Arsene Wenger - Menedżer pokolenia
21.11.2011, 20:07, Eryk Delinger 651 komentarzy
W ostatnich dniach wiele mówiło się o wywiadzie, jakiego Arsene Wenger udzielił francuskiemu dziennikowi L’Equipe. Jego wypowiedzi były wielokrotnie przeinaczane, mniej lub bardziej celowo, w związku z czym na konferencji po meczu z Norwich menedżer musiał się wręcz tłumaczyć z niektórych słów i wyjaśniać ich kontekst.
Nabór na stanowisko osoby prowadzącej zapowiedzi
Całe to zamieszanie postanowił zażegnać francuski dziennikarz Matt Spiro, który przełożył na angielski pełny wywiad. Dzięki niemu prezentujemy poniżej pełny wywiad z Arsenem Wegnerem, opublikowany pierwotnie na łamach sobotniego wydania L’Equipe.
Wywiad, przeprowadzony przez Jeana-Marka Butterlina, miał miejsce w biurze menedżera w London Colney, 31 października – dzień po meczu z Chelsea.
L’Equipe: Przyglądając się pańskiej 15-letniej karierze w roli menedżera Arsenalu można odnieść wrażenie, że ostatnie lato było jej zdecydowanie najgorszym momentem…
Arsene Wenger: Tak, z pewnością. Są takie chwile, gdy wszystko jest proste i takie, kiedy sprawy nagle się komplikują. To część naszej pracy i każdy menedżer musi przez to przejść.
Czy ostatniego lata, a zwłaszcza podczas okienka transferowego, nie miał pan wrażenia, że pewne rzeczy zaczynają się panu wymykać spod kontroli?
Najgorsze jest to wrażenie, że coś się kończy. Miałeś projekt, budowałeś go na 18-letnich chłopakach, ale w wieku zaledwie 23 lat postanawiają oni odejść. Trudno to nazwać spełnieniem marzeń. Były też kontuzje. Krótko mówiąc: w ostatnim sezonie nasza pomoc była zbudowana na Wilsherze, Nasrim, Diabym i Fabregasie – nagle z powodu długoterminowych kontuzji tracimy Diaby’ego i Wilshere’a, a Nasri i Fabregas opuszczają klub.
Wie pan kto kiedyś powiedział, że udany sezon w 90% zależy od letnich wzmocnień?
Wiem. Ja to powiedziałem i wciąż tak uważam. Ludzie krytykowali moje zakupy, lecz osobiście uważam, że poszło mi lepiej niż sam oczekiwałem. Cieszę się z Gervinho, Mertesackera, Santosa, Parka, Benayouna i Artety. Jeszcze nigdy nie zakontraktowałem tylu zawodników w takim tempie, jednak tym razem nie miałem innego wyjścia.
Z zewnątrz wygląda to jak zwykłe „łatanie dziur”…
Zdaję sobie sprawę z faktu, że nie wszystko poszło zgodnie z planem. Nie było w planach długiej przerwy Wilshere’a i operacji Vermaelena. Porażki 2-8 z Manchesterem United też nie było w planach, podobnie jak kontuzji Gibbsa. Czasem dochodzi do takich sytuacji, a wtedy musisz działać jak najszybciej. W ciągu ostatnich trzech dni sierpnia kupiłem pięciu piłkarzy, jestem z tego zadowolony.
Tak czy inaczej, zamieszanie było spore. Nadszedł chyba koniec pokolenia piłkarzy, z którymi wiązał pan ogromne nadzieje. Czy odbiera to pan jako osobistą porażkę?
Po raz pierwszy odkąd tu jestem straciłem zawodników, którzy dopiero osiągali szczyt swoich możliwości. Cierpiałem. Boli, gdy odchodzą kluczowi gracze, w których tyle zainwestowałeś. Boli, gdy wyniki są niewystarczające. Walczymy z klubami dysponującymi znacznie potężniejszymi środkami. Nie jesteśmy w stanie zniwelować finansowej różnicy jaka dzieli nas od Manchesteru City.
Nie można zignorować rozczarowujących wyników. Mogły się one przyczynić do exodusu…
Oczywiście, że miały znaczenie. Ostatni sezon rozbił skład, który mógł być wyjątkowy. To był sezon ostatniej minuty. Przegraliśmy Puchar Ligi w ostatniej minucie. Przegraliśmy z Liverpoolem w ostatniej minucie [właściwie Arsenal zremisował wspomniany mecz, Kuyt wyrównał w 12. minucie doliczonego czasu – przyp. L’Equipe]. Grając w dziesiątkę nie przeszliśmy Barcelony, mimo że Bendtner miał dobrą okazję. Zremisowaliśmy na wyjeździe z Tottenhamem, choć prowadziliśmy 3:1. Gdy dochodzi do takich sytuacji, stajesz pod ścianą. Nie masz już czego się złapać, a do końca sezonu jeszcze półtora miesiąca. Mieliśmy wrażenie, że wszystko jest przeciwko nam, a mimo to byliśmy tak blisko sukcesu.
Czy bierze pan odpowiedzialność za taki rozwój wypadków na swoje barki?
Jeśli jest jakiś szczególny błąd, to chęć zdobycia wszystkiego. Między listopadem, a styczniem rozegraliśmy 27 spotkań. Dlatego później zabrakło nam paliwa.
Próbował pan wygrać wszystko, bo nie mógł pan sobie pozwolić na kolejny sezon bez zwycięstwa?
Tak. Próbowaliśmy złapać kilka srok za ogon i zostaliśmy z pustymi rękami.
A w tym sezonie?
Zrobię to samo. Tylko tak mogę odpowiedzieć na presję.
Czy obecny zespół będzie w stanie unieść ciężar owej presji?
Nie wiem. Paradoksalnie, nasz słaby start znacznie obniżył jej poziom. Ludzie mówią: „Arsenal będzie bronił się przed spadkiem, nic nie osiągnie”. To dlatego nasze zwycięstwo z Chelsea ma tak ogromne znaczenie. Nikt nie wierzył, że nas na to stać. Bagatelizowano znaczenie naszych poprzednich zwycięstw, dla większości ten wynik był jak grom z jasnego nieba.
Czy to spotkanie było swego rodzaju punktem zwrotnym?
Zobaczymy, gdzie dokładnie będziemy w grudniu.
Wie pan już czego się spodziewać?
Ani trochę. Wracamy z dalekiej podróży. Musieliśmy dokonać gruntownej przebudowy w momencie, kiedy zupełnie straciliśmy wiarę w siebie. Potrzeba czasu.
Pański zespół nigdy wcześniej nie miał takich kłopotów, tak pod względem taktycznym, jak i technicznym. Nie myślał pan o zmianie piłkarskiej filozofii… na nieco mniej ambitną?
Nasz styl opiera się na swobodnym podejmowaniu ryzyka i tego ostatnio brakowało. Nasza gra straciła na spontaniczności i zaczęły się problemy. Musieliśmy zatem zacząć od niewielkich zwycięstw. Pewność siebie można stracić bardzo szybko, ale odbudowuje się ją niezwykle powoli. Trzeba wspinać się na szczyt krok po kroku. Nigdy nie rozważałem jednak namówienia piłkarzy do porzucenia naszej filozofii. Przeciwnie, byłem przekonany, że gdybym porzucił zasady na których ten klub jest od lat budowany, do reszty zdezorientowałbym zawodników. Jeśli jutro polecę im: „posyłajcie długie piłki, wprost do napastników”, zupełnie się pogubią. Nigdy nie przestałem wierzyć w nasz styl, chociaż wiedziałem że wiąże się to z ciężką pracą.
Wielokrotnie mówił pan, że aby zostawić po sobie ślad, trzeba wygrywać trofea…
A czy nie wygrywaliśmy ich? Konieczne jest także, aby konsekwentnie utrzymywać się w czołówce. Klub od 14 lat regularnie uczestniczy w Champions League. W latach 2005-2011 wystąpiliśmy w finale, półfinale i dwóch ćwierćfinałach. Ale to mi nie wystarcza. Chciałbym wygrać Ligę Mistrzów, wciąż o tym marzę. Zawsze uczestniczymy w walce o trofea i najwyższe miejsca w fantastycznej lidze.
Nie bał się pan o swoją posadę?
Nie, chociaż każdy kryje w głębi pewne obawy, to w tym wypadku jakiekolwiek spekulacje nie mają sensu. Nie otrzymałem ze strony klubu żadnych sygnałów, które skłoniłyby mnie do takowych obaw.
Na ostatnim AGM otrzymał pan owacje, chociaż jeszcze rok temu na takim samym spotkaniu spotkał się pan z ostrą krytyką.
Ludzie zrozumieli, że robię co w mojej mocy i mimo sztormu udało mi się utrzymać kurs. Wiedzą też, że pracuję tu nad długoterminowym projektem i odrzuciłem lukratywne oferty, by nadal nim kierować. Ludzie są mi za to wdzięczni. Wybrali stabilność i uwierzyli we mnie, a ja byłem lojalny. Wiedzą, że jestem w stu procentach oddany temu klubowi.
Wygląda jednak na to, że jest pan zmuszony do kolejnej przebudowy, jak na początku…
To prawda, zaczyna się nowy cykl. Kiedy opuściliśmy Highbury, postawiłem na długoterminowy plan i młodą drużynę. Nie dostarczyło to jednak rezultatów na jakie liczyłem. Tak, pora na przebudowę.
W dalszym ciągu z panem? Rozpoczyna się kolejny długodystansowy plan?
Nie, nie sądzę. Mówimy o krótkoterminowych rozwiązaniach, to oczywiste. Jednak czy ze mną, czy z kimś innym - nie ma żadnego znaczenia. Człowiek, który mnie zastąpi będzie potrzebował mocnych fundamentów, na których będzie mógł oprzeć sukces.
Czy za 15 lat wciąż pan tu będzie?
Nie.
A w następnym sezonie?
Przekonamy się wraz z końcem obecnego. Mój obecny kontrakt obowiązuje jeszcze przez dwa lata.
Pańskie nazwisko już od kilku miesięcy krąży w Paryżu…
I niech sobie krąży.
Jest pan w bardzo dobrych stosunkach z katarskimi właścicielami PSG, prawda? To mogłoby być pomocne…
Nie ma sensu dyskutować na ten temat. Już mówiłem, jestem w pełni oddany temu, co robię. Nawet przez sekundę nie myślałem o opuszczeniu Arsenalu, a trudności na początku sezonu tylko umotywowały mnie do dalszej walki. Właścicielom PSG poradziłem, by zaufali Antoine’owi Kombouare, bo to bardzo dobry trener. To że jesteśmy przyjaciółmi nie oznacza, że będziemy razem pracować. Czasem wręcz lepiej tego unikać, by zachować przyjaźń.
Dlaczego pański „związek” z Arsenalem funkcjonuje tak dobrze?
Spotkaliśmy się we właściwym momencie. Klub potrzebował kogoś, kto poprowadziłby śmiały projekt i zgodziłem się objąć tę rolę. Cenię odwagę, a Arsenal jest odważny. W 1996 roku sprowadzenie z Japonii nieznanego francuskiego szkoleniowca do klubu reprezentującego typowo angielskie tradycje było nieco szaloną decyzją. Historycznie Arsenal jest klubem odważnym i szukającym innowacji, który zawsze postępuje z klasą. Właśnie z powodu tych wartości tak zażarcie go bronię. One wiele dla mnie znaczą.
Pańskie zaangażowanie w klub sięga daleko poza piłkarską murawę. Czy uważa się pan za architekta obecnego Arsenalu?
Miałem szczęście pracować z pełną swobodą. Wypracowaliśmy unikalny styl gry, zbudowaliśmy nowy ośrodek treningowy i stadion. Klub jest samowystarczalny, niezależnie od zmian na stanowisku właściciela czy menedżera. Nie musimy się obawiać inwestorów wycofujących finansowe wsparcie, gdyż wydajemy tylko tyle, ile sami zarobimy. Nie było łatwo utrzymać wysokie standardy, jednocześnie wydając 500 milionów euro na Emirates Stadium – w tym 150 milionów na samą murawę. Dla przykładu Bayern Monachium za murawę na Alianz Arena zapłacił symboliczną kwotę jednego euro. W tym momencie zostało nam do spłacenia 116 milionów. Arsenal może spać spokojnie.
Co określiłby pan po tych 15 latach mianem swojej spuścizny? Miał pan wpływ na techniczny rozwój angielskiej piłki?
Takie stwierdzenie byłoby z mojej strony przejawem arogancji. Rzeczywiście, ludzie czasem tak o mnie mówią. Najważniejszy jest ślad jaki zostawiam w klubie – styl gry wpajany na każdym szczeblu, od drużyn młodzieżowych. Z czasem, podobnie jak Ferguson, stałem się swego rodzaju futbolowym zabytkiem – w tej pracy czas to prawdziwy luksus.
15 lat – czy to długo?
Czas pędzi z prędkością światła, a ja po tych wszystkich latach ciągle nie mogę się doczekać kolejnego meczu i ciągle mam nadzieję, że będzie idealny, choć wiem, że nie ma na to szans. Minęło 15 lat, a każde kolejne spotkanie wciąż jest dla mnie jak narkotyk.
Dlaczego się pan uśmiecha?
Właśnie pomyślałem o 10-letnim dzieciaku, który w 1996 roku być może pierwszy raz przyszedł z ojcem na mecz Arsenalu. Pomyślałem, że teraz taki chłopak ma już 25 lat, a wciąż ogląda na ławce jednego i tego samego gościa. To z kolei czyni mnie menedżerem całego pokolenia.
źrodło:Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 16 | 12 | 3 | 1 | 39 |
2. Chelsea | 17 | 10 | 5 | 2 | 35 |
3. Arsenal | 17 | 9 | 6 | 2 | 33 |
4. Nottingham Forest | 17 | 9 | 4 | 4 | 31 |
5. Bournemouth | 17 | 8 | 4 | 5 | 28 |
6. Aston Villa | 17 | 8 | 4 | 5 | 28 |
7. Manchester City | 17 | 8 | 3 | 6 | 27 |
8. Newcastle | 17 | 7 | 5 | 5 | 26 |
9. Fulham | 17 | 6 | 7 | 4 | 25 |
10. Brighton | 17 | 6 | 7 | 4 | 25 |
11. Tottenham | 17 | 7 | 2 | 8 | 23 |
12. Brentford | 17 | 7 | 2 | 8 | 23 |
13. Manchester United | 17 | 6 | 4 | 7 | 22 |
14. West Ham | 17 | 5 | 5 | 7 | 20 |
15. Everton | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Crystal Palace | 17 | 3 | 7 | 7 | 16 |
17. Leicester | 17 | 3 | 5 | 9 | 14 |
18. Wolves | 17 | 3 | 3 | 11 | 12 |
19. Ipswich | 17 | 2 | 6 | 9 | 12 |
20. Southampton | 17 | 1 | 3 | 13 | 6 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
kochamy bossa za to wszystko co bylo i co zrobil i robi, ale mam wrazenie ze jego czas niedlugo sie skonczy
To jest szalonie niesprawiedliwe, zwlaszcza ze wszyscy pokladali nadzieje w Nasrim. No niestety zycie jest brutalne.
Drugiego takiego nie ma
aa, świetny wywiad. rzeczywiście, zobaczyliśmy całkowicie odsłoniętego Arsene'a - bez iluzji, duzo emocji i głębokich mysli. Uwielbiam tego człowieka jako trenera i wizjonera. In Arsene we trust!
@Barney
ja gram na Betclic'u. o co chodzi?
Wenger to odpowiednia osoba na odpowiednik miejscu :)
Szkoda, że tacy piłkarze jak Cesc czy Samir nie odpłacili się takim samym zaufaniem i wiarą w ten zespół jaką ma Boss. Wenger w nich uwierzył, powierzył drużynę a oni przy pierwszej okazji zdecydowali zbiec. Gdyby nie odeszli być może marzenie Wengera o ponownym wygraniu PL lub LM mogło się spełnić już w tym sezonie.
Widać, że nadal kocha to co robi i nie myśli o swoim tyłku tylko o Arsenalu. Chwała mu za to, że potrafił podźwignąć Nas po kiepskim początku.
wielki szacunek za to co zrobił dla klubu oby jeszcze wiele osiągnął z Arsenalem
Hey gra ktoś możę na betclick???
@Mar40
ehhh ja rowniez jestem z AFC dluzej niz 15 lat, i trochu mnie dziwi Twoje zdziwienie, AW nigdy z zadnym pilkarzem nie byl tak zwiazany jak z Czesiem, niestety tej relacji nie nazwalbym profesjonalna...
i nie sadze aby nawet z taka pasja byl w stanie dopiac swego, bez dofinansowania...
i nigdy nie dowiemy sie co tak naprawde dzialo sie w AFC w letnim okienku, a juz najglupsza pytania sa why AW tak pozno sciagal, bo moze jak chcial wczesniej, to nikt nie chcial mu kupic Mata, Cazolla i Ci ktorych nie udalo mu sie sciagnac na koncu, bo nikt mi nie wmowi, ze wypozyczenie Yossie nie bylo efektem zalamania sie innych negocjacji...
Świetny wywiad. Wenger taki jakego jeszcze nie było. Bez maski zachowawczości i bardzo szczery.
Jeden z najciekawszych news'ów w historii tej strony i niwątpliwie bardzo ciekawy wywiad. Nie pamiętam kiedy Boss tak się otworzył, jak teraz, a jestem z Arenalem dłużej niż ostatnie 15 lat. Żeby było jasne - nigdy nie byłem zwolennikiem odejścia Wengera z AFC. Denerwował mnie czasami, jak sprzedawał Merson'a, jak sprzedawał Petit'a, Overmansa, Piresa i wielu innych, których nie będę wymieniał. Ale jak czytałem ten wywiad to raptem zobaczyłem faceta którego nie znałem. Wydawał mi się wyrachowanym facetem, który realizuje z zimną krwią swoje cele. Ale ten gość ma emocje. On naprawdę przeżył odejście Cesc'a i Samira w tym roku, odejście kilku innych zawodników plus kontuzje na początku sezonu. Potem łomot na OT. Ludzie, to koń by tego nie wytrzymał ! Wenger prowadzi od 1996 r. projekt wart kilkaset milionów funtów, a tu wszystko się rozjeżdża w miesiąc ! Wiecie co mi zaimponowało ? To, że Boss żyje każdym kolejnym meczem, On czeka na ten mecz bo będzie on idealny, piękny, wygrany ! Ten sezon będzie cięzki, może przegrany ale ja czasami bujam w obłokach i widzę mecz z MC. Widzę jak Walcott zakłada 3 siaty Clichy'emu, jak Samir schodzi z boiska bo nie może nic zagrać przeciw Song'owi a Arteta robi z niego wiatrak, a K. Toure patrzy i wk...a sie bezradnie na ławce rezerwowych. Jestem pewien, facet z taką pasją (taki wyciągam wniosek) dopnie w końcu swego. Wygra Ligę Mistrzów i ponownie wygra Mistrza Anglii. To się nam porąbanym fanom Arsenalu (Nick Horby) należy, a jeszcze bardziej należy się Wengerowi !!!
Bardzo interesujący i w wielu momentach zaskakujący wywiad. Szczególnie zdziwiły mnie fragmenty gdzie Francuz przyznaje się do błędów które popełnił, choć tak na dobrą sprawę tych pomyłek było o wiele więcej. To dość zaskakujące zwierzenie. Cieszy fakt, że Wenger widzi momenty w których podejmował złe decyzje.
Pierwszy to kwestia transferów. Może i jest za wcześnie na ocenę dokonań w ostatnim tygodniu sierpnia ale jakieś wnioski można wyciągnąć. Wygląda na to, że to okienko szczęśliwie się udało. Ale dlaczego Wenger tak późno zobaczył ile mamy słabych punktów? Naprawdę potrzebował aż tyle czasu i klęski na Old Trafford?
Druga sprawa to fragment, w którym Boss mówi o odpowiedniej porze na przebudowę. Trzeba powiedzieć, że "szybko" wyciągnął wnioski. Jeszcze niedawno ten zespół nie potrzebował przebudowy, a jedynie drobnych korekt, czy wzmocnień. Jak widać można utrudnić sobie życie poprzez złe decyzje.
Zobaczymy co ta przebudowa przyniesie i jakie będą główne założenia tego planu. Czyżby w końcu zachowanie odpowiedniej proporcji doświadczonych zawodników w porównaniu do młodych?
mnie bolalo odejscie Cesca i Samira bo to wygladalo jak spluniecie na barwy, herb, kibicow, menadzera i PRZYSZLOSC tego klubu... wiec co dopiero musial czuc Arsene..
nie mam szacunku do takich zawodnikow.. a mialem ich za prawdziwych kanonierow.. dodatkowo posiadaja niebywaly talent...
"Najgorsze jest to wrażenie, że coś się kończy. Miałeś projekt, budowałeś go na 18-letnich chłopakach, ale w wieku zaledwie 23 lat postanawiają oni odejść. Trudno to nazwać spełnieniem marzeń. Były też kontuzje. Krótko mówiąc: w ostatnim sezonie nasza pomoc była zbudowana na Wilsherze, Nasrim, Diabym i Fabregasie – nagle z powodu długoterminowych kontuzji tracimy Diaby’ego i Wilshere’a, a Nasri i Fabregas opuszczają klub."
cholernie przykre...
i trzeba miec nadzieje ze nastepca AW bedzie bardziej dofinansowany...
@bmwz5: Dodatkowo ujawnia treści które leżały Wengerowi na sercu nigdy wcześniej nie mówił że swój projekt opierał na Nasrim i Fabsie, którzy odeszli, mimo że każdy o tym wiedział. Ja z ust Wengera usłyszałem to po raz pierwszy. Choć nie wiadomo czy przekład na polski był dokładny słowo w słowo. ;P
Arsenal to Wenger, Wenger to Arsenal. Gdyby miał wieksze pole do popisu w okienkach transferowych to sytuacja mogła byc jeszcze lepsza. Na ta chwile nie wyobrazam sobie jakby wygladal Arsenal bez niego.
@Waskitcz: Arsene Wenger nie zmienił stylu tylko zmienił wykonawców. Każdy zawodnik jest inny, nie znajdziemy drugiego Fabregasa, drugiego Nasriego czy drugiego Henry'ego. Arsenal za czasów tego ostatniego grał tak samo opierał grę na krótkich podaniach a to że tempo akcji było różne zależy od samych zawodników.
Tak, redaktorzy, jeśli możecie to dajcie to jako główny. Wiecie, mecz się skończył, relację każdy przeczytał, ale to co tu jest to jest sprawa najważniejsza. Myślę, że do meczu Arsenalu z Borussią może to wisieć jako główny.
nom, ciekawszy od tych statystyk zimowych, przenieście go jak możecie
Chociaż ten jeden dzień, ale ten news powinien być jako główny. Na pewno sporo czasu zajęło tłumaczenie dodatkowo wywiad ten jest ciekawy... szkoda żeby przepadł w niepamięć razem z innymi, lepiej żeby trochę powisiał na 'głównej'...
Czy za 15 lat wciąż pan tu będzie?
Nie.
:(
bedzie bedzie :D
Wenger wypowiedział się w tym wywiadzie bardzo naturalnie, po meczach zazwyczaj mówi dyplomatycznie, a teraz pokazał jaki jest. Szacunek za to co robi mu się należy
Ja mam 21 lat i właśnie tak mam, nie wyobrażam sobie kogoś innego na ławce niż Wengera, to samo tyczy się Fergusona w Manchesterze:D
Widac w tym sezonie że Papcio troche zmienił taktykę i styl gry, po mału nasza lokomotywa wejdzie na pełne obroty, bo to co pokazują to jeszcze nie ejst szczyt ich mozliwosci ;)
One word - Legend
"Twoje nazwisko od kilku miesięcy krąży w Manchesterze...
Nasri: I niech sobie krąży"
Szkoda że nie zobaczyliśmy takiego wywiadu parę miesięcy temu ;D
Świetny wywiad, ukazano w nim wszystko co najważniejsze i co tu dużo mówić , Arsene jest wielką postacią.
"Tak, pora na przebudowę." to swiadczy ze cos sie zmieni w tym klubie zreszta nasze transfery tylko to potwierdzaja, juz nie ma grajkow 18 letnich ale juz oszlifowani i ograni pilkarze z duzym bagazem doswiadczen :D
Kocham gościa xD
Świetny wywiad, przeczytałem dwa razy i ciągle się usmiecham. Mam nadzieje, że przeczyta go tez Fabregas i Nasri, moze da im to do myslenia.
Pańskie nazwisko już od kilku miesięcy krąży w Paryżu…
I niech sobie krąży.
Genialne :D