Między Dumą a Pychą...
09.03.2011, 20:13, Przemysław Szews 813 komentarzy
Miało być ostrzeżenie, podchody i ogólnie pojęte asekuranctwo. Tfu, asekuranctwem akurat się brzydzę. Pozwolę sobie więc wejść z butami, kopnąć w drzwi, na boczny tor odstawię bon ton, by zaserwować większą niż zwykle, toksyczną dla niektórych, dawkę wysublimowanej mieszanki sarkazmu, ironii i złośliwości. Przepraszam z góry, bo dla niektórych może to być niestrawne, a wśród gości z Katalonii istnieje wysokie ryzyko wystąpienia mdłości. Je kto chce, stałym czytelnikom (zwłaszcza z dłuższym stażem) życzę smacznego, pozostali ryzykują ciężkostrawne danie na noc…
Zacznę od tego, że nie mam pretensji do pięty Fabregasowej. Nie pomstuję na los, który ze złośliwym uśmieszkiem wybił palec Szczęsnego, w taki sposób, że prawdopodobnie zerwał ścięgno. Taka już naturalna kolej rzeczy – polscy golkiperzy na uśmiech fortuny liczyć nie mogą. Nie mam też żalu do technicznego wyszkolenia Bendtnera i poziomu jego przyjęcia piłki. Nie pukam się w głowę patrząc na zachowanie sędziego Busacci. Nie dziwi mnie precyzja odmierzania przez niego czasu, jestem nawet pełen podziwu dla podzielności jego uwagi i wyostrzonych zmysłów. Szczególnie wzroku i słuchu. Nie czas to i nie miejsce na puste słowa i gorzkie żale. Nie da nic rozpamiętywanie, obrzucanie się odpowiedzialnością, rzucanie mięsem czy twardymi przedmiotami. Spychologia w kontekście zewnętrznych czynników traci sens, jesteśmy za burtą Ligi Mistrzów.
Nie usłyszycie ode mnie słów, że przegraliśmy przez sędziego, że w jedenastu to byłby inny mecz. Co bardziej wnikliwi, algebraicznie sprawni, doliczyli się, że nawet w jedenastu byłoby nas mniej. Przynajmniej o jednego. Nikogo nie będę tłumaczył, odwracał kota ogonem, wengerował (ekhm, ingerował…) w rzeczywistość , naginając ją pod swój punkt widzenia. Od tego mamy już kogoś w Arsenalu. Kogoś, kto niechętnie przyjmuje prawdę, szczególnie tę gorzką. Im bardziej gorzka tym większy wobec niej jego sprzeciw i automatyczne uruchamianie systemu obronnego, w cudowny sposób odwracającego rzeczywistość.
A wczorajszy wieczór to wyjątkowo gorzka pigułka do przełknięcia, trudna i bolesna. Tak, bolesna to jest chyba najlepsze określenie. Bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy patrzysz na ukochaną drużynę, która tyle razy urzekała swoją grą, jej pięknem, lekkością, czymś, z czego byłeś dumny. Cieszyłeś się jej walecznością, wolą walki, zwycięstwa, pewnością siebie (choć z tym ostatnio różnie), aż tu nagle… nie poznajesz jej. Patrzysz jak na zupełnie obcą, anonimową drużynę. Niby koszulki podobne, nazwiska też. Niby jest armata na piersi, ale to wszystko… Nie było wczoraj niczego, co przypominałoby, że to jest TEN Arsenal. Arsenal, który miał walczyć na wszystkich frontach, Arsenal, który sam sobie powiedział, że to jest TEN sezon, że to jest ich rok, miał o to walczyć do ostatniego tchu, ostatniej kropli krwi.
Przed rewanżem nie liczyłem na zwycięstwo, wbrew panującym tendencjom, buńczucznym hasłom głoszonym przez rozentuzjazmowanych kibiców po pierwszym spotkaniu. Z pokorą podchodziłem do tego meczu, obstawiając w duchu (i biorąc w ciemno) remis. O wygraną było niesamowicie trudno. Graliśmy w końcu z drużyną wybitną, zjawiskową. Remis, co najważniejsze byłby dla Kanonierów zwycięski.
Realia okazały się brutalnie inne. Łudziłem się, dzieląc się zresztą swoimi przekonaniami ze wszystkimi dookoła, że Arsenal nie jest klubem parkującym autobus w bramce. Ba, nawet busika nigdy nie pozwalał sobie tam stawiać. Tłumaczyłem z uporem, że Arsenal nie umie grać inaczej niż gra. Ofensywnie, lekko, do przodu, że defensywna gra to pojęcie dla nich obce i tak odległe (biorąc pod uwagę chwiejność defensywy), że defensywna gra byłaby istnym harakiri. Utwierdzałem się w tym i utwierdzałem wytrwałych słuchaczy (w tym miejscu chciałbym pozdrowić moją Narzeczoną, za cierpliwe wysłuchiwanie, co się okazało, nieprawdziwego mojego ględzenia), że Arsenal stać na strzelenie gola i prędzej, czy później to w końcu udowodni. Z minuty na minutę to przekonanie odchodziło w zapomnienie, znikając jeszcze przed ostatnim gwizdkiem pierwszej połowy. Nie udowodnił, nawet nie oddał strzału na bramkę, co jest w kontekście Ligi Mistrzów precedensem! Nie żebym był sadystą, ale przywołam statystyki – od 2003 roku nie zdarzyło się, że uczestnik tych elitarnych rozgrywek nie oddał w meczu żadnego strzału na bramkę przeciwnika! Aż do wczoraj… Czyli, albo ja głosiłem herezje, albo wczoraj to nie był Arsenal… albo był, tylko sabotowany. Przez kogo? Z innych statystyk wypada wspomnieć jeszcze wpisujące się w kontekst liczbę podań: 724 do 119, co usprawiedliwia całkiem słuszną uwagę Guardioli , że Kanonierzy nie potrafili wymienić między sobą trzech podań z rzędu. Ktoś, kto kiedykolwiek, chociaż raz oglądał grę Arsenalu przecierał wczoraj oczy ze zdumienia i niedowierzania. Tylu niedokładnych podań, nieporadnych zagrań i zmarnowanych szans nie widziałem jeszcze w swoim życiu chyba nigdy, w żadnym spotkaniu…
Dla wzmocnienia stwierdzenia, że Barcelona przygniotła Arsenal, wspomnę jeszcze (choć chyba każdy je zna na pamięć) statystyki strzałów: 19, a po stronie gości okrągłe zero. I wiecie co, wbrew temu, co ktoś mógł odczytać po akapicie, w którym wspomniałem o osobie sędziego – to nie sędzia zabił mecz, choć to postać zdolna do tego (i nie tylko tego - Pan Massimo swego czasu pokazał środkowy palec niezadowolonym z jego pracy kibicom, nie podyktował ewidentnego karnego dla Manchesteru UTD w 2008… z Barceloną, skrzywdził na mundialu reprezentację RPA, czy… oddał mocz na środku boiska). Nie, to nie szwajcarski przystojniak zabił mecz drogi Panie Nasri, drogi Panie Van Persie (tak sugerowali w wypowiedziach). Nie mecz, a sam zabił się Arsenal - Arsenal, który założył sobie kaganiec na swój styl, zakneblował ofensywne zapędy, związał się i przykuł do słupa. Po drodze podciął sobie jeszcze żyło defensywnym nastawieniem i z minuty na minutę powoli się wykrwawiał. Widowiskowe samobójstwo, które doprowadziło do śmierci w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Czas wspomnieć o Barcelonie, tak sugerowałby tytuł. Gwoli jasności, tym co nie czytają między wierszami i próbowaliby włożyć mi w usta brak obiektywizmu i kibolską ślepotę mówię jasno, wcześniej delikatnie sugerowałem. Gospodarze awansowali jak najbardziej zasłużenie, tłamsząc, dobijając do gleby i przydeptując butem rywali (a że na ich własne życzenie, to już inna śpiewka).
No, to skoro sobie to wyjaśniliśmy, to pora wrzucić kamyczek do katalońskiego ogródka. Ja wrzucę do tego kwitnącego, pachnącego, zieloniutko-sielankowego ogródka kamor obrzydliwy, kłujący w oczy, psujący ten wzruszająco piękny obraz. Kamień, który trzymam w łapskach to kibice Blaugrany, ale nie wszyscy – specyficzna ich grupa. Grupa sympatyków, jak mantrę powtarzająca frazes „més que un club”, zaraz po przebudzeniu (obowiązkowo razy 10) i zaraz przed położeniem się spać (od 7 do 10 powtórzeń), na dzień dobry i na dowidzenia. Grupa kibiców, którym sformułowanie to przysłoniło racjonalność, zdolność trzeźwej oceny. Duma ich odurzyła, założyła klapki na oczy, zamknęła horyzont, stworzyła nową, wygodną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której nie ma porażek, w której przeciwnik na sam widok Dumy pada na kolana i waląc czołem w murawę błaga szlochając o najmniejszy wymiar kary, która Duma raczy wymierzyć możliwie szybko i bezboleśnie. Duma w tej rzeczywistości nie znosi sprzeciwu, jest autorytarnym dyktatorem, nie lubi trudności, łatwo się wścieka przeszkodami. Nie przywykła do tego, brzydzi się i frustruje kiedy ktoś jej przeszkadza w tym co lubi najbardziej - grze w piłkę. Pięknej zazwyczaj grze, należy dodać dla przyzwoitości. Apogeum tego o czym mówię stanowi pożegnanie Interu na Camp Nou rok temu. Duma płakała wtedy zraszaczami.
Próbując szukać winnych tej wirtualizacji rzeczywistości doszedłem do szokującego dla mnie wniosku, że winnych jest tak dużo, że ciężko jest skonkretyzować, kiedy nasuwa się, że to cały piłkarski świat. Bo tak najprościej byłoby powiedzieć, bo to ten właśnie świat wyniósł Barcelonę na piedestał, stworzył z niej żywy pomnik, nową świętość, gdzie dopełnieniem tego wszystkiego jest wspomniany frazes, że to więcej niż klub. Stwierdzenie jakże prawdziwe! Toż to przypomina już momentami religię, z wiernymi, ale niestety radykalnymi jej wyznawcami. Zagubił się gdzieś obiektywizm, racjonalizm, zwykły zdrowy rozsądek. Nawet u sędziów piłkarskich, popychających momentami Dumę na siłę do przodu, w strachu przed gniewem całego świata, rozpływającego się w zachwytach nad Barceloną. W tych zachwytach gubi się gdzieś dystans, budzi się zaś do życia hipokryzja. Bo gdy fauluje się Dumę, gdy gra się z nią ostro, bez skrupułów i „należnego” szacunku – wtedy nazywamy to brutalnością, zabijaniem futbolu i ogólnym pohańbieniem (wystarczy sobie przypomnieć wyzwiska skierowane na Inter, kiedy nie pozwolił Dumie grać tego co lubi, a futbol ujął z innej strony, czyż nie równie pięknej?). Gdy zaś Dumie puszczają nerwy i zachowuje się podobnie, wtedy nazywamy to grą z charakterem (czyż nie, koledzy redaktorzy serwisów Barcelony?).
W konsternację wpędzały mnie twierdzenia, że rok temu z Barceloną Inter pokazał antyfutbol. Prowadzi to do tego, że jedyną słuszną definicją futbolu jest ta stworzona w Katalonii. Wszystkie inne wariacje to antyfubol? Granica między dumą a pychą jest niestety bardzo cienka. Niektórzy kibice Barcelony ją znacznie przekraczają, wkraczając na grząski teren świętowania zwycięstwa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, obnoszenia się z pogardą dla przeciwnika, totalnym brakiem szacunku i dystansu. Chełpią się osobnicy tego gatunku zwycięstwami nad Herculesem czy inną Malagą w lidze, w której panuje oligopol Barcelony i Realu, z roku na rok umacniający się (czy to jeszcze liga, czy już coś innego?). Taplają się w zachwytach nad kolejnym rajdem genialnego bądź co bądź Messiego (czy to jeszcze człowiek, czy już kosmita?), wyciągają rączki po kolejne „pewne” zwycięstwa, jak dzieci. I jak dzieci nie znoszą sprzeciwu, buntują się, tupią nóżką, wznoszą histeryczny płacz i lament kiedy coś idzie nie po ich myśli – przecież „to więcej niż klub”, to Duma. Do Dumy nic nie mam, ale do pychy już tak, a ta niestety coraz częściej owej Dumie towarzyszy, co dla dumy krzywdzące, bo niedługo ta cienka granica całkowicie się zatrze. By tak się nie stało, mam nadzieję, że zanim się wspomniana granica zatrze, ktoś utrze nosa Dumie. Nawet jakby miał być oblany zimną wodą zraszaczy…
PS. Wierzę, że gdzieś tam w przypływie nowych, coraz bardziej zapalonych, coraz bardziej radykalnych w swej wierze przybyszów zachowali się prawdziwi kibice Barcelony, pamiętający jeszcze klub, który nie był na ustach całego świata, kiedy również grał pięknie, ale kiedy także nie zdobywał nic. Ci kibice mogą być dumni, ci kibice nie są pyszni. Wierzę w to…
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 15 | 11 | 3 | 1 | 36 |
2. Chelsea | 16 | 10 | 4 | 2 | 34 |
3. Arsenal | 16 | 8 | 6 | 2 | 30 |
4. Nottingham Forest | 16 | 8 | 4 | 4 | 28 |
5. Manchester City | 16 | 8 | 3 | 5 | 27 |
6. Bournemouth | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
7. Aston Villa | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
8. Fulham | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
9. Brighton | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
10. Tottenham | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
11. Brentford | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
12. Newcastle | 16 | 6 | 5 | 5 | 23 |
13. Manchester United | 16 | 6 | 4 | 6 | 22 |
14. West Ham | 16 | 5 | 4 | 7 | 19 |
15. Crystal Palace | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Everton | 15 | 3 | 6 | 6 | 15 |
17. Leicester | 16 | 3 | 5 | 8 | 14 |
18. Ipswich | 16 | 2 | 6 | 8 | 12 |
19. Wolves | 16 | 2 | 3 | 11 | 9 |
20. Southampton | 16 | 1 | 2 | 13 | 5 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
@Arsfcb
jak ja lubie jak ktoś traktuje futbol jak futbol a nie jak sklep z zabawkami (odnosze się do tych prze śmiesznych i dziecinnych wypowiedzi kibiców Barcelony) ,całe zjawisko przypomina mi "boom" na Chelsea swego czasu a jeszcze wcześniej na Real, teraz takie osoby kibicują Barcelonie bo chyba tak jest najłatwiej ;]
tekst bardzo dobry, mam podobną opinię ;]
pozdrawiam
Visca el Barca
JEŚTEŚCIE K U R W A M I
dostaliście zasłuzony w*******, ***** gol z fartu i 0 strzałow na bramke i wy liczyliście na fart ****y *****e. arsenal to pizdy, dzieciaki. Nie dorastacie do piet Barcelonie, a i wypierdalaj z tym zraszaczem na zdjęciu lamusie *****y idź sie popłacz do wengera a srariego pampersiego hahah ***** znowu dostaliście w******* dzieciaki *****e. jebie ten wasz arsenał kijów haahah smiecie
@Arsfcb
Ich wygrana, to wygrana dla ciebie. To nie jest głupie, tylko automatyczne. Lepiej od kibicowania innym, wychodzi mi kibicowanie sobie, bo nie mam tak dużego wpływu na innych, jak na swoje zachowania.
Świetny artykuł :)
Zostawcie już tych Forlanów i Aguero, my potrzebujemy napastnika takiego jak henry lub Adebayor, silny, wytrzymały, wysoki, ale b. szybki i świetnie panujący nad piłka
Do autora. Kibicuje Barcelonie, ale myśle, że powiedziałeś już wszystko w tym artykułe i do tego prawde. Już dawno nie czytałem tak mądrego tekstu. W kilku punktach bym polemizował, nawet w tych dotyczących waszego klubu.
Kibice Barcelony przyzwyczajeni do zwycięstw.. niestety choć kibicuje długo temu klubowi to sam się na to łapie.
Dla mnie zwycięstwa Barcelony to taki motor życiowy i inspiracja by w moim własnym życiu dążyć do sukcesu i być najlepszym, może to głupie i nie ma związku, ale tak to czuje.
Szacunek dla autora. Pozdrawiam.
Bardzo dobry tekst, chylę czoła :)
Ajrron
Zapomniałeś już o nieuznanym golu Messiego w pierwszym meczu , dwóch nieprzyznanych karnych i dwóch czerwonych kartkach (Kościelny i pierwszy mecz- Djourou).
Nie pamiętasz meczu Barcy z Interem (m.in. nieuznany gol Bojana, kiedy to sędzia odgwizdał rękę Touré- a takowej nie było).
Nie pamiętasz meczu z Chelsea, przed którym Mourinho głośno domagał się, aby sędzią był Colina (i Włoch faktycznie potem został przydzielony do tego spotkania). Barça mecz przegrała 4:2, ostatnią bramkę tracąc po brutalnym faulu na Valdesie (przy stałym fragmencie gry, jeden z piłkarzy Chelsea przewrócił go na ziemie, a drugi wepchnął piłkę do pustej bramki). Sędzia liniowy sygnalizował faul, ale wybrany przez Mourinho Colina nawet na bocznego arbitra nie spojrzał i uznał bramkę. Wynik 3:2 dawał awans Barcelonie.
Tak można by wyliczać do znudzenia, ale są ludzie, którzy tworzą własną, alternatywną historię...
lubie takie artykuly:) oby bylo wiecej, nie tylko po meczach, tym bardziej przegranych;)
Ajrron,
Oczywiście nie pamiętasz meczu Barca- Inter...
Kapitalnie napisane..
"Arsenal zagral dobrze, zasluzyl na wygrana i kropka. Bierzmy przyklad z Pepa. On nigdy nie zwala winy na arbitrow i slusznie. Sedzia raz daje, raz odbiera, taka jest pilka."
szkoda tylko że Barcelonie zawsze jest dawane
"Czepianie się - przegraliśmy przez zachowawczość i własne błędy nie przez arbitra, który mimo kilku pomyłek wynikających z szybkości gry, sędziował dobrze i nie kontrowersyjnie. To jest moja skromna opinia. "
"Arsenal zagral dobrze, zasluzyl na wygrana i kropka. Bierzmy przyklad z Pepa. On nigdy nie zwala winy na arbitrow i slusznie. Sedzia raz daje, raz odbiera, taka jest pilka."
"W piłce tak jest, że zdarzają sie nazwijmy to "kontrowersyjne" sytuacje, ale również dla Barçy. Podejrzewam że, każdy spokojnie mógłby wyliczyć na palcach kilka gwizdków lub ich brak, które uratowały fcb lub chociaż dużo pomogły. Do tego bawią mnie kilka ludzi, którzy przedstawiają swoje chore zawiści, jakieś sprzedane mecze, obrażanie rywali poszczególnych piłkarzy może drużyny czy tak jak wspominałem trenera..."
W tym tonie jest większość komentarzy pod przytoczonym artykułem ze strony Barcy. Oczywiście są też te o sprzedanym sędzim, ale to tylko "gimnazjaliści" ;P
Zdzichu666,
poszukam tego newsa i sprawdzę. Możliwe, że tak było, ale jestem też pewien na 100%, że co najmniej 5 osób zjechało i wyśmiało gościa, który twierdził, że mecz został sprzedany. Jak już pisał Clever "każda drużyna ma też wśród kibiców czarne owce."
Itachi,
rzeczywiście była 1 sytuacja z Guardiolą. Chodziło w niej o to, że w protokole meczowym sędzia zapisał, że Pep wypowiedział obraźliwe słowa w kierunku sędziego, których nie było. Jednak sam Guardiola przeprosił za zbyt gwałtowną reakcję. Nie chodziło zatem o krytykę w stosunku do pracy sędziego, ale oskarżenie go o kłamstwo w protokole. No, ale rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce.
Musisz jednak przyznać, że Guardiola nigdy nie narzekał na PRACĘ sędziów i poziom sędziowania w meczu.
moim zdaniem Rio po powrocie (jezeli uzyska pozwolenie) powinien isc on loan do jakiegos CCC - moze Millwall ?
Aaron jak najbardziej powinien juz byc w 1. skladzie
Vela - nie wiadomo jak bedzie sie prezentowal po powrocie, ale licze ze bedzie lepszy od rosy ktorego bedzie mozna wtedy odeslac na seal
Forlan - nie przyjdzie do nas
Aguero - nie przyjdzie do nas
Chamberlain - ok, ale On Loan od razu chyba ze gra jakos niesamowicie jak Walcott to mozna go wsadzic do pierwszego
podsumowujac... zobaczymy po sezonie
Squillaci i Rosa to się zgodzę, że raczej się nie przydadzą do niczego. Rosa ma lata świetności za sobą a Squillaci chyba nigdy takowych nie miał i nie będzie miał. Myślę, że Vela po powrocie z wypożyczenia będzie walczył z powodzeniem o pierwszy skład, a Diaby? Diaby wrócił niedawno po kontuzji i w meczu z Barceloną w drugiej połowie grał bardzo przyzwoicie. Jak dla mnie Diaby w formie jest genialny ;] Arshavina też bym zostawił bo ma niezbędne doświadczenie i strzela ważne bramki. Co do Denilsona to nie mam pojęcia. Nie jest jeszcze stary ale jego rozwój stanął w miejscu i wszystko zależy od niego :]
CLEVER,
zgadzam się z Tobą w 100% co do kibiców, tylko gdzie znaleźć tych normalnych? ;D
Co do Barcelony to już ktoś nawet u nas na stronie pisał, że piłkarze zbytnio nas rozpieścili i teraz nie znosimy nie tylko porażek, ale i remisów. I tu muszę się zgodzić i przyznać się, że niestety dotyczy to i mnie w pewnym stopniu.
@Ketiw,
no to w takim razie wpiszże se "guardiola referee" i Ci wyskoczy, że nawet był karany za krytykę sędziów.
Jeśli mi teraz powiesz, że i Guardiola ma się nie liczyć, to wpiszże se jakiegokolwiek innego gracza Barcelony i dajże mi i innym spokój.
Nikt nie napisał, że mecz był sprzedany, - zwlaszcza komentujacy uzytkownicy. NIKT nie pisal na 100%!!!!!!
bredzisz ziomek
Zdzichu666,
nie widzę w tym niczego złego. Nikt nie napisał, że mecz był sprzedany, tylko, że sędzia się pomylił!!! To 2 zupełnie inne przypadki.
Ketiw --> Wszędzie znajdziesz choćby jednego kibica innej drużyny z którym będziesz mógł normalnie porozmawiać bez napięcia. Każda drużyna ma też wśród kibiców czarne owce. Ale powiedz, czy to nie prawda, że Barcelona przyzwyczaiła się do zwycięstw i zarówno piłkarze jak i kibice nie potrafią z godnością przyjąć porażki?
Arszawin (przez ostatni miesiąc gra bardzo przyzwoicie, ale też ma swoje lata i być może na rynku transferowym znalazłoby się coś lepszego)
10/10 HAHHAHAHHAHHAHAHHAHAHHAHA
Ja rozumiem, że ta porażka Was boli, ale te wszystkie teorie spiskowe, że mecz był sprzedany itd. są żałosne - to dlaczego na fcb ukazal sie news : messi na spalonym? czy aby na pewno (cos w ten desen) po meczu na ES????????????????
Tez jestescie zalosni i tyle...
itachi- nigdzie ni napisałem, że Xavi nigdy nie krytykował sędziów. Napisałem tylko, że "szapo ba dla Guardioli i wszystkich innych z klubu, którzy nie narzekali nigdy na sędziów." Akurat Xaviego nie miałem na myśli. Pamiętajmy, że mówimy o ludziach, więc oni też mają emocje. Dlatego jak już pisałem, mam bardzo duży szacunek, dla tych, którzy potrafią je trzymać w ryzach.
A tak w ogóle, to problem nie jest w Barcelonie, tylko w dużej mierze w nas, że nie mamy rezerw. Dla mnie do spieniężenia są tacy zawodnicy:
- Rosicky,
- Denilson,
- Abou Diaby
i być może jeszcze:
- Bendtner,
- Squillaci (IMO jako 4-5 obrońca w hierarchii mógłby zostać)
- Arszawin (przez ostatni miesiąc gra bardzo przyzwoicie, ale też ma swoje lata i być może na rynku transferowym znalazłoby się coś lepszego)
Pytanie czy pomocników z powyższej listy można zastąpić takimi graczami jak: Ramsey, Lansbury, Frimpong, a skrzydłowych: Wellingtonem Silvą, Miyaichim, JET-em i ewentualnie cofniętym Velą. Jeśli tak, to nie potrzebujemy żadnych transferów, tylko po prostu przewietrzyć rezerwy i wpuścić młodzież. Jeśli nie, to kto z nich nie nadaje się już od przyszłego sezonu, a kto w ogóle. I wreszcie, kogo ewentualnie by można było kupić. Moim zdaniem obiecujących skrzydłowych mamy, więc nie ma sensu rozbijać banku dla Hazarda. Już lepiej dla Forlana z Aguero, którzy podobno mają być w duecie w promocji za 40 mln funtów (może przynajmniej jednego z nich). Osobiście najgoręcej kibicuję ściągnięciu Rodwella i Chamberlaina, za - jeśli się da - odpowiednio 15 i 10 mln funtów/euro.
Jakieś uwagi?
Ja rozumiem, że ta porażka Was boli, ale te wszystkie teorie spiskowe, że mecz był sprzedany itd. są żałosne... Mógłbym przytoczyć przykłady, w których to Barca została pokrzywdzona w tym meczu i innych, ale po co skoro i tak nikt nie zwróci na to uwagę, za to ktoś zapewne wyzwie mnie, że kibicuje Barcelonie bo teraz zwycięża, przytoczy miliard przykładów jak to sędziowie przepchnęli Barce, będzie starał się udowodnić mi, że tak naprawdę FIFA i UEFA to jedno wielkie oszustwo, nazwie mój ukochany klub "farsą", uzna, że nie mam gustu bo wolę ligę hiszpańską, napisze, że liga ta jest ustawiona i wygra ten kto więcej zapłaci (patrz Barca lub Real), oskarży mnie, że ciągle mam o coś pretensje i się żale, że nawet komentatorzy kibicują Barcie, że Messi jedzie na dopingu, a gdy zabraknie mu już w końcu "argumentów" to przypomni mi jakieś inne nieznane nikomu ciemne fakty z historii Barcelony.
Ale nie mam o to żalu. Jakoś zdążyłem się przyzwyczaić, że Barcelona, jej piłkarze, kibice, historia jest mieszana z błotem na każdej stronie, pod każdym artykułem w którego temacie jest tylko "Barcelona" (nawet gdy dotyczy miasta i nie ma nic wspólnego z klubem).
Dobrze wiem, że dotyczy to też innych klubów, ale najwięcej takich ataków jest akurat na "moją" drużynę (wynika to z tego, że FCB ma aktualnie najwięcej kibiców). Brakuje mi 1 miejsca, gdzie bez zbędnych oskarżeń można by dyskutować z kibicami przeciwnych drużyn. No, ale takiego miejsca niestety nie ma i nie będzie :/
Manchester lub Chelsea nie poradziłaby sobie w hiszpańskiej - to chyba ironia jak nie to niezle dzisiaj popiles
CLEVER, też się nie zgadzam z tym określeniem, ale mimo to i tak myślę, że gracie najlepszy dla oka futbol w Anglii. przemyślany, skonstruowany, elegancki i finezyjny- a nie na zasadzie- but do przodu i wsio.
ale jakby się tak dobrze zastanowić- czy jest zespół na tym świecie, który ma na ławce piłkarzy zdolnych zastąpić piłkarzy w podstawie? nie ma :) bo jak sama nazwa wskazuje- to ławka REZERWOWYCH. i sądzę, że prędzej Manchester lub Chelsea nie poradziłaby sobie w hiszpańskiej, niż Barca czy Real w angielskiej, ale to temat na inną dyskusję. może kiedyś się uda:)
No nie chcę skłamać, ale jak popatrzyłem na terminarz, to wyszło mi ponad 50.
kanonierzy.com/timetable_pokaz-terminarz.shtml
Barcelona rozegrała w tym sezonie, na ten moment, 45 meczów licząc tylko oficjalne, bez presezonu i takich tam. a z ciekawości- Arsenal ile? - pytanie bylo o nowy rok czyli od 2011 a nie od poczatku sezonu...
Grandville --> z całym szacunkiem dla Barcelony, ale nawet w 1 meczu z Arsenalem było widać, że narzucili sobie zbyt duże tempo, które potem im się zemściło. Na pewno piłkarze Barcelony są lepiej wyszkoleni technicznie, ale ci z Arsenalu są silniejsi i lepsi kondycyjnie. Denerwuje mnie nazywanie Arsenalu "małą Barceloną". Jak dla mnie style gry obu drużyn kompletnie się od siebie różnią. Idioci którzy wymyślili to pojęcie potrafią odróżnić tylko styl defensywny od ofensywnego. Nie da się w Anglii stworzyć drużyny kopiującej styl drużyny Hiszpańskiej bo ligi się kompletnie od siebie różnią. Wydaje mi się, że Barcelona nie poradziłaby sobie w Premiershio (może to oklepane, ale tak mi się wydaje). Wykończyłyby ją kontuzje, a wiadomo, że nawet w Barcelonie nie ma zmienników na miarę piłkarzy 1 składu.
Panowie Song i Theo już są gotowi do gry ?
CLEVER, Athletic Bilbao i Valencia (ale tutaj to szczególnie mam na myśli Davida Navarro).
Barcelona rozegrała w tym sezonie, na ten moment, 45 meczów licząc tylko oficjalne, bez presezonu i takich tam. a z ciekawości- Arsenal ile?
Grand - nazywanie WENGERA no 1 WRGIEM fc(f) powoduje ze nie warto z WAMI dyskutowac. Dlatego wyloguj sie.
dobrej nocy
Zdzichu, nazywanie FCB "klubikiem" oraz wyciągnięcie z moich postów wniosku, że my się nigdy nie żalimy powoduje, że nie warto z Tobą dyskutować. - dlatego kliknij przycisk wyloguj sie
papa
No i oczywiście pokaż mi drużynę w Hiszpanii, która łamie nogi jak Stoke czy inne Birmingham :] - pokaż druzyne ktora gra do konca, do 90' walczy, gryzie trawe nawet przy 0-1, 0-2. Jest tam takowa???
Zdzichu, nazywanie FCB "klubikiem" oraz wyciągnięcie z moich postów wniosku, że my się nigdy nie żalimy powoduje, że nie warto z Tobą dyskutować.
CLEVER- zgoda. Barca staje się komercyjnym klubem. zgadzam się w 100%.
itachi- słusznie wskazujesz. i dzięki za wparcie.
Grandville --> akurat mogę Ci powiedzieć, że tu raczej problem leży w częstotliwości rozgrywek i tempa rozgrywanych meczów, a nie sztabu medycznego. No i oczywiście pokaż mi drużynę w Hiszpanii, która łamie nogi jak Stoke czy inne Birmingham :]
rok temu między meczami z Wami była Sevilla (podobnież jak teraz;p) i Villarreal:) -
ziomus, a zobacz ile spotkan od poczatku roku rozegral Arsenal a ile wasz klubik???
Ja narzekam na to, że to złe dla futbolu, że Barcelona jest tak dobra bo to skupia w gronie ich kibiców pajaców, którzy są dumni ze zwycięstw klubu jakby się do nich w jakiś sposób przyczyniali i nie potrafią uszanować przeciwnika. Nie lubię komercji a Barcelona w ostatnich latach stała się komercyjnym klubem. Taka jest przykra prawda.
po prostu ktoś musiał "beknąć" za to i padło na jakiegoś nieszczęśnika , który pewnie w tym czasie był na urlopie ^^...ale prawdy nigdy się nie dowiemy ... - i zapewne by padło na niego dostał $ i to nie małą biorąc pod uwage fakt ze to na niego sie zrzuci wine.
Tego nigdy sie nie dowiemy tak jak sie nie dowiemy kto byl winien smolenska xd
@Ketiw
"Dlatego szapo ba dla Guardioli i wszystkich innych z klubu, którzy nie narzekali nigdy na sędziów."
Dokonałem prostej czynności, że wpisałem w googlach "xavi referee", by z miejsca obalić Twoje twierdzenie.
CLEVER, każdy klub dobiera swoich pracowników od odnowy biologicznej i to od nich zależy, czy w kluczowym momencie sezonu dany piłkarz siedzi pod kocykiem w szpitalu, czy na treningach. tu szczęście również się liczy, ale nie przesadzajmy. dobry sztab to połowa sukcesu.
xTH, akurat między meczem z Chelsea mieliśmy Gran Derbi, a jak się nie mylę, rok temu między meczami z Wami była Sevilla (podobnież jak teraz;p) i Villarreal:)
pozdrawiam. dobrej nocy, Panowie i jeszcze raz powodzenia.
a ja uważam, że włączenie zraszaczy było celowe i zrobił to ktoś kto dalej w klubie siedzi... po prostu ktoś musiał "beknąć" za to i padło na jakiegoś nieszczęśnika , który pewnie w tym czasie był na urlopie ^^...ale prawdy nigdy się nie dowiemy ...
A Wy się teraz nie żalicie? - po każdym meczu w ktorym arbiter działa przeciwko nam sie zalimy i mamy chyba prawo co nie?
I tego nikt nie ukrywa, ale pisanie ZE WY SIE NIGDY nie zalicie... HAHHA smiech na sali :)
dwa razy Arsenal - w zeszlym roku SZCZYCENIE sie 4-1 na CN to chyba szczyt smiesznosci, biorac pod uwage sklad jaki przyjechal na CN :) Zobaczysz szpital Arsenalu jaki wtedy byl - ja ci powiem. Ponad 8 zawodnikow z 1 zepsolu
Chelsa - kilka karnych niepodyktowanych za reki w polu karnym czy faule na drogbie? jest sie czym szczycic
MU - wygraliscie w finale ok, ale rok wczesniej polegliscie z nimi i nie mieliscie nic do gadania.
Podsumowujac... Japa Tam Koniu :)
Mi się wydaje, że w tym momencie Barcelona stała się modna i sędzia bojąc się gwizdać przeciwko Barcelonie by w konsekwencji nie zostać zjechanym w mediach robi coś zupełnie odwrotnego, czyli gwiżdżę na ich korzyść.
Panowie spokojnie...
popekns,
oficjalnie to awaria była przyczyną tych zraszaczy. Moim zdaniem włączył je jeden z pracowników- wierny kibic Barcelony. A on nie jest reprezentantem klubu- są nim prezydent, trener, piłkarze i sztab zajmujący się piłką nożną. Dlatego nie pisz, że "Barcelona nie uszanowała Mediolańczyków."
A co do komentarzy, że kibice Barcy żalą się na sędziów, to jest to śmieszne. A Wy się teraz nie żalicie? Z tym to Grandville trochę przesadził. Jesteśmy tylko ludźmi i oczywiste jest, że w ten sposób się emocjonujemy. Dlatego szapo ba dla Guardioli i wszystkich innych z klubu, którzy nie narzekali nigdy na sędziów.
Przede wszystkim to nie widziałem meczu Barcelony, w którym nie miałaby praktycznie całej pierwszej 11. W Arsenalu co roku jest plaga kontuzji. Jedni wracają to na ich miejsce w szpitalu czekają już kolejni, a jednak powrót do szczytowej formy po kontuzji troche trwa.