Awans do 5. rundy FA Cup: Arsenal 2-1 Bournemouth

27.01.2020, 21:59, Łukasz Wandzel 731 komentarzy

Podopieczni Mikela Artety mogą być z siebie zadowoleni w 50 procentach. Rozegrali dziś znakomitą pierwszą połowę, grali kreatywnie i swobodnie na tle słabo prezentującego się rywala. Zdobyli dwubramkowe prowadzenie i wydawało się, że gładko wygrają to spotkanie. Jednak w drugiej połowie londyńczycy wrzucili niższy bieg, a zawodnicy prowadzeni przez Eddiego Howe'a przejęli inicjatywę. Wisienki zdołały strzelić tylko bramkę kontaktową w doliczonym czasie gry, lecz sprawili, że Arsenal zaliczył nerwową końcówkę. Mimo to Kanonierzy pokonali Bournemouth w 4. rundzie FA Cup, a dzięki temu za ponad miesiąc zmierzą się z ekipą Portsmouth, grającą na co dzień w League One.

Składy obu drużyn:

Arsenal: Martinez - Bellerin, Mustafi (62' Holding), Sokratis, Saka - Guendouzi, Xhaka - Pepe (69' Ceballos), Willock (90+2' Maitland-Niles), Martinelli - Nketiah.

Bournemouth: Traver - Smith, S. Cook, Ake, Simpson (76' Francis) - L. Cook, Surman, Gosling - H. Wilson (76' C. Wilson), Fraser, Solanke (89' Surridge).

Mecz nie zaczął się z podobną intensywnością, co spotkania Premier League, ale The Gunners bardzo szybko objęli prowadzenie. Wynik otworzył Bukayo Saka po krótkim podaniu od Gabriela Martinellego. Młody Anglik nie przestraszył się zagęszczenia rywali, znalazł sobie miejsce do uderzenia, a piłka po odbiciu od interweniującego piłkarza Wisienek wpadła do bramki. Podopieczni Mikela Artety zdominowali posiadanie piłki, a duet Saki z Martinellim był bardzo aktywny na lewej stronie tuż przy polu karnym gospodarzy.

Za usypiające tempo w niektórych minutach odpowiedzialni byli zawodnicy Eddiego Howe'a. Nie podejmowali walki i zachowywali się jak tło dla grającego piłką Arsenalu. Dzięki temu w 26. minucie oglądaliśmy znakomitą akcję bramkową. Joe Willock zagrał prostopadle do wolnego na lewym skrzydle Bukayo Saki, a ten dograł w szesnastkę. Futbolówka minęła Martinellego, ale sytuację zgrabnym strzałem wykończył Eddie Nketiah.

Ekipa Bournemouth zaczęła grać w piłkę dopiero pod koniec pierwszej połowy, ale w defensywie dobrze spisywali się Matteo Guendouzi i Granit Xhaka, a Emiliano Martinez udanie interweniował, kiedy wymagała tego sytuacja. Wisienki podtrzymały swoją odważniejszą grę po przerwie, a Arsenalowi nie za dobrze wychodziło wyprowadzanie kontrataków. Jednak najważniejszym wydarzeniem w pierwszym kwadransie drugiej połowy była kontuzja Shkodrana Mustafiego, który po niepewnym starciu o piłkę nie podniósł się z murawy i opuścił boisko na noszach. Niemieckiego stopera zastąpił Rob Holding.

Ostatnie pół godziny Arsenal rozegrał z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Nie potrafił znaleźć drogi do bramki Travera po raz trzeci. Druga połowa charakteryzowała się częstymi przerwami. Starcia fizyczne powodowały, że zawodnicy obu drużyn co kilka chwil potrzebowali pomocy medycznej. Sędzia doliczył z tego powodu aż 8 minut. Wydłużona końcówka meczu stała się dla Arsenalu nerwowa, gdy Sam Surridge po dośrodkowaniu dopadł do piłki w polu karnym i ze spokojem trafił do siatki. Wisienki tylko postraszyły Kanonierów, ponieważ wynik nie uległ już zmianie.