Futbolowe analogie
17.05.2011, 14:07, Przemysław Szews 546 komentarzy
Zbliża się, albo już nastąpił, koniec sezonu w największych europejskich ligach. Sezon, który jak co roku jednych czyni zwycięzcami, okrywa glorią dumy i chwały, a drugich wpędza w tok rozmyślań nad tym, co poszło nie tak. Oczywiście tych, którzy o ewentualne mistrzostwo aspirowali, bo są takie drużyny, które cieszą się z tego, że uchroniły się przed degradacją, albo że w ogóle przetrwały sezon w środku tabeli. Są też takie, których w ogóle żadne trofea nie interesują. Grają sobie takie drużyny w swoich ligach, cieszą się z mniej lub bardziej składnej gry, a w ramach wynagrodzenia zyskują szacunek na mieście, czy też paliwo do swoich używanych „trójek beemwu” (często „w gazie”). Te ostatnie zaliczyć można jednak do okręgówek, a w najlepszym razie do trzeciej kategorii ligowej. Tam miarą udanego sezonu niekoniecznie muszą być jakiekolwiek trofea. W drużynach klasyfikujących się w ramach tzw. europejskiej czołówki trofea to sprawa ważna, czasem wręcz honoru. Bardziej przyziemnie patrzący na świat dodaliby, że i pieniędzy, dużych pieniędzy – nie tylko za wygrane, ale także tych od sponsorów, reklam, kibiców. Skoro przy kibicach jesteśmy…
…to dla kibiców Arsenalu sezon ten kończy się jak zwykle. Może nawet gorzej niż zwykle, bo w tym roku były duże szanse na zgarnięcie całej puli. Narodziły się przy tym grupy śmiałków, twierdzących z całym przekonaniem, że przewidywali to już wtedy (a nawet zwłaszcza wtedy), kiedy poziom optymizmu i nadziei osiągał szczyty, finał taki wieszczyli polegając na swojej, wybitnej zapewne, trenerskiej i futbolowej intuicji. Inni z kolei w dalszym ciągu uparcie twierdzą, że z sezonu są zadowoleni, bo Kanonierzy grali ładnie, składnie i na temat – po prostu pech zadecydował… ale za rok, za rok to już będzie lepiej. Nie pora na roztrząsanie tego tematu, od tego będą wszelkie kończące sezon podsumowania, zestawienia, statystki etc i mój zupełnie oddzielny tekst. Wracając do tego, że ten sezon nie dla wszystkich kończy się udanie…
W kryzysowych sytuacjach, w sezonach kończących się piłkarską posuchą, kiedy nastroje i na trybunach i na trenerskiej ławce, a także w szatni są mierne… recepty na środek sytuację polepszający nie ma. Są kluby, które działają wtedy desperacko, ratunku szukają wszędzie, biorąc na rynku transferowym co się da, albo co się trafi – takie, które potrzebują reakcji natychmiastowej, szperają na ślepo, po omacku. Są też takie, które szukają rozważnie, ostrożnie, długo negocjując nad oglądanym towarem, przeliczając uważnie każdy banknot. Inne cierpliwie czekają na okazję, wypatrują młodych i zdolnych albo podkradają tych, których zauważyła i wygadała się przy tym konkurencja. Są też takie, które ze stoickim spokojem, którego nie powstydziłby się sam Chryzyp czekają… Czekają… Czekają, bo może coś im się trafi samo (najlepiej, żeby przyszło z piłkarską kartą w zębach i dobrymi referencjami), albo sama naprawi się sytuacja. Ktoś podrośnie, ktoś wróci do formy, kogoś wyciągnie się z drużyny B...
Trudno jednoznacznie zaliczyć Arsenal i Bayern do powyższych kategorii, czyli dwie drużyny o których traktuje dzisiejszy tekst. Dlaczego więc szukam analogii w dwóch zupełnie innych klubowych filozofiach, dlaczego zestawiam dwie odmienne deklinacje futbolu? Dlatego, że są to drużyny mi najbliższe i rzadko zdarza się, że obie kończą podobnie sezon. Bo o ile do takich finiszów Arsenalu zdążyłem się przyzwyczaić i przyjmować ową sytuację z (jako-taką) pokorą, o tyle sytuację zawsze, choć częściowo ratował Bayern. W tym roku „moje” drużyny solidarnie spisały rok na straty. Zestawiam je, by zastanowić się nad tym, jak zareagują, wrócę do tego jak reagowały na podobne sytuacje w przeszłości i w końcu jaki to przyniesie skutek…
Wbrew pozorom, wbrew temu co pisałem o dwóch zupełnie różnych deklinacjach futbolu, to Kanonierów z Bawarczykami poza sympatią autora łączy sporo… Ale o tym za chwilę. Z ust szkoleniowca Arsenalu na wytłumaczenie transferowej bierności zazwyczaj słyszeliśmy podobne wymówki – że przecież mamy wybudowany stadion, że klub wziął na niego pożyczkę, którą wypadałoby spłacić, że mimo tego wszystkiego i tak udaje się trzymać finanse w ryzach i wyniki są więcej niż satysfakcjonujące, ale aby tak było dalej, na kosztowne transfery pozwolić sobie nie możemy. I tak mamy drużynę silną i jest zaskakująco dobrze tak jak jest. Owszem, patrząc na wydatki i transfery Arsenalu, i tak jest w wyjątkowo dobrej sytuacji, co rok walcząc o mistrzostwo własnym nakładem pracy – czyt. wychowankami klubu, zawodnikami młodymi, kupionymi okazyjnie - którzy często w jedenastu kosztują tyle, co trzech, czterech zawodników rywala. Jest to swego rodzaju precedens w europejskiej skali, tyle tylko, że zwracam uwagę na niepozorne sformułowanie – „co roku walcząc”…
Czas na analogię. Bayern, rok przed Arsenalem także zbudował stadion. Podobnie jak Kanonierzy, wziął na niego pożyczkę. Zapłacił jednak mniej – 340 milionów euro, do 390 milionów funtów wydanych przez Arsenal. Podobnie jak klub z Londynu, Bayern związał się z bogatym sponsorem i oddał mu nazwę swojego stadionu. Allianz Arena uznawana jest, obok Wembley, za najnowocześniejszy architektonicznie obiekt sportowy świata. Bajer(n) ze zmieniającą kolory powłoką znany jest już niemal przez każdego sympatyka futbolu (Wikipedia twierdzi, że widać ją z oddalonych o 70 km austriackich szczytów). W każdym meczu zasiada na niej 69 000 kibiców Bayernu – na Emirates 61 000. Ktoś powie: „chwila, chwila, ale przecież Bayern budował stadion razem z drugim klubem z Monachium”. Tak, mecze na Allianz Arenie rozgrywa także TSV, któremu na budowę stadionu pieniądze pożyczył… Bayern.
Mimo budowy stadionu Bayern po nieudanym sezonie 2006/2007 zainwestował w kompletną przebudowę zespołu, wyremontował wymagające tego formacje, wyeliminował wszelkie wątłości i przewietrzył kadrę. Przyszli wtedy między innymi Ribery, Toni, Klose. Zainwestowane pieniądze szybko przerodziły się w sportowe wyniki – Bawarczycy zdobyli wszystko, co mieli na swoim podwórku do zdobycia – Puchar Ligi, Mistrzostwo i Puchar kraju. Wydano wtedy ponad 100 milionów euro, a przecież zarząd Bayernu w żadnym wypadku nie należy do szczodrych w wydatkach na nowych graczy. To kolejna analogia między Arsenalem i Bayernem. Oba kluby są bardzo mądrze zarządzane, oba są klubami dochodowymi i oba niechętnie wydają swoje pieniądze na transfery (tyle tylko, że jeden z nich kiedy trzeba, do transferowej kieszeni sięga). Żeby nie być gołosłownym – Deloitte wyliczył, że zyski Arsenalu za sezon 2009/10 wyniosły 274 miliony euro, plasując londyńczyków na miejscu czwartym, za Bayernem z 323 milionami. Tempo wzrostu w ostatnich pięciu latach jest podobne. Skąd te zyski? Przychody z meczów: Arsenal, 114 milionów – Bayern, 66. Prawa z transmisji: Arsenal, 105 milionów – Bayern, 83. Różnice bardzo duże. Dlaczego więc Bayern jest przed Arsenalem? Wyliczenia sugerują, że słabość Arsenalu kryje się w kontraktach reklamowych i pieniądzach od sponsorów. Niemcy biją tutaj Kanonierów na głowę: 172 miliony euro (najwięcej z całej europejskiej czołówki, o 20 milionów więcej od pierwszego w zestawieniu Realu Madryt) do 53 milionów wynegocjowanych przez Arsenal. To może być argument koronny w dyskusji na temat „po co Arsenalowi sukcesy”… Nagły wzrost dochodów Bayernu z reklam nastąpił właśnie w sezonie, kiedy Bawarczycy doczłapali się do finału Ligi Mistrzów. Okazuje się, że sama ładna gra i popularność wśród kibiców nie wystarcza do tego, aby dostawać godziwe pieniądze od partnerów, albo, że zarząd jest w negocjacjach kontraktów reklamowych po prostu słaby - Arsenal dostaje mniej od Manchesteru, Chelsea, Liverpoolu, czyli całej historycznej Wielkiej Czwórki. Dla porównania: dzięki wpływom z reklam Czerwone Diabły przebiły Kanonierów niemal dwukrotnie, Chelsea dostała więcej o 15 milionów (nie wliczają się tu pieniążki Romana), a Liverpool aż 20.
Jak pokazuje inne zestawienie, magazynu Forbes – potencjał Kanonierzy mają wszakże ogromny. W zestawieniu najbardziej wartościowych klubów na świecie zajmują miejsce trzecie(1,19 mld USD), przed Bayernem (1,05 mld USD), a za Realem (1,45 mld USD) i Manchesterem(1,86 mld USD).
Pisząc o marketingowej słabości i potrzebie sukcesów Arsenalu, której to potrzeby zdaje się nikt nie dostrzegać, dopatrzyłem się związku między jednym, a drugim. Owy związek to nadchodzące Emirates Cup. Mocarna obsada pucharu sponsora pokazuje właśnie, że – albo, panom z marketingu i PRu po prostu się nie chciało, albo… że z takimi rywalami łatwiej będzie zdobyć swój de facto puchar. Dla porównania Bayern zaprosił na analogiczne rozgrywki sponsorowane przez Audi (Citroen przy Audi wypada także trochę bladziej…) - AC Milan, FC Barcelonę i SC Internacional Porto Alegre. Pomijając ostatnią drużynę, to czy Rossoneri i najpopularniejsza obecnie drużyna na świecie, być może zwycięzca tegorocznej Ligi Mistrzów nie tworzą lepszego wizerunku towarzyskiego pucharu (przy okazji, rok temu gościli drugiego tegorocznego finalistę LM)? Pomijając wizerunek i patrząc pragmatycznie: czy przyjazd drużyn New York Red Bulls czy Boca Juniors przyniosą tak samo wymierne korzyści jak wizyta Barcelony, czy Milanu?
Zostawiam już marketingowo-piaarowe sprawy na boku i wracam do transferów, powyższe pytanie zostawiając otwarte. Powiedzmy sobie jasno. Transferowego fixu na nieudany sezon nie ma. Kluby szukają różnych przepisów, jedne zadowalają się fast-foodem, inne kosztują różnych zagranicznych specjałów. Arsenal dość często poprzestaje na gorącym kubku (Sebastien Squillaci, Mickaël Silvestre), podczas gdy Bayern zamawia pełnowartościowy obiad (Ribery, Robben, Gomez). Czasem okazuje się, że i gorący kubek potrafi być bardzo sycący (Vermaelen, Koscielny), a solidny obiad powoduje duże niestrawności (Toni, van Buyten). To tylko jednak wyjątek potwierdzający regułę. Ponad 30 milionów euro wydanych na Gomeza kilka miesięcy temu wydawało się być największą transferową zgagą Bayernu od lat. Obecnie, dzierżący nagrodę króla strzelców Bundesligi Niemiec strzelił w 45 spotkaniach 39 bramek i to głównie on uratował Bawarczyków od kompromitacji w postaci gry w Lidze Europejskiej. Jaką strawę przygotują oba kluby teraz, po fatalnym w skutkach sezonie? Bayern już na długo przed końcem sezonu rozglądał się za nowymi zawodnikami, przewidując, że nie będzie kolorowo, podczas gdy Arsenal powtarzał, że będzie lepiej, że jeszcze mamy szanse, że nie wszystko stracone. W Niemczech przewijały się takie nazwiska jak Contrao, Boatenga, Van der Wiel. Wenger jeszcze w kwietniu, kiedy Arsenal sytuował się za tegorocznym mistrzem, powtarzał, „że jego zawodnicy mogą odnieść sukces dzięki niepowtarzalnemu stylowi jaki prezentują”. Nie odnieśli.
Bayern zakontraktował już najlepszego strzelca 2. Bundesligi, 22-letniego Nilsa Petersena, o którego biły się wszystkie większe kluby ligi wyżej. Choć to jeszcze nie potwierdzone, kwota za perspektywicznego i uzdolnionego gracza, który strzelił w tym sezonie 24 gole waha się od 2,8 mln euro do 3,8 mln (wynik odpowiedniej klauzuli). Drugim graczem jest Manuel Neuer. Zawodnik, o którym mówi się, że jest lub lada chwila będzie najlepszym bramkarzem na świecie ma kosztować ok. 13 milionów funtów + dodatkowe opłaty (potwierdzenie transferu ma nastąpić po finale Pucharu Niemiec). Piszę to dlatego, że Wenger zaczął głośniej mówić o wydawaniu pieniędzy. Póki co, zaczął mówić, jest więc nadzieja, że przejdzie do czynów. Pozostaje mieć tylko ufać, że nie będą to pieniądze pakowane w graczy-zagadki, a w graczy, którzy są Arsenalowi potrzebni i są warci nawet większych pieniędzy i kiedy takich Francuz znajdzie, to nie zawaha się ich wydać. Nie ma już miejsca i czasu na szukanie sycących gorących kubków – jak pokazuje przykład Bayernu, czasem warto zainwestować w pełnowartościowy posiłek, utrzyma on poczucie sytości na dłużej… Ktoś powie, że nie jest w polityce Arsenalu zapisana rozrzutność. Ale czy wspominani przeze mnie Niemcy są rozrzutni? Po prostu wydają kiedy trzeba, kiedy klub notuje słabszy rok. Arsenal zanotował kolejny słaby rok z rzędu i nie może sobie pozwolić na transferową bierność. A że pieniądze ma, to mówi już o tym i zarząd i Wenger, co stanowi miłą odmianę po do znudzenia powtarzanych jak mantra słowach, że „nie mamy pieniędzy, jesteśmy przecież w nie najgorszej sytuacji, a wybudowaliśmy stadion, prawda?”. Bawarska analogia pokazuje słabość tych słów i pozwala przypuszczać, że to po prostu wymówki francuskiego szkoleniowca, broniącego zaciekle swojej filozofii i wizji prowadzenia klubu.
Pozostaje jeszcze jedna strona medalu (że trzecia? Ustalmy więc, że to medal w 3D) - coś dla miłośników teorii spiskowych, do których oko puszcza rychłe wprowadzenie przez UEFA zasad Financial Fair Play. Może to właśnie stąd transferowa bierność Wengera? Przewidział on lata temu taki obrót sprawy i utrzymywał w ryzach wydatki po to, by w niedługiej przyszłości pokazać język wszystkim abramowiczom, szejkom, perezom, barcelonom i wszystkim pozostałym kupującym na kredyt i „hańbiącym” futbol (według wengerowego kodeksu oczywiście). To naturalnie lekka ironia z mojej strony, niemniej jednak to Arsenal po wprowadzeniu FFP będzie w najlepszej sytuacji z całej Europejskiej czołówki (razem z Bayernem, Juventusem i o dziwo Realem Madryt – jak oni to zrobili, czyżby kreatywna księgowość?). Po zestawieniu wydatków z dochodami Arsenal notuje 56 milionów funtów zysku. Rozrzutni szejkowie notują ponad 170 milionów funtów straty, a ich kolega „po fachu” z Chelsea 71 milionów. Na minusie jest też Manchester United (83 mln) czy Liverpool (19,9 mln). I za to, że Arsenal jest we wspaniałej kondycji finansowej i nie musi martwić się o przyszłość należą się Wengerowi (i zarządowi) jak największe brawa. Czepnę się tylko tego, że przykład Bayernu pokazuje, że jedno można łączyć z drugim – mądrze prowadzić klub, oszczędzając kiedy można, ale kiedy trzeba - wydawać. Jest jeden problem w tych kolorowych dla Arsenalu finansowych statystykach...
Czy kibice chcą patrzeć na to, komu tabelki się zielenią, a komu czerwienią? Czy chcą się emocjonować starciami księgowych, rosnącym zyskiem, długami przeciwników? Czy plus na koncie zrekompensował kibicom Arsenalu obrazek, kiedy zadłużone Czerwone Diabły świętują Mistrzostwo Anglii, albo kiedy robiła to Chelsea? Choćby nie wiem jak wielkie finansowe rekordy bił klub i tak dla kibica nie skapnie z tego przecież ani jedno euro. Ani jednym euro długu nie obciąży też kibica klub, kiedy będzie w najgorszych nawet tarapatach. To wszystko dlatego, że wszelkie finansowe zawiłości, są dla kibica jedynie zawiłościami wirtualnymi. Kibic jest po to, żeby oglądać piękne gole, przeżywać chwile tryumfu, glorii i chwały. Nigdy nie będzie substytutem zwycięstw stan konta, czy plusy w excelowych tabelkach. Chyba, że ktoś z braku laku lubi w towarzystwie wspomnieć, że jego klub mimo, że nie wygrywa niczego, notuje dobre zyski. Ale przecież to nie jest giełda, to nie jest biznes – to przecież sport, w sporcie chodzi o coś innego. Pozostaje tylko nadzieja, że wprowadzenie FFP oprócz plasowania Arsenalu na czołowych pozycjach finansowych zestawień przełoży się także na wyniki sportowe.
Nadchodzące okienko transferowe zapowiada się niezwykle ciekawie. O ile ze strony Bayernu wiem, że mogę spodziewać się solidnych wzmocnień, bo monachijska karuzela już ruszyła, to dużo większą ciekawość budzą przyszłe ruchy Arsenalu. W kwietniu słyszeliśmy, że przygotowane jest 40 milionów funtów. Czy po zakończeniu transferowych zakupów uwidoczni się kolejna analogia? Czy te dwa piłkarskie światy połączą wspólne zakupy, które przyniosą przełom w kolejnym sezonie? Przykład Bayernu pokazał, że wydane pieniądze szybko się zwracają. Ktoś powie, że w Bundeslidze Bayern miał łatwiej. Być może, należy jednak pamiętać, że dominacja drużyny z Monachium i przepaść między rywalami już dawno się zatarły, a liga niemiecka już nie jest tą samą ligą sprzed kilku lat (moim zdaniem wyprzedza już włoską). Liga angielska jest bezsprzecznie bardziej wymagająca, wyrównana i po prostu ciężka. Ale to tym bardziej wzmacnia stwierdzenie, że aby walczyć w niej o mistrzostwo, trzeba jeszcze więcej pracy, wysiłku i… pieniędzy.
Aha, jest jeszcze inna, smutna analogia. Ubiegłoroczny finalista Ligi Mistrzów, teraz będzie musiał o nią walczyć w barażach. Arsenal jest o krok od tego, by walczyć tam razem z Bayernem…
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Ja uważam Chamakh za conajmniej dobrego.
W większości mamy zawodników bardzo dobrych (Jack, Bac, Kosa, Theo) i wyśmienitych (Cesc, Samir, Thomas, RvP), ale Chamakh jest rezerowym, a na ławkę nie jest za słaby według mnie.
AlexVanPersie
To jak nazwiesz transfer Torresa do Chelsea ? Koleś jest ograny w PL a co gra.. ?
Chamakha nie ma co skreślać, w ostatnim meczu pokazał, że ma charakter, trzeba mu dać jeszcze szansę, to jego 1 sezon.
Znasz powody jego nagłego spadku formy ? Słyszałeś o ' sex aferze ' ?
AlexVanPersie
Jak dla ciebie Chamakh jest dostateczny to połowa pierwszej drużyny jest dostateczna idąc dalej tokiem twojego rozumowania. Niestety takie czasy zapadły i póki co nie zanosi się na lepsze.
Mówienie, że ktoś nie jest taki zły więc jest dobry jest bez sensu.
To nie są transfery na Arsenal, to banda średniaków.
Nie można uznawać Chamakha za udany transfer i dziwić się, że Arsenal nic nie wygrywa.
Chamakh jest zły bo jest tylko średni/dostateczny.
fabregas1987
Barrios to ten co marnuje w meczu po kilka setek ?
Sam Barrios + Mata to jakieś 35 mln. Więc odpada.
Jak napisał Kondzio priorytetem musi być Hazard, do tego jakiś napastnik i można walczyć o mistrza.
Nie wiem po co cały czas wypisywać kto ma przyjść,a kto odejść.
Jedynymi naszymi transferami będą nowe kontrakty dla Nasriego i być może Lehmann'a. Za udany transfer uznam też nowy kontrakt dla Gael'a. Do tego ze dwóch młodzików zostanie włączonych do pierwszej drużyny. A Songa w czasie PNA zastępować będzie Denilson.
Ja już straciłem nadzieję na porządne transfery typu np. Benzema. Od kilku lat po nieudanym sezonie wszyscy się tu podniecają nie wiadomo jakimi transferami, a wszyscy doskonale wiemy jak każde okienko się kończyło. Arshavin to wyjątek potwierdzający regułę. Ponadto chyba nie spełnił wszystkich nadziei, które pokładał w nim boss, więc coś mi się wydaje, że Wenger jeszcze bardziej się zniechęcił do wydawania więcej niż 15mln. Dlatego wole pesymistycznie do tego podejść, żeby potem się nie rozczarować...
fabregas
no arsha niech zostanie w sumie nie jest taki zły jak na zmeinnika
i nie kupimy zadnego maty bo jego to kupi chelsea albo city barrios pewnie w dortmudzie zostanie a vertonghena tez kupią the blues albo city i tyle...kupmy tego younga albo hazarda chociaz...
Mimo wszystko. Priorytetem dla mnie powinien być Hazard. To jest geniusz, on jest świetny, a będzie jeszcze lepszy.
OUT: Almunia, Denilson, Arshavin, Bendtner, (Clichy), Vela
IN: Vertonghen, Barrios, Mata, (Baines)
*() wszystko zalezy od sytuacji z kontraktem Gael'a ...
Co prawda to prawda.
Ja tam do Chamakh'a nic nie mam. Na początku sezonu zagwarantował nam kilka ważnych punktów, grał w prawie każdym meczu. Nie wytrzymał fizycznie tego maratonu, do tego doszły problemy osobiste. Poza tym nic na niego nie wydaliśmy, wiele nie zarabia, nie marudził w wywiadach, że za mało gra.
Ponadto, jak będziemy przegrywać z zespołami typu stoke, które będzie się bronić w 11 w polu karnym przez ostatni kwadrans, warto wpuścić takiego zawodnika, który świetnie gra głową.
Ogólnie na przyszły sezon powinien być napastnikiem nr 3 i grać w FA Cup i CC. Ewentualnie na końcówki wchodzić. Ale wątpię czy kupimy wgl napastnika nr 2...
Ale herezje tworzycie z tymi transferami, udane czy nie. Może warto by zrobić też taki współczynnik ceny do jakości? Przypominam, że Chamakh przyszedł za darmo a co więcej wywiązał się z roli, na którą został kupiony. Kosa jak na swój pierwszy sezon w PL lepiej niż się spodziewałem. Vermaelen zawiesił wysoko poprzeczkę w swoim debiutanckim sezonie, ale umówmy się - nie każdy jest Thomasem. O Squillacim wiele pisać nie trzeba. Grał więcej, niż zakładano i nie wszystkie jego występy były koszmarne. Ale jak już coś psuł, to na całej lini.
Więc jak dla mnie Chamakh na +, Kosa na +, Squillaci na -. Inną sprawą jest, że jak się okazało, Arsenal latem potrzebował o wiele więcej.
Wszyscy chcą Hazarda:
sport.interia.pl/raport/transfery/news/liverpool-i-inter-poluja-na-koszmar-obroncow,1640765
Jesteśmy za krótcy, by wygrać batalię o niego. Szkoda.
Odnośnie Chamakha. Ok, załóżmy, że jest to drewno. Załóżmy. W takim razie sprzedajmy go teraz. Za ile? Mówili tu prawie wszyscy, że 9 mln funtów to mało. Ale nawet niech będzie te 9 baniek.
Czy zarobione 9 baniek na czysto (przeszedł do nas za darmo) to mało? Chociażby z tego względu transfer opłacalny.
pajdi
A co ja wspomniałem o The Sun?
No i przecież napisałem, ze w Anglii uważany jest za dobrego/dostatecznego? Taka jest też moja opinia, dobry, bez szału. Widać, że może być jeszcze lepszy. Czy będzie to inna sprawa.
Ogólnie jednak chodzi o to, że z powyższych dwóch jedenastek wynika iż Wenger dokonał najgorszych transferów w Anglii.
AlexVanPersie
O ile się nie mylę to The Sun to nie polski brukowiec, tylko angielski :)
'Fachowcy uważają, że transfer Koscielnego był dobrym posunięciem, Chamakha przeciętnym, natomiast kupienie 30-letniego Squillaciego określane jest mianem "wtopy transferowej Wengera".'
Więc w Anglii jednak cenią Kose.
Jeśli by
-za sprowadzenie zawodnika z najlepszych transferów dawać plus
-a za zawodnika z najgorszych minus
-oraz za wypuszczenie zawodnika, który znalazł sie potem w najlepszej jedenastce również minusa to
Liverpool 3minusy i 2plusy=1 minus
MU 1minus i 2 plusy=1plus
Chelsea 1 minus i 1 plus=0
Tott'ham 2plusy= 2 plusy
MC 2 minusy i 1plus=1minus
Arsenal 3minusy= 3minusy
Jednym słowem pod względem transferów jesteśmy najsłabszym zespołem, wręcz katastrofalnym. Ani jednego trafienia na plus, a nawet wypuszczamy zawodników bardzo cenionych.
Kościelny? Jego wysoka ocena to jak dotąd specjalność Polaków a szczególnie kibiców tej strony. W samej Anglii uznają go na razie za, co najwyżej, dobrego/dostatecznego.
Kosa to dobry piłkarz, jeszcze nieograny i niedoświadczony w PL, sporo głupich fauli, czerwonych i żółtych kartek. To jednak umiejętności ma bardzo duże. Jest strasznie pewny, rzadko kiedy się myli. Ja na następny sezon widzę go u boku Verminatora. DJ jako trzeci, a SS na Curling Cup.
Gdyby Kosa nie bał się włożyć w swoją grę więcej serca to byłoby jeszcze lepiej. Wg Wengera obrońca to osoba, która wsadzi głowę tam, gdzie inni nie włożyli by nogi. Bardzo mądre słowa. Czasami Kosa boi się rzucić po dpiłkę, wejść ostrym wślizgiem. Verma ma właśnie ta przewagę, że nie boi się piłki, gdyby mógł własnym przyrodzeniem zablokował by piłke. Kosa się odwraca plecami :/
kościelny to bardzo dobry transfer ! napewno o wiele pewniejszy od szwajcara - w przyszłym sezonie będzie jeszcze lepiej !
Kosa niewypałem? Dziwne , bo wg mnie to właśnie 'wypał' , nie zawiodłam się na nim , nie licząc tej wpadki z Wojtkiem ,ale nie mam większych zastrzeżeń .
Ja tam trochę płacze z Toure. Widać jaki biznes zrobił Arsene. Sprzedał prawdziwego Kanoniera, członka Invicibles, na rzecz Francuzika psującego atmosferę w szatni, skłóconego z połową zespołu, a w dodatku odszedł on rok później...
Ja akurat za 33 letnim psującym atmosferę i będącym u nas pół sezonu w szpitalu Gallasem bym nie płakał. Laurent jak na swój pierwszy sezon w PL spisał się dobrze, a w jego przypadku może być jeszcze lepiej w kolejnych sezonach. Squillaci - tutaj komentować nie trzeba. Co do Chamakha - no trudno uznać za dobry transfer gościa, który świetnie grał przez 3 miesiące po czym stracił formę. To dopiero kolejny sezon udowodni przydatność Marokańczyka. Prawdziwie udanym "transferem" był dla nas Wilshere. Akurat jego karierę Boss poprowadził świetnie, dzięki czemu zyskaliśmy za free mega perspektywicznego i już prezentującego wysoki poziom gracza.
youtube.com/watch?v=sRjIxDc2gLA
Uuu...
Aż mnie twarz boli oglądając ten filmik :/
AlexVanPersie czekaj kto jest trzecim nie wypałem..? Kościelny? Oo
...brothers...chodzmy na piwo,bo ta cała gadka sie kupy nie trzyma...NIKT NIC NIE WIE a gardłowanie trwa.Dopóki nie zacznie się sezon i zawodnicy nie wybiegną na murawę to wszystko jest mozliwe.No chyba,że nie macie nic lepszego do roboty albo Was żony lub dziewczyny nie kochają:) Pozdrawiam.
Ma nasz "Bossiu" nosa, wręcz nochal do transferów.
Mieć aż dwóch zawodników w 11 najgorszych transferów sezonu to jest coś.
Poza tym, jego Kościelny nie załapał się do najlepszej 11, za to Gallas którego wypuścił już tak...
Trzy transfery i trzy razy dał dupy.
MISZCZ
"witsel-rzeźnik nie pasuje do arsenalu niech idzie do stoke"
Powiedziała osoba, która widziała tego zawodnika tylko przy okazji faulu na Wasilewskim. Ja go nie znam, ale z tego co słyszałem to prezentuje troszkę wyższy poziom aniżeli Stoke.
playdamiano
czemu akurat gourcouffa w tym sezonie w lyonie nic nie grał wiec nie mysl stereotypami tylko obejrzyj jak ten gourcouff gra teraz a potem pisz to samo witsel-rzeźnik nie pasuje do arsenalu niech idzie do stoke
Szczęsny - Sagna, Kościelny, Vermaelen, Clichy - Song, Wilshere, Fabregas, Gourcuff, Nasri - van Persie
REZ: Fabiański, na pewno nie Djorou, Eboue, Chamakh, Ayew, Witsel, Vela.
Nie trzeba żadnych filozofii.... jednego piłkarza porządnego np. Gourcuffa, ŚO, drugiego DP zamiast Denilsona, skrzydłowego i napastnika. Ale także posprzedawać niektórych takich jak: Rosicky, Almunia, Denilson, Diaby, Djorou, Arshavin....
Szczęsny - Sagna, Kościelny, Vermaelen, Clichy - Song, Wilshere, Fabregas, Gourcuff, Nasri - van Persie
REZ: Fabiański, na pewno nie Djorou, Eboue, Chamakh, Ayew, Witsel, Vela.
Nie trzeba żadnych filozofii.... jednego piłkarza porządnego np. Gourcuffa, ŚO, drugiego DP zamiast Denilsona, skrzydłowego i napastnika. Ale także posprzedawać niektórych takich jak: Rosicky, Almunia, Denilson, Diaby, Djorou, Arshavin....
kwejk.pl/obrazek/94063/manchester,w,rozmowach.html
Jeśli chodzi o linki no i o trochę "Humoru" macie coś takiego
http://kwejk.pl/obrazek/94063/manchester,w,rozmowach.html
uk.eurosport.yahoo.com/video/17052011/58/wenger-clever-falcao-crucial.html
@cudi:
polskieradio.pl/43/265/Artykul/353026,Najlepsze-i-najgorsze-transfery-w-sezonie-Premier-League
W tabeli ligowej jest błąd. Liverpool ma 58 pkt i jest 6 a Tottenham ma 59 i jest 5. A Everton ma 51 kpt z tego co pamietam.
o proszę!!!/ niby Wenger ma przestać kupować francuzów... w to nie uwierzę...:)
gooner80: link? :P
A tak w ogóle to "gratulacje" dla Skilacziego i Ciamaka za zajęcie zaszczytnego miejsca w 1. 10-tce najgorszych transferów PL 2010/2011 :P
O ile "le filaro" znalał się tam zupełnie zasłużenie (swoją drogą myślałem, że Wenger dał za niego 3,5 mln a nie 6,5!?!) to Shamakh aż tak tragiczny nie był i na początku sezonu radził sobie całkiem nieźle.
Bundesliga to również bardzo wyrównana liga, każdy może tam wygrać z każdym. Po nad to co roku o mistrza może walczyć ktoś inny, tylko Bayern zawsze pozostaje w czołówce.
Co do naszych sponsorów, kiedyś też mieliśmy Audi, tak jak MU, Celtic, Real, Barcelona, czy właśnie Bayern. Wiadomo że Citroen nawet nie zbliża się do tego poziomu, który prezentuje ze sobą niemiecka firma, jednak skoro naszym obecnym sponsorem jest właśnie francuski koncern to oznacza to tyle że zapłacili nam więcej niż Audi. Sam nie wiem jak to możliwe, tym bardziej patrząc na to ile Audi wykłada na Real, MU, Barce czy Bayern. Wątpię jednak że Audi samo z nas zrezygnowało. Tak czy inaczej pamiętam gdy właśnie Citroen zaczął dostarczać auta naszym zawodnikom. Początkowo nie mogłem uwierzyć że upadliśmy (jako klub) tak nisko, przecież mieliśmy wypasione AUDI, a tu taki szajs (w porównaniu do czterech złączonych kółeczek oczywiście). Przez chwilę nawet winiłem za to Wengera że chce z Arsenalu zrobić czysty francuski klub...
Ciekawe jest to że Bayern ma większy stadion o 8000 miejsc a my mamy ponad dwa razy większe zyski za mecze. Fakt mamy ich więcej w sezonie u siebie, ale o ile!? Liczmy że średnio po 3 za każdy puchar krajowy i 2 ligowe mecze. To daje razem tylko 8 meczów, które mnożąc przez 3mln funtów (zyska z jednego meczu) daje nam 24mln funtów. Wniosek jest prosty, bilety na Emirates są naprawdę niemożliwie drogie.
Co do naszych sponsorów, nie możemy tracić tyle kasy. Musimy zainwestować w zespół i on nam się na 100% szybko spłaci. Nie potrzebujemy nie wiadomo jakich transferów. Zresztą po pozbycie się zbędnego balastu w postaci wiadomo jakich zawodników i pozyskaniu wartościowych graczy, którzy będą na poważnie walczyć o pierwszy skład jeszcze zarobimy, wzmacniając zespół, zaś te 40mln funtów od Stana Kroenke nawet nie trzeba będzie ruszać.
itachi, jest jest jednak spora i zasadnicza różnica pomiędzy " a nie mówiłem" a "analizuję i zauważam błędy". Ty w tej drugiej sytuacji raczej mało zaistniałeś.
Merytoryka na pożegnanie? Nieporozumienie. Merytorykę u mnie znajdziesz, jak zechcesz w postach z września. Wtedy nie było łatwo pisać o błędach Wengera i nieprzygotowaniu drużyny, teraz robią to wszyscy.
Narcystyczne? Chyba to też nieporozumienie. Bo własnie nie mówię wciąż "a nie mówiłem" tylko żegnam się z komentatorami. Z tymi, którzy mieli coś sensownego do powiedzenia.
A, pal licho- z Tobą też się pożegnam.
1) rozmowy o gimbazie mi też przeszkadzają, ale zdążyłem załapać, że nie jestem pępkiem świata.
2) pod względem szacunku do innych zespołów i tak jesteśmy mocno powyżej przeciętnej w porównaniu z innymi stronami.
3) w tym poście maksa20 zero merytoryki; no chyba, że podciągniemy pod nią "ja mówiłem, że tak będzie" z zastrzeżeniem co do Sagni.
4) Narcystyczne pożegnanie i wystąpienie jako całość.
5) forum? "tak se" mi to leży; faktycznie jednak można jednak by było poprawić układ komentarzy na linearny-ciągły, bez konieczności klikania kolejnych stron.
Na koniec ja też wrzucę coś z cyklu "a nie mówiłem:
A nie mówiłem, że Szczęsny jest dobry? A nie mówiłem, że Wilshere jest dobry?
Tą stronę traktuje jako czysto informacyjną. Mało jest tu ludzi z którymi można w jakikolwiek logiczny sposób podyskutować. Dlatego pisanie komentarzy ogranicza się tylko do "znów przegraliśmy, ciekawe co powie Wenger", ponadto idiotyczny system komentowania po 10 postów na stronę zmusza do olewania wypowiedzi użytkowników. Tak ja też robię, i z reguły czytam tylko dłuższe wypowiedzi. Artykułów od pewnego czasu nie czytam bo są często kretyńskie, ale co zrobić. Szkoda.
To, że w przedsezonowych ocenach szans drużyny praktycznie się nie pomyliłem, że miałem rację i co do nowych zakupów Wengera i braku sensownych zakupów, to nic nie znaczy. Ktoś mógłby się z tego powodu puszyć, ale ja nie muszę. Wartość swych ocen znałem i żadne uznanie mi nie było potrzebne, zresztą na tej stronce to chyba nie te klimaty ( lepiej flekować Barcelonę, prawda?).Maks miał rację w 95 % ( te 5 to Sagna, który miał dobrą drugą częśc sezonu ) i to już jest dla wielu fakt mocno wkurzający, czasem chyba bardziej, niż złe miejsce Arsenalu.Martwi natomiast z jednej strony zapiekłość sądów wielu komentatorów granicząca z ich niefachowością.Można mieć przecież różne zdanie na każdy temat, ale pewna baza postrzegania i analizowania powinna być stała.Tego większości brakuje, co powoduje, że dyskusja staje się trudna albo niemożliwa : jeden chce mówić, czy kwity jabłoni zakwitną i czy będą z tego owoce, a drugi mówi, że to morele są. I nawet jak na koniec sezonu takie jabzo spadnie jednemu i drugiemu na łeb, wciąż bredzi o morelach.Ale dla tych mam dobrą wiadomość : maks się wyprowadza z tej strony.
Jest tu kilkunastu bardzo mądrych i sensownych komentatorów, z którymi fajnie się dyskutuje i warto to robić, jednak chaos panujący na stronie, brak (dwuletnie obiecanki) forum, gdzie można wątki i dyskusję ucywilizować i uporządkować a wymianę poglądów moderować, brak tego powoduje, że udział w histerycznej i chaotycznej działalności polegającej na przeszukiwaniu 20 stron wstecz komentarzy, jest bezcelowe.To forum dla fanów Arsenalu , ale rozmówki o egzaminach gimnazjalnych czy youtuach są chyba marnowaniem miejsca na futbolowej stronie. Niestety, bez reakcji administratora strony.Powoduje to moje zniechęcenie i jest to drugi powód mojego odejścia.
Trzeci to dziwna zajadłość w stosunku do innych klubów i fanów, zajadłość i fanatyzm, które są mi obce.Niestety, dużą rolę negatywną mają w tym wizerunku redaktorzy, którzy lubują się w artykułach o innych klubach w wersji podsycającej i nienawiść i zapiekłość.To też jest mi obce ( tak nawiasem mówiąc, Panowie Redaktorzy, stać Was na prześmiewcze artykuły z docinkami o Barcelonie, ale kiedy ten klub zdobywa w świetnym stylu mistrzostwo - już ani słowa. Udławilibyście się czy tylko nie stać Was na 2 słowa gratulacji? ).
Cóż, jak się sezon skończy, już wiadomo.Satysfakcja dla mnie żadna,tym bardziej,że sytuacja nie zmienia tuż przed następnym sezonem. Pewnie zajrzę tu czasem , ale. spokojnie, nie obawiajcie się- nie zamierzam już tak często komentować.
Tym, którzy podzielali moje stanowisko-dziękuję.Tym, którzy nie podzielali, ale umieli sensownie i kulturalnie polemizować, też dziękuję.Tym, ktorzy nazywali mnie głupkiem i tym podobnymi słowy , życzę refleksji. Bo język często jest adekwatny do emocji własnych, a ze złymi emocjami marnie się żyje.
Tak czy siak- pozdrawiam Wszystkich.
skysports.com/story/0,19528,11670_6938170,00.html - Sagna wspiera Wengera i oczekuje ,aby Fabregas został w klubie .
arsenalinsider.com/arsenal-news/2493-boltons-cahill-hopeful-of-joining-arsenal
gdzie moge znalezc obszerny skrot arsenal barca na emirates ?
kamil > widziałem... Jestem do głębi wzruszony imiennym ("nickowym"?) wyróżnieniem ze strony tak wielkiego eksperta, cóż za zaszczyt. Czuję się, jakby mnie sam Myles Palmer zacytował.
@DonCorleone
Czepiając się, chodziło mi o dwie rzeczy. O tę "historyczność" (to już wyjaśniłeś chęcią wprowadzenia nutki sarkazmu), ale i o karkołomną konstrukcję gramatyczną tego zdania: "Arsenal dostaje mniej od Manchesteru, Chelsea, Liverpoolu, czyli całej historycznej Wielkiej Czwórki". Naprawdę nie zauważasz śmieszności tego wypowiedzenia? :) To tak jakbyś napisał: "Marek jest wyższy od Pawła, Jarka i Tomka, czyli od wszystkich czterech chłopaków".
A co do Bayernu... Z Twojego artykułu można by wywnioskować, że w Arsenalu jest be, a w Bayernie cacy. Nie obchodzi mnie, czy tegoroczna wtopa klubu z Bawarii to wina trenera, zarządu czy ruskiej mgły. Chodzi jedynie o to, że nawet prowadząc taką politykę zarządczo-transferową, nie ma się zagwarantowanego sukcesu.
@Cudny
Nie wątpię ;) ale mógłbyś już napisać na pw gdzie robisz ;D
Tak btw to mam szczerą nadzieję, że Utd złoją tych kretynków z Katalonii.
Haha, widzę, że Pike nie jest już piłkarzem Barcy, tylko chłopakiem Shakiry. Lolololo.
Nogi bolą. Plecy bolą. Jutro trzeci dzień wolnego i potem będzie ostro. =|