Vaessen szokuje świat i pomaga Kanonierom wyeliminować Juventus!
Przed rokiem 1980 podróże europejskich klubów do Turynu, gdzie niepodważalnie rządził Juventus, oznaczały zazwyczaj jedno - porażkę. W 25-letniej historii europejskiej rywalizacji żadna z angielskich drużyn nie opuszczała murawy Stadio Communale ciesząc się ze zwycięstwa. Niemniej jednak nic nie trwa wiecznie, a wielkie triumfy są często okraszone wielką dramaturgią.
Kanonierzy stanęli przed sporym wyzwaniem, kiedy przyjechali do Turynu, by zmierzyć się z piłkarskim gigantem w meczu rewanżowym Pucharu Zdobywców Pucharów w 1980 roku.
W poprzednich rundach Arsenal sukcesywnie wygrywał z Fenerbahce, Magdeburgiem i IFK Gothenburgiem. Na Highbury z Juventusem nie było już tak łatwo i Włochom udało się zremisować 1-1.
W rewanżu turyńczycy mieli więc przewagę. Bezbramkowy remis wystarczał, by awansowali do wielkiego finału. Arsenal niczym nie odstępował jednak rywalom, a w szeregach Kanonierów można było wyróżnić Pata Rice'a, Liama Brady'ego i Davida O'Leary'ego. Na 15 minut przed końcem utrzymywał się jednak wynik 0-0.
Menadżer Arsenalu zdecydował się wtedy na śmiały ruch i wpuścił na boisko 18-letniego napastnika Paula Vaessena.
- Wynik 0-0 wykluczyłby nas z rozgrywek przez regułę goli strzelonych na wyjeździe - powiedział później Vaessen. - Trener Howe podszedł do mnie i powiedział wtedy: "Naprzód Paul, strzel dla nas bramkę", a ja odpowiedziałem tylko "Pewnie".
Jak powiedział, tak zrobił. Graham Rix rozpoczął dryblingiem świetną dwójkową akcję, po czym wrzucił futbolówkę w pole karne, a tam głową w siatce umieścił ją Vaessen.
- Nigdy nie zapomnę ciszy, jaka panowała na stadionie, kiedy zdobyłem bramkę. Petardy, bębny, chóralne śpiewy - to wszystko ucichło. To było niesamowite - stwierdził po meczu Vaessen.
Juventus po raz pierwszy w historii przegrał na własnym stadionie z angielską drużyna. Arsenal pisał historię, ale na drodze do ostatecznego triumfu w rozgrywkach stanęła Valencia, która pokonała Kanonierów po rzutach karnych.
Co się tyczy Vaessena, jego kariera nie potoczyła się tak, jakby sobie tego życzyli fani The Gunners. Po licznych kontuzjach zakończył karierę w wieku 21 lat. Tragicznie zmarł w sierpniu 2001 roku, przedawkowując heroinę.