Arteta po meczu: Miarka się przebrała

24.04.2021, 08:43, Patryk Bielski 67 komentarzy

Arsenal zanotował wczoraj trzynastą ligową porażkę w tym sezonie i obecnie zajmuje dziewiątą lokatę w lidze angielskiej. Oto, co miał do powiedzenia Mikel Arteta po piątkowej przegranej 0-1 z Evertonem:

O swoim niezadowoleniu z decyzji VARu...
To wciąż narasta i potęguje, a dzisiaj, będąc szczerym, mam dość. W ostatnim czasie wiele razy dochodziło do podobnych sytuacji i nikt tego nie wyjaśnia. Kiedy to robią, mówią: "przepraszamy, popełniliśmy błąd", ale niestety to wpływa na wiele osób, także naszą pracę, a co ważniejsze, na nasz klub.

Czy oczekuje przeprosin?
Tak, ale zazwyczaj odbywa się to przez telefon.

O tym, że VAR uznał bramkę Evertonu, a anulował karny dla Arsenalu...
Dlatego nie mogę tego pojąć. Pracuję w futbolu bardzo długo i mogę oglądać tę sytuację 10 razy, jednak to nic nie zmieni, nadal nie zrozumiem takiej decyzji.

Czy porażka jest konsekwencją pozaboiskowych wydarzeń związanych z Superligą?
Nie. Wiedzieliśmy, co się dzieje. Wiedzieliśmy, że nasi fani będą protestować przed stadionem i byliśmy na to przygotowani. To nie jest żadna wymówka. Przegraliśmy mecz, ponieważ w kluczowych momentach meczu nie potrafiliśmy stworzyć sobie dogodnych szans do zdobycia bramki, a później straciliśmy jeszcze samobójczego gola. Oczywiście dodatkowo przez decyzję odebrano nam prawo do zdobycia bramki.

O znaczeniu meczu z Villarrealem...
Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie moment, który zdefiniuje nasz sezon. Ciężko wyjaśnić to, w jaki sposób straciliśmy pięć punktów w ostatnich dwóch meczach.

Czy Arsenal może zakwalifikować się do europejskich rozgrywek poprzez Premier League?
Z matematycznego punktu widzenia to jest teraz bardzo trudne.

O budowaniu zaufania wśród fanów...
Myślę, że to obustronna relacja. Jedna oferuje ci pewne możliwości, a druga pokazuje swoją zażyłość. Mówię o swoich doświadczeniach i relacjach z kibicami. O tym, jak bardzo są zaangażowani i teraz moim największym wyzwaniem jest jak najszybsze wprowadzenie ich na stadion i umożliwienie pokazania ich pasji i jedności, ponieważ zespół desperacko potrzebuje, by byli blisko.

Czy rozmawiał z Leno po meczu?
Nie. Myślę, że mamy dwóch naprawdę dobrych bramkarzy. Mat dostał szansę, bo na nią zasługiwał. Powiedziałem przed meczem, że trenował naprawdę ciężko, a Bernd jest naszą jedynką i radzi sobie dobrze. Błędy są częścią futbolu.

Czy piłkarze mieli do czynienia z protestującymi kibicami?
Nie. Weszliśmy na stadion. Oczywiście wiedzą, co się dzieje. Wszyscy są aktywni w mediach społecznościowych i mają dostęp do informacji. Daliśmy im znać o zaistniałej sytuacji i staraliśmy się, by nie wpłynęła ona na przygotowania drużyny do meczu.

Czy gracze widzieli protesty?
Nie wiem. Byli na piętrze, a ja na dole. Nie mam pojęcia.

Czy wolałby zaprzestania używania VARu w Premier League?
Naprawdę podoba mi się, że możemy używać tej technologii, ale potrzebujemy większej spójności i przejrzystości w jej funkcjonowaniu. Na konferencjach zawsze staramy się wyjaśnić to, dlaczego robimy pewne rzeczy w określony sposób i myślę, że VAR również musi być jasny i klarowny.

Czy ma na myśli to, że sędziowie powinni argumentować swoje decyzje?
Tak. Powinni powiedzieć, dlaczego zagwizdali w taki, a nie inny sposób.

O zaufaniu względem Bernda Leno...
Powiedziałem już, że jest wiele powodów, dlaczego przegraliśmy. Powinniśmy zagrać lepiej, ale nie potrafiliśmy kontrolować przebiegu meczu. W każdym sporcie popełnia się błędy, to nieodzowna część rywalizacji.

O protestujących, którzy wciąż wspierają drużynę...
Zdaję sobie z tego sprawę. Żyję tym. Czułem to, grając jako piłkarz i teraz czuję to jako menadżer. Dlatego powiedziałem, że desperacko pragnę odzyskać ich na stadionie, ponieważ naprawdę ich potrzebujemy. Ten zespół ich potrzebuje. Mamy naprawdę młodą drużynę, która musi doświadczyć emocji, poczucia bezpieczeństwa i zaufania, które widzisz, gdy twoi ludzie stoją za tobą na stadionie.

O tym, że piłkarze muszą podnieść się po przegranej...
Tak, ponieważ włożyli spory wysiłek w dzisiejszy mecz i byli lepszym zespołem, tak jak w starciu z Fulham, a jednak zdobyli tylko jeden na sześć możliwych punktów. Z psychologicznego punktu widzenia to trudne.

Czy protesty miały wpływ na atmosferę w szatni?
Cóż, jestem zdenerwowany, bo miarka się przebrała. To uczucie narastało w niektórych spotkaniach, które kosztowały nas sporo punktów w obecnym sezonie. Mogło być zupełnie inaczej, a te decyzje mają swoje konsekwencje w kolejnych meczach. Nigdy o tym nie mówiłem, ale koniec końców muszę bronić swojego klubu i naszych interesów. Dziś mówię - dość tego.