie pompujcie tak balonika z oczekiwaniami, gdyż niemile się rozczarujecie, według mnie dzisiejsze spotkanie będzie bliźniaczo podobne względem ubiegłorocznego starcia na Camp Nou. Wenger nic oryginalnego nie wymyśli, zapewne będziemy oglądać Kanonierów bezmyślnie biegających za piłką, grających szeroko (co uniemożliwi grę kombinacyjną, szybką wymianę piłki), nie pokazujących się do gry, resztę można sobie samemu dopisać.
Chciałbym się mylić, bardzo chciałbym naszego awansu, ale tak to widzę, niestety.
Pamiętajcie, że kibice Realu przed listopadowym meczem też podgrzewali atmosferę, też pompowali balonik z oczekiwaniami, a potem, już na boisku zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię."
Cóż, niewiele się pomyliłem w tym komentarzu, nie przewidziałem jedynie, że Arsene wpadnie na pomysł postawienia "autobusu" w polu karnym. Wenger coraz bardziej błądzi, chyba stracił koncepcję na dalsze prowadzenie tego zespołu, pomysł z "autobusem" i brutalna, bezmyślna gra większości graczy w pierwszej połowie jedynie zaświadcza ten pogląd. Wenger bardzo krytykuje defensywny styl gry i agresję prezentowaną w boiskowych poczynaniach, a sam posuwa się do najprostszych środków, aby
zatrzymać Barcelonę, czyżby hipokryzja...
Graliśmy w szlagierze na Camp Nou bez wiodącej koncepcji, bez pomysłu na grę, rozstawieni niezwykle szeroko na murawie. Tak wielkie odległości zachowywane pomiędzy formacjami skutecznie uniemożliwiały skonstruowanie jakiejkolwiek akcji, wymianę choćby kilku celnych podań (statystyka celności podań zatrważa), zabiły w zarodku nasz największy atut - kombinacyjną grę, wymianę kilku podań na małej przestrzeni. Wielokrotnie poruszałem na łamach Kanonierzy.com problem "szerokiego grania", wielokrotnie go analizowałem, mówiłem, że to droga donikąd, ale pomimo tego tylko nieliczni go dostrzegają (kamil_malin i kilku innych użytkowników). W tym ciekawie zapowiadającym się meczu na tle Barcelony wyglądaliśmy jak, nie przymierzając Stoke na tle Arsenalu, we wtorek gracze z Katalonii wystąpili w roli nauczycieli dla graczy Arsenalu, wyglądaliśmy niczym "dzieci we mgle".
Ludzie twierdzący, że głównym winowajcą porażki Arsenalu z Barceloną jest sędzia nie znają prawdziwych arkanów futbolu, jeśli nie dostrzegają olbrzymiej różnicy w organizacji gry obu zespołów. Fakt Massimo Busacca nie sędziował idealnie, ale mylił się w obie strony - pokazując czerwoną kartkę Van Persie'mu postąpił słusznie z zasadami, ale nie z duchem gry. Szkoda tylko, że osoby doszukujące się w pracy arbitra głównego czynnika, wręcz decydującego o odpadnięciu już w 1/8 finału zapominają o kilku faktach. Pierwszy faktem jest, że Busacca powinien podyktować rzut karny dla Barcelony - faul Diaby'ego, bodajże na Messim, który miał miejsce jeszcze w pierwszej połowie. Do błędów Szwajcara można zaliczyć także zasygnalizowanie kilku Ofsajdów przy akcjach ofensywnych Barcelony w sytuacji, gdy spalonego na pewno nie było. Drugi fakt stanowi wyjątkowo korzystne dla nas sędziowanie w pierwszym meczu - Nicola Rizzoli powinien pokazać czerwoną kartkę Song'owi już w pierwszej połowie spotkania, do tego
dochodzi niezwykle sporna sytuacja przy bramce Messiego na 2:0 (pomimo tego, że widziałem wiele powtórek tej sytuacji, nie potrafię rozstrzygnąć czy gol był zdobyty prawidłowo, czy też nie). Pamiętajcie, kibicowanie nie powinno przysłaniać prawdy ani obiektywizmu.
Powrócę jeszcze do kwestii organizacji gry, bo to ciekawy temat, który odegrał decydującą rolę w tej rywalizacji. Barcelona w tej materii (pressing, konstruowanie aktu ofensywnego, zawężanie pola gry, przesuwanie wszystkich formacji względem położenia futbolówki) nas zdecydowanie zdominowała, ale ja nie byłem zaskoczony, spodziewałem się tego. Większość "wynikologów", użytkowników żyjących w "matrixie Wengera", zapewne była wielce zaskoczona przebiegiem wtorkowej konfrontacji, zapewne pierwszy raz w życiu zobaczyli taki pressing w wykonaniu jakiegokolwiek zespołu, cóż tak to jest jak postrzega się futbol tylko przez pryzmat "wynikologii" - jak mawiał mój ulubiony dziennikarz piłkarski: "futbol to drapacz chmur, więc nie rozmawiajmy o parterze". Jak tu nie spłycać zagadnienia, jak większość użytkowników nie potrafi spojrzeć prawdzie w oczy, ucieka w banały...
Pisałem przed spotkaniem, że: ["Klucz do pokonania Barcelony nie leży w personaliach, klucz ten leży w organizacji gry, naszej gry."], wspominałem również, że: ["...nawet gdybyśmy mogli wystawić dowolnie wybranych przez nas graczy z całego świata, nawet tych z odległej przeszłości, przy obecnych założeniach taktycznych nie wygralibyśmy z Barceloną.
Załóżmy czysto hipotetycznie, że nasz skład prezentowałby się następująco (mam na myśli graczy w najlepszych latach swoich karier):
1. W bramce - Gordon Banks, Antonio Carbajal, Ricardo Zamora, Iker Casillas, bądź też Gianluigi Buffon.
2. W obronie - Nilton Santos, Bobby Moore, Franz Beckenbauer, Roberto Carlos, Tony Adams, Martin Keown, Rio Ferdinand lub Nemanja Vidić.
3. W pomocy/ataku - Diego Maradona, Pele, Zico, Johan Neeskens, Patrick Vieira, Garrincha, Cristiano Ronaldo, Dennis Bergkamp, Zinedine Zidane, Thierry Henry i wielu, wielu innych."] i dalej jestem tego samego zdania.
Zrozumcie, nieważne kogo byśmy desygnowali do gry we wtorkowym szlagierze i tak przegralibyśmy z kretesem. Nie pomógłby nam Zinedine Zidane, nie pomógł Cristiano Ronaldo czy też wreszcie nie pomógłby nam Thierry Henry. Oni wszyscy przy tak słabym przemieszczaniu formacji, fatalnym pressingu (przy świetnej grze Barcelony w tych elementach, czasami wręcz modelowej) niewiele/nic by wskórali, byliby zdani jedynie na indywidualne szarże - jak osamotnieni Nasri czy też Wilshere.
We współczesnych czasach taktyka i trenerzy to "sól futbolu", często są języczkiem u wagi - myli się użytkownik Oldgunner3, który twierdzi, że ważniejsze jest przygotowanie techniczne i fizyczne. Jeśli przygotowanie techniczne i fizyczne jest ważniejsze, to dlaczego Barcelona wręcz zmiażdżyła nas i Real w listopadowym pojedynku (przecież w Realu jest wielu graczy świetnie wyszkolonych technicznie, a u Mourinho żaden zawodnik nie może być słabo przygotowany fizycznie, Portugalczyk ma wręcz obsesję na tym punkcie)?
Spójrzcie na Barcelonę - u nich większość graczy, którzy wybiegają na murawę rozumie istotę futbolu szybkiego, kombinacyjnego, "na jeden kontakt", a jak to wygląda u nas? Clichy, Sagna, Squillaci, Diaby, a zwłaszcza Bendtner i Chamakh, słabo grający nogami, bezmyślni przy wznowieniach bramkarze (Szczęsny, Fabiański) - wymienionych piłkarzy łączy jedna rzecz, wszyscy nie czują futbolu kombinacyjnego, żaden z nich nigdy nie trafiłby do Barcelony, gdy trenerem byłby tam Josep Guardiola.
Sternicy Barcelony mają konkretny, scentralizowany plan szkolenia, który później wcielają w życie, efektem tego większość futbolistów kończąca ich akademię posiada pozytywne futbolowe cechy - potrafi przyjąć futbolówkę z rywalem na plecach, nie obawia się pressingu ze strony rywala, z każdej, nawet z największej opresji potrafi wyjść po piłkarsku nie wykopując piłki "na orbitę", dobrze czyta grę, potrafi przemieszczać się w formacji, skracać pole gry, rozumie, że najwyższą wartość stanowi tworzenie przewagi liczebnej.
Ich ostatnie sukcesy to nie przypadek, to efekt świetnej pracy z młodzieżą, bardzo rozsądnej polityki personalnej ("nie sprowadzamy graczy, którzy nie pasują do koncepcji".), świetnego przygotowania taktycznego, to wszystko sprawia, że Barcelona jawi się jako zespół bardzo trudny, wręcz niemożliwy do pokonania.
Niedługo minie rok od upokarzającego blamażu na Camp Nou (4:1), więc czas odpowiedzieć sobie na pytanie - co zmieniło się od tamtego czasu, czy uczyniliśmy jakieś postępy?
Niestety, ale ocena jest raczej negatywna, warto postawić jasno sprawę - nie poczyniliśmy żadnego postępu, jest wręcz gorzej niż przed rokiem, Wenger miał rok czasu, aby dopracować elementy taktyczne, aby zaszachować Barcelonę, a tak naprawdę nic nie dopracował, jedynie ośmieszył się "postawieniem autobusu" na Camp Nou.
Irytują te ciągłe opowieści o "dojrzewaniu" (dojrzewają już 5 lat, od 2006 roku i jakoś nie widać końca procesu, być może dlatego, że taki proces w ogóle nie ma miejsca...) i niesamowicie pokrętne tłumaczenia Wengera, szukanie winy u wszystkich dookoła, szkoda, że nie szuka jej u siebie.
Dobrze Mourinho podsumował te bajki o nabywaniu doświadczenia i dojrzewaniu do sukcesów:
"He should especially explain to Arsenal supporters how he can’t win one single little trophy since 2005... The history about the young kids is getting old now. Sagna, Clichy, Walcott, Fabregas, Song, Nasri, Van Persie, Arshavin are NOT kids. They are all top players".
Dobrze podsumował mecz zapowiadany jak szlagier także Guardiola:
1. "Wenger powiedział mi bym pogratulował sędziemu. Oczywiście ma prawo do tego by ponarzekać, rozumiem go, ale patrząc obiektywnie... jego zawodnicy nie potrafili wymienić między sobą trzech podań z rzędu"
2. "Musimy na spokojnie przeanalizować to, co się wydarzyło. Chcemy ocenić, co zrobiliśmy dobrze, a co źle. Mieliśmy 70% posiadania piłki. Arsenal? Nie umieli wymienić między sobą trzech podań, nie oddali żadnego strzału przez 90 minut gry."
Na koniec przytoczę statystyki wtorkowej rywalizacji:
Barcelona Arsenal
3 Goals scored 1
10 Attempts on target 0
7 Attempts off target 0
5 Corners 2
49' 3'' Possession (time) 22' 41''
68 Possession (%) 32
8 Fouls committed 19
0 Yellow cards 5
0 Red cards 1
Chyba komentarz zbędny, najbardziej wymowna jest liczba 0 przy strzałach/strzałach celnych, pomimo tego, że widziałem wiele meczów, to nie pamiętam spotkania, w którym jakakolwiek drużyna oddaje 0 strzałów na bramkę,
Cóż, jeśli Wenger nadal będzie zakłamywał rzeczywistość, jeśli nie dostrzeże niedociągnięć, jeśli nie nastąpi poprawa naszych kolektywnych poczynań (jest to pierwsza rzecz, którą trzeba poprawić, inaczej będziemy oczekiwać na trofea kolejne 6 lat), to niebawem francuski szkoleniowiec znajdzie się na rozstaju dróg, klub podąży inną ścieżką, on inną.
Tytułem końca przytoczę jeszcze jeden fragment tekstu zamieszczonego wcześniej - nie traktuje on o Arsenalu, ale analogia do naszej sytuacji widoczna gołym okiem:
"Jak zareagowałby emerytowany Bill Gates, gdyby zaproponowano mu przejęcie pakietu większościowego największego na świecie koncernu produkującego kable? Przyjąłby tę ofertę, bo to wytrawny gracz. Czego moglibyśmy się spodziewać w drugim odruchu? Na pewno otoczenia się specjalistami w tej dziedzinie, a do tego ludźmi zaufanymi oraz sprawdzonymi, bowiem rozsądny Gates doskonale zdaje sobie sprawę, że
nawet najlepszy umysł menedżerski będzie miał problemy z przystosowaniem się do specyfiki nieznanej dziedziny. Jakich podobieństw tej wyimaginowanej sytuacji do rządów w Wiśle Kraków Bogusława Cupiała możemy się dopatrzyć? Absolutnie żadnych! Właściciel firmy zaopatrującej rynek w kable od początku swej działalności w sporcie przybrał pozę tajemniczego magnata, decydującego o wszystkim, ale nie komentującego swych postanowień. Gros strategicznych posunięć hegemon z Myślenic konsultuje z doradcami, ale ci o piłce mają identyczne pojęcie jak Cupiał bądź celowo wprowadzają pryncypała w błąd, uprawiając przykre dla Wisły Kraków intrygi...Rozregulowanie trybów doprowadziło do degrengolady, na zatrzymanie, której panaceum nie wynalazł również Nawałka. I nie wynajdzie, ponieważ ucieka w
tematy zastępcze, jakby nie dostrzegając prawdziwych bolączek. - Musimy poprawić skuteczność. Zarówno tę wynikającą z przeprowadzanych akcji, jak i stałych fragmentów gry - wyrzekł przed konfrontacją z Lechem szkoleniowiec Wisły. Każda boiskowa sytuacja jest zupełnie inna, każda chwila strzału różni się okolicznościami, więc można co najwyżej dopieścić ułożenie stopy, ciała, nabrać pewności poczynań, lecz tak po prawdzie trzeba kreować jak najwięcej sytuacji podczas ligowego spotkania, by sprowokować przełamanie. I tutaj dotykamy najbardziej palącego problemu - do stwarzania okazji potrzeba stosownej organizacji gry, a ta zarówno przed odbiorem piłki, jak i w chwili posiadania futbolówki szwankuje. 323 minuty bez trafienia w Orange Ekstraklasie nie wynikają ze złośliwości rzeczy martwych, tudzież przekleństw przodków. Wszystko otrzymuje swe empiryczne uzasadnienie. Jeśli piłkarze czołowej drużyny zostają rozmieszczeni tak szeroko, jeśli to przeszkadza w defensywie oraz ofensywie, natomiast brakuje ćwiczeń w celu doskonalenia poruszania się po boisku, przesuwania formacji i reagowania na konkretne akty meczowe, wydarzenia - wówczas klub przestaje się
liczyć w wyścigu o mistrzostwo. Nawałka to tylko niewłaściwy człowiek na tak eksponowanym miejscu. Prawdziwą destrukcję uprawia wierchuszka".
Tak jest, Gallas to był dopiero lider! Jego wolę walki i emanującą determinacją postawę, z której reszta zespołu mogłaby brać przykład, zaprezentowaną w 2008 roku, w najważniejszym momencie, na St. Andrews' wspominam do dziś!
A nie, chwila, to nie było tak...
AlexVanPersie > to, że nie o skupienie Samira tutaj chodzi, to jest jasne. Ale nie jest też tak, że Francuz chce odejść i dlatego odmawia podpisania umowy. To czysty biznes - wie, że gra świetny sezon i jeżeli do końca rozgrywek pokaże jeszcze to i owo, w czerwcu jego pozycja w rozmowach będzie jeszcze mocniejsza niż teraz. Przywiązanie to jedno, ale jeśli można zarobić więcej nie zmieniając przy tym klubu, to dlaczego nie? :P
@kamil_malin
Możiliwe, ale twierdzenie kolegi maks20, że Gallas odszedł bo "Nasri poszedł się poskarżyć" dla mnie jest dziwne. Zbierając do kupy te ostatnie "skargi" wychodzi mi że:
-Toure odszedł bo Gallas się poskarżył
-Gallas odszedł bo Nasri się poskarżył
Ciekawe kto następny się poskarży?:)
@ samir87
Mylisz się, ich konflikt trwał już od dłuższego czasu. Panowie ze sobą nie rozmawiali, po prostu się mijali. Teraz gdy Gallasa nie ma w szatni Arsenalu, młodszy z Francuzów jest pewniejszy siebie, co widać na boisku. :)