Choć Sylvain Wiltord nigdy nie był uznawany za legendę Arsenalu, to kibice na zawsze zapamiętają jego bramkę, która zapewniła Kanonierom dublet w meczu na Old Trafford.
Wyścig o tytuł Premier League w sezonie 2001/02 był pełen kontrowersji i nieoczekiwanych zwrotów akcji, ale ostatecznie puchar wzniósł Arsenal, który w morderczym maratonie zwyciężył w ostatnich 13 spotkaniach.
Niewielu jest w stanie zakwestionować tamten sukces Kanonierów. Arsenalu w drodze na szczyt Premiership zdobywał bramkę w każdym kolejnym meczu, co było kwintesencją ofensywnej i widowiskowej gry.
W tamtym sezonie, wyjątkowo, finał Pucharu Anglii był rozgrywany przed decydującą kolejką Premiership. Arsenal po bramkach Raya Parloura i Freddiego Ljungberga pokonał Chelsea 2-0, a cztery dni później w dobrych humorach wyruszył na Old Trafford, potrzebując zaledwie remisu do zapewnienia sobie trzeciego w historii klubu dubletu.
Wiele wskazywało na to, że Kanonierzy dopną swego. Podopieczni Arsene'a Wengera do czasu meczu z Czerwonymi Diabłami byli niepokonani na wyjeździe. W dodatku, nigdy nie ponieśli klęski w swoich nowych, złotych trykotach. Nie zmienił też tego słynny wieczór w Manchesterze, pomimo tego że w kadrze Arsenalu brakowało Tony'ego Adamsa, Thierry'ego Henry'ego, Dennisa Bergkampa i piłkarza roku - Roberta Piresa.
Arsenal kontrolował przebieg spotkania i nikogo nie zdziwiło, kiedy 12 minut po rozpoczęciu drugiej części meczu złamał rywala. Parlour przejął piłkę w środku pola, zagrał futbolówkę do Ljungberga, a ten uderzył w długi róg bramki Bartheza. Francuz instynktownie odbił piłkę do boku, gdzie czyhał już Wiltord, który dopełnił formalności. Ten gol zapewnił mu trwałe miejsce w historii Arsenalu, a Kanonierzy mogli cieszyć się podwójną koroną.
Po końcowym gwizdku wśród fanów Arsenalu nastała prawdziwa euforia. Banner "Sektor mistrzów" dumnie powiewał na Old Trafford na trybunie zajmowanej przez fanów The Gunners. Fani mogli cieszyć się z jednego z najbardziej chwalebnych momentów w historii.