Gdzie ci liderzy...?
26.03.2013, 12:59, Łukasz Szabłowski 1305 komentarzy
Piłka nożna to sport, w którym odniesienie sukcesu zależne jest od wielu czynników. Pieniądze, transfery, zaplecze treningowe, jakość piłkarzy, mentalność, trener, to zaledwie kilka aspektów, które w połączeniu z całą masą innych detali, niuansów, mogą przesądzić o tym, czy dana drużyna osiągnie sukces, czy też chwała i błyski fleszy ominą ich szerokim łukiem. W przypadku Arsenalu prowadzono już wiele analiz, z których wynikało, że londyńczycy nie mogą dojść na szczyt z powodów sportowych, później chodziło już o aspekty pozaboiskowe, następnie winny był trener, aż wreszcie zrzucono winę na tych, których już w klubie nie ma. Ja jednak chciałbym pochylić się nad kwestią niezwykle ważną w perspektywie niezwykle ważnej walki o zajęcie miejsca w czołowej czwórce ligi, walce od której zależeć może prestiż, a także dalsza polityka klubu. Chodzi o kwestię mentalną, a dokładniej rzecz ujmując, o instytucję kapitana, prawdziwego lidera, przywódcy drużyny, który jednym ruchem, gestem, czy nawet mrugnięciem oka potrafiłby obudzić w swoich kolegach siłę lwa, szybkość błyskawicy i determinację godną pomnika przed stadionem.
Czy Arsenal w obecnym sezonie posiada lidera? Czy Vermaelen, który w sposób naturalny przejął opaskę po Robinie van Persiem spełnia się w tej roli? Czy Mikel Arteta, który również często ma okazję ją nosić, spełnia kryteria przywódcy? Czy kreowany na lidera Jack Wilshere rzeczywiście jest gotów do przejęcia tej niezwykle ważnej roli, czy to tylko złudzenie, postrzeganie życzeniowe?
Gdy w 1996 roku Arsene Wenger został zaanonsowany jako nowy trener Arsenalu, w zespole nie trzeba było szukać liderów, bo czaili się wszędzie. Niemal każdy zawodnik miał pewną pozycję, posłuch i cechy charakterystyczne dla przywódcy: waleczność, determinację i wolę walki. Tamtym facetom po prostu się chciało. Nie wszyscy pogodzili się oczywiście ze zmianami jakie zaoferował nowy francuski menadżer, ale ci, którzy zaufali Wengerowi, oddawali za niego życie i zdrowie na boisku. Niekwestionowanym liderem, kimś, do kogo wzdychał w tamtych czasach niemal każdy dzieciak z północnego Londynu, był Tony Adams - niekwestionowana ikona angielskiej piłki, gracz który stylem gry i mentalnością był żywą reklamą brytyjskiego futbolu. Ile razy widzieliśmy go marszczącego czoło, wypluwającego komendy, wymachującego rękoma? Potrafił natchnąć drużynę, a gdy nie dało się wszystkiego przekazać słowami i gestami, brał sprawy we własne nogi, tak jak miało to miejsce dwa miesiące po przyjściu Wengera do północnego Londynu, w derbach z Tottenhamem, kiedy wspaniałym wolejem wyprowadził swój zespół na prowadzenie 2-1 na dwie minuty przed końcem meczu. Prawdziwy duch zespołu. To był zawodnik, który uosabiał cały klub, a jedno spojrzenie na jego sylwetkę wystarczyło by zrozumieć, że w każdym meczu gramy o pełną pulę, że możemy przegrać, ale nigdy się nie poddamy.
Adams dzięki swojej postawie na boisku, a także poza nim, stał się legendą Arsenalu, jak się okazało, po zakończeniu kariery w 2002 roku, a nawet wcześniej, Wenger znalazł godnych następców dla leciwego w tamtym czasie Adamsa. To dzięki Francuzowi możemy chwalić się, że mieliśmy w szeregach drużyny Kanonierów takich piłkarzy jak Patrick Vieira, który spełniał się w roli lidera nie gorzej od Tony’ego Adamsa. To właśnie czarnoskóry Francuz stał się ostoją zespołu, to od niego zależało tempo gry, nastawienie i poziom determinacji drużyny, to on swoim zachowaniem, niekiedy brutalnością dawał sygnał swoim kolegom „panowie, nie odpuszczamy, gramy na całego”. Pamiętamy jego zawziętość, agresję, dyskusje z arbitrami i przeciwnikami, pamiętamy przepychanki i walkę wręcz, mamy w pamięci jego ogromną postać, której nawet cień padający na murawę budził respekt i siał postrach. Vieira niewątpliwie był przywódcą drużyny, która na początku XXI wieku zdominowała angielską piłkę. Był wyrazisty, był opoką, był graczem wybitnym, wokół którego każdy grał jak natchniony.
Naturalnym następcą Francuskiego olbrzyma stał się dość niespodziewanie Gilberto Silva, który po udanym Mundialu w 2002 roku zawitał do północnego Londynu z tytułem Mistrza Świata. Brazylijczyk świetnie wkomponował się w zespół, wywierając na niego niemały wpływ. Po odejściu Vieiry w 2005 roku, to właśnie on przejął rolę lidera, choć opaskę kapitańską otrzymał Thierry Henry. Charyzma, spokój, pewność w grze, to cechy, którymi śmiało możemy określić Gilberto Silvę. Był doświadczonym zawodnikiem, który niczego nie musiał udowadniać, a koledzy z drużyny wiedzieli, że mogą na niego liczyć. Świetny w destrukcji, błyskotliwy w ataku, był dobrym duchem drużyny, był niczym klamra, która potrafiła spiąć dążenia Arsene’a Wengera ku odmłodzeniu składu, z potrzebą posiadania w zespole przywódcy, zawodnika doświadczonego, który potrafiłby wziąć na barki odpowiedzialność za grę i wynik. Gilberto Silva spełniał się w roli vice-kapitana i lidera zespołu, cieszył się szacunkiem u kolegów z drużyny, a także u rywali. Ostoja w trudnych dla Arsenalu czasach, zawodnik, który każdym gestem ujawniał cechy przypisane dla graczy wielkich. Nigdy nie pękał, tak jak Patrick Vieira nie bał się walki, wręcz szukał pojedynków na boisku. Nawet bez opaski potrafił natchnąć drużynę do wzmożonego wysiłku w czasach gdy o sukces było niezwykle ciężko.
Po Brazylijczyku, który ze względu na wiek nie był w stanie kontynuować swej przygody z Arsenalem, w zasadzie ciężko znaleźć przywódcę z prawdziwego zdarzenia, kogoś bez skazy, piłkarza wielkiego duchem i umiejętnościami, człowieka, za którym reszta drużyny wskoczyłaby w ogień. Próbowano Cesca Fabregasa, który liderem owszem, był, ale nie potrafił skutecznie poderwać zespołu w sytuacjach naprawdę kryzysowych. Był jak kapitan Thierry Henry, który bramkami czy świetnymi asystami nakazywał swoim kolegom wzmożony wysiłek, mniej krzyczał, mniej gestykulował, czy dyskutował z arbitrem. Gdy nie szło Cescowi, nie szło całej drużynie. Najlepszym tego przykładem były mecze w Lidze Mistrzów, szczególnie pamiętny wieczór na Camp Nou, gdzie Hiszpan nie był sobą, nie potrafił wznieść reszty zawodników na wyżyny. Cesc zresztą poszedł w ślady Henry’ego z czasów finału Champions League, również w pojedynku z Barceloną, gdy Francuz nie potrafił pociągnąć za sobą zespołu. Z pewnością obu nie brakowało charyzmy, jednak nie potrafili postawić kropki nad i, zawodzili w przeciwieństwie do poprzedników.
W historii nam najbliższej, a mianowicie w poprzednim sezonie, gdy odeszli zawodnicy kluczowi, gdy wydawało się, że sytuacja sama wykreuje nam lidera, gdy całą nadzieję pokładaliśmy w Robinie van Persiem, który dzięki swoim bramkom dawał nadzieję nie tylko swoim kolego, ale także kibicom, wydawało się, że musi się udać. Jednak to nie Holender pełnił rolę przywódcy, jak sugerowałaby nam to opaska kapitana, ale Thomas Vermaelen do spółki z Aleksem Songiem. Rola van Persiego w zespole była widoczna, bo każdy kilkanaście razy oglądał powtórki jego bramek, które pociągały zespół do zwycięstw, a mało kto zwracał uwagę na dwóch prawdziwych bohaterów udanej walki o Ligę Mistrzów z poprzedniego sezonu. To waleczność Songa, jego przebojowość i determinacja miały ogromny wpływ na drużynę. Tak samo Vermaelen, który raz po raz zapędzał się pod pole karne rywali by groźnie uderzyć, albo zdobyć zwycięską bramkę (jak w spotkaniu z Newcastle zakończonym zwycięstwem 2-1). Belg znany był też z licznych dyskusji z sędziami, a także przepychanek z rywalami w trakcie spotkań, co również sugerowało innym Kanonierom walkę i większą chęć zwycięstwa. To detale, ale naprawdę mają ogromny wpływ na to jak przebiega mecz, jak zawodnicy reagują na niekorzystne wydarzenia boiskowe. Przypomnijmy sobie z jaką pasją Arsenal obijał bramkę Wolverhampton po tym jak Alex Song jedną szarżą powalił trzech zawodników Wilków. Takie zachowanie ma istotny wpływ na przebieg meczu, to od nich zależy to, czy piłkarze podniosą się z kolan, czy „będą grać swoje”.
Odejście na początku bieżącego sezonu króla strzelców Premier League – Robina van Persiego – oraz Aleksa Songa, zmroziła krew w żyłach wielu kibiców Kanonierów, jednak dość liczna grupa tychże spała spokojnie, licząc na to, że drużyna z nowym kapitanem – walecznym Thomasem Vermaelenem – pokaże na co ją stać. Kibice wierzyli, ze kapitańska opaska doda Belgowi jeszcze więcej pasji, waleczności i siły. Jak jednak wiemy, rzeczywistość mocno zweryfikowała plany kibiców. Vermaelen nie nawiązał do dawnych liderów, zresztą nie trzeba daleko szukać wzoru do naśladowania: wystarczyło by nawiązał do siebie samego z poprzedniego sezonu. Popularny Verma nie dał drużynie pewności, wręcz przeciwnie, klopsy, kiksy, fatalne zagrania i pomyłki zmuszają zawodników do dwukrotnego zastanowienia się czy podać mu piłkę. Nie dał też Belg natchnienia, nie porwał kolegów do walki. Czy ktokolwiek widział go biegnącego z pasją pod pole karne przeciwnika, z wiarą we własne umiejętności, sugerującego zmasowany atak na bramkę rywali? W poprzednim sezonie rozegrał 43 mecze, w których strzelił 6 bramek. Obecny sezon przyniósł zaledwie jedną bramkę w czterdziestu spotkaniach. Czy to jest lider zespołu? Czy piłkarz, który ma tak mały wpływ na poczynania drużyny może być tak nazywany? Gdzie się podział ten waleczny Vermaelen, który po każdym meczu krzyczał głośniej od kibiców? Nie wiemy czy przytłoczyła go opaska, czy brak wiary w zespół, czy myśli już o przeprowadzce, ale widać, że Belg zgasł. Najgorsze że zgasł wtedy, gdy najbardziej go potrzebujemy. W odróżnieniu od wspomnianych wcześniej piłkarzy, ten umywa ręce w najważniejszym momencie, gdy zagrożenie brakiem Ligi Mistrzów jest wyraźne i groźne jak nigdy wcześniej. Drugim kapitanem jest Mikel Arteta, który nie ma prawa być liderem choćby przez swoją pozycję na boisku: najczęściej ukryty w cieniu, spokojnie, z mozołem wykonujący swoją pracę, jest przydatny, ale niewidoczny, przez co nie ma okazji by choćby swoją grą poderwać zawodników do walki.
Wydaje się, że Arsenal cierpi na brak lidera, kogoś kto potrafiłby wstrząsnąć zespołem nie tylko donośnym krzykiem, ale też pracą na boisku. Brakuje agresji, złości, brakuje czarnego charakteru, który wziąłby na siebie najbrudniejszą robotę, której bałby się największy twardziel. Nie od dziś wiadomo, że aby odnieść sukces, trzeba mieć w drużynie kogoś, kto w trudnych chwilach zapanuje nad boiskowymi wydarzeniami. Jeśli chodzi o słynną wengerowską „jakość”, to pojedynczy zawodnicy prezentują się świetnie, ale brak im zaplecza, brak im kogoś, kto zapewni spokój, nawiąże niekiedy brutalną walkę w środku pola i potrafiłby natchnąć resztę zespołu do ataku. Vermaelen z poprzedniego sezonu był zdeterminowany, nabuzowany, jakby mógł, to sam stanąłby na bramce i jednocześnie strzelił zwycięską bramkę. Ile razy widzieliśmy w poprzednich rozgrywkach Vermaelena motywującego swoich kolegów, a teraz spójrzmy na ten sezon w wykonaniu. Jest przybity, zmarnowany, bez chęci, przytłoczony oczekiwaniami. Może za daleko sięgam w głąb czaszki naszego kapitana, ale być może tu właśnie chodzi o sferę mentalną. Kłopoty Vermaelena zaczęły się od indywidualnych błędów, gdy po jego pomyłkach Arsenal tracił bramki, a później zawodnicy z przednich formacji musieli „przez niego” gonić wynik. Może zwyczajnie jest mu głupio być liderem, gdy to on stał się przyczyną słabych wyników drużyny? Jedno jest pewne: dopóki Vermaelen sam nie odnajdzie siebie z poprzednich lat, dopóty my nie odnajdziemy w nim lidera zespołu. Lidera, który jak ci z dawnych lat, nawet w trudnych chwilach potrafili dać dodatkowy zastrzyk wiary i nadziei w końcowy sukces.
Dwa słowa jeszcze o naszym młodym, no właśnie, przyszłym, czy teraźniejszym liderze? Jack Wilshere to z pewnością wielki talent z sercem ubranym w barwy Kanonierów, ale czy to mianowanie go naszym przywódcą nie jest trochę na wyrost? To młody chłopak, który jeszcze niedawno tylko marzył o grze dla tej drużyny, ma poukładane w głowie, ale to wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko nawet jak dla niego. Jego gra z pewnością może natchnąć innych graczy, jego waleczność, nieustępliwość, charakter, to cechy które w przyszłości ustawią go w jednym szeregu z Vieirą, Adamsem czy Silvą. Jednak na daną chwilę to jeszcze dzieciak, który wrócił do sportu po poważnej kontuzji, chłopak na którego barki chcemy wrzucić całą naszą wiarę w sukces, to w nim chcemy widzieć faceta, który otrzyma wreszcie opaskę kapitańską i poprowadzi do chwały. Wielu kibiców już teraz nałożyłoby mu opaskę na ramię, lecz czy nie podobnie wyglądała sytuacja z Vermaelenem? Czy rzeczywiście fizyczny atrybut kapitana momentalnie oznaczać będzie murowany sukces? Czy nie tak samo wierzyliśmy w Belga, który „jeśli bez opaski miał taki wpływ na innych, to z opaską będzie jeszcze lepiej”? Wilshere to materiał na lidera, jednak na pewno Anglik musi jeszcze do tego dojrzeć. Niech udowadnia to w każdym meczu, wtedy nikt nie będzie musiał nakładać mu opaski na ramię. Wtedy sam ją sobie weźmie jak na przywódcę przystało.
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Pingu, myślę że lepiej byłoby to zostawić profesjonalistom i czekać aż gazety potwierdzą to co nieuniknione :-P
A nie lepiej kupić rewolwer i samemu dokonać "dzieła"? :)
Szogun, gdybyśmy byli na dzikim zachodzie to zbierałbym pieniądze na nagrody za ich glowy :-P wiele osob pewnie by sie dorzucilo
tak obiektywnie nie bylo szans pokazania Arsenalu- Reading , bo sa wiele lepsze mecze o 16 nawet jakby nie wygrali smerfow...
249 ja za to samo miałbym płacić 170 zł to przecież jajka są.
RIVALDO700
To i tak sukces. Mógł powiedzieć, że nie mamy już żadnych szans.
meczu Arsenalu nie bedzie , pokazuja Southampton - Chelsea
Mamy 0,5 procenta szans na awans, powinniśmy budować zespół na EURO 2016 - powiedział były znakomity bramkarz Jan Tomaszewski , a obecnie poseł RP na antenie "TVN 24
A1886, theo gra jak kaleka na szpicy, nie ma tam niczego poza wykonczeniem, byle obronca go przestawia jak frajera, nie korzysta z predkosci bo nie ma dryblingu, a przebic sie nie umie bo go raz barkiem szturchna i traci pilke, theo tak się nadaje na szpice co giroud na skrzydłowego
Marzag
Bierz. Cena promocyjna.
Co za jaja, nc + mi wyslali oferte promocyjną dla abonentów którzy już mieli n :-D i w okresie promocji mam placic jedyne 249 zl miesiecznie + ofc doplata np za multiroom
z tego co patrzyłem na harmonogram meczy na 30 marca, to raczej wątpię, że oglądniemy mecz w TV na C+
extra to i w fajnej jakosci... dzieki :)
Teraz leci chyba akurat podsumowanie sezonu 2010/2011
Do czego to doszło, żeby zbierać "mocne "fulle"" na demotywatory, lol.
hqstream.in/
fenomenalna strona, jak weźmiecie w Sports tv to możecie wybrać całą masę sportowych kanałów, większość jest po rusku ale jest Fox Soccer, 4 kanały Sky Sports po angielsku i prawdziwa perełka czyli kanał Premier (english) na którym leci 24 h na dobę Premiership, stare i nowe mecze, skróty, programy, teraz akurat leci jakieś podsumowanie i same piękne gole pokazuję z PL :)
Przepraszm za dwa komenatrze po kolei, ale mi wygwiazkowało link.
demotywatory.pl/4088185/Sa-ludzie-ktorzy-uwazaja-ze-kradziez-traci-cala-swoja-niemoralnosc-gdy-staje-sie-legalna
Miałbym wielką prośbę do was, zrobiłem demota i mimo że 100% "mocne" to wciąż za mało głosów żeby się wyrwał z poczekalni. Także jeśli uważacie, że jest trafny dajcie "mocne" będę bardzo wdzięczny;)
http://demotywatory.pl/4088185/Sa-ludzie-ktorzy-uwazaja-ze-kradziez-traci-cala-swoja-niemoralnosc-gdy-staje-sie-legalna
Jovetic w koszulce The Gunners :)
fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc7/600410_480675725331761_413107822_n.png
Tekst ogólnie bardzo trafny i ciekawy. Nie zgodzę się jednak z oceną Henrego...
Przez te mecze reprezentacyjne nasi piłkarze zagrali ledwo jedno spotkanie, więc na Reading będziemy mieć wypoczęty skład :) Ostatnio ich pokonaliśmy, bo mieliśmy bardzo mobilny atak. Tym razem też tak musimy zagrać. Fajnie jakby Theo był dostępny, bo z pewnością bardziej by się nadał na atak niż powolny Giroud.
@syneusz
za długo tu nie pociągniesz jak co chwile będziesz dawał ten link
allegro.pl/listing/user.php?us_id=28366266
mallen
Pojechal , ale chyba powinien sobie polozyc cos zimnego na glowe i ochlonac, porownywanie Arsenalu i Fiorentiny to jest kpina, Fiorentina grala w LM jakies 3-4 sezony temu, AFC gra tam co roku, oni zjawiaja sie w LM epizodycznie my gramy tam co sezon wiec slowa Lucy Toniego sa moim zdaniem niedorzeczne...
Dzisiaj nasze kobitki grają drugi mecz z Torresem w LM.
A, że Torres jest cieniasem to każdy wie więc można powiedzieć, że już awansowały do półfinału :)
Spodziewam się finału Arsenal - Lyon (w sumie to chyba są 2 najlepsze kluby w Europie więc taki finał to żadne zaskoczenie).
@Ceran
Dzięki.
Luca Toni nas pojechał.
"Fiorentina striker Luca Toni has advised Stevan Jovetic against a move to Arsenal saying that they are not a bigger club than his current side."
"Jovetic has expressed his delight at the rumours of interest from the Gunners, but Toni has said that if he moves from la Viola, it should only be for any of the three from Chelsea, Manchester United or Manchester City."
"If he has to leave, then make it for a real top club. Chelsea, Manchester City and Manchester United fit that bill," Toni is quoted as saying to Sky Sports."
"Arsenal are not better than Fiorentina. I tell him to think carefully before leaving Florence, as there is an important project here."
ani minuty
@Ceran
Dzięki za info. Dobrze, że bez kontuzji się obyło.
Ox nawet minuty nie grał?
mallen
Mertesacker vs Kazachstan 90minut
Monreal vs Francja 90minut + asysta
Giroud vs Hiszpania 1minuta
Vermaelen vs Macedonia 90minut
Rosicky vs Armenia 90minut + asysta (jeśli dobrze mówisz, nie chce mi się sprawdzać asysty, tylko wiem, że Monreal miał)
Koscielny vs Hiszpania 90minut
chyba wszystko
*Widzę
Widze, że Nacho również miał asystę:
youtube.com/watch?v=iXEGezHYqo8&desktop_uri=%2Fwatch%3Fv%3DiXEGezHYqo8
Fajnie jakby Ukraina awansowała z Czarnogórą. Podziwiam ludzi, którzy po takiej grze jaką prezentują te pokraki wierzą w awans. Oni nie potrafią składnej akcji z roznosicielami mleka stworzyć. Nogi im się trzęsły jak galareta. Lewandowski po prawie spartolonym karnym cieszył się jakby trafił w ostatniej minucie doliczonego czasu gry w finale LM. Milik to już kompletne dno, pewnie skończy jak Klich. Teodorczyk się najlepiej zaprezentował, choć szału nie było. Fajnie jakby on zagrał w następnym ważnym meczu zamiast wielkiej gwiazdy Robercika.
Witam,
wiecie jak wczoraj spisali się Kanonierzy w reprezentacjach? Z tego co słyszałem to Rosicky miał asystę i grał 90 minut i naszczęście obyło się bez kontuzji.
Wiecie jak reszta?
tak patrzę na statystyki i oczom nie wierzę. wczoraj Holandia 85% posiadania piłki, Hiszpania miała 75% grając z Francją...
Jak mają tak grać to niech kończą swój mundial na poziomie eliminacji. Tylko by denerwowali kibiców swoimi popisami w Brazylii.
Niech jadą ci ci sobie zasłużą i potrafią grać, np. taka Czarnogóra.
Nie pozostało nam nic innego jak walka z Ukrainą o 3 miejsce w grupie.
Ale z taką grą jak teraz to spodziewam się max 4 miejsca.
Jak dla mnie szanse na wyjscie mamy o ile nasza gra sie poprawi to wszystko jest mozliwe;p
jebzdzidyb.pl/obrazek/9428
Ludi72, lewy mial conajmniej 1 setke z gry, jak zamiast strzelac z pierwszej w polu karnym to przyjal i stracil, ogolem gra coraz gorzej w reprze, nie wiem czym to spowodowane
RIVALDO700 > Pożyjemy , zobaczymy :)
Dobra ja już spadam spać , dobranoc wszystkim :)
v97
matematyka to wiesz a zycie
bo my nie ogramy ukrainy i anglii na wyjedzie nawet watpie w moldawie na wyjezdzie a tu sa potrzebne 3 pkt wszedzie ale wierzyc ci nie zabraniam
Postawie odwazna teze ze ogramy moze jeszcze moldawie i san marino nic wiecej
RIVALDO700 > Czemu Ukraina się liczy a my nie? Przypomnę , że mamy 8pkt tyle co Ukraińcy. Jeśli wszystkie reprezentacje miałyby po sześć spotkań na koncie to sytuacja w grupie wyglądałaby tak:
1. Czarnogóra 14pkt
2. Anglia 12pkt
3. Polska 11pkt
4. Ukraina 11pkt
5. Mołdaiwa 4pkt
6. San Marino 0pkt
Gdzie tu widzisz bój z Mołdawią o piąte miejsce!?A jeśli już to czwarte a nie piąte.
RIVALDO700, polskiej ligi nie oglądam, ale myślę, że Bayer by za byle kogo 4 milionów euro nie dał. Fakt, że dzisiaj kaleczył, ale to jest rocznik 94, za wcześnie jeszcze, żeby pisać o nim, że to porażka.
Lewy dzisiaj grał ŚPO tak naprawdę, więc nic dziwnego, że za wielu okazji na gola to nie miał, chociaż te jedną z gry powinien był strzelić. Ale i tak dobrze, że nawet i z karnego trafił, licznik przestał tykać, a niech mądrale sobie swoje własne statystyki prowadzą i naliczają mu minuty "BO Z KARNEGO Z SAN MARINO".
Bild says that Djourou wants to stay in Hannover (they quote his agent). Player will talk to Hannover's manager in the coming days.
Mądry Johan :D
@Verminator97
Na Eurosporcie pisze że o 00:30, ale pewnie się to wszystko opózni, chyba że to pierwszy mecz na tym korcie to będzie planowo.
po dzisiejszej wygranej ukraina wraca do gry
ktos tam sie pytal czy wierzycie w MS 14 dla Polski
Ja nie wierze , z moldawia bedzie boj o 5 miejsce liczy sie ukr , czarn i anglia
kubanski > Aga o której wychodzi na kort? Pisało , że o 00:00 , ale na razie nic się nie dzieje.
@Pinguite
Taka wysokość to jeszcze nic. Poczytaj o Szerpach w Himalajach. Ogólnie to człowiek jest się w stanie zaaklimatyzować i żyć na dosyć dużej wysokości. Nie pamiętam dokładnie ile to jest ale chyba coś ok. 5000-6000 m.n.p.m.. Kwestia odpowiedniego przystosowania organizmu.
Ekwador wygrał aż 4-1 z Paragwajem.