Czas wracać na górę tabeli, pierwszy cel: wygrać ze Swansea

01.12.2012, 11:23, Mateusz Kolebuk 1074 komentarzy

Będący na równi pochyłej Arsenal, któremu w ostatnich pięciu ligowych spotkaniach udało się wywalczyć 6 punktów z 15 możliwych, zagra dziś na własnym stadionie z walijską drużyną Swansea City. Ciężko - będąc kibicem Arsenalu - obiektywnie stwierdzić, czy to Swansea jest w tym roku zaskoczeniem i prezentuje się bardzo dobrze, czy to może Arsenal dzięki swojej kiepskiej postawie posiada taki dorobek punktowy, że walijskiej drużynie brakuje zaledwie jednego oczka, by zrównać się z jego wynikiem punktowym. Nie umniejszając zasług Swansea, druga wersja wydaje się być jest bliższa rzeczywistości.

Jedno jest pewne, Arsenal niczym ligowy przeciętniak zadowala się ostatnio remisami z drużynami, z którymi przed kilkoma sezonami nikt nie obstawiał innego wyniku niż zwycięstwo Kanonierów. Oczywiście, zdarzały się i wtedy wpadki z dużo słabszymi rywalami, ale to, co kiedyś było wypadkiem przy pracy, dziś można nazwać powoli normą.

W meczowej kadrze na 99% znajdziemy dziś "talizman" Arsenalu, który bez względu na to, czy gra słabo, beznadziejnie, czy kiepsko, ma pewne miejsce w składzie. Ramsey, bo o nim mowa, nie jest oczywiście jedynym i głównym powodem wszystkich nieszczęść, jakie spotykają Arsenal, ale skoro gra i gra w sposób, do którego zdążył już przyzwyczaić kibiców, można wywnioskować, że stagnacja drużyny wcale nie daje nikomu do myślenia na temat kadrowy. O ile Andre Santos na dobre (miejmy nadzieję) zagościł na ławce rezerwowych po swoich niezwykłych wyczynach, o ile zapomniany już Squillaci nie zagra nawet wtedy, gdy zabraknie wszystkich środkowych obrońców, a na obronie prędzej zagra Podolski, o tyle fenomen Ramseya jest niezrozumiały i pewnie jeszcze długo nie będzie.

Arsenal przyzwyczaił zresztą kibiców do tego, że jest jednym z nielicznych klubów, w którym beznadziejnie grający piłkarze są eksploatowani do granic swoich psychicznych możliwości, a dopiero w trakcie "psychicznej agonii", gdy piłkarz przestaje wierzyć, że potrafi w ogóle w piłkę grać, sadzani są na ławce. Przykłady można wymieniać bez zastanowienia: Denilson, Almunia, Squillaci, Chamakh, Silvestre czy właśnie Ramsey.

Swansea nie przegrała swoich pięciu ostatnich spotkań, zaliczając zwycięstwo z West Bromwich i Newcastle, a także remisy z Chelsea, Liverpoolem i Southampton. Ich najlepszy snajper Michu zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli najlepszych strzelców Premier League. Wyniki Łabędzi świadczą, że ambicje drużyna Michaela Laudrupa ma bardzo duże. Typowanie ich w pierwszej czwórce na koniec sezonu byłoby jednak grubą przesadą. Bezpieczniej jest stwierdzić, że ich ewentualna obecność w następnej edycji Ligi Europy nie będzie dużą niespodzianką.

Gdzie Kanonierzy znajdą się na koniec sezonu? Jeżeli gra zawodników Wengera się nie zmieni, to pewnie tam, gdzie znajdują się obecnie w tabeli, albo i dalej. Niektórzy kibice po cichu liczą, że specjalnie dla klubu z Londynu przywrócą wówczas Puchar Intertoto.

Na pewno nie należy się oglądać w przeszłość i rozliczać każdego meczu z osobna. Przede wszystkim należy nie tylko w wywiadach mówić, że traktuje się każdy następny mecz jak ten najważniejszy, a rzeczywiście swoja postawą na boisku udowadniać prawdziwość tych słów.

Typ Kanonierzy.com: 2:0