Jedyny celny strzał w meczu daje awans, Arsenal 1-0 WHU

19.12.2017, 21:45, Łukasz Wandzel 750 komentarzy

Dzisiejszy wieczór wielu kibicom Kanonierów minął na oglądaniu poczynań ich ulubieńców w starciu Pucharu Ligi przeciwko West Hamowi. Czy można uznać, że był to miło spędzony czas? Co prawda, Arsenal wygrał jedną bramką, ale gra obu zespołów nie zachwycała. Dwie drużyny z Londynu nie pokazały zupełnie nic w ofensywie. Jeden jedyny celny strzał padł w końcówce pierwszej połowy i zaowocował on golem, który z pewnością nie zostanie uznany najładniejszym trafieniem w tym sezonie, ale dał przynajmniej awans.

Zawodnikom Arsene'a Wengera należy jedynie oddać, że całkowicie kontrolowali mecz w obronie złożonej z Debuchy'ego, Chambersa, Holdinga i Kolasinaca. Z drugiej strony, bardzo duży wpływ na to miała gra West Hamu. Młoty grały fatalnie i bez żadnej motywacji. Na boisku niczym duch miotał się Chicharito, z kolei zmieniający go Andy Carroll wpłynął na mecz jedynie spowodowaniem urazu u Coquelina. Podsumowując, był to mecz nudny, w którym obie ekipy grały, jakby się im nie chciało.

Składy:

Arsenal: Ospina - Debuchy, Chambers, Holding, Kolasinac - Coquelin (90' Da Silva), Elneny - Walcott, Willock (84' Sheaf), Welbeck - Giroud (78' Nelson).

West Ham: Hart - Reid, Collins, Ogbonna - Cresswell (65' Carroll), Rice, Obiang, Masuaku - Quina (83' Arnautović), Ayew - Chicharito (65' Sakho).

W pierwszej połowie piłka przez długi czas była rozgrywana w środku pola, gdzie można było zaobserwować niecelne podania z obu stron i zero chęci zaatakowania. Formacje defensywne gości i gospodarzy nie musiały się zbytnio wysilać, aby powstrzymywać przeciwnika przed stworzeniem groźnej okazji. O ile Arsenal był w stanie chociaż raz trafić do siatki, to West Ham prezentował się tak słabo, że nie potrafiłby obudzić Davida Ospiny, jeśli ten akurat postanowiłby się zdrzemnąć.

Jedynego gola w całym spotkaniu zdobył Danny Welbeck. Sytuacja, którą wykorzystał Anglik, zaczęła się w 42. minucie, kiedy dobre dośrodkowanie w pole karne posłał Matheiu Debuchy. Tam znajdowali się Oliver Giroud i właśnie Welbeck. To ten drugi dopadł do piłki i, korzystając z nieporadności rywali, wbił ją do bramki, pokonując tym samym Joe Harta.

Druga połowa nie odbiegała w żaden sposób od pierwszej. Sam gol wydaje się teraz ewenementem, jeśli spojrzeć na to, jak prezentowali się zawodnicy na murawie. Różnice stanowiły, niestety, mało przyjemne wieści dla fanów Arsenalu. Wspomniany wcześniej Andy Carroll, zaraz po znalezieniu się na placu gry, starł się Francisem Coquelinem, po którym, co prawda, kontynuował grę, ale nie był w stanie dograć meczu do końca i tuż przed doliczonymi czterema minutami opuścił boisko.

Wcześniej miała miejsce sytuacja, która jeszcze bardziej przejmie wszystkich fanów talentu Oliviera Girouda, ponieważ złapał go skurcz i w 78. minucie Francuza zmienił Reiss Nelson. Nie wiadomo jak poważny to uraz, ale w przypadku dłuższej pauzy Arsene Wenger może mieć problem z rotowaniem napastnikami, kiedy byłoby to potrzebne.

Arsenal awansował do półfinału Carabao Cup po skromnym zwycięstwie 1-0 nad West Hamem, ale samo widowisko pozostawiało wiele do życzenia, więc trudno wyróżnić kogokolwiek. Defensywa zagrała na zero z tyłu, ale wynikało to głównie z braku pomysłu na grę ze strony ekipy Davida Moyesa. Z kolei z przodu zawiedli tacy piłkarze jak Theo Walcott, ale także młodzi zawodnicy. Nie pierwszy raz nie najlepiej zaprezentował się chociażby Willock. Brakowało kogoś takiego jak Wilshere, który pociągnąłby drużynę w ofensywie, ponieważ dziś Arsenal wyszedł zwycięsko ze starcia ze względu na słabo dysponowanego rywala.

Oceń piłkarzy po meczu z West Hamem