Wariackie urodziny Tottenhamu zakończone podziałem punktów

01.10.2007, 23:33, Tomasz Kowalski 16 komentarzy

W zamykającym ósmą kolejkę spotkań Premier League świetnym meczu na White Hart Lane drużyna Tottenhamu Hotspur zremisowała z Aston Villą Birmingham 4-4. "Koguty" zajmują obecnie z dorobkiem zaledwie 6 punktów w 8 meczach 16-te miejsce w Premier League i wiele wskazuje na to że zamiast głośno zapowiadanej przed sezonem walki o miejsce w pierwszej czwórce, Spurs walczyć będą raczej o zachowanie twarzy i w najlepszym wypadku miejsce premiowane kolejnym udziałem w Pucharze Uefa.

Jako że klub obchodzi swoje 125-te urodziny, dzisiejszy wieczór miał odświętną dla Spurs oprawę. O wspaniałych nastrojach po 45 minutach można było już jednak zapomnieć. Znajdująca się w sporym kryzysie ekipa holenderskiego trenera Martina Jola objęła co prawda w 19 minucie prowadzenie, po tym jak Dimitar Berbatov strzałem głową wykorzystał błąd obrony gości, ale już dwie minuty po tym był remis. Koszmarny błąd popełnił bramkarz nr 1 reprezentacji Anglii, Paul Robinson. Po kornerze swego kolegi z drużyny narodowej, Garetha Barry'ego, wypuścił on piłkę wprost pod nogi Duńczyka, Martna Laursena, który wpadkę golkipera skwapliwie wykorzystał.

Minęło 10 minut i kolejna wrzutka Barry'ego kończy się na klacie Laursena i ląduje w siatce "Kogutów". W 39 minucie Agbonlahor inteligentnie mija Dawsona i strzałem w długi róg pokonuje z 13 metrów beznadziejnego dziś Robinsona.

Po godzinie gry sporo kibiców Spurs miało juz dosyć urodzinowych niespodzianek po tym jak na 4-1 podwyższył Craig Gardner. Jego strzał prawą nogą w lewy róg całkowicie zaskoczył fatalnie ustawionego reprezentanta Anglii.

Na 10 minut przed końcem równie głupio zachował się kupiony latem z West Hamu Marlon Harewood, po faulu którego jedenastkę na bramkę zamienił Irlandczyk Robbie Keane.

Kiedy wydawało sie że już nic nie uratuje Tottenhamu, po długim wrzucie z autu Huddlestona, piłka odbiła się od Defoe i pięknym strzałem pod poprzeczkę wyrównał Kaboul.

Niezapomniany wieczór na White Hart Lane zakończył się głębokim oddechem ponad 30 tysięcy kibiców Spurs ale budząc się jutro, ich pourodzinowy kac będzie jednak bolesny. 16 straconych bramek w ośmiu meczach, strefa spadkowa i marne nadzieje na spełnienie jakichkolwiek marzeń. Wszystkiego najlepszego, Koguty.