Diabły pod lufą armatnią...

20.01.2007, 17:28, Przemysław Szews 1 komentarzy

21 stycznia "czerwone diabły" opuszczą swoje czeluści piekielne, czyli Old Trafford, by zmierzyć się po raz 176 z oddziałem elitarnych Kanonierów. Batalia ta słusznie nazywana jest przez media pojedynkiem gigantów. Podobny pojedynek miał miejsce dzisiaj, kiedy to nasi miejscowi, niebiescy rywale przegrali z klubem, który wcześniej został zdeklasowany przez Arsenal.

Pomogło z pewnością Liverpoolowi posadzenie Jurka na ławce, ale też pomogły dwie bolesne porażki, gdzie bramka Dudka była zasypywana gradem kul z armat kanonierów (bez skojarzeń mi tutaj proszę). Niebieskim natomiast nie pomógł powrót Cecha, tak jak i jemu najwyraźniej nie pomogło w niczym jego nakrycie głowy, czyli kask ochronny... Pan Abramowicz jest z pewnością zawiedziony. Tak apropo to diabelski trener naszych jutrzejszych rywali powiedział bardzo mądre zdanie i gdybyśmy tylko mieli w serwisie dział "cytat tygodnia" to z pewnością tekst ten tam by się znalazł, pogrubiony i w czerwonym kolorze. Ba... kandydowałby nawet do miana "cytatu miesiąca". Oto te słowa: "Nikt tak naprawdę nie lubi Chelsea. To zadziwiające, że nawet niektórzy kibice Liverpoolu mówią do mnie: "Mam nadzieję, że zdobędziecie tytuł" - Sir Alex Ferguson. Z ust mi to wyjął... Dodam jeszcze, że skoro tak kibice Liverpoolu mówią Fergusonowi to jest to iście zadziwiające (Wszyscy chyba znają temperaturę stosunków między kibicami obu klubów. Jeśli nie to poinformuję, że jest ujemna... mroźna.)

Ale już zostawmy Chel$ea (ups, nie ten klawisz...) Chelsea w spokoju. Wróćmy do jutrzejszego spotkania. Spotkania, którego wyniku najbardziej pewien jest jeden z graczy Manchesteru United. C. R. I już wszystko wiemy. C złowiek R omantyczny, C ałkiem R okujący, C ałkowicie R ozpłakany, C zasem R ugany. Cristiano Ronaldo, któremu wielu mogłoby pozazdrościć zarozumiałości i nadmiernej pewności siebie. Nie mam zamiaru umniejszać umiejętności i zdolności młodemu zawodnikowi "diabłów", po prostu są tacy, których drażni taki typ człowieka. Mnie drażni i mam nadzieję, że moje trzecie rozwinięcie jego inicjałów jutro będzie miało miejsce.

Jutrzejsze spotkanie to spotkanie rozgrzanych do czerwoności w tym sezonie diabłów, którzy od początku sezonu szarżują widłami (czy też jak ktoś woli trójzębem...) oraz młodych kanonierów, którzy w końcu znaleźli dobry i zabójczy proch do armat, co pokazali w ostatnich meczach. Wyjścia są dwa... Albo "rozgrzane diabły" spalą się jutro do końca i zostanie tylko pył, albo zostaną rozstrzelani po raz pierwszy na Emirates Stadium, jutrzejszej arenie tego pojedynku. Aha, jest jeszcze trzecie wyjście (miejmy nadzieję, że mało prawdopodobne). Otóż, może Kanonierom braknąć ognia, lub też może być wielkie pudło.

Optymistyczna prognoza: Ostrzelane salwą kul armatnich diabły uciekają podpierając się widłami na Old Traford.

Prognoza pesymistyczna: Diabły spalają armaty londyńczyków, ze "zwichrowanym celownikiem" (Football Manager się kłania).

Prognoza realistyczna = prognoza optymistyczna.

Słowo od autora, jako forma zabezpieczenia, taka literacka prezerwatywa: Felieton ten jest wyrażeniem poglądów autora i nie odnosi się do stanowiska kibiców Arsenalu. Jest to raczej taka "inna" zapowiedź jutrzejszego meczu, niż dywagacje nt. klubu. Zdanie autora nie jest i nigdy nie będzie obiektywne, bo jest to niemożliwe. Nikt się nie musi z nim zgadzać. Urażonym i obrażonym... z góry dziękuję, taki był mój cel... No, może nie dokońca.