Futbolowe analogie
17.05.2011, 14:07, Przemysław Szews 546 komentarzy
Zbliża się, albo już nastąpił, koniec sezonu w największych europejskich ligach. Sezon, który jak co roku jednych czyni zwycięzcami, okrywa glorią dumy i chwały, a drugich wpędza w tok rozmyślań nad tym, co poszło nie tak. Oczywiście tych, którzy o ewentualne mistrzostwo aspirowali, bo są takie drużyny, które cieszą się z tego, że uchroniły się przed degradacją, albo że w ogóle przetrwały sezon w środku tabeli. Są też takie, których w ogóle żadne trofea nie interesują. Grają sobie takie drużyny w swoich ligach, cieszą się z mniej lub bardziej składnej gry, a w ramach wynagrodzenia zyskują szacunek na mieście, czy też paliwo do swoich używanych „trójek beemwu” (często „w gazie”). Te ostatnie zaliczyć można jednak do okręgówek, a w najlepszym razie do trzeciej kategorii ligowej. Tam miarą udanego sezonu niekoniecznie muszą być jakiekolwiek trofea. W drużynach klasyfikujących się w ramach tzw. europejskiej czołówki trofea to sprawa ważna, czasem wręcz honoru. Bardziej przyziemnie patrzący na świat dodaliby, że i pieniędzy, dużych pieniędzy – nie tylko za wygrane, ale także tych od sponsorów, reklam, kibiców. Skoro przy kibicach jesteśmy…
…to dla kibiców Arsenalu sezon ten kończy się jak zwykle. Może nawet gorzej niż zwykle, bo w tym roku były duże szanse na zgarnięcie całej puli. Narodziły się przy tym grupy śmiałków, twierdzących z całym przekonaniem, że przewidywali to już wtedy (a nawet zwłaszcza wtedy), kiedy poziom optymizmu i nadziei osiągał szczyty, finał taki wieszczyli polegając na swojej, wybitnej zapewne, trenerskiej i futbolowej intuicji. Inni z kolei w dalszym ciągu uparcie twierdzą, że z sezonu są zadowoleni, bo Kanonierzy grali ładnie, składnie i na temat – po prostu pech zadecydował… ale za rok, za rok to już będzie lepiej. Nie pora na roztrząsanie tego tematu, od tego będą wszelkie kończące sezon podsumowania, zestawienia, statystki etc i mój zupełnie oddzielny tekst. Wracając do tego, że ten sezon nie dla wszystkich kończy się udanie…
W kryzysowych sytuacjach, w sezonach kończących się piłkarską posuchą, kiedy nastroje i na trybunach i na trenerskiej ławce, a także w szatni są mierne… recepty na środek sytuację polepszający nie ma. Są kluby, które działają wtedy desperacko, ratunku szukają wszędzie, biorąc na rynku transferowym co się da, albo co się trafi – takie, które potrzebują reakcji natychmiastowej, szperają na ślepo, po omacku. Są też takie, które szukają rozważnie, ostrożnie, długo negocjując nad oglądanym towarem, przeliczając uważnie każdy banknot. Inne cierpliwie czekają na okazję, wypatrują młodych i zdolnych albo podkradają tych, których zauważyła i wygadała się przy tym konkurencja. Są też takie, które ze stoickim spokojem, którego nie powstydziłby się sam Chryzyp czekają… Czekają… Czekają, bo może coś im się trafi samo (najlepiej, żeby przyszło z piłkarską kartą w zębach i dobrymi referencjami), albo sama naprawi się sytuacja. Ktoś podrośnie, ktoś wróci do formy, kogoś wyciągnie się z drużyny B...
Trudno jednoznacznie zaliczyć Arsenal i Bayern do powyższych kategorii, czyli dwie drużyny o których traktuje dzisiejszy tekst. Dlaczego więc szukam analogii w dwóch zupełnie innych klubowych filozofiach, dlaczego zestawiam dwie odmienne deklinacje futbolu? Dlatego, że są to drużyny mi najbliższe i rzadko zdarza się, że obie kończą podobnie sezon. Bo o ile do takich finiszów Arsenalu zdążyłem się przyzwyczaić i przyjmować ową sytuację z (jako-taką) pokorą, o tyle sytuację zawsze, choć częściowo ratował Bayern. W tym roku „moje” drużyny solidarnie spisały rok na straty. Zestawiam je, by zastanowić się nad tym, jak zareagują, wrócę do tego jak reagowały na podobne sytuacje w przeszłości i w końcu jaki to przyniesie skutek…
Wbrew pozorom, wbrew temu co pisałem o dwóch zupełnie różnych deklinacjach futbolu, to Kanonierów z Bawarczykami poza sympatią autora łączy sporo… Ale o tym za chwilę. Z ust szkoleniowca Arsenalu na wytłumaczenie transferowej bierności zazwyczaj słyszeliśmy podobne wymówki – że przecież mamy wybudowany stadion, że klub wziął na niego pożyczkę, którą wypadałoby spłacić, że mimo tego wszystkiego i tak udaje się trzymać finanse w ryzach i wyniki są więcej niż satysfakcjonujące, ale aby tak było dalej, na kosztowne transfery pozwolić sobie nie możemy. I tak mamy drużynę silną i jest zaskakująco dobrze tak jak jest. Owszem, patrząc na wydatki i transfery Arsenalu, i tak jest w wyjątkowo dobrej sytuacji, co rok walcząc o mistrzostwo własnym nakładem pracy – czyt. wychowankami klubu, zawodnikami młodymi, kupionymi okazyjnie - którzy często w jedenastu kosztują tyle, co trzech, czterech zawodników rywala. Jest to swego rodzaju precedens w europejskiej skali, tyle tylko, że zwracam uwagę na niepozorne sformułowanie – „co roku walcząc”…
Czas na analogię. Bayern, rok przed Arsenalem także zbudował stadion. Podobnie jak Kanonierzy, wziął na niego pożyczkę. Zapłacił jednak mniej – 340 milionów euro, do 390 milionów funtów wydanych przez Arsenal. Podobnie jak klub z Londynu, Bayern związał się z bogatym sponsorem i oddał mu nazwę swojego stadionu. Allianz Arena uznawana jest, obok Wembley, za najnowocześniejszy architektonicznie obiekt sportowy świata. Bajer(n) ze zmieniającą kolory powłoką znany jest już niemal przez każdego sympatyka futbolu (Wikipedia twierdzi, że widać ją z oddalonych o 70 km austriackich szczytów). W każdym meczu zasiada na niej 69 000 kibiców Bayernu – na Emirates 61 000. Ktoś powie: „chwila, chwila, ale przecież Bayern budował stadion razem z drugim klubem z Monachium”. Tak, mecze na Allianz Arenie rozgrywa także TSV, któremu na budowę stadionu pieniądze pożyczył… Bayern.
Mimo budowy stadionu Bayern po nieudanym sezonie 2006/2007 zainwestował w kompletną przebudowę zespołu, wyremontował wymagające tego formacje, wyeliminował wszelkie wątłości i przewietrzył kadrę. Przyszli wtedy między innymi Ribery, Toni, Klose. Zainwestowane pieniądze szybko przerodziły się w sportowe wyniki – Bawarczycy zdobyli wszystko, co mieli na swoim podwórku do zdobycia – Puchar Ligi, Mistrzostwo i Puchar kraju. Wydano wtedy ponad 100 milionów euro, a przecież zarząd Bayernu w żadnym wypadku nie należy do szczodrych w wydatkach na nowych graczy. To kolejna analogia między Arsenalem i Bayernem. Oba kluby są bardzo mądrze zarządzane, oba są klubami dochodowymi i oba niechętnie wydają swoje pieniądze na transfery (tyle tylko, że jeden z nich kiedy trzeba, do transferowej kieszeni sięga). Żeby nie być gołosłownym – Deloitte wyliczył, że zyski Arsenalu za sezon 2009/10 wyniosły 274 miliony euro, plasując londyńczyków na miejscu czwartym, za Bayernem z 323 milionami. Tempo wzrostu w ostatnich pięciu latach jest podobne. Skąd te zyski? Przychody z meczów: Arsenal, 114 milionów – Bayern, 66. Prawa z transmisji: Arsenal, 105 milionów – Bayern, 83. Różnice bardzo duże. Dlaczego więc Bayern jest przed Arsenalem? Wyliczenia sugerują, że słabość Arsenalu kryje się w kontraktach reklamowych i pieniądzach od sponsorów. Niemcy biją tutaj Kanonierów na głowę: 172 miliony euro (najwięcej z całej europejskiej czołówki, o 20 milionów więcej od pierwszego w zestawieniu Realu Madryt) do 53 milionów wynegocjowanych przez Arsenal. To może być argument koronny w dyskusji na temat „po co Arsenalowi sukcesy”… Nagły wzrost dochodów Bayernu z reklam nastąpił właśnie w sezonie, kiedy Bawarczycy doczłapali się do finału Ligi Mistrzów. Okazuje się, że sama ładna gra i popularność wśród kibiców nie wystarcza do tego, aby dostawać godziwe pieniądze od partnerów, albo, że zarząd jest w negocjacjach kontraktów reklamowych po prostu słaby - Arsenal dostaje mniej od Manchesteru, Chelsea, Liverpoolu, czyli całej historycznej Wielkiej Czwórki. Dla porównania: dzięki wpływom z reklam Czerwone Diabły przebiły Kanonierów niemal dwukrotnie, Chelsea dostała więcej o 15 milionów (nie wliczają się tu pieniążki Romana), a Liverpool aż 20.
Jak pokazuje inne zestawienie, magazynu Forbes – potencjał Kanonierzy mają wszakże ogromny. W zestawieniu najbardziej wartościowych klubów na świecie zajmują miejsce trzecie(1,19 mld USD), przed Bayernem (1,05 mld USD), a za Realem (1,45 mld USD) i Manchesterem(1,86 mld USD).
Pisząc o marketingowej słabości i potrzebie sukcesów Arsenalu, której to potrzeby zdaje się nikt nie dostrzegać, dopatrzyłem się związku między jednym, a drugim. Owy związek to nadchodzące Emirates Cup. Mocarna obsada pucharu sponsora pokazuje właśnie, że – albo, panom z marketingu i PRu po prostu się nie chciało, albo… że z takimi rywalami łatwiej będzie zdobyć swój de facto puchar. Dla porównania Bayern zaprosił na analogiczne rozgrywki sponsorowane przez Audi (Citroen przy Audi wypada także trochę bladziej…) - AC Milan, FC Barcelonę i SC Internacional Porto Alegre. Pomijając ostatnią drużynę, to czy Rossoneri i najpopularniejsza obecnie drużyna na świecie, być może zwycięzca tegorocznej Ligi Mistrzów nie tworzą lepszego wizerunku towarzyskiego pucharu (przy okazji, rok temu gościli drugiego tegorocznego finalistę LM)? Pomijając wizerunek i patrząc pragmatycznie: czy przyjazd drużyn New York Red Bulls czy Boca Juniors przyniosą tak samo wymierne korzyści jak wizyta Barcelony, czy Milanu?
Zostawiam już marketingowo-piaarowe sprawy na boku i wracam do transferów, powyższe pytanie zostawiając otwarte. Powiedzmy sobie jasno. Transferowego fixu na nieudany sezon nie ma. Kluby szukają różnych przepisów, jedne zadowalają się fast-foodem, inne kosztują różnych zagranicznych specjałów. Arsenal dość często poprzestaje na gorącym kubku (Sebastien Squillaci, Mickaël Silvestre), podczas gdy Bayern zamawia pełnowartościowy obiad (Ribery, Robben, Gomez). Czasem okazuje się, że i gorący kubek potrafi być bardzo sycący (Vermaelen, Koscielny), a solidny obiad powoduje duże niestrawności (Toni, van Buyten). To tylko jednak wyjątek potwierdzający regułę. Ponad 30 milionów euro wydanych na Gomeza kilka miesięcy temu wydawało się być największą transferową zgagą Bayernu od lat. Obecnie, dzierżący nagrodę króla strzelców Bundesligi Niemiec strzelił w 45 spotkaniach 39 bramek i to głównie on uratował Bawarczyków od kompromitacji w postaci gry w Lidze Europejskiej. Jaką strawę przygotują oba kluby teraz, po fatalnym w skutkach sezonie? Bayern już na długo przed końcem sezonu rozglądał się za nowymi zawodnikami, przewidując, że nie będzie kolorowo, podczas gdy Arsenal powtarzał, że będzie lepiej, że jeszcze mamy szanse, że nie wszystko stracone. W Niemczech przewijały się takie nazwiska jak Contrao, Boatenga, Van der Wiel. Wenger jeszcze w kwietniu, kiedy Arsenal sytuował się za tegorocznym mistrzem, powtarzał, „że jego zawodnicy mogą odnieść sukces dzięki niepowtarzalnemu stylowi jaki prezentują”. Nie odnieśli.
Bayern zakontraktował już najlepszego strzelca 2. Bundesligi, 22-letniego Nilsa Petersena, o którego biły się wszystkie większe kluby ligi wyżej. Choć to jeszcze nie potwierdzone, kwota za perspektywicznego i uzdolnionego gracza, który strzelił w tym sezonie 24 gole waha się od 2,8 mln euro do 3,8 mln (wynik odpowiedniej klauzuli). Drugim graczem jest Manuel Neuer. Zawodnik, o którym mówi się, że jest lub lada chwila będzie najlepszym bramkarzem na świecie ma kosztować ok. 13 milionów funtów + dodatkowe opłaty (potwierdzenie transferu ma nastąpić po finale Pucharu Niemiec). Piszę to dlatego, że Wenger zaczął głośniej mówić o wydawaniu pieniędzy. Póki co, zaczął mówić, jest więc nadzieja, że przejdzie do czynów. Pozostaje mieć tylko ufać, że nie będą to pieniądze pakowane w graczy-zagadki, a w graczy, którzy są Arsenalowi potrzebni i są warci nawet większych pieniędzy i kiedy takich Francuz znajdzie, to nie zawaha się ich wydać. Nie ma już miejsca i czasu na szukanie sycących gorących kubków – jak pokazuje przykład Bayernu, czasem warto zainwestować w pełnowartościowy posiłek, utrzyma on poczucie sytości na dłużej… Ktoś powie, że nie jest w polityce Arsenalu zapisana rozrzutność. Ale czy wspominani przeze mnie Niemcy są rozrzutni? Po prostu wydają kiedy trzeba, kiedy klub notuje słabszy rok. Arsenal zanotował kolejny słaby rok z rzędu i nie może sobie pozwolić na transferową bierność. A że pieniądze ma, to mówi już o tym i zarząd i Wenger, co stanowi miłą odmianę po do znudzenia powtarzanych jak mantra słowach, że „nie mamy pieniędzy, jesteśmy przecież w nie najgorszej sytuacji, a wybudowaliśmy stadion, prawda?”. Bawarska analogia pokazuje słabość tych słów i pozwala przypuszczać, że to po prostu wymówki francuskiego szkoleniowca, broniącego zaciekle swojej filozofii i wizji prowadzenia klubu.
Pozostaje jeszcze jedna strona medalu (że trzecia? Ustalmy więc, że to medal w 3D) - coś dla miłośników teorii spiskowych, do których oko puszcza rychłe wprowadzenie przez UEFA zasad Financial Fair Play. Może to właśnie stąd transferowa bierność Wengera? Przewidział on lata temu taki obrót sprawy i utrzymywał w ryzach wydatki po to, by w niedługiej przyszłości pokazać język wszystkim abramowiczom, szejkom, perezom, barcelonom i wszystkim pozostałym kupującym na kredyt i „hańbiącym” futbol (według wengerowego kodeksu oczywiście). To naturalnie lekka ironia z mojej strony, niemniej jednak to Arsenal po wprowadzeniu FFP będzie w najlepszej sytuacji z całej Europejskiej czołówki (razem z Bayernem, Juventusem i o dziwo Realem Madryt – jak oni to zrobili, czyżby kreatywna księgowość?). Po zestawieniu wydatków z dochodami Arsenal notuje 56 milionów funtów zysku. Rozrzutni szejkowie notują ponad 170 milionów funtów straty, a ich kolega „po fachu” z Chelsea 71 milionów. Na minusie jest też Manchester United (83 mln) czy Liverpool (19,9 mln). I za to, że Arsenal jest we wspaniałej kondycji finansowej i nie musi martwić się o przyszłość należą się Wengerowi (i zarządowi) jak największe brawa. Czepnę się tylko tego, że przykład Bayernu pokazuje, że jedno można łączyć z drugim – mądrze prowadzić klub, oszczędzając kiedy można, ale kiedy trzeba - wydawać. Jest jeden problem w tych kolorowych dla Arsenalu finansowych statystykach...
Czy kibice chcą patrzeć na to, komu tabelki się zielenią, a komu czerwienią? Czy chcą się emocjonować starciami księgowych, rosnącym zyskiem, długami przeciwników? Czy plus na koncie zrekompensował kibicom Arsenalu obrazek, kiedy zadłużone Czerwone Diabły świętują Mistrzostwo Anglii, albo kiedy robiła to Chelsea? Choćby nie wiem jak wielkie finansowe rekordy bił klub i tak dla kibica nie skapnie z tego przecież ani jedno euro. Ani jednym euro długu nie obciąży też kibica klub, kiedy będzie w najgorszych nawet tarapatach. To wszystko dlatego, że wszelkie finansowe zawiłości, są dla kibica jedynie zawiłościami wirtualnymi. Kibic jest po to, żeby oglądać piękne gole, przeżywać chwile tryumfu, glorii i chwały. Nigdy nie będzie substytutem zwycięstw stan konta, czy plusy w excelowych tabelkach. Chyba, że ktoś z braku laku lubi w towarzystwie wspomnieć, że jego klub mimo, że nie wygrywa niczego, notuje dobre zyski. Ale przecież to nie jest giełda, to nie jest biznes – to przecież sport, w sporcie chodzi o coś innego. Pozostaje tylko nadzieja, że wprowadzenie FFP oprócz plasowania Arsenalu na czołowych pozycjach finansowych zestawień przełoży się także na wyniki sportowe.
Nadchodzące okienko transferowe zapowiada się niezwykle ciekawie. O ile ze strony Bayernu wiem, że mogę spodziewać się solidnych wzmocnień, bo monachijska karuzela już ruszyła, to dużo większą ciekawość budzą przyszłe ruchy Arsenalu. W kwietniu słyszeliśmy, że przygotowane jest 40 milionów funtów. Czy po zakończeniu transferowych zakupów uwidoczni się kolejna analogia? Czy te dwa piłkarskie światy połączą wspólne zakupy, które przyniosą przełom w kolejnym sezonie? Przykład Bayernu pokazał, że wydane pieniądze szybko się zwracają. Ktoś powie, że w Bundeslidze Bayern miał łatwiej. Być może, należy jednak pamiętać, że dominacja drużyny z Monachium i przepaść między rywalami już dawno się zatarły, a liga niemiecka już nie jest tą samą ligą sprzed kilku lat (moim zdaniem wyprzedza już włoską). Liga angielska jest bezsprzecznie bardziej wymagająca, wyrównana i po prostu ciężka. Ale to tym bardziej wzmacnia stwierdzenie, że aby walczyć w niej o mistrzostwo, trzeba jeszcze więcej pracy, wysiłku i… pieniędzy.
Aha, jest jeszcze inna, smutna analogia. Ubiegłoroczny finalista Ligi Mistrzów, teraz będzie musiał o nią walczyć w barażach. Arsenal jest o krok od tego, by walczyć tam razem z Bayernem…
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
gunnersphere.com/2011/05/view-from-the-sphere/has-it-finally-become-a-necessity-for-arsenal-to-spend-big
Polecam , warto przeczytać .
a nie sorry mój bład. Dobrze mówisz.
I bramkę strzelił Matusiak,a nie Smolarek. Chyba, że mówimy o czymś innym :P
karol4fun ->
To była inna bramka. Wtedy strzelił Matusiak.
Chyba masz na myśli Daniela Van Buyten'a. To on wtedy dał sobie zabrać piłkę.
Ja tam Vertonghena jakoś wiele razy w akcji nie widziałem. Pamiętam za to jego asystę przy golu Ebiego w meczu Polska- Belgia: eliminacje Euro 2008 :P
Dobrze ,by było kupić kolegę Vermaelena z reprezentacji - Vertonghena . Bardzo uniwersalny piłkarz . Byłby doskonałym partnerem dla Vermaelena w obronie ,bo grywał z nim razem już tam podczas gry w Ajaxie .
Jan także potrafi zagrać na LO lub DP .
Ma 24 lata i jest kapitanem Ajaxu .
Spokojnie byłby do wyciągnięcia za maksymalnie 12 mln funtów .
@Theo44
A co jest do tego potrzebne? Transfery, transfer stopera, czego Wenger nam niestety nie może obiecać. Generalnie rzecz biorąc zgadzam się - Verma i potrafi daleko podać i strzelić z dystansu, jest silny, ale jeżeli nie kupimy nikogo na obronę, to Belg będzie musiał grać wyłącznie z tyłu
pajdi...czytaj uwazniej. Mialem na mysli niektore mecze. Te trudniejsze, badz tez te gdzie trzeba utrzymac wynik 1, 2-0. Sila MU polega na rotacji. Z nami przegali w duzej mierze dlatego, ze po meczu bodajze z Schalke zmienili tylko 1 zawodnika...gdzie zazwyczaj szlo w odstawke 5-6 zawodnikow. Nie zapominajmy, ze przyszly sezon bedzie jeszcze trudniejszy. To juz bedzie inny Pool i i jeszcze lepsze City...
Gigi...o ile mnie pamiec nie myli Verma grywal na DMie w Ajaxie. W kazdym razie rotacja jest kluczem. Theo powinie sprobowac rowniez gry po lewej stronie. Mysle, ze jedna z wiekszych przyczyn niepowodzen w tym sezonie byla zwykla przewidywalnosc naszych poczynan i brak rotacji.
Pozatym zauwazcie jak wiele rotacji na pozycjach dokonywal Mancini. Praktycznie zadna kontuzja nie miala wielkiego znaczenia...Ja rozumiem, ze mial inna sila lawki, ale mi chodzi o sam pomysl.
Theo44
Czyli zrobić z nas drugi Real ? Wzorować się na Murinho, akurat mu udało się z Pepe. Arenal grający 3 dm .. ?
Sorry, dziękuję .
@Theo44
Ja też uważam, że w przypadku kupna stopera moglibyśmy przesunąć gdzieś Verminatora, ale bardziej myślałem o lewej obronie - tam gra w reprezentacji
Mam nadzieje, ze w nastepnym sezonie Wenger choc troche zmieni taktyke na bardziej def. Chocby w meczach z big shotami. albo kiedy trzeba utrzymac wynik. Chcialbym zobaczyc wiecej rotacji i to nie tylko w skladzie, ale i na pozycjach na boisku.
Powiedzmy, ze kupujemy Sambe. Wtedy widze go obok LK6 albo JD20. Mysle, ze spokojnie mozna by bylo presunac TV5 pare krokow do przodu by pogral obok Songa. Tomas lubi sie zapedzic, strzelic i swietnie uzupelnic Songa. 2DM mysle, ze to by moglo byc nasze dzialo na trudniejsze mecze. Przed ta dwojka zrowno Cesc, Aaron jak i Jack (ktory rowniez moglby byc backupem dla Verm i Songa).
W nastepnym sezonie Wenger musi czesciej rotowac skladem, zeby nie dopuscic do zajezdzania poszczeg. zawodnikow. Przyklad Songa i Jacka jest to tu znamienity.
Co do tych transakcji z Barcą, to gdyby nam oddali Thiago, to byliby skończonymi idiotami. Wielki talent i już ma niemałe umiejętności.
30 mln + Thiago - lol, brać! xD
30 mln + jakieś tam Milito/Bojany/Jeffreny - nie opłaca nam się brać tych grajków, ale możemy być do tego zmuszeni przez sytuację
Generalnie jednak Barcelonie się nie opłaca kupować Ceska. Jest teraz Sergio, Xavi, Iniesta, za max. 2-3 lata Thiago dojdzie do ich poziomu, a teraz właśnie może wchodzić z ławki. Powinni raczej bawić się w jakieś Forlany, Sancheze czy inne Aguery.
Zestawienie przychodów i wydatków klubów Premier League po obecnym sezonie.
scribd.com/fullscreen/55741334
@A_1886
Nie będę tego nawet komentował.
Kogo oni nam chcą wciskać?
Dla mnie jedyna opcja to 45mln+Maszerano.
Choć nawet taką bym odrzucił, chyba, że Cesc koniecznie chciałby już odejść.
fcbarca.com/index2.php?goto=kom&news= - Znów ta opera mydlana ;/ Co do newsa to jakby dali nam 30 mln euro + dwóch graczy to chciałbym ,aby jednym z nich był na pewno Afellay . Bardzo utalentowany gracz .
Co do Bojana załóżmy to ja nie jestem jakoś specjalnie przekonany . Wolałbym prędzej już Gameiro . Wenger nie powinien się zgodzić na takie miernoty jak Milito czy Keita , nie może :P Thiago Alcantara to wsumie ciekawa opcja ,ale Jeffren raczej nie ,bo już mamy też młodego skrzydłowego i chyba nawet lepszego-Ryo .
Pierwsze poważne wzmocnienie już jest: odejście Deniego :D:D
@kamil
Ta, a biorąc pod uwagę, że Boss da szanse Ryo zapewne wróci do nas Vela.. o Hazardzie czy o innym Youngu możemy zapomnieć ^^
To, że Arsha zostaje to ja jestem szczęśliwy bo wierzę, że będzie dobrym rezerwowym. Często sam nam mecze wygrywał i to się nie zmieni. A i tak trzeba zainwestować w skrzydłowego
arsenalpoland.com/news/6460-denilson-oglosil-swoje-odejscie-z-klubu
Denilson dostał zgodę od Wengera na odejście.
Szykuje się oglądanie leniwego Rosjanina, który zgarnia niezłą kasę jeszcze przynajmniej przez rok. Czyli o nowym skrzydłowym możemy sobie pomarzyć. Mamy przecież Nasriego, Walcotta i dwie bomby, Arszawina i Bendtnera!
Szykuje się oglądanie leniwego Rosjanina, który zgarnia niezłą kasę jeszcze przynajmniej przez rok. Czyli o nowym skrzydłowym możemy sobie pomarzyć. Mamy przecież Nasriego, Walcotta i dwie bomby, Arszawina i Bendtnera!
Arshavin zostaje na następny sezon. info na 100% pewne bo pochodzi od samego zainteresowanego.
arsenallord to ja juz wole Bendtnera
:(
Większość ludzi mówi, że Berbatov to drewno a pewnie większość z użytkowników tej stronki wymieniła by Go z Prawdziwym drewnem z Arsenalu Nicklasem supergwiazdą z Danii.
Ice: spokojnie, załatwię Ci protekcję. ^^
Tak samo pisał kiko_17, a potem go zbanowali. =|
IceMan
A jaką masz pewność, że Tevez nic nie ukuje ? Zawieszony jest za kartki czy coś ?
@Szef
Widzę, że 10.000 lada moment na karku ;p
Wazza>>> Berbatow sie tak w ManU troche zdrewniaczyl bo w Tottenhamie naprawde tego widac nie bylo, notowal mnostwo asysyt, strzelal tez przyzwoicie
goonertalk.com/2011/05/19/transfer-rumour-review-gervinho-foster-samba-parker/
@pajdi
Ciekawa statystyka.
To, że w asystach dzieli i rządzi Cesc to było do przewidzenia. W kanadyjskiej klasyfikacji mimo wszystko spodziewałem się podium.
hehe i prosze bardzo drewno Berbatov w top3 haha..
Taki off top
EPL 2006-2011
kanadyjka
.Rooney 119 pkt (72 gole + 47 asyst)
2.Drogba 115 pkt (73+42)
3.Berbatov 111 pkt (68+43)
4.Fabregas 103 pkt (30+73)
5.Lampard 101 pkt (52+49)
6.Tevez 96 pkt (67+29)
Anelka 96 pkt (58 +38)
Gole
1.Drogba 73 (w tym 3 z rzutów karnych)
2.Rooney 72 (7)
Bent 72 (8)
4 Berbatov 68 (1)
5 Tevez 67 (11)
6 Torres 66* (0)
Asysty
1.Fabregas 73
2.Young 53
3.Lampard 49
4.Rooney 47
5.Berbatov 43
6.Drogba 42
7.Nani 41*
Giggs 41
9 Gerrard 40
nie ogladam, wiec powiedzcie ?? jak tam lech i nasza trojka ??
Marcin --> Ale mnie to zbyt bardzo nie interesuje...Chcę, żeby nie zapomniał o tym, że to od nas dostali wpie..l
JanekB
Rownie dobrze kibic Barcelony moze wstawic cztery zdjecia Messiego ...
Chcę, żeby trafił na główną ;d
Panowie wspomożecie ??
demotywatory.pl/3086721/Arsenal-Londyn-2-1-Fc-Barcelona
Polsat Sport
o ile transmituja??
gdzie transmituja mecz lecha??
damian199656 - akurat u niego wolałbym żeby grał mniej xo
"Sebastien Squillaci rozegrał więcej minut (2669) niż Cesc Fabregas (2548), Robin van Persie (2249) oraz Theo Walcott (2246) "
Ten to ma kondycję
wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/10-klamstw-na-temat-bin-ladena,1,4335964,kiosk-wiadomosc.html
polecam xD
Dobrze, że kibice coś robią, bo jak będa siedzieć cicho to zarząd pomyśli, że ceny mogą dalej podnosić i nie wykładać pieniędzy na transfery.
kibiców Arsenalu na ES jest koło 55 tysięcy. Przyjmując, że średnio za bilet trzeba dac z 50 funtów to mamy 2,75 mln funtów...... Wiadomo, że częśc kasy musi iść na stadion i na inne cele ale jak mamy koło 20-25 meczy w sezonie na własnym stadionie to mamy 60 mln funtów z samych biletów. Przez te 5 lat jest koło 300 mln funtów, część idzie na prace na stadioie część w inne cele ale żeby nie znaleśc 20 mln na transfery co roku?
Ten protest mnie poruszył. Może zarząd też, chociaż jak pisze Cross Arsene ma ich w kieszeni.
Szkoda. Brawo kibice!!
Denilsona to nawet za 3 mln bym puścił. I to z pocałowaniem ręki!
Inaczej ma się sprawa z SS'em. Tego bym zostawił na kolejny rok. Teraz jeszcze trochę by posiedział na ławie/trybunach, a za rok wprowadzamy Bartleya i pozbywamy się SS18.