Gdzie ci liderzy...?
26.03.2013, 12:59, Łukasz Szabłowski 1305 komentarzy
Piłka nożna to sport, w którym odniesienie sukcesu zależne jest od wielu czynników. Pieniądze, transfery, zaplecze treningowe, jakość piłkarzy, mentalność, trener, to zaledwie kilka aspektów, które w połączeniu z całą masą innych detali, niuansów, mogą przesądzić o tym, czy dana drużyna osiągnie sukces, czy też chwała i błyski fleszy ominą ich szerokim łukiem. W przypadku Arsenalu prowadzono już wiele analiz, z których wynikało, że londyńczycy nie mogą dojść na szczyt z powodów sportowych, później chodziło już o aspekty pozaboiskowe, następnie winny był trener, aż wreszcie zrzucono winę na tych, których już w klubie nie ma. Ja jednak chciałbym pochylić się nad kwestią niezwykle ważną w perspektywie niezwykle ważnej walki o zajęcie miejsca w czołowej czwórce ligi, walce od której zależeć może prestiż, a także dalsza polityka klubu. Chodzi o kwestię mentalną, a dokładniej rzecz ujmując, o instytucję kapitana, prawdziwego lidera, przywódcy drużyny, który jednym ruchem, gestem, czy nawet mrugnięciem oka potrafiłby obudzić w swoich kolegach siłę lwa, szybkość błyskawicy i determinację godną pomnika przed stadionem.
Czy Arsenal w obecnym sezonie posiada lidera? Czy Vermaelen, który w sposób naturalny przejął opaskę po Robinie van Persiem spełnia się w tej roli? Czy Mikel Arteta, który również często ma okazję ją nosić, spełnia kryteria przywódcy? Czy kreowany na lidera Jack Wilshere rzeczywiście jest gotów do przejęcia tej niezwykle ważnej roli, czy to tylko złudzenie, postrzeganie życzeniowe?
Gdy w 1996 roku Arsene Wenger został zaanonsowany jako nowy trener Arsenalu, w zespole nie trzeba było szukać liderów, bo czaili się wszędzie. Niemal każdy zawodnik miał pewną pozycję, posłuch i cechy charakterystyczne dla przywódcy: waleczność, determinację i wolę walki. Tamtym facetom po prostu się chciało. Nie wszyscy pogodzili się oczywiście ze zmianami jakie zaoferował nowy francuski menadżer, ale ci, którzy zaufali Wengerowi, oddawali za niego życie i zdrowie na boisku. Niekwestionowanym liderem, kimś, do kogo wzdychał w tamtych czasach niemal każdy dzieciak z północnego Londynu, był Tony Adams - niekwestionowana ikona angielskiej piłki, gracz który stylem gry i mentalnością był żywą reklamą brytyjskiego futbolu. Ile razy widzieliśmy go marszczącego czoło, wypluwającego komendy, wymachującego rękoma? Potrafił natchnąć drużynę, a gdy nie dało się wszystkiego przekazać słowami i gestami, brał sprawy we własne nogi, tak jak miało to miejsce dwa miesiące po przyjściu Wengera do północnego Londynu, w derbach z Tottenhamem, kiedy wspaniałym wolejem wyprowadził swój zespół na prowadzenie 2-1 na dwie minuty przed końcem meczu. Prawdziwy duch zespołu. To był zawodnik, który uosabiał cały klub, a jedno spojrzenie na jego sylwetkę wystarczyło by zrozumieć, że w każdym meczu gramy o pełną pulę, że możemy przegrać, ale nigdy się nie poddamy.
Adams dzięki swojej postawie na boisku, a także poza nim, stał się legendą Arsenalu, jak się okazało, po zakończeniu kariery w 2002 roku, a nawet wcześniej, Wenger znalazł godnych następców dla leciwego w tamtym czasie Adamsa. To dzięki Francuzowi możemy chwalić się, że mieliśmy w szeregach drużyny Kanonierów takich piłkarzy jak Patrick Vieira, który spełniał się w roli lidera nie gorzej od Tony’ego Adamsa. To właśnie czarnoskóry Francuz stał się ostoją zespołu, to od niego zależało tempo gry, nastawienie i poziom determinacji drużyny, to on swoim zachowaniem, niekiedy brutalnością dawał sygnał swoim kolegom „panowie, nie odpuszczamy, gramy na całego”. Pamiętamy jego zawziętość, agresję, dyskusje z arbitrami i przeciwnikami, pamiętamy przepychanki i walkę wręcz, mamy w pamięci jego ogromną postać, której nawet cień padający na murawę budził respekt i siał postrach. Vieira niewątpliwie był przywódcą drużyny, która na początku XXI wieku zdominowała angielską piłkę. Był wyrazisty, był opoką, był graczem wybitnym, wokół którego każdy grał jak natchniony.
Naturalnym następcą Francuskiego olbrzyma stał się dość niespodziewanie Gilberto Silva, który po udanym Mundialu w 2002 roku zawitał do północnego Londynu z tytułem Mistrza Świata. Brazylijczyk świetnie wkomponował się w zespół, wywierając na niego niemały wpływ. Po odejściu Vieiry w 2005 roku, to właśnie on przejął rolę lidera, choć opaskę kapitańską otrzymał Thierry Henry. Charyzma, spokój, pewność w grze, to cechy, którymi śmiało możemy określić Gilberto Silvę. Był doświadczonym zawodnikiem, który niczego nie musiał udowadniać, a koledzy z drużyny wiedzieli, że mogą na niego liczyć. Świetny w destrukcji, błyskotliwy w ataku, był dobrym duchem drużyny, był niczym klamra, która potrafiła spiąć dążenia Arsene’a Wengera ku odmłodzeniu składu, z potrzebą posiadania w zespole przywódcy, zawodnika doświadczonego, który potrafiłby wziąć na barki odpowiedzialność za grę i wynik. Gilberto Silva spełniał się w roli vice-kapitana i lidera zespołu, cieszył się szacunkiem u kolegów z drużyny, a także u rywali. Ostoja w trudnych dla Arsenalu czasach, zawodnik, który każdym gestem ujawniał cechy przypisane dla graczy wielkich. Nigdy nie pękał, tak jak Patrick Vieira nie bał się walki, wręcz szukał pojedynków na boisku. Nawet bez opaski potrafił natchnąć drużynę do wzmożonego wysiłku w czasach gdy o sukces było niezwykle ciężko.
Po Brazylijczyku, który ze względu na wiek nie był w stanie kontynuować swej przygody z Arsenalem, w zasadzie ciężko znaleźć przywódcę z prawdziwego zdarzenia, kogoś bez skazy, piłkarza wielkiego duchem i umiejętnościami, człowieka, za którym reszta drużyny wskoczyłaby w ogień. Próbowano Cesca Fabregasa, który liderem owszem, był, ale nie potrafił skutecznie poderwać zespołu w sytuacjach naprawdę kryzysowych. Był jak kapitan Thierry Henry, który bramkami czy świetnymi asystami nakazywał swoim kolegom wzmożony wysiłek, mniej krzyczał, mniej gestykulował, czy dyskutował z arbitrem. Gdy nie szło Cescowi, nie szło całej drużynie. Najlepszym tego przykładem były mecze w Lidze Mistrzów, szczególnie pamiętny wieczór na Camp Nou, gdzie Hiszpan nie był sobą, nie potrafił wznieść reszty zawodników na wyżyny. Cesc zresztą poszedł w ślady Henry’ego z czasów finału Champions League, również w pojedynku z Barceloną, gdy Francuz nie potrafił pociągnąć za sobą zespołu. Z pewnością obu nie brakowało charyzmy, jednak nie potrafili postawić kropki nad i, zawodzili w przeciwieństwie do poprzedników.
W historii nam najbliższej, a mianowicie w poprzednim sezonie, gdy odeszli zawodnicy kluczowi, gdy wydawało się, że sytuacja sama wykreuje nam lidera, gdy całą nadzieję pokładaliśmy w Robinie van Persiem, który dzięki swoim bramkom dawał nadzieję nie tylko swoim kolego, ale także kibicom, wydawało się, że musi się udać. Jednak to nie Holender pełnił rolę przywódcy, jak sugerowałaby nam to opaska kapitana, ale Thomas Vermaelen do spółki z Aleksem Songiem. Rola van Persiego w zespole była widoczna, bo każdy kilkanaście razy oglądał powtórki jego bramek, które pociągały zespół do zwycięstw, a mało kto zwracał uwagę na dwóch prawdziwych bohaterów udanej walki o Ligę Mistrzów z poprzedniego sezonu. To waleczność Songa, jego przebojowość i determinacja miały ogromny wpływ na drużynę. Tak samo Vermaelen, który raz po raz zapędzał się pod pole karne rywali by groźnie uderzyć, albo zdobyć zwycięską bramkę (jak w spotkaniu z Newcastle zakończonym zwycięstwem 2-1). Belg znany był też z licznych dyskusji z sędziami, a także przepychanek z rywalami w trakcie spotkań, co również sugerowało innym Kanonierom walkę i większą chęć zwycięstwa. To detale, ale naprawdę mają ogromny wpływ na to jak przebiega mecz, jak zawodnicy reagują na niekorzystne wydarzenia boiskowe. Przypomnijmy sobie z jaką pasją Arsenal obijał bramkę Wolverhampton po tym jak Alex Song jedną szarżą powalił trzech zawodników Wilków. Takie zachowanie ma istotny wpływ na przebieg meczu, to od nich zależy to, czy piłkarze podniosą się z kolan, czy „będą grać swoje”.
Odejście na początku bieżącego sezonu króla strzelców Premier League – Robina van Persiego – oraz Aleksa Songa, zmroziła krew w żyłach wielu kibiców Kanonierów, jednak dość liczna grupa tychże spała spokojnie, licząc na to, że drużyna z nowym kapitanem – walecznym Thomasem Vermaelenem – pokaże na co ją stać. Kibice wierzyli, ze kapitańska opaska doda Belgowi jeszcze więcej pasji, waleczności i siły. Jak jednak wiemy, rzeczywistość mocno zweryfikowała plany kibiców. Vermaelen nie nawiązał do dawnych liderów, zresztą nie trzeba daleko szukać wzoru do naśladowania: wystarczyło by nawiązał do siebie samego z poprzedniego sezonu. Popularny Verma nie dał drużynie pewności, wręcz przeciwnie, klopsy, kiksy, fatalne zagrania i pomyłki zmuszają zawodników do dwukrotnego zastanowienia się czy podać mu piłkę. Nie dał też Belg natchnienia, nie porwał kolegów do walki. Czy ktokolwiek widział go biegnącego z pasją pod pole karne przeciwnika, z wiarą we własne umiejętności, sugerującego zmasowany atak na bramkę rywali? W poprzednim sezonie rozegrał 43 mecze, w których strzelił 6 bramek. Obecny sezon przyniósł zaledwie jedną bramkę w czterdziestu spotkaniach. Czy to jest lider zespołu? Czy piłkarz, który ma tak mały wpływ na poczynania drużyny może być tak nazywany? Gdzie się podział ten waleczny Vermaelen, który po każdym meczu krzyczał głośniej od kibiców? Nie wiemy czy przytłoczyła go opaska, czy brak wiary w zespół, czy myśli już o przeprowadzce, ale widać, że Belg zgasł. Najgorsze że zgasł wtedy, gdy najbardziej go potrzebujemy. W odróżnieniu od wspomnianych wcześniej piłkarzy, ten umywa ręce w najważniejszym momencie, gdy zagrożenie brakiem Ligi Mistrzów jest wyraźne i groźne jak nigdy wcześniej. Drugim kapitanem jest Mikel Arteta, który nie ma prawa być liderem choćby przez swoją pozycję na boisku: najczęściej ukryty w cieniu, spokojnie, z mozołem wykonujący swoją pracę, jest przydatny, ale niewidoczny, przez co nie ma okazji by choćby swoją grą poderwać zawodników do walki.
Wydaje się, że Arsenal cierpi na brak lidera, kogoś kto potrafiłby wstrząsnąć zespołem nie tylko donośnym krzykiem, ale też pracą na boisku. Brakuje agresji, złości, brakuje czarnego charakteru, który wziąłby na siebie najbrudniejszą robotę, której bałby się największy twardziel. Nie od dziś wiadomo, że aby odnieść sukces, trzeba mieć w drużynie kogoś, kto w trudnych chwilach zapanuje nad boiskowymi wydarzeniami. Jeśli chodzi o słynną wengerowską „jakość”, to pojedynczy zawodnicy prezentują się świetnie, ale brak im zaplecza, brak im kogoś, kto zapewni spokój, nawiąże niekiedy brutalną walkę w środku pola i potrafiłby natchnąć resztę zespołu do ataku. Vermaelen z poprzedniego sezonu był zdeterminowany, nabuzowany, jakby mógł, to sam stanąłby na bramce i jednocześnie strzelił zwycięską bramkę. Ile razy widzieliśmy w poprzednich rozgrywkach Vermaelena motywującego swoich kolegów, a teraz spójrzmy na ten sezon w wykonaniu. Jest przybity, zmarnowany, bez chęci, przytłoczony oczekiwaniami. Może za daleko sięgam w głąb czaszki naszego kapitana, ale być może tu właśnie chodzi o sferę mentalną. Kłopoty Vermaelena zaczęły się od indywidualnych błędów, gdy po jego pomyłkach Arsenal tracił bramki, a później zawodnicy z przednich formacji musieli „przez niego” gonić wynik. Może zwyczajnie jest mu głupio być liderem, gdy to on stał się przyczyną słabych wyników drużyny? Jedno jest pewne: dopóki Vermaelen sam nie odnajdzie siebie z poprzednich lat, dopóty my nie odnajdziemy w nim lidera zespołu. Lidera, który jak ci z dawnych lat, nawet w trudnych chwilach potrafili dać dodatkowy zastrzyk wiary i nadziei w końcowy sukces.
Dwa słowa jeszcze o naszym młodym, no właśnie, przyszłym, czy teraźniejszym liderze? Jack Wilshere to z pewnością wielki talent z sercem ubranym w barwy Kanonierów, ale czy to mianowanie go naszym przywódcą nie jest trochę na wyrost? To młody chłopak, który jeszcze niedawno tylko marzył o grze dla tej drużyny, ma poukładane w głowie, ale to wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko nawet jak dla niego. Jego gra z pewnością może natchnąć innych graczy, jego waleczność, nieustępliwość, charakter, to cechy które w przyszłości ustawią go w jednym szeregu z Vieirą, Adamsem czy Silvą. Jednak na daną chwilę to jeszcze dzieciak, który wrócił do sportu po poważnej kontuzji, chłopak na którego barki chcemy wrzucić całą naszą wiarę w sukces, to w nim chcemy widzieć faceta, który otrzyma wreszcie opaskę kapitańską i poprowadzi do chwały. Wielu kibiców już teraz nałożyłoby mu opaskę na ramię, lecz czy nie podobnie wyglądała sytuacja z Vermaelenem? Czy rzeczywiście fizyczny atrybut kapitana momentalnie oznaczać będzie murowany sukces? Czy nie tak samo wierzyliśmy w Belga, który „jeśli bez opaski miał taki wpływ na innych, to z opaską będzie jeszcze lepiej”? Wilshere to materiał na lidera, jednak na pewno Anglik musi jeszcze do tego dojrzeć. Niech udowadnia to w każdym meczu, wtedy nikt nie będzie musiał nakładać mu opaski na ramię. Wtedy sam ją sobie weźmie jak na przywódcę przystało.
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Robizg1,
tak się zapytam, czy uważasz Ronaldinho za zawodnika klasy światowej? oczywiście chodzi o to jak grał w europie.
Marzag
Klasa światowa musi dawać radę psychicznie ^^. A licznik bije, z ogórami z San Marinos się nie liczy. On strzelił w meczach o punkty 5 bramek, 4 z nich San Marino xD. No dobra dam Ci już spokój bo zaraz mnie zhejtują obrońcy pana L. :)
Ze wzgl na brak ciekawych meczów, ściągnąłem z chomika Arsenal-Barcelona, teraz paradoksalnie żałuje. Tak sobie oglądam i nie moge uwierzyć, że z tamtej ekipy pozostal nam tylko Wilshere (pomijając paru gosci, ktorych nie bez powodu pomijam;p jakby to nie brzmiało). Szkoda, że Wenger nie potrafi złożyć podobnej układanki. Gdyby w drugim meczu sędzia nie wywalił bez sensu Robina, moze mielibysmy jednak jakies trofeum. Co oni grali to ogląda sie z przyjemnością, odstępowilismy jedynie w kwestii posiadania% piłki.
Robizg1, co mecz to gra gorzej w reprze, psychicznie chyba nie daje tam rady, za szybko się irytuje.
Marzag
Valdes wczoraj czyste konto zachował xD. I jak Ci się wczoraj Lewy podobał ^^?
TheVerminator123
Dzięki
Ladies prowadzą w 70' 1-0 na wyjeździe w LM !
piti16
Piątek , 15:00 , Eurosport 2.
KIedy gramy w NextGenSeries? I czy będzie na Eurosporcie? Bardzo spodobała mi się gra młodych :)
Słabiutki spam dzisiaj, oj słabiutki.
TheVerminator123, drugi Valdes rośnie ;d też zapowiadany na najlepszego na świecie ;p
youtube.com/watch?v=QwQWklwCzPY
:D
Wilshere trenuje przecież od początku tygodnia.
Jack Wilshere ma być gotowy na mecz z Reading, Walcott i Sagna prawdopodobnie niedostępni.
mallen
Dokłanie, już nie mogę się doczekać ;d
W sobotę mecz - ile można czekać :D
Krótko mówiąc jedynym wyjściem jest wysłanie wypowiedzenia - jest duża szansa, że ugra się lepszą cenę.
Jest mecz w tv? Jak nie to poda ktoś transmisje?
kanonierki już grają
Jestem ciekaw co za zjeb założył tą stronę...
sincearsenallastwonatrophy.co.uk/
jeszcze troche i dycha pyknie...
Gdzie ci liderzy ?
W Barcelonie Cesk a w United Robin .
i.imgur.com/lrIpVRq.gif
Suarez to chyba się nigdy nie zmieni :D
bo Polska to państwo środka - ceny zachodnie, zarobki wschodnie.
twitter.com/Sport_Witness/status/316862905184301056/photo/1
Monreal bohaterem meczu. Nie dziwie sie, zagral wczoraj kapitalnie.
Hans_Zimmer
A co Ty masz w Polsacie ciekawego?:P Tam nic nie ma lol
jaki tam monopol, nie zapominajcie o cyfrowym polsacie.
Ile by Sky kosztował w polsce?
No z tego co czytam niezle zaporowe ceny dali. Zreszta tak myslalem ze sie tym skonczy. xd
CanalSat Francja - full pakiet - 39 euro,
Canal Plus Hiszpania - full pakiet - 35 euro,
Sky DE - full pakiet - 39 euro,
Sky Irlandia - full pakiet - 35 euro,
nc+ - 50 euro.
taka ciekawostka , nc plus przoduje w drozyznie w Europie....
Marzy mi się transfer gervaisa do galatasaray, nie, nie jestem ich fanem
RIVALDO700;
pewnie Ci ten pakiet za 119zl zaproponuja za 99zl
Arsenal_1886
Dużo ironii w Twojej wypowiedzi.
sportwitness.ning.com/forum/topics/strange-reports-about-gervinho-being-in-negotiations-with-galatas?xg_source=shorten_twitter
Podobno Gervinho negocjuje z Galatasaray w sprawie transferu. Powiedźcie mi jak mamy walczyć o trofea jeśli znów może opuścić nas kolejny świetny zawodnik klasy światowej ? ;/
Trudno będzie go zastąpić.
przeciez dla niektorych toz to szok cenowy ja placilem 59 zl a teraz ze dojdzie LM musze placic 119 , wiecie jak to jest sie trudno przestawic psychicznie na taka roznice
a przeciez za te 59 mialem kiedys - francuska , polska , angielska, wloska , hiszpanska , /rugby,zuzel,nba/- nie ogladalem
wiec teraz mam placic 119 za to samo praktycznie hahaha
A pozniej dziennikarze zastanawiają się czemu piłka w polsce taka słaba jak w polsce żeby oglądać dobrą piłkę trzeba bardzo dobrze zarabiać, nie mają dzieciaki odpowiednich wzorców pilkarskich i pozniej po meczach w ekstraklasie ida sobie poimprezowac, grają na kacu, bo tu to wystarczy żeby się nie wyróżniać
Szogun;
14,5 tys na antync+
do mnie dzwonili z nc+ i zaproponowali platinium za 99zl+multi za 10zl.teraz za to place 77zl.smiech na sali
i.dailymail.co.uk/i/pix/2013/03/26/article-2299427-18EEC07A000005DC-578_306x423.jpg
a ile jest takich ludzi co sie zlamie i bedzie bulic 119 zl dla ligi polskiej takich to dopiero podziwiam...heh
Teraz opcja jest taka albo oni którzy mają całą piłkę nożną i NBa oraz najciekawszą ofertę programową albo tańszy o połowę Polsat który może dzięki napływowi abonentów a tak z pewnością się stanie poszerzy swoje pakiety o jakieś bonusy i za największy z nich nie każe sobie płacić około 200 zł za miesiąc bo w tej cenie przez rok można uzbierać na niezłe wczasy albo nowego lapka. Mierżą także deklaracje,że będą walczyć o każdego klienta a sami przygotowali tę ofertę w przeciągu może tygodnia czasu i nie za bardzo chyba mają do tej pory wiedzę co w jej skład będzie wchodzić.
niestety przez to ze pilka nozna jest najpopularniejsza to my kibice PN cierpimy najbardziej , tacy prezesi wlasnie najbardziej w glowie mysla o dojeniu ludzi ktorzy lubia PL miedzy innymi , bo taka np siate i reczna to na luzie by do nsport wrzucili , pilka nozna bedzie niedlugo kompletnie niedostepna dla nie bogatych ludzi
Marzag
Rozumiem Cię. Jak patrzę na ceny, które oni proponują to nie dziwię się takiej waszej reakcji.
Simpllemann, zawsze mogłem napisać że życze im gorszych rzeczy za chciwość :-) gdyby karanie niemoralnych rzeczy nie bylo karane to bym im życzył gorszych rzeczy, oni swoich klientów potraktowali jak bande debili którym można wcisnąć wszystko i się nie skapną
właśnie bo widzę, że poruszyliście dobry temat... co będzie teraz po połączeniu bo mi proponują za to, że w C+ jestem już ponad 10 lat ... promocyjną cenę ok. 200 zł
zeby na nsport dali zawsze PL to wzialbym ten pakiecik za 59 zl gdzie jest nsport ale niestety te gnojki wrzucili PL do c sport za 119
mi tak naprawde PL by wystarczyla reszta to dla mnie dodatek , dlatego sto razy wolalem aby nie bylo fuzji a tak przez to ze dorzucili LM ceny poszly w gore o 100 procent a dla mnie LM to dopiero sie rozkreca od 1/8... i szczerze to czasami mi powiewa
Marzag
Nie wolno źle życzyć innym.
Nie zbankrutują. Oni mają praktycznie monopol w Polsce.
Ja mam nadzieję że na koniec tego pożałują i zbankrutują z braku odpowiedniej ilości klientów
Na FB jest specjalny profil any nc+ i ma już około 10 tys niezadowolonych klientów którzy chcą pizgnąć to wszystko i przejść nie wierzę,że to mówię do Cyfrowego Polsatu albo na kabel a ja osobiście sie zastanawiam nad zamontowaniem sky. Przecież to masakra i baba mi mówiła,że mam tyklo jedną opcję czyli 175 chyba i kolejna to 175 i aż głowa mnie boli którą wybrać chyba walne im tą umową migracyjną między oczy.To chore jest