Arsenal pokonuje Parmę w Pucharze Zdobywców Pucharów
George Graham mówił po tym meczu, że to jedno z najbardziej satysfakcjonujących zwycięstw w jego karierze menadżerskiej na Highbury. I nic w tym dziwnego. Finał Pucharu Zdobywców Pucharów w 1994 roku był ostatecznym stemplem na jego projekcie o nazwie "One-nil to the Arsenal".
Przed meczem niewielu ekspertów dawało Kanonierom szanse na pokonanie Parmy. Arsenal nie był już tą samą drużyną, która kilka lat wcześniej elektryzowała piłkarski świat. Talizman zespołu, Ian Wright, został zawieszony po lekkomyślnie zebranej żółtej kartce w półfinale przeciwko Paris St. Germain. Pomocnik John Jensen był kontuzjowany, a Marin Keown nie zdołał przejść porannych testów sprawnościowych.
Graham był zmuszony sięgnąć po kilku młodych piłkarzy - Iana Selley'a czy Steve'a Morrowa - których na bokach wspierali bardziej doświadczeni Paul Merson i Kevin Campbell. Jedynym wysuniętym napastnikiem był w tamtym meczu Alan Smith. Na szczęście, słynna czwórka obrońców była na posterunku, a tuż za nią David Seaman, który zacisnął zęby i grał na środkach przeciwbólowych.
Wyjściowa jedenastka Parmy była przepełniona głośnymi nazwiskami. Począwszy od Szweda Tomasa Brolina, przez Faustino Asprillę z Kolumbii, a skończywszy na włoskiej legendzie, Gianfranco Zoli. Parma była zdecydowanym faworytem i próbowała udowodnić to już na starcie pojedynku. Najpierw w słupek trafił Brolin, a później światowej klasy interwencja Seamana uratowała zespół przed utratą bramki po strzale Asprilli. Wydawało się, że gol dla Włochów wisi w powietrzu.
Zamiast tego do siatki trafili jednak Kanonierzy. W 21. minucie niedbałe wybicie Minottiego wykorzystał Smith, który przyjął piłkę na klatkę piersiową i lewym wolejem umieścił ją w krótkim słupku bramki Parmy. Futbolówka po drodze odbiła się jeszcze od słupka.
Kanonierzy zażarcie bronili wyniku meczu. Lee Dixon, Steve Bould, Tony Adams i Nigel Winterburn tamtego wieczoru byli niesamowici. Kiedy dodamy nieustępliwych Selleya i Morrowa, Parma nie potrafiła zagrozić bramce Seamana. Fani Arsenalu bawili się w najlepsze.
Po ostatnim gwizdku sędziego w Kopenhadze na długo utrzymywały się chóralne śpiewy "Jeden-zero dla Arsenalu!" Kanonierzy zdobyli swoje drugie europejskie trofeum, 24 lata po podniesieniu Pucharu Miast Targowych.
Najlepszy mecz Arsenalu pod wodzą Grahama? Zaraz po Anfield '89.