Stary dobry Arsenal: Finanse i brak sukcesów

18.01.2012, 22:39, Kamil Ciborowski 120 komentarzy

Piszę ten tekst po drugiej z rzędu porażce na wyjeździe, po której zrównaliśmy się punktami z tak potężnym rywalem jak Newcastle. 2:3 ze Swansea to nie niespodzianka, lecz efekt sześciu lat braku inwestycji w drużynę i złej polityki zarządu. Długo można było bronić tych decyzji, argumentować, że warto by klub utrzymywał stabilną sytuację finansową, lecz wystarczy spojrzenie na dane finansowe, by dostrzec wady takiego postępowania. Tegoroczne rezultaty skłaniają wszystkich do zadawania pytań na temat ambicji zespołu i planów kierownictwa klubu.

Z danych ze strony transferleague.co.uk wynika ponura prawda na temat budowania drużyny od 2006. roku. Na podstawie obliczeń ekspertów ułożono tabelę uwzględniającą przychody i wydatki na transfery w trakcie ostatnich pięciu lat. O ile niespodzianką nie są czołowe lokaty drużyn z Manchesteru to szokująca musi być ostatnia lokata Arsenalu Londyn. Uwzględniając, że w tym okresie klub zarobił na transferach 116.5 miliona funtów, a wydał tylko 85 milionów funtów, brak trofeów nie budzi już zdziwienia.

Można pomyśleć, że trzeba było ograniczyć wydatki na nowych zawodników w związku z finansowaniem nowego stadionu. Jednakże, przez 2 lata do maja 2011, klub zainkasował przychód w wysokości 187 milionów funtów z tytułu sprzedaży własności, a zarząd podał, że w zeszłym roku zainkasował kolejne 79 milionów ze sprzedaży mieszkań budowanych wokół stadionu.

Ta ostrożność jest przerażająca. Rezerwy finansowe klubu to w tej chwili 52 miliony funtów. Ponadto, pensje wynoszą tylko 55% obrotów klubu, w związku z czym zarząd nie musi przejmować się zasadami Fifa Fair Play. Kapitał klubu to około 265 milionów funtów, a suma przychodów to 211 milionów. Oczywiście można zrozumieć fakt, że zarząd chce balansować budżet, jednak jaki jest sens gromadzenia przychodów na koncie?

Faktem jest, że Arsenal to tylko biznes pod przykrywką klubu piłkarskiego. Priorytety szefostwa leżą poza futbolem, a co gorsze, może wydawać się, że ta polityka skazuje klub na brak występów w Lidze Mistrzów. Ciągła niechęć wobec transferów oddala drużynę od miejsca w Top Four na koniec sezonu. Krótkowzroczność zarządu może sporo kosztować klub w najbliższej przyszłości, bowiem nie zdają sobie sprawy, że brak sukcesów oznacza brak klienta nr 1 - kibica.

Szefostwu klubu nie udało się też dokonać tego, co może odcisnąć nie tylko na zespole, ale i na zyskach, na których im oczywiście zależy. Z końcem sezonu 2013/14 umowa sponsorska dobiega końca, a jeśli drużyna nie zacznie zdobywać trofeów, ciężko będzie jej zdobyć dużego sponsora. Już teraz, z powodu posuchy, jeśli chodzi o zwycięstwa, Arsenal zarabia mniej (6.25 miliona funtów rocznie) niż najwięksi rywale - Chelsea (15 milionów), Liverpool czy Manchester United (oba kluby po 22.75 milionów).

Ten sezon pokazuje jak bardzo brakuje drużynie transferów. Zarząd to klub starszych panów, w którym brakuje kogoś z prawdziwą miłością i pasją do futbolu. Kogoś o futbolowych korzeniach. Ivan Gazidis, szef wykonawczy od 2009, ma wykształcenie prawnicze i ekonomiczne. Co jednak najgorsze, to fakt, że kibicuje on Manchesterowi City! Dopóki zarząd nie odpowie na poniższe pytania i nie zacznie nad tymi zagadnieniami radzić, kibice nie doczekają się trofeów:

- Kto właściwie odpowiada w klubie za transfery?

- W lecie sprzedaliśmy Fabregasa i Nasriego, 2 piłkarzy światowej klasy. Dlaczego za te pieniądze nie sprowadzono graczy na tym samym poziomie?

- Jaka jest właściwie strategia Arsenalu i plany na przyszłość?

Kibice mają prawo być zmęczeni i zdenerwowani zarządem, który robiąc wciąż dobrą minę do złej gry, wciąż pokazuje, że to co dla nich ważne, to tylko pieniądze.

źródło: welcometothegunnerstown.com