Piękniejsza strona Londynu
24.12.2015, 20:31, Jakub Knapik 47 komentarzy
Na świecie istnieje kilkadziesiąt tysięcy klubów piłkarskich. Mimo tak wielkiej liczby, każdy z nich jest inny. Posiada innych zawodników, trenerów, właścicieli, stadion, styl gry, historię czy nawet kibiców. Fani tych zespołów są z niewiarygodną wręcz siłą związani z ich ulubieńcami. Każdy ma swój własny, niepowtarzalny powód, dla którego wspiera swoją drużynę. Na próżno szukać tu jakichkolwiek podobieństw – tak jak każdy człowiek jest inny, tak każde ziarno, każdy zalążek tożsamości klubowej jest inny i kiełkuje na różny sposób, w różnych okolicznościach. Zadam Wam teraz pytanie – dlaczego kibicujemy Kanonierom? Co sprawia, że z utęsknieniem wyczekujemy na kolejny weekend? Że nie potrafimy oderwać oczu od ekranów telewizorów przez dziewięćdziesiąt minut? Że wydajemy horrendalnie ogromne pieniądze na wyjazdy do Anglii i zakup biletów, by obejrzeć naszych ulubieńców na żywo i zedrzeć gardło do tego stopnia, że na następny tydzień jesteśmy zmuszeni wziąć w pracy L4? Że płaczemy i skaczemy ze szczęścia dla jedenastu facetów biegających za piłką po drugiej stronie Europy? Za co tak naprawdę kochamy Arsenal?
Za piłkarzy? Niektórzy z nas pewnie tak. Przez lata w czerwonej części północnego Londynu przewinęło się wielu znakomitych graczy. Głośne nazwiska, wspaniałe osobowości, widowiskowe sztuczki i, w przypadku żeńskiej publiczności, uroda i muskuły. Pewnym osobom może to wystarczyć, by zacząć wspierać klub. Od tego też zwykle się zaczyna - ktoś, kto nie interesuje się wcale, lub interesuje się powierzchownie futbolem w pierwszej kolejności zwróci uwagę właśnie na piłkarzy. Jeżeli temu komuś spodobają się zawodnicy – to jak wyglądają, grają i mówią – istnieje duża szansa, że obejrzy również następny mecz owej drużyny. Stworzy się pewna więź, sympatia. Z autopsji dobrze wiemy, że w takiej sytuacji od zostania kibicem dzieli nas już tylko krok. Dlaczego tak się dzieje? Psychologowie pewnie z radością by nam wyjaśnili szereg reakcji chemicznych zachodzących w naszych mózgach, ja jednak nie posiadam stosownej wiedzy, by wytłumaczyć ten proces z naukowego punktu widzenia.
Trzeba jednak być świadomym, że piłkarze przychodzą i odchodzą. My, jako fani Arsenalu, powinniśmy o tym wiedzieć najlepiej. Ze łzami w oczach żegnaliśmy Thierry’ego Henry’ego i Dennisa Bergkampa. Również ze łzami – smutku, złości i nienawiści – szeptaliśmy „żegnaj”, gdy opuszczali nas Adebayor, Fábregas, Nasri czy van Persie. Ludzie, z którymi związaliśmy się niezwykle silnymi emocjami, mimo że nigdy nie zamieniliśmy z nimi choćby jednego słowa, odwracali się od klubu i milionów kibiców, którzy zwykli ich wspierać w każdej sytuacji, raniąc nas. Niektórzy robili to nawet jakiś czas po odejściu, wypowiadając się niechlubnie o rodzinie Kanonierów czy strzelając gole drużynie, którą kiedyś kochali, a której wbili nóż w serce, ciesząc się ze zdobytego gola ze zdwojoną mocą. Ale zostawmy już temat „Upadłych Kanonierów”, gdyż ich czas przeminął. Zastąpili ich nowi piłkarze, gotowi do bycia pokochanymi przez rzesze fanów. Transfery Özila, Sáncheza czy Čecha wywołały euforię porównywalną z wygraniem wojny. Wojny przeciwko złośliwemu losowi i ex Kanonierom, mającej na celu udowodnić im, że się mylili. Że Arsenal stać na walkę o najwyższe cele i ściąganie najlepszych zawodników na świecie. Jednych pokochaliśmy od razu (wyżej wymieniona trójka), a inni potrzebowali czasu, by skraść nasze serca (Giroud, Cazorla, Monreal, Mertesacker, Arteta i wielu innych).
Czy uwielbiamy nasz klub za stadion? Bywa, że kibic przez całe życie uczęszcza na ten sam obiekt. Odkąd skończył trzy lata, aż do ostatniego dnia życia. My mamy to szczęście (a może pecha?), że mogliśmy podziwiać grę Kanonierów na dwóch różnych stadionach. Emirates Stadium jest piękne i supernowoczesne, to prawda. Fani różnych drużyn z całego świata zachwycają się naszym obiektem. Dlaczego więc wciąż tęsknimy za Highbury? The Emirates jest wspaniałe, ale w Tamizie upłynie sporo wody, zanim dorówna legendzie Highbury. To właśnie tam miały miejsce najpiękniejsze momenty w historii Arsenalu. To właśnie stamtąd mamy najpiękniejsze wspomnienia. Tamto miejsce miało swoją duszę, atmosfera była tak gęsta, że można było urąbać jej kawałek, schować do kieszeni i zatrzymać przy sobie na zawsze. Emirates Stadium może i wciąż tego brakuje, ale z czasem się to zmieni.
Historię mamy piękną. Nie podlega to dyskusji. Jesteśmy rekordzistami pod względem liczby triumfów w FA Cup, trzynastokrotnie wygrywaliśmy ligę i jako jedyny klub w Anglii przeszliśmy przez cały sezon Premier League bez choćby jednej porażki. Byliśmy świadkami szalonych meczów, w których dokonywaliśmy niemożliwych wręcz czynów. Ktoś jeszcze pomyślał w tym momencie o wygranym 7-5 spotkaniu z Reading? O pokonaniu AC Milanu 3-0 na The Emirates lub wyjazdowym zwycięstwie 2-0 z Bayernem, który był wówczas nie do pokonania? O ile pierwszy mecz dał nam awans w Carling Cup, tak dwa ostatnie dostarczyły nam jedynie niesamowitych wspomnień. Byliśmy o krok od dokonania cudów, o których nie śniło się Houdiniemu. W gablocie z trofeami brakuje już tylko pucharu Ligi Mistrzów. Patrząc na progres, jaki w ostatnich latach poczynił klub, należy zapytać nie czy, a kiedy się to zmieni.
Żeby powstała drużyna, najpierw musi być trener. Bez niego, jego wizji, umiejętności i doświadczenia nawet najbardziej perfekcyjna maszyna nie wyjedzie z garażu. Są różni szkoleniowcy. Jedni cenią sobie jakość, niektórzy wielki charakter, inni filozofię, a o innych mówi się ”The Sacked One”. Ciąży na nich ogromna odpowiedzialność za przyszłość swoich klubów. Każdy ma własny pomysł na grę i zasady, którymi się kieruje. Jest jeden trener, który znacznie wyróżnia się na tle innych. Nie tylko modnym ubiorem, jak na Francuza przystało, czy żartami na konferencjach prasowych. Arsène Wenger jest jedyny w swoim rodzaju. Razem z sir Alexem Fergusonem pokazali całemu piłkarskiemu światu, że w erze nieziemskich wydatków i braku szacunku do trenerów i piłkarzy, którzy są wymieniani przez właścicieli częściej niż skarpetki, wartości jak lojalność i oddanie wciąż mają prawo bytu. Ten człowiek własnymi rękami zbudował to, co możemy podziwiać na The Emirates, a wcześniej na Highbury w XXI wieku - coś, co do złudzenia przypomina tiki-takę, ale nie jest do znudzenia przewidywalne. Niektórzy nazywają to ”Wengerballem” i uważam, że to doskonały termin do nazywania stylu gry Arsenalu. Sądzę, że to właśnie nasz styl jest magnesem, który rocznie sprowadza miliony nowych kibiców do północnego Londynu i spoiwem, które wiąże nas wszystkich na Ashburton Grove.
Bez Wengera ten klub by nie istniał. Choć w trudniejszych momentach niektórzy próbują to zbagatelizować i przysłonić różnorakimi argumentami, to nie da się o tym zapomnieć. Próżno szukać drugiego trenera o takim podejściu do pieniędzy, zawodników i innych osób ze środowiska piłkarskiego. Francuz jest swego rodzaju fundamentem – dzięki jego ciężkiej pracy powstało Emirates Stadium. Dzięki jego intuicji i zaufaniu do ludzi mogliśmy oglądać w Arsenalu Henry’ego, Vieirę, van Persiego, Fabregasa i innych klasowych zawodników. To dzięki niemu gwiazdy typu Özila i Alexisa z chęcią dołączają do Kanonierów i otwarcie mówią, że miał on największy wpływ na ich decyzję. To jego osoba utrzymuje najlepszych piłkarzy w klubie. On stworzył i on udoskonala styl, który na stałe wbił się w markę The Gunners. Śmiało można powiedzieć, że gdyby odszedł, wszystko by się posypało i runęło szybciej niż marzenia Chelsea o obronie tytułu mistrza kraju.
Podsumowując – dróg do zostania kibicem jest tyle, ile żelu we włosach Artety. Nas, sympatyków Kanonierów, z pewnością sprowadziła do klubu jedna osoba – Arsène Wenger. Mogło się to stać na skutek wielu czynników, począwszy na historii, a skończywszy na piłkarzach. Wszystko jednak sprowadza się do osoby Francuza. Możliwości jest od groma, a każdy z nas ma zapewnie własną, ciekawą historię o swoim pierwszym spotkaniu, zakochaniu i pocałunku z klubem. Jaka jest Twoja?
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
czy ktoś nie tęskni za zamierzchłymi czasami Q2 na strojach az łezka w oczach
since '96- Filip lat 7 dostaję koszulkę "10 Bergkamp" i zaczyna się szaleństwo, które wraz z rozwojem gry i wiedzy o piłce nożnej przeradza się w miłość do najbardziej stylowego klubu na świecie :)
ps. piękny tekst, wzruszyłem się! COYG!
Świetny felieton!
Jeśli chodzi o mnie to szczerze to nie pamiętam kiedy się zaczęło.Po prostu kiedyś się zaczęło i trwa do dziś :)
PS:Jestem dumny z bycia fanem Arsenalu!
Świetny, pozytywny tekst!
Jak to się stało w moim przypadku? Stało się, i już.
Pstryk, i nawet nie wiem kiedy się zakochałem.
Mundial France 98. Pewnie wielu ludzi zakochało się wtedy w reprezentacji Francji jak i ja. Pózniej poszło za Henrym, Petitem, Piresem, Wiltordem, Vieira wiadomo gdzie. Tak do dziś i highbury na łapie wydzierane. Swojej pasji nie sprzedałbym za żadne pieniądze. Gunners forever.
I pomyśleć że ja z Arsenalem z powodu Iana Wrighta. Ile to już lat. Prawdziwa miłość zrodziła się po porażce z Galatasaray. Następnego dnia dostałem kosę z matmy gdzie zawsze same 5 miałem :-)
To ze kibicuje Arsenalowi to zasluga Wengera,taki Starszy kulturalny pan,ktorego pasja zycia jest klub.No I fajny bardzo orginalny stadion.
Ja Arsenal polubiłem za to, że jeśli ma swój dzień, to potrafi wygrać z każdym. Taki przyczajony smok można powiedzieć. Zacząłem regularnie oglądać mecze w 2011 roku, a pierwszy mecz który widziałem to zwycięstwo Arsenalu 2-1 po golach Van Persiego i Arshavina. Za dzieciaka grałem w piłkę, a potem w ogóle przestałem się tym interesować, aż w liceum koledzy rozmawiali o lidze mistrzów i stwierdziłem, że w sumie też bym oglądnął. Spodobała mi się gra Arsenalu, filozofia prowadzenia klubu, nowoczesny stadion i osoba Wengera. Spodobało mi się, że klub bez żadnych sukcesów w ostatnich latach jest jednym z najbogatszych klubów na świecie i ma tak silną markę. Może i najważniejszych trofeów nie ma od lat, ale tak stabilnie nie gra prawie żaden zespół w Europie.
Pomyśleć, że kibicuje temu klubowi już 10 lat. Jak to szybko zleciało.
Oczywiście wszystko zaczęło się od Henry'ego, który był niesamowitym graczem. Po jego odejściu płakałem (tak jak i pewnie większość z was) Kolejnym moim idolem był Walcott i w sumie do tej pory tak zostało. Śledziłem jego poczynania od kiedy do nas dołączył. Gdyby ktoś mi powiedział, że już 10 lat jest z nami to bym nie uwierzył. Tak samo jest z innymi naszymi graczami.
Śmieszne, a zarazem bardzo smutne jest to, ze ostatni poważny sukces Arsenal odniósł na rok przed początkiem kibicowania. Chyba wreszcie się to zmieni w tym roku. :D
W 2003 dostałem w prezencie koszulkę Arsenalu i z latami miłość do klubu się rozwijała. Cieszę się, że pomimo tego iż duża część moich kolegów zmieniała ulubione kluby po gorszym sezonie, to ja wiernie zostałem przy Arsenalu, a jak wiemy od 2005 zaczęły się długie lata posuchy dla klubu. Dostanie tej koszulki było zdecydowanie najlepszym przypadkiem jaki mi się zdarzył w życiu, bo przecież mogłem dostać strój jakiegokolwiek klubu.
Moja historia z Arsenalem:
Rok 2000, ja lat 6, dostanie gry Fifa 2000. Coś pięknego, tyle że 6 letni mistrz komputera nie potrafił zmienić drużyny w owej grze (całej po angielsku) :d . I grał zawsze jako gospodarz pierwszą lepszą drużyną, w lidze zaczynającej się na E-ngland i pierwszym zespołem na A. (Bogu dzięki że nie był to jakiś AFC Wimbledon czy Aldershot Town).
Po paru tygodniach kuzyn pokazał jak to się zmienia, ale przywiązanie i miłość do tej drużyny została na zawsze, więc zmieniał się tylko przeciwnik w grze. I tak mi zostało na te 15 lat :) potem to już tylko wyczekiwało się kiedy pokażą Arsenal w LM w TV, a potem to się już zainwestowało w cyfre+ i na całego supportuje naszych KANONIERÓW :)
Ja kibicuję Arsenalowi od 5 lat :)
Będzie wilshere będzie tiki taka xD
Ja zacząłem kibicować Arsenalowi dzięki Szczęsnemu, tylko nie mam pojęcia skąd zacząłem go lubić. W każdym razie wtedy też zacząłem bardziej interesować się footballem
Ten tekst to wspaniały prezent na święta, świetnie się czytało, dziękuję!
Szacunek do pieniądza, lojalność klubu wobec trenera (!!!), jeżeli papcio mówi nie wydajemy bezsensu 40 mln bo mam piłkarzy którzy będą tyle warci za rok - dwa to nie wydajemy, proste, lojalność trenera wobec piłkarzy (ilu z nas skreślało już piłkarzy o których papcio mówił "to będzie dopiero gość", przykład Aaron, Olivier?) i styl gry którego skopiować się nie da, mający charakter i jakże często wspominaną "siłę ducha" :D Arsenal to Arsenal, cała filozofia i sposób funkcjonowania tego klubu to coś czego nie ma żaden inny real czy farsa, to coś czego kupić nie można ;)
Chyba to bluza jednak. Złe pierwsze wrażenie.
Gdzie dostanę ten sweter?
Zacząłem interesować się piłką nożną od mundialu 98. Wtedy pokochałem reprezentacje Holandii, a zwłaszcza Dennisa Bergkampa. W ogóle jest to mój ulubiony piłkarz w całej historii piłki nożnej. Następnie dowiedziałem się, że gra w Arsenalu Londyn. W tamtym okresie lubiłem i Arsenal i Liverpool, ale z uwagi na to, że Kanonierem był właśnie Dennis, wybór mógł być tylko jeden. Poza tym nie da się kibicować dwóm klubom jednocześnie, a już na pewno nie przy takiej intensywności. Także Arsenal jest w moim sercu od 98 i tak się świetnie później złożyło, że nasz ukochany klub grał piękną dla oka piłkę, przez co jeszcze bardziej byłem dumny z bycia kibicem tej drużyny. Swego czasu był to najatrakcyjniejszy futbol w całej Europie. Nawet Barcelona mogła nam pozazdrościć naszego stylu. Tacy piłkarze, jak Henry, Ljungberg, Pires, Vieira czy właśnie Bergkamp dawali mi wiele radości. Miałem to szczęście poczuć smak mistrzostwa Anglii i kibicować The Invincibles. Niestety musiałem też przełknąć gorzki smak porażki w finale LM z Barceloną. Były rożne momenty, ale właśnie to czyni nas prawdziwymi kibicami. Bycie ze swoim klubem na dobre i na złe. Mimo niedawnej długiej posuchy pucharowej Arsenal cieszy się ogromną ilością kibiców na całym świecie. To też mówi samo za siebie.
Dobrze dla mnie jako kibica złożyło się również to, że pochwalam styl jakim gramy oraz w sporej części politykę, jaka jest prowadzona w tym klubie. Przede wszystkim jesteśmy klubem "Zdrowym" co jest niestety coraz rzadsze w tych czasach. Miejmy nadzieje, że historia Arsenalu za naszego życia będzie pięknie kreowana !
Ja zacząłem kibicować Arsenalowi dzięki mojemu kuzynowi, który wręcz pasjonował się tym Klubem. Były to pierwsze lata XXI w. Wtedy bardzo dużo czasu spędzaliśmy razem (ja jako dziecko - pierwsze lata podstawówki, a on 6 lat starszy). Często przyjeżdżał tutaj albo ja do niego i oglądaliśmy mecze, graliśmy w Fifę, championship managera, oglądaliśmy różne filmiki i tak jakoś się o u mnie rozwijało i rozwijało. Uwielbiałem wtedy i uwielbiam Arsenal za styl gry, uwielbiałem grę Henry'ego, na którego zawsze patrzyłem z podziwem. Teraz uwielbiam ten Wengerball. Teraz mogę oglądąc inne mecze podczas każdej kolejki, jednak Arsenal zawsze jest w sercu i jak patrzę jak grają to zawsze im tam kibicuje i sie emocjonuje. Wiem, czasami niestety jestem niedowiarkiem i jakoś się poddaję. Ale sa zawsze te emocje.
Dlaczego jeszcze kibicuję Arsenalowi? Osoba Wengera. Niby brak rotacji, składy są przewidywalne do bólu. Ale... Ale lubię jego podejście do Arsenalu. Tą jego miłość. Wiem, że nie wyda na jakichś zawodników nie wiadomo ile kasy choć nie są tego warci (a niestety już taki jest teraz futbol - wydawanie po 40-80 mln za zawodnika jak City, MU, Real, Barcelona- ale właśnie tych zespołów za to nie lubię a nawet nie cierpię. Wiem, że Wenger nie przepłaci. To jest super.
Kolejna sprawa, stawianie na młodzież i ogólnie bycie upartym i ciagłe stawianie na danych zawodników. Przykład Ramsey- wiele osób stąd (nie mówię że wszyscy - może i wszyscy ale nie chce tego słowa używać) ale wiele chciało sie go pozbyć po tym co prezentował po kontuzji. A Wenger cały czas stawiał na niego i taki wielki postęp zrobił. Jaki inny trener tak stawiałby na jednego zawodnika aż sie rozwinie? Z większości wielkich klubów pozbyliby się go w mig. Nie zabłysnąłby tak. Kto słyszałby tak o Bellerinie, Fabregasie, Coquelinie i wielu wielu innych zawodnikach? Uwielbiam ten zespół za wszystko!!
Piękny artykuł, jestem kibicem 12 lat, czytając ten artykuł miałem wrażenie, że czytałem własne przemyślenia.
Moja historia zaczęła się, że usłyszałem o The Invincibles. I zacząłem śledzić kolejny sezon ( Ironia losu kibica Kanonierów, jako kibic nie doświadczyłem zwycięstwa w PL). Zobaczyłem Henrego i Bergkampa. Szczególnie ten pierwszy Pan był dla mnie inspiracją i zostałem wielkim fanem talentu Henrego i Arsenalu.
Arsene Wenger stał się moim idolem kilka lat później, nie płacze na pogrzebach, ale gdy on będzie odchodził z tego klubu uronię łzy.
Mam nadzieję, że uda się papciowi wygrać w tym roku PL. Stworzył naprawdę świetny zespół, byłoby to jego podsumowaniem wielkiej historii tego klubu, widzę pomnik obok Henrego..
Szkoda tylko, że pech go prześladuje - co roczne kontuzje.. W tym sezonie i tak nie odczuwamy ich tak mocno, bo dobrze radzą sobie zmiennicy, Cech robi robote i jak ktoś wypadnie to niedługo potem wraca ktoś inny.
Taki los kibica Arsenalu, ale nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Ja w 6 klasie podstawówki miałem koszulke Raula i oglądałem Real, ale tego sie nie wstydze, bo to był inny real jak teraz. Mieliśmy do zrobienia projekt o ulubionym klubie na informatyce, koledzy robili Real Barcelone ManUtd zostało mi do wyboru Chelsea i Arsenal, zrobiłem o Arsenalu więc przeczytałem przy tym o historii stadionie piłkarzach trenerze i od tego momentu już będzie 10ty rok oglądania Arsenalu.. przypadek w sumie..
Muszę pochwalić lekkie pióro i wyważona ekspresję autora chociaż oczywiście nie ze wszystkim się zgadzam.Po pierwsze to nie wszyscy przez AW zaczęli kibicować chociaż pewnie większość za jego czasów po drugie bez Wengera ten klub też by istniał inna sprawa czy byłby w tym miejscu w którym jest teraz.Co do początków kibicowania to AFC zainteresowałem się po cudzie na Anfield czyli kawał czasu temu;ale wtedy jeszcze bardziej interesowały mnie rozgrywki rodzimych drużyn w moim przypadku Bałtyku Gdynia.Jednak od sezonu w którym zdobyliśmy 2 puchary w obu pokonując sowy Arsenal stał się dla mnie klubem nr 1 i jest tak do dziś.W tamtych czasach łapało się co się da : PS ,Tempo ;angielskie 90 minutes,jakieś początki relacji na canal+ gdzieś u kumpla oglądane z wypiekami na twarzy;skróty w teleexpresie goli.Świetny gol Smitha w finale PZP z naszpikowaną gwiazdami Parmą i rok potem dramat gdy Nayim z Saragossy w ostatniej minucie dogrywki przelobował Seamana...i w końcu Wenger,2 dublety kilka pucharów i wiele niezapomnianych emocji jak np. gol Overmarsa na OT w 2002.Z perspektywy czasu wydaje się ,że Wenger to wspaniały trener ,ale niestety za często brakowało mu ''amunicji'' tzn. miewał zespoły z wieloma świetnymi graczami ,ale niestety często brakowało wartościowych zmienników.Pamiętam erę Highbury gdy niemal zawsze wystawiał ten sam skład o ile nie było kontuzji,a ławka często wyglądała żałośnie dlatego zawsze każda kontuzja powodowała spory popłoch,a w przypadku liku już zdecydowanie spadała skuteczność gry i dlatego m.in. takie wyniki jak 1:6 na OT gdzie występowali tacy gracze jak Stepanovs czy Łużnyj.Teraz też nie zawsze jest kolorowo z tą ławką,ale jest zdecydowanie lepiej.Wracając do teraźniejszości to AW i zarząd mogliby zrobić kibicom i sobie prezent i sprowadzić Mahreza;żartuję to chyba by sie nie udało;ale na pewno kogoś by wypadało gdyż szansa na mistrza jest ,być może,niepowtarzalna.
Arsenal za atrakcyjny futbol. Później były kolejne powody dla których się kibicuje po dziś. Od czasów Ljungberga, Bergkampa i całej reszty po dziś, więc pewnie i też przrz piłkarzy. Również za te prace z młodzieżą, lubię kluby które stawiają na swoją młodzież...
2006 R Henry strzela Realowi w Madrycie cieszyłem się jak dziecko bo byłem dzieckiem a 2 lata wcześniej kibicowałem Realowi M Henry on przekonał mnie do Arsenalu potem było co raz bardziej zainteresowanie Arsenalem teraz mogę obiecać ze będę kibicował i kochał Arsenal do końca swego życia i po nim mówili mi kibice innych klubów czemu im kibicujesz oni nic nie wygrają a ja zobaczymy pogadamy i teraz się z nich śmieje
Mój tata jest sympatykiem Arsenalu, ale to on zaszczepił we mnie miłość do Arsenalu. Ja wkręciłem się w klub niesamowicie. Ojciec do dzisiaj się śmieje, że nie spodziewał się, że aż tak pokocham Arsenal. Pamiętam mój pierwszy obejrzany mecz z tatą. Finał LM z Barcą i porażka 1:2. Płakałem po tym meczu, miałem wtedy tylko 8 lat. :P Po prostu pokochałem ten Klub. Styl gry jaki prezentowali i moi idole z dzieciństwa. Muszę przyznać, że meczy Henry'ego już za bardzo nie pamiętam, ale jak ja kiedyś uwielbiałem Fabsa. Pamiętam jak za młodego latałem na boisku i cały czas byłem Fabsem. :D A teraz to nie mogę na niego patrzeć za to co zrobił. A Wengera zawsze lubiłem. Uważam, że to świetny trener, z którym możemy osiągnąć jeszcze wiele i on zasługuje na to jak nikt inny. Przeprowadził nasz klub przez najtrudniejsze chwile, utrzymał nas w czołówce, a teraz, gdy wychodzimy na prostą zdobędzie z nami jeszcze wiele. Wierzę w to. Wspomnień mam wiele. Tych dobrych i tych złych, ale jak to mówią - "once a gonner, always a gooner". Kocham ten klub i wiem, że będę mu kibicował aż do śmierci. Może niektórzy nie czują aż takiej więzi z Arsenalem, ale ja już tak po prostu mam. Co mnie bardzo cieszy to to, że mój brat, który ma 8 lat już też tym nasiąka. Rośnie kolejny kanonier z krwi i kości u mnie w rodzinie. :D Jutro wigilia, a na niego już czeka pod choinką koszulka Mesuta, młody już się wkręcił na maxa i teraz to już w ogóle jest z kim oglądać mecze. Nie dosyć, że tata to jeszcze brat zaczyna. :D
W przyszłym roku chcę spełnić swoje jedno z największych marzeń i pojechać na którejś ze spotkań na ES. Mam nadzieję, że mi się to uda. :)
Super felieton !
u mnie to byl pes 2005 i henry. zaczałem w pazdzierniku 2006, a w tamtegorocznym finale bylem jeszcze za barceloną.
jako trzeci podpisuję się pod tym samym powodem :p świetny filmik !
@arsenallord
Aż bym zaśpiewał "mam tak samo jak Ty" :D
Zacząłem kibicować Arsenalowi tylko dzięki fifie 2001 :p
Ja Arsenalowi to nawet nie wiem czemu kibicuję. Na pewno nie przez trenera ani żadnego zawodnika. W 2004 roku po prostu usłyszałem Arsenal, Barcelona i coś zaczęło. Sprawdzanie telegazety, bravosporty tid.
I po finale LM, gdzie było mi obojętne kto wygra, przejąłem już tylko stronę Arsenalu. I świetnie mi z tym.
A Barcelony wręcz nienawidzę :D
za ciekawy, kombinacyjny i piekny futbol, za dawanie szans mlodziezy
Ja Arsenalem zaczalem sie interesowac odkad zaczalem regularnie grac w pro evolution soccer. Gralem to jeszcze w poprzednim tysiacleciu, ale tak pes 2003-2004 i ogladanie od czasu do czasu meczow Arsenalu.
Z kolei od roku 2006 to juz prawie kazde spotkanie Arsenalu obejrzane ;]
Moj początek kibicowania Arsenalowi zainspirował Thierry Henry, gdyby nie on to nie wiem czy bym kibicem tego klubu. Gdyby ktoś mi zadał pytanie od ilu lat interesuję się AFC to moja odp. nie wiem. Kilka lat po urodzeniu :D
O Eduardo :O
Moje początki z kibicowaniem zaczęły się od Davida Trezeguet i Starej Damy (co do klubu nie trwało to długo). Wtedy były MŚ albo Euro i TVP puszczało chyba wszystkie mecze a ja oczywiście kibicowałem Francuzom. Podczas turnieju zacząłem się interesować piłkarzem z numerem 12 i wtedy się wszystko zaczęło :).
Bardziej przez Berkampa niż Henryego w zasadzie.
Nas, sympatyków Kanonierów, z pewnością sprowadziła do klubu jedna osoba – Arsène Wenger. Cóż ja Arsenalem zainteresowałem się za Grahama i Wrighta kiedy jeszcze z za granicy dostawałem literaturę o tym klubie a później nie przez Wengera zacząłem z uwagą śledzić jego poczynania ale przez Henryego,Pettita i Overmarsa. Stwierdzenie,że nie byłoby arsenalu bez Wengera też jest niepoważne. Można by napisać nie byłoby Arsenalu jaki dizś znamy. Całość czyta się jednak dość miło.
Wie ktoś gdzie można kupić taki sweter co ma Alexis na sobie ?
Moim idolem od dzieciństwa był Thierry Henry :) Pamiętam jak kiedyś kupowałem każdy numer Bravo Sport, od czegoś było trzeba zacząć. Z czasem polubiłem, pokochałem całą drużynę. Po założeniu u mnie w domu internetów oglądałem masakrycznej jakości streamy, a mimo to strasznie się jarałem, że w końcu mogę oglądać na żywo w akcji swój ukochany klub. Ileż nerwów kosztowało mnie oglądanie w akcji SSmana czy Djouru :D Teraz, gdy Arsenal spłacił długi i kupujemy topowych graczy wiem, że było warto czekać na odrodzenie klubu. Może nie jest to ekipa na miarę The Invicibles, jednak Sanchez, Ozil, Koscielny, Coquelin, Cazorla czy Cech to wybitne jednostki, gwiazdy światowego formatu. Ponad 13 lat już kibicuję...
COYG!!!!
Magia, finanse, stadion - najwyższy poziom.
Może sukcesów nie było od lat, ale ostatnie 2 lata 4 trofea, także idziemy w górę. Jak nikt inny zasługujemy na mistrzostwo i jestem pewny że w tym sezonie Anglia będzie NASZA.
In Arsene WE TRUST !!!
ps. wspaniały artykuł :)
Myślałem, że coś o Arsenal Ladies będzie! Piękniejsza strona, a tu Alexis atakuje ze zdjęcia. Brrr... wolę go na boisku!
Co do tekstu, nie mam zamiaru narzekać, bo jakiejkolwiek publicystyki brakuje tu od zawsze. Natomiast padło tu mnóstwo zdań z którymi zgodzić po prostu się nie mogę.
Ja pokochałem Arsenal za Wengera i Henry'ego ;)
Do dzisiaj gram z 14 i jest to moj ulubiony numer.
A u Wengera mega spodobało mi się to, że od zawsze stawiał na młodych, dawał im szanse. Mega Trener, Wielki Człowiek.
Piłkarze, stadion, filozofia i po części historia = Arsene Wenger.
super artykuł :D chyba najlepszy jaki tu czytałam, a czytam je od 4 lat :D ja jestem przykładem osoby która ,,przyszła" do klubu przez piłkarza, a dokładnie przez Van Persiego xd trudno mi teraz uwierzyć że kiedyś był moim ulubionym piłkarzem :D od kiedy odszedł, teraz trzyma mnie tu Wenger i styl gry :D i piłkarze, to w jaki sposób funkcjonuje ten klub. tu wszystko jest idealne :D