Sobota - podsumowanie dnia

04.04.2009, 20:44, Damian Romankiewicz 27 komentarzy

Wspaniały był to dzień. Słonko pięknie świeciło, a wyższość naszego Arsenalu musiał uznać kolejny zespół. Kanonierzy są w formie - nikt nie zaprzeczy. Forma przyszła w najodpowiedniejszym momencie, kiedy to wciąż liczymy się w walce o trofea.

Podopieczni Arsene'a Wengera pokonali dziś na Emirates Stadium w bardzo dobrym stylu zespół Manchesteru City 2:0. Wielkie plany w Manchesterze, ale jak widać pieniądze szczęścia nie dają, przynajmniej na razie. Oba gole strzelił Emmanuel Adebayor, no właśnie...

"Jest wielu kibiców, którzy nigdy nie doceniają swoich piłkarzy. Pozostawiają to zwykle innym."

Nie tak dawno na łamach naszego serwisu ukazał się artykuł jednej z brytyjskiej gazet, która stwierdziła, że Arsenal powinien sprzedać Adebayora i zakupić w jego miejsce Davida Villę.

Nie tak dawno opublikowaliśmy wypowiedź byłego irlandzkiego piłkarza - Tony'ego Cascarino - który także stwierdził, że Ade powinien pożegnać się z Emirates Stadium.

Eksperci się znaleźli...

"A tu piękność jedna, ich natomiast wielu, kto dotrze do sedna? Kto osiągnie celu?

...oto nasza piękność. Któż zdobędzie jej serce? Najpoważniejsi kandydaci to:

Pan Arsenal Londyn, lat 123

Atuty? Hmm. Dobrze się prowadzi i dba o młody wygląd. Przed nim wciąż wielka przyszłość.

Pan Real Madryt, lat 107

Młodszy od wyżej wymienionego kandydata, lecz mimo to boryka się z problemami zdrowotnymi. W przeszłości na luzie wyrywał lachony, teraz ma problemy. Czy nasza piękność się skusi?

Pan Juventus, lat 112

Jego życie pełne jest wzlotów i upadków. Miał głowę do interesów do czasu, gdy przekręty wyszły na jaw. Wyspowiadał się z tego i obiecał, że się zmieni. Czy warto mu ufać?

"Wiara czyni cuda, teraz nam się uda!"

Bacary Sagna uważa, że zwycięstwo w najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach w tym sezonie jest realne. Francuz stwierdził, że The Gunners dysponują odpowiednimi umiejętnościami, by sięgnąć w tym roku po Champions League. Zespół Arsene'a Wengera był bliski osiągnięcia tego celu w 2006 roku, lecz w dramatycznych okolicznościach przegrał w finale z Barceloną 1:2.

- Nasza forma powraca, zaufanie w zespole sięga zenitu i wiemy, że możemy zdobyć Ligę Mistrzów. Atmosfera jest świetna i czujemy się pewni w każdych rozgrywkach. Musimy dawać z siebie 100% i grać "futbol Arsenalu". Wiemy, że możemy zajść bardzo daleko w Lidze Mistrzów i zrobimy co w naszej mocy, by to osiągnąć - powiedział Sagna.

"Proszę wstać, menedżer przemawia."

Arsene Wenger ma prawo być zadowolony. Arsenal gra wreszcie swój futbol i wygrywa mecz za meczem. Dziś wyższość podopiecznych francuskiego menedżera musiał uznać Manchester City. A oto, co powiedział boss po spotkaniu:

- Najbardziej cieszę się jednością w zespole. Myślę, że stworzyliśmy kolektyw, co podobało się ludziom. Byliśmy silni w defensywie, a przy tym biegli w akcjach ofensywnych. Zachowaliśmy odpowiednią równowagę i zaliczyliśmy dobry występ, pokazując przy tym ducha zespołu. Lubię to - przyznał Wenger.

- Manchester City zaprezentował się z dobrej strony. W pierwszej części spotkania gra toczyła się od pola karnego do pola karnego, zaś w drugiej połowie zdominowaliśmy sytuację na boisku i mogliśmy zdobyć więcej bramek.

- Sześciopunktowa przewaga nad Aston Villą jest bardzo ważna. Podtrzymujemy dobrą passę i zachowujemy dystans do Villi. To pozytywna wiadomość.

- Sądzę, że zespół z każdym meczem staje się silniejszy. Nadszedł decydujący okres. Mamy silnego ducha i jesteśmy głodni zwycięstw.

"Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach - to klęska."

Menedżer Manchesteru City - Mark Hughes - jest twardzielem. Opiekun Citizens często ma do czynienia ze smakiem porażki, a jednak trzyma się dzielnie. W takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak zaprosić tego pana do "Nieustraszonych".

- Jesteśmy rozczarowani, ponieważ mieliśmy wielkie nadzieje przed tym meczem, a skończyło się na tym, że przegraliśmy - przyznał Hughes.

- Poza początkiem spotkania, kiedy to straciliśmy pierwszego gola, walczyliśmy.

- Strata Wayne'a Bridge'a i Vincenta Kompany'ego sprawiła, że nasz rytm gry został zakłócony.

- Robinho dał radę zagrać więcej niż przewidywaliśmy, Elano także sporo wniósł. Obydwaj wiele podróżowali, ale dali z siebie wszystko, by pomóc dziś drużynie.

- Nie uczyniliśmy wystarczająco wiele, by stawić dziś czoła dobrze dysponowanemu Arsenalowi. Nasi rywale grali na luzie.