Wywiad z Krystianem Bielikiem

Wywiad z Krystianem Bielikiem 11.02.2019, 23:52, Michał Kruczkowski 63 komentarzy

Premier League. Rozgrywki, które są marzeniem wielu piłkarzy. Patrząc na polskich zawodników, najlepsze kariery na Wyspach robili do tej pory bramkarze. O ile w lidze włoskiej czy niemieckiej nasi rodacy odgrywają znaczące role w swoich klubach, tak wciąż brakuje nam Polaków, którzy na co dzień graliby w polu w angielskiej elicie. Póki co jedynym takim zawodnikiem jest Jan Bednarek. Możemy żywić jednak nadzieje, że w ciągu najbliższych sezonów dołączy do niego kolejny reprezentant naszego kraju. Co ważne dla każdego Kanoniera, jest on przedstawicielem Arsenalu.

Mowa oczywiście o Krystianie Bieliku. Obecnie rozgrywa on swoje spotkania na poziomie League One, reprezentując barwy Charltonu Athletic. Jest jedną z ważniejszych postaci w całej drużynie, która walczy o awans do Championship. Postanowiliśmy spotkać się z Krystianem osobiście w Londynie, żeby przybliżyć wszystkim kibicom realia, jakie panują w Arsenalu, a także na zapleczu Premier League. Jakie są różnice pomiędzy różnymi poziomami lig na Wyspach? Jak obecnie wygląda kontakt Krystiana z Unaiem Emerym? Jaki wpływ na rozwój kariery u tego młodego zawodnika miały kontuzje? Odpowiedzi na te pytania, a także znacznie więcej, znajdziecie, czytając poniższy wywiad, którego Krystian udzielił specjalnie dla naszego serwisu.

Znajdujemy się obok Emirates Stadium, stadionu Arsenalu, jednego z największych klubów na świecie. Często zdarza się, że jak nowi piłkarze dołączają do dużych zespołów, deklarują się, że od dziecka marzyli o grze w danej drużynie. Jak było w przypadku Twojego przejścia do Arsenalu?

Szczerze mówiąc, nigdy nie marzyłem o grze w Arsenalu. Pamiętam te czasy, gdy siedziało się w internacie w Poznaniu czy we Wronkach, i oglądało się Arsenal, grający w Lidze Mistrzów. Czasami z chłopakami obstawialiśmy te mecze, więc były większe emocje. Widziałem tych wszystkich zawodników w telewizji, a tak naprawdę rok później mogłem z nimi trenować na jednym boisku. Był to dla mnie mały szok, nie do końca dowierzałem, że naprawdę tutaj jestem. Występowanie w Arsenalu nie było moim marzeniem, ale jestem szczęśliwy, że się tu znajduję i się rozwijam. Aktualnie jestem w Charltonie Athletic, ale mam nadzieję, że latem, po Mistrzostwach Europy, usiądziemy z władzami klubu i porozmawiamy na temat mojej przyszłości.

Gdy przyszedłeś do Arsenalu, to czy któryś z piłkarzy miał rolę, żeby wprowadzić Cię w ten klub, żebyś poczuł się tutaj jak w domu?

Myślę, że nikt takiej roli nie miał, jednak wszyscy zawodnicy od początku byli mili i widać było, że każdy chce pomóc, żebym poczuł się jak u siebie. Miałem dobry kontakt z Jackiem Wilsherem, zawsze na treningach wybierał mnie do pary, do siatkonogi czy rozgrzewki z piłką. Na początku bardzo pomógł też Robert Pires, sporo z nim rozmawiałem, doradzał mi na boisku. Myślę, że przez pierwsze dwa lata ważną rolę odegrał także Tomas Rosicky, który na każdym treningu podpowiadał, co mogłem zrobić lepiej, co zrobiłem źle. Jak odszedł i wrócił do Czech, to zrobiło się trochę smutno. Zrobił wspaniałą karierę, jest wielkim zawodnikiem i bardzo mi pomógł.

Po komentarzach na Twoim profilu na Instagramie można zobaczyć, że wymieniacie się zdaniami z resztą drużyny, jak na przykład z Alexem Iwobim. Utrzymujesz z nimi stały kontakt?

Mam kontakt z chłopakami. Nie widujemy się na obiadach i tego typu wyjściach, to bardziej z zawodnikami z U-23, z którymi się bardziej zżyłem i zapoznałem. Alex Iwobi jest jednym z tych piłkarzy z pierwszej drużyny, z którym można było normalnie porozmawiać. Nie miałem blokady, żeby o coś się go zapytać. Czasami młodzi zawodnicy nie chcą się narzucać graczom z pierwszego zespołu, tym wszystkim gwiazdom. Alex jest cały czas taki sam, nic mu nie odbiło, chodzi miły i uśmiechnięty, zawsze pomoże. Nie mówię, że inni zawodnicy tacy nie są, tylko akurat my z Alexem jesteśmy w podobnym wieku, dlatego też łatwiej było się dogadać. Jakiegoś niesamowitego kontaktu z pierwszą drużyną nie mam, ale czasami właśnie skomentujemy sobie zdjęcia i pożartujemy na Instagramie.

Który z zawodników pokazał na treningu taką próbkę umiejętności, dzięki której utwierdziłeś się w przekonaniu, że to rzeczywiście jest najwyższy poziom?

Najprawdopodobniej był to Santi Cazorla, który na boisku jest po prostu magikiem. Dla niego nie ma różnicy, którą nogą prowadzi piłkę, którą nogą wrzuci, poda czy odda strzał. Jeśli byłeś na gierkach treningowych w drużynie z Santi Cazorlą, mogłeś być niemal pewny, że taką gierkę wygrasz. To samo było z Perem Mertesackerem, tylko z nieco innej strony. Per nie strzelał bramek, nie asystował, ale świetnie podpowiadał na boisku, co bardzo pomaga całemu zespołowi.

Wielu kibiców żałuje, że tak się potoczyła kariera Cazorli, bo odkąd on zniknął, to w całej drużynie zaczęło się gorzej dziać.

To prawda. Brakowało czasami takiego utrzymania piłki. Pamiętam, że brał ciężar gry na siebie. Potrafił ominąć jednego czy dwóch rywali, zwodem lub dobrym przyjęciem, żeby potem rozegrać tę piłkę. Muszę przyznać, też zauważyłem, że Arsenal wyglądał gorzej bez Santiego, to była wielka strata dla całego klubu. Kontuzje są najgorsze w tym sporcie, możesz być na topie, a potem uraz ściągnie cię na sam dół. Gdy Santi doznał kontuzji, to był na tym topie, zresztą nadal jest, bo gra teraz w La Lidze. W jego najlepszym okresie spokojnie mogłem powiedzieć, że mógłby pójść do Realu czy Barcelony i wyglądać super na tle wszystkich gwiazd, które tam grają. Myślę, że jeszcze lepiej by grał, gdyby miał wokół siebie takich zawodników, jacy są w tych klubach. Gdy występował jeszcze w Londynie, to nie Özil, nie Sanchez, a właśnie Cazorla był dla mnie najlepszym graczem Arsenalu.

Akurat o kontuzjach też możesz sporo powiedzieć. Jak przechodziłeś przez ten niełatwy okres, gdy sam zmagałeś się z urazami?

Tak, to był ciężki okres dla mnie. W tamtym sezonie zagrałem tylko cztery mecze w U-23. Po powrocie z Birmingham, po super połowie sezonu, którą tam rozegrałem, miałem konkretne oferty wypożyczenia od Norwich City, a także od Nottingham Forest. W tamtym momencie największe wrażenie zrobił na mnie Nottingham, tam chciałem pójść. Niestety, przed odejściem zagrałem jeszcze jeden mecz przeciwko Manchesterowi City w U-23, gdzie wypadł mi bark. Wszystko zaczęło się sypać. Potrzebowałem operacji, po której przez cztery miesiące dochodziłem do siebie. Wróciłem na boisko, zagrałem dwa spotkania i czułem się świetnie. Po tych dwóch meczach zaczęło mnie boleć prawe kolano, trener dał mi dwa dni wolnego. Wróciłem po tych dwóch dniach i poszedłem na boisko z trenerem przygotowania fizycznego, żeby zobaczyć, jak to kolano się czuje. Rozgrzałem się i trener kazał zrobić cztery sprinty. Zrobiłem trzy, kolano nie bolało, przy czwartym sprincie naderwałem sobie mięsień dwugłowy. Tak naprawdę głupota, bo nie musiałem robić tego czwartego sprintu, no ale kto by mi powiedział, że akurat coś mi się stanie? Czekały mnie kolejne cztery tygodnie przerwy. Potem poszedłem na wypożyczenie do Walsall, gdzie trenowałem z nimi tydzień. Jak byłem już przygotowywany do meczu, po raz kolejny naderwałem mięsień dwugłowy. Wróciłem do Arsenalu, gdzie wzmacniałem ten mięsień, żeby być gotowy na następny sezon. Myślę, że wykonałem super robotę z trenerami, już nigdzie nam się nie spieszyło, wiedziałem, że muszę to zrobić na spokojnie. Jak sobie z tym radziłem? Gdybym nie miał takich znajomych, jakich mam, Polaków, którzy mieszkają w Anglii, to bym się zamknął u siebie w mieszkaniu i grał w Counter-Strike’a czy FIFĘ, co byłoby najgorszą rzeczą, jaką mógłbym zrobić. Drzwi moich bliskich zawsze były otwarte, mogłem o każdej porze przyjechać, posiedzieć, coś z nimi porobić. Nigdy im tego nie zapomnę i będę im wdzięczny. Rodzice nie mogli latać do mnie co trzy tygodnie, bo oboje są nauczycielami w szkołach i mają jeszcze drugą pracę. Najgorsza w całej tej sytuacji była monotonia. Wstawałeś rano i wiedziałeś, co będziesz robił, jakie ćwiczenia wykonasz na siłowni, kogo na niej zobaczysz. Nie pomagał też widok twoich kolegów z klubu, którzy są uśmiechnięci, którzy przygotowują się do następnego meczu. To wszystko było bolesne, jednak teraz jestem zdrowy, gram na dobrym poziomie, dobrze sobie radzimy w Charltonie. Wierzę, że dostanę powołanie na Mistrzostwa Europy i pokażemy tam z chłopakami kawał dobrego futbolu. Może znowu moja pozycja w Arsenalu będzie tak samo mocna, jak była po wypożyczeniu z Birmingham, bo wtedy czułem, że jestem lepiej traktowany. Zawodnicy kontuzjowani są nieco pomijani, trochę się o nich zapomina, tak też to odczuwałem. To jest jednak normalne, ja wierzę, że po tym sezonie będę mógł wrócić na właściwy tor w Arsenalu.

Wcześniej powiedziałem, że Arsenal to wielki klub. Tak samo jest z Arsenem Wengerem, który jest czystą legendą w świecie futbolu. Mimo ostatnich lat dużej krytyki w stronę jego osoby, większość jego byłych piłkarzy zawsze wypowiadała się o nim w pozytywnych słowach. Jak wyglądała Twoja relacja z Wengerem, co myślisz o nim jako o człowieku i trenerze?

Jest to starszy człowiek, ma ogromne doświadczenie w tym, co robi. Uważam, że wszyscy ludzie, którzy wypowiadali się źle na jego temat, nie powinni tego robić. Żaden trener nie zrobił dla Arsenalu więcej niż trener Wenger. Uważam, że słabsze wyniki klubu nie były jego winą. On jest super szkoleniowcem, to zawodnicy mają grać na boisku, ja go będę bronił. Tak, Arsenal był w dołku, ale w końcu by z niego wyszedł, i to z trenerem Wengerem. Bardzo go szanuję, miałem z nim dobry kontakt. Może nie jakiś najbliższy, bo gdy wychodziliśmy na boisko, to wolał porozmawiać z Mesutem Özilem czy Alexisem Sanchezem niż z młodszymi zawodnikami. Mi to nie przeszkadzało. Jak przychodziłem na trening, to trener zawsze się witał, podawał rękę, pytał się o moje samopoczucie. Czasami wspomniał o meczu U-23, mówił, że go oglądał, wskazywał, co należy poprawić. Zazwyczaj były to bardzo pozytywne komentarze z jego strony, był to jeszcze większy kop do cięższej pracy. Jeśli zrobiłeś coś super, to cię pochwalił, chociaż rzadko chwalił na treningach. Z kolei gdy wykonałeś coś źle, powtarzałeś ten sam błąd, to cię po prostu opierniczył i podnosił głos. Szanuję go za to, jakim jest człowiekiem, trenerem, i za to, jaką szansę mi dał. Życzę mu jak najlepiej.

Przejdźmy do obecnego szkoleniowca Arsenalu, który rozpoczął nową epokę w klubie. Jak często rozmawiałeś z Unaiem Emerym na temat swojej sytuacji? Jak wygląda kontakt z klubem, gdy jesteś na wypożyczeniu?

Szczerze mówiąc, z trenerem Emerym nie miałem żadnego kontaktu. Trener przyszedł do klubu, miał do dyspozycji zawodników z pierwszej drużyny i z nimi zaczął przygotowania do sezonu. Miał też kilku graczy, którzy w poprzednim sezonie często trenowali z pierwszą drużyną i zebrali jakieś minuty. Jako że ja z powodu kontuzji w ogóle nie trenowałem, nie byłem w grupie, którą on chciał widzieć. Mi to jakoś bardzo nie przeszkadzało, bo wiedziałem, że muszę się przygotować do nadchodzącego sezonu, wiedziałem, że w Arsenalu na pewno nie dostanę szansy. Przygotowywałem się z U-23, z nowym trenerem, Freddiem Ljungbergiem. Tam doszedłem do formy fizycznej po roku bez gry i po wakacjach. Czułem się dobrze, nic mnie nie bolało, i poszedłem na wypożyczenie. W przygotowaniu do sezonu nie odbyłem ani jednego treningu z pierwszą drużyną. Tak naprawdę nie wiem dlaczego, ale to już pozostanie dla mnie tajemnicą, nie dowiem się tego. Gdy gram teraz mecze dla Charltonu, wiem, że jest jeden skaut, który jeździ i ogląda spotkania. Nie jest na każdym meczu, ale jak może, to się pojawia. Będąc szczerym, nie wierzę, że trener Emery ogląda moje występy na jakichś skrótach. Na pewno dostaje raporty o moich ocenach z poszczególnych spotkań. Czy je czyta? Tego nie wiem, to jest już jego sprawa. Nie mam z nim żadnego kontaktu. Gdy ostatnio pojawiły się w Arsenalu kontuzje, nikt się nie odzywał, żeby mnie ściągnąć z powrotem. Nie przejmuję się tym. Wiem, że miałem bardzo trudny poprzedni sezon i myślę, że miejsce, w którym obecnie się znajduję, jest idealne do tego, żebym się odbudował w stu procentach. W sumie już się odbudowałem, jestem w formie, gram każdy mecz w pełnym wymiarze czasu. To jest to, za czym tęskniłem, po prostu granie w poważny, męski futbol. Nie jest to może piłka na najwyższym poziomie, ale jest to męski futbol, który przygotowuje mnie do tej najlepszej ligi. Jestem zadowolony. Po wakacjach będzie trzeba usiąść z trenerem Emerym, poznać się, zobaczyć jego stanowisko i jego plan. Może będzie chciał dać mi szansę przygotowywać się z pierwszym zespołem do sezonu, ale z tym też może być różnie. W końcu mamy Euro, niewiadomo jak nam pójdzie, niewiadomo ile będę potrzebował wolnego. Jeśli miałbym wrócić później, to nie będę miał wystarczająco czasu, żeby odpowiednio się pokazać trenerowi Emery’emu. To będzie ciężka sprawa, żeby dokładnie się dogadać i zdecydować, co dalej.

Twój obecny trener, Lee Bowyer, wystawia Cię na pozycji defensywnego pomocnika, jednocześnie porównując Cię grającego na środku obrony do Rio Ferdinanda. Jeśli miałbyś wygryzać kogoś ze składu Arsenalu, czy byłby to taki Mustafi, czy raczej Xhaka? Która rola na boisku bardziej Ci odpowiada?

To jest takie pytanie, na które bardzo trudno odpowiedzieć. W Birmingham zagrałem dziesięć meczów jako środkowy obrońca, i czułem się środkowym obrońcą. Nadal myślę, że moją lepszą pozycją jest ten środek obrony. Radzę sobie jednak w pomocy w League One, gram dobrze, dostaję dobre oceny. Ktoś już mnie kiedyś pytał o to, gdzie czułbym się lepiej. Odpowiedziałem, że gdybym miał zadebiutować w Arsenalu przeciwko Liverpoolowi, miałbym naprzeciwko siebie Salaha, Firmino i Mane, a w środku pola takich zawodników jak Fabinho i resztę ekipy The Reds, to myślę, że w takim meczu lepiej bym się czuł na środku obrony. Byłbym po prostu pewniejszy. Grałem ostatnie dziesięć, a nawet więcej meczów, na środku pomocy. W ostatnim spotkaniu nasz środkowy obrońca dostał czerwoną kartkę, nie mamy więcej stoperów. W następnej kolejce zagram właśnie na stoperze, tam byłem ustawiany na ostatnich treningach. Jest to inna pozycja, inne myślenie, to nie jest to samo. Mimo wszystko na ten moment bardzo ciężko mi odpowiedzieć, na której pozycji wolałbym występować, szczególnie jak jestem właśnie ustawiany raz tu, a raz tam. Chyba najlepszą odpowiedzią będzie to, że czuję się dobrze na obu tych pozycjach. Jestem do dyspozycji trenera i sprawdzę się dobrze niezależnie od tego, gdzie mnie wystawi. Porównał mnie do Rio Ferdinanda, co było dla mnie dużym zaskoczeniem. W końcu Lee Bowyer sam grał w piłkę i zrobił bardzo dobrą karierę, dlatego wie, o czym mówi. Mi do Rio Ferdinanda jeszcze bardzo wiele brakuje, dlatego były to miłe słowa od trenera. Jeżeli słyszysz to od takiej osoby, to odczuwasz wsparcie i wiesz, że naprawdę możesz zaistnieć na najwyższej półce w futbolu. Robię wszystko, żeby być zdrowym i grać jak najlepiej. No i po cichu liczę, że po powrocie z wakacji dostanę poważną szansę w Arsenalu. Jeżeli się nie uda i będzie trzeba wrócić do niższej ligi, to mam nadzieję, że będzie to klub z Championship. Czy to będzie wypożyczenie, czy transfer definitywny? Nie mam pojęcia, jednak uważam, że kolejnym krokiem przygotowującym mnie do poważnej piłki będzie rozegranie całego sezonu w Championship. Tam wystarczy pół dobrego sezonu, żeby wrócić do Premier League, to naprawdę mały schodek do przeskoczenia. Tak samo jest w kadrze, zagrasz kilka dobrych meczów w U-21 i możesz dostać powołanie do dorosłej reprezentacji.

No właśnie, jak duża jest różnica poziomów między League One a Championship?

League One na pewno jest bardziej fizyczna. Odczuwasz te łokcie, ciągnięcia, zderzenia. W Championship było szybsze tempo, było też więcej biegania. Grając jako stoper, częściej dostawałem piłki za plecy i ścigałem się z napastnikiem, trzeba było wygrywać więcej pojedynków biegowych i główkowych. W League One piłka chyba częściej jest w powietrzu niż na ziemi. Bardzo dużo drużyn posyła długie piłki i trzeba takim zespołom sprostać. W Charltonie niełatwo sobie radzimy z tego typu drużynami, lepiej gramy przeciwko zespołom, które grają piłką, bo my też próbujemy rozgrywać. Jak przychodzi nam się zmierzyć z ekipami, które bazują na posyłaniu wysokich piłek na napastników, to zdarza nam się tracić gole, a co za tym idzie, punkty. Musimy coś z tym zrobić. Wracając do porównania, myślę, że przeskok między tymi ligami jest duży z powodu tego, że w Championship jest właśnie o wiele więcej grania piłką. Z drugiej strony, jeżeli zagrasz jeden mecz z drużyną z League One, a potem z Championship, nie powiesz, że ten zespół powinien być w wyższej, a tamten w niższej lidze. Wydaje mi się, że poziom jest bardzo porównywalny.

Zanim przejdziemy do samego Charltonu, chciałbym się dowiedzieć, co wyniosłeś z gry w Birmingham pod skrzydłami Gianfranco Zoli i Harry’ego Redknappa? Chyba lepiej wspominasz tego pierwszego?

No tak, za trenera Zoli zagrałem dziesięć meczów, a za trenera Redknappa trzydzieści minut. Trener Zola mi zaufał, też dobrze się wypowiadał na mój temat. Gdybyśmy sobie lepiej radzili jako drużyna, trener Zola zostałby z nami, a ja miałbym więcej meczów na koncie. Jestem wdzięczny, że dał mi szansę w Championship. Nie za bardzo chciałem iść do League One, bo wiedziałem, że mogę sobie poradzić o ten jeden poziom rozgrywkowy wyżej. Kontuzje jednak nie pomogły. Co wyniosłem z Birmingham? To było doświadczenie poważnego futbolu, dla mnie Championship to szósta najlepsza liga na świecie, zaraz po Premier League, La Liga, Seria A, Bundeslidze i Ligue 1. Wracając jeszcze do trenera Redknappa, gdy przyszedł, powiedział: „Krystian, wiem, że jesteś z Arsenalu i dobrze sobie tutaj radziłeś, ale nie potrzebuję zawodnika, który będzie wyprowadzał piłkę od tyłu, potrzebny mi jest rosły, silny obrońca, który wygra głowę i wybije piłkę spod pola karnego”. Chodziło mu o punkty, a nie o ładną grę. Mówił, że będę mu potrzebny, ale zagrałem właśnie tylko te trzydzieści minut na środku pomocy. Utrzymaliśmy się, dobre doświadczenie dla mnie. W szatni nie panowała najlepsza atmosfera, nie mogła panować, skoro walczyliśmy o utrzymanie. Były kłótnie pomiędzy zawodnikami, pomiędzy piłkarzami a trenerem, działo się naprawdę wiele. To też było cenne, bo już wiem, jak to jest być w takim słabym położeniu.

To jak wygląda atmosfera w szatni teraz, w Charltonie?

Atmosfera jest bardzo dobra, super pozytywna. Wszyscy się bardzo lubią, nikt sobie nie robi pod górkę, wszyscy chcą dla siebie jak najlepiej. Uważam, że jest to najlepsza drużyna, w jakiej byłem, jeżeli chodzi o szatnię. Nigdy nie doznałem tak pozytywnej energii. Jeśli chodzi o walkę o awans, to wczoraj mieliśmy na treningu spotkanie z trenerem, na którym powiedział, że musimy wygrać przynajmniej jedenaście z ostatnich piętnastu meczów, jeśli chcemy się znaleźć w pierwszej dwójce na koniec. Oczywiście powiedział, że wierzy, iż możemy wygrać wszystkie te mecze. Mamy sporo kontuzji, wypadło kilku kluczowych zawodników. Ogólnie mamy bardzo dobrych zawodników, każdy u nas jest na wyższym poziomie niż nasi przeciwnicy, tak mi się wydaje. Musiałbyś przyjść na trening i nagrać to, żeby zobaczyć, jak my potrafimy grać w piłkę, jakie umiejętności posiadamy. Ciężko to trochę wytłumaczyć. Szkoda, że czasami jesteśmy w stanie wygrać z Portsmouth, zremisować 2:2 na wyjeździe z Luton, pokonać 2:0 Barnsley, zremisować 1:1 z Sunderlandem, żeby potem pojechać do Blackpool czy Rochdale i przegrać. Nie powinniśmy do tego dopuszczać. Ostatnio graliśmy na wyjeździe z Fleetwood, przegraliśmy 0:1, mimo że byliśmy częściej przy piłce, wymieniliśmy więcej podań, stworzyliśmy więcej sytuacji. Trener po meczu powiedział, że jest mu najzwyczajniej przykro. Musimy na nowo zacząć wygrywać mecze i zdobywać te punkty.

A co jeśli chodzi o relacje z kibicami? Wiadomo, że wypożyczeni zawodnicy w Arsenalu nie są tak popularni, jak ci z pierwszego składu, jednak w Charltonie jesteś główną postacią. Czy chodząc w okolicy ludzie Cię pozdrawiają, robią zdjęcia?

Ja akurat nie chodzę nigdzie po okolicy, jeżdżę samochodem. Przy klubie nie kręcą się żadni kibice. Fani zbierają się zawsze po meczu, wtedy chcą autografy i zdjęcia. Znają mnie, gratulują, dobrze mi życzą. Widzą, że daję sobie radę na boisku i wierzą, że mogę pomóc zespołowi w awansie. Też uważam, że jestem zawodnikiem, który wiele daje tej drużynie. Kibice są z nami i dopingują nas na każdym meczu, nawet tych wyjazdowych. Jak najbardziej należy im się szacunek.

Jeden z kibiców poszedł nawet o krok dalej i miał z Tobą większe zbliżenie, co obiegło cały Internet. Była potem szydera ze strony kolegów?

Żartowali trochę na grupie na WhatsAppie. SkySports udostępniało to zdarzenie, jeden z chłopaków nagrał właśnie jak kibic wjeżdża mi w jajka. Kolega podesłał to na grupie i każdy się śmiał. Oczywiście to było pozytywne i zabawne, chociaż na początku niezbyt, bo ból był konkretny. Skończyło się dobrze, nie mam za złe temu kibicowi, że mi tak wjechał. Biegł, cieszył się razem z nami, poślizgnął się, no i pech chciał, że akurat trafił mnie w przyrodzenie. Trzy punkty z tamtego meczu z Accrington były jednak niezwykle istotne, wywalczone w ostatnich minutach.

Na domknięcie tematu klubowego, chciałbym, żebyś podzielił się z nami swoją opinią na temat obecnej dyspozycji Arsenalu.

Nie chcę za bardzo oceniać poszczególnych zawodników, bo są to dla mnie bardzo dobrzy ludzie. Oglądam każdy mecz i nie będzie to zaskoczeniem, jeśli powiem, że chłopaki nie radzą sobie najlepiej. Myślę, że oni sami wiedzą, że coś jest nie tak, że nie grają na miarę swoich możliwości. Zawodnicy są ci sami, posiadają ogromnie umiejętności, są jednym z najlepszych klubów w lidze. Ta gra powinna lepiej wyglądać. Wiem, że bardzo wielu kibiców ich teraz krytykuje, muszą razem przez to przejść. Trzeba zamknąć ten gorszy etap i zacząć się piąć do góry. Pierwsza czwórka jest jak najbardziej realna, każdy może się potknąć. Liverpool też ostatnio pogubił punkty, przez co City znowu się zbliżyło. W Arsenalu muszą po prostu grać swój futbol, a to na pewno potrafią.

Przejdźmy do tematu kadry, z którą miałeś swoje przeboje. Odrzucone powołanie, słynne słowa po pierwszym meczu na Mistrzostwach Europy U-21, nie dostawałeś swoich szans. Obecnie wygląda to o wiele lepiej, ale czy te poprzednie przejścia były dla Ciebie frustrujące?

Poprzednie Euro nie było naszym turniejem, zagraliśmy słabo przed własną publicznością. Ja nie powinienem powiedzieć publicznie tego, co powiedziałem. To wszystko powinno zostać w szatni. Osobiście przeprosiłem trenera Dornę, cały sztab i zawodników. Wziąłem krytykę na klatę. Nie chcę do tego już zbytnio wracać i nie mam zamiaru mówić, że przykro mi, że tak to się wszystko potoczyło. Tak się potoczyło, trudno, przyznałem się do błędu. Cieszę się, że dostałem teraz szansę od trenera Michniewicza, mogłem pokazać się w meczach z Portugalią, udowodnić, że Bielik potrafi nie tylko powiedzieć coś dziennikarzowi po meczu, tylko ma umiejętności i może znacznie pomóc drużynie w osiągnięciu celu. Na nieszczęście Pawła Bochniewicza, który zachorował, ja wskoczyłem do składu i pokazałem się Polsce po długiej przerwie bez gry.

Tak naprawdę wystarczyły dwa mecze, żeby ludzie zaczęli mówić, że Bielik w dorosłej reprezentacji to tylko kwestia czasu. Czy dla Ciebie pierwsza kadra jest właśnie kwestią czasu, czy jednym z marzeń do spełnienia?

Granie z orzełkiem na piersi, niezależnie od poziomu wiekowego kadry, jest dla mnie świętością. Czeka nas teraz Euro we Włoszech, mamy niełatwą grupę, ale wierzę, że możemy z niej wyjść. W kwestii pierwszej drużyny, niewiele mi brakuje, żebym dostał powołanie. Dobre występy na Mistrzostwach Europy mogą tylko w tym pomóc. Dam z siebie wszystko. Wierzę, że trenerzy z pierwszej reprezentacji mnie oglądają i widzą mnie jako przyszłość naszej kadry. I tak, moje powołanie do dorosłej reprezentacji jest tylko kwestią czasu. Nie wiem, czy na środku obrony, czy środku pomocy, jeśli jednak będę zdrowy, to będę grał w reprezentacji Polski.

Przyszedł czas na strzały z armaty. Kolejne pytania zostały wybrane spośród napisanych komentarzy naszych użytkowników. Najczęściej przewijającym się wątkiem było wyjaśnienie sprawy, czy rzeczywiście jesteś jednym z redaktorów Kanonierzy.com? Czas na poznanie prawdy, piszesz dla nas czy też nie?

Nie, nie piszę dla was. (śmiech) Ktoś w sumie rzeczywiście mógłby tak pomyśleć. Ja skupiam się jednak tylko na piłce, nie jestem redaktorem i nie pracuję dla żadnej strony.

Skoro nie tworzysz artykułów, to może chociaż je czytasz? Jak często odwiedzasz naszą stronę?

Powiem ci szczerze, że na stronie już dawno nie byłem. Czasami jednak wchodziłem, czytałem artykuły, gdy znalazłem coś na Facebooku, lub gdy ktoś mi coś od was podesłał. Spodobało mi się to jak piszecie, to, że wierzycie we mnie. Liczycie, że w końcu dostanę swoją szansę w Arsenalu. Wiem, że mój tata i moja mama często czytają wasz serwis. Nie zawsze rozumieją wszystko po angielsku, a wy redagujecie sporo tekstów na polski. Moi rodzice częściej was odwiedzają niż ja, ale to wynika tylko z tego faktu, że nie za bardzo lubię o sobie czytać. Gdy ktoś jednak coś mi od was wyśle, to wejdę, poczytam, sam ocenię, co o tym myślę.

Powrót do tematu League One. Czy według Ciebie są tam jakieś perełki, które w najbliższych latach mają szansę odpalić w Premier League?

Jeden z naszych napastników, Karlan Grant, podpisał niedawno umowę z Huddersfield. Czy zabłyśnie? Nie wiem, bo Huddersfield najprawdopodobniej spadnie do Championship. Jest w Charltonie jeden bardzo dobry zawodnik, Joe Aribo. W ciągu dwóch lat ma wielkie szanse, żeby zadebiutować w Premier League.

Czy poziom League One przewyższa poziom naszej rodzimej Ekstraklasy? Jeśli tak, to jak bardzo? Jakie są podstawowe różnice?

Myślę, że taka drużyna jak Barnsley, które dla mnie było najtrudniejszym rywalem, z jakim się tutaj zmierzyłem, naszą polską Ekstraklasę by rozniosła. Daję wszystkie pieniądze za to, że zawodnicy z właśnie takiego Barnsley, Charltonu, Portsmouth czy Sunderlandu, weszliby do Ekstraklasy i byliby gwiazdami, prezentowaliby zupełnie inny poziom. Takie zdanie miałem o Miro Radovicu w Legii Warszawa. Jak Miro dostawał piłkę, to widać było, że mógłby grać gdzieś wyżej. Już wtedy był starszym zawodnikiem, ale nadal się wyróżniał.

Odbijemy na chwilę w stronę kultury. Jakie jest Twoje ulubione angielskie danie i dlaczego nie jest to fish and chips?

Pamiętam jak mieszkałem u angielskiej rodziny, takie są zasady, że jak młody zawodnik przechodzi do klubu z Premier League, to musi właśnie mieszkać u jakiejś rodziny. Złapałem bardzo dobry kontakt ze wszystkimi i często wychodziliśmy coś zjeść. Mama kobiety, u której mieszkałem, zapraszała nas w niedzielę na obiad, gdzie zawsze był indyk w specjalnym sosie, z takimi ziemniaczanymi popodams. To było coś niesamowitego.

Czy nie czujesz się trochę tak, jakbyś został przesunięty na obronę dlatego, że nie byłeś Anglikiem lub Francuzem? Czy to spowolniło Twoją karierę?

Chyba nie. Trener Wenger ściągnął mnie jako defensywnego pomocnika, bo takie dostawał raporty i takiego widział mnie na boisku. Usiadłem z nim w jego gabinecie, porozmawialiśmy szczerze na ten temat i powiedział, że w przyszłości mogę być naprawdę dobrym środkowym pomocnikiem, jednak jego zdaniem większą karierę zrobię na środku obrony. Narodowość nie miała tu żadnego znaczenia, trener podjął taką decyzję i trzeba było ją zaakceptować. Na początku trochę tego nie rozumiałem, ale teraz uważam, że trener bardzo dobrze zdecydował.

Czy uważasz, że obecnie jesteś w swojej najlepszej dyspozycji w karierze, czy kiedyś czułeś się lepiej?

Moja najlepsza forma była w Birmingham. Obecnie czuję się bardzo podobnie jak w tamtym okresie. Czy jestem lepszym piłkarzem? Na pewno czuję się mocniejszym zawodnikiem pod względem fizycznym. Kontuzje, przez które przeszedłem, wiele mnie nauczyły, spokorniałem jako człowiek. Jednocześnie myślę, że jeśli nie dopadną mnie żadne kolejne urazy, to za kilka lat mogę być na topie.

Ile czasu trwają zajęcia treningowe, siłownia i odnowa w Premier League, w trakcie sezonu i w okresie przygotowawczym?

Gdy wracamy po wakacjach, są bardzo ciężkie treningi. Każdy zawodnik powinien wiedzieć, jak się odżywiać, co robić, ile spać, bo te zajęcia są naprawdę na wysokiej intensywności. Niektórych piłkarzy bierze nawet na wymioty po tych sesjach treningowych. Są świetne warunki do odnowy. Potem w sezonie są mecze i trzeba tymi siłami mądrze zarządzać. Każdy klub inaczej pracuje, ma inny plan. Czy są duże różnice między Premier League a niższymi szczeblami? Nie, działa to na tej samej zasadzie. Wszędzie jest trener od przygotowania fizycznego, który decyduje, co będzie najlepsze dla danego zawodnika. Jeśli któregoś dnia nie masz siły, bo dawałeś z siebie ciągle maksimum, to idziesz do trenera i mówisz o tym, co cię boli i po prostu nie robisz danego ćwiczenia, jeśli się dogadasz.

Czy po powrocie z Birmingham, a przed serią niefortunnych kontuzji, czułeś, że mogłeś dostać od Wengera prawdziwą szansę w Premier League?

Po powrocie z Birmingham usiadłem z trenerem Wengerem i szczerze powiedziałem, że gra w Championship była super doświadczeniem, ale jednocześnie potrzebuję jeszcze więcej występów na takim poziomie. Jeżeli jakaś drużyna z Championship byłaby mną zainteresowana, chciałem od razu tam pójść. Trener Wenger zgodził się z tym, że potrzebuje jeszcze jednego, pełnego sezonu na wypożyczeniu i wtedy będę gotowy na Premier League. Potem wziął mnie na tournee, gdzie pokazałem się z dobrej strony. Miałem iść na wypożyczenie, ale przydarzył się uraz. Gdybym nie doznał tych kontuzji, obecnie byłbym pod pierwszą drużyną Arsenalu. Nie wiem, czy bym grał, ale byłbym jednym z wyborów trenera Emery’ego, na sto procent.

Krystian BielikWywiad autor: Michał Kruczkowski źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia12 następna
paw3u komentarzy: 562610.02.2019, 20:46

Świetna robota, wszystkiego dobrego dla Krystiana.

Redzik komentarzy: 15391 newsów: 9210.02.2019, 20:38

Super artykuł - fajny, szczery wywiad. Mam jednak wrażenie, że Krystian zdaje sobie sprawę, że bardzo ciężko będzie mu wbić się do pierwszej drużyny Arsenalu. No cóż... nasza strata. Pewnie oddamy go za pół darmo, a po transferze zrobi wielką karierę.

#UwolnićBielika

thide komentarzy: 32389 newsów: 185210.02.2019, 20:33

Bielik został zdemaskowany i ściemnia, że to nie on pisze, yhy.

Kruczek, zapewne nie pojawił się artykuł od "redzika", gdy spędzałeś czas z Bielikiem?

kanapka komentarzy: 3033 newsów: 710.02.2019, 20:31

Teraz wywiad z Wojciechem Szczęsnym :D

Ranczomen komentarzy: 1230310.02.2019, 20:29

"Nie, nie piszę dla was (śmiech). Ktoś w sumie rzeczywiście mógłby tak pomyśleć. Ja skupiam się jednak tylko na piłce, nie jestem redaktorem i nie pracuję dla żadnej strony."

@Redzik: Jakoś Ci nie wierzę :)

Świetna robota!

Placio komentarzy: 255410.02.2019, 20:26

To sie ceni!

mallen komentarzy: 2123910.02.2019, 20:19

Pozdrowienia dla Krystiana i rodziny :)

Slaviola komentarzy: 1237610.02.2019, 20:17

BRAWO!

Byłem tam gdzie On... na stadionie, w tej samej knajpie... ehhh

Nostalgia MODE ON!

;...

GROMALL komentarzy: 509010.02.2019, 20:16

Chapeau bas za ten artykuł!

arsenallord komentarzy: 29685 newsów: 11710.02.2019, 20:12

Kawał kapitalnej roboty

Dominik11 komentarzy: 2013110.02.2019, 20:06

Super super brawo dla was za taką pracę, bo trzeba się natrudzić by zrobić wywiad z zawodowym piłkarzem.

poprzednia12 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
Wolves - Arsenal 20.04.2024 - godzina 20:30
? : ?
Arsenal - Aston Villa 14.04.2024 - godzina 17:30
0 : 2
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Manchester City32227373
2. Arsenal32225571
3. Liverpool32218371
4. Aston Villa33196863
5. Tottenham32186860
6. Newcastle321551250
7. Manchester United321551250
8. West Ham331391148
9. Chelsea311381047
10. Brighton3211111044
11. Wolves321271343
12. Fulham331261542
13. Bournemouth321191242
14. Crystal Palace32891533
15. Brentford33881732
16. Everton32981527
17. Nottingham Forest33791726
18. Luton33672025
19. Burnley33482120
20. Sheffield Utd32372216
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland205
O. Watkins1810
Mohamed Salah179
D. Solanke173
A. Isak171
C. Palmer169
Son Heung-Min159
J. Bowen155
P. Foden147
B. Saka147
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
redbox.pl
Publicystyka
Wywiady
Piłka nożna
Probukmacher.pl
UdanaRandka.com