Niezręczne zwycięstwo, Arsenal 2-0 Hull

11.02.2017, 14:42, Sebastian Czarnecki 1621 komentarzy

Kanonierzy przerwali serię dwóch porażek z rzędu i w końcu wrócili na zwycięską ścieżkę. Spotkanie z Hull okazało się jednak o wiele trudniejsze, niż początkowo oczekiwano, bowiem londyńczycy do odniesienia zwycięstwa potrzebowali... rąk.

Na Emirates Stadium nie zabrakło więc kontrowersji, a Mark Clattenburg na pewno będzie musiał wytłumaczyć się z niektórych decyzji. Tym razem kibice Arsenalu będą jednak najcichsi w ocenianiu pracy arbitra, gdyż ten podejmował decyzje na korzyść ich zespołu. Czy jednak miał rację przy ocenie wszystkich sytuacji?

Arsenal: Čech - Bellerin, Mustafi, Koscielny, Gibbs - Coquelin, Chamberlain (82. Perez), Iwobi (82. Welbeck) - Walcott (69. Elneny), Alexis, Özil

Hull: Jakupović - Elabdellaoui (66. Elmohamady), Maguire, Ranocchia, Robertson - N'Diaye, Huddlestone (78. Diomande) - Marković, Clucas, Grosicki (60. Evandro) - Niasse

Najgorętsze dyskusje odbywały się oczywiście pod kątem wydarzenia z 34. minuty, o którym debatowano nie tylko w przerwie, ale nawet już po zakończeniu spotkania. Co prawda Alexis Sanchez nie wykonał celowego ruchu ręką do piłki i widać było, że nie miał nawet takich intencji, by wspomóc się nim przy zdobyciu bramki. Najnowsze przepisy stawiają jednak sprawę jasno: niezależnie od okoliczności każdy gol strzelony ręką powinien być nieuznany. Eksperci interpretowali tę sprawę na wiele sposobów, jednak wydaje się, że bramka została zdobyta w sposób niezgodny z przepisami.

Jeżeli więc bramka Alexisa Sancheza powinna być nieuznana, analogicznie kilka minut wcześniej Kanonierzy powinni otrzymać rzut karny, po tym jak strzał Kierana Gibbsa został zablokowany przez jednego z defensorów... przy pomocy ręki. I choć tam również nie było celowego ruchu do piłki, to w świetle nowych przepisów w takiej sytuacji Clattenburg powinien podyktować jedenastkę dla Arsenalu.

Angielski sędzia nie pomylił się jednak w ocenie sytuacji z doliczonego czasu gry. Kontratak Arsenalu zakończył się dośrodkowaniem Alexisa Sancheza na głowę Lucasa Pereza, który oddał strzał na bramkę i pewnie umieściłby piłkę w siatce, gdyby nie ofiarna interwencja Clucasa... przy pomocy ręki. Kolejna sporna sytuacja, ponownie w głównej roli była ręka. Tym razem nie było jednak żadnej wątpliwości - ruch w kierunku piłki był aż za bardzo oczywisty, a pomocnik Hull słusznie otrzymał czerwoną kartkę. Strzał z jedenastego metra na bramkę zamienił Alexis Sanchez.

Choć Kanonierzy wygrali ten mecz rękami, to jednak byli w nim zdecydowanie lepsi od swojego przeciwnika. Co prawda nie rozegrali wcale wybitnego spotkania, często towarzyszyły im niecelne zagrania, a skuteczność wręcz wołała o pomstę do nieba, to słabiutkie Hull z ogromnymi dziurami w defensywie w ogóle nie zasłużyło na jakikolwiek punkt. Tygrysy raptem kilka razy zerwały się do ataku, jednak na swojej przeszkodzie mieli Petra Čecha, który chciał się zrewanżować za nieudane spotkanie z Chelsea i w końcu rozegrał dobre zawody.

Na plus należy ocenić również dyspozycję Aleksa Chamberlaina, który kolejny raz potwierdził, że nadaje się do gry w środku pola i może być z niego naprawdę dobry pomocnik. Anglik dobrze uzupełniał Coquelina, mądrze rozprowadzał grę i udanie zastąpił Xhakę i Ramseya.

Londyńczycy mają teraz trudny terminarz. Już w środę zmierzą się na Alianz Arena z Bayernem Monachium, który również nie znajduje się w swojej najwyższej dyspozycji. Obie drużyny w obliczu takiego spotkania powinny zapomnieć jednak o chwilowej niedyspozycji i zaprezentować kibicom świetne widowisko.