Kolejne 3 punkty w Lidze Europy: Sporting 0-1 Arsenal

25.10.2018, 19:59, Łukasz Wandzel 810 komentarzy

Nie potrzeba specjalnej analizy, żeby stwierdzić, że podczas fazy grupowej Ligi Europy Sporting to najtrudniejszy rywal dla Kanonierów. Jednocześnie, Worskła czy Qarabağ, czyli pozostałe drużyny z grupy E, nie są w stanie powalczyć o awans do fazy pucharowej. Dlatego też trudno, aby podczas dzisiejszego meczu w Lizbonie Arsenal prezentował podobną intensywność, co w Premier League. Poza tym Unai Emery zarotował nieco składem, choć trudno nazwać go w pełni rezerwowym, ponieważ wielu zawodników grających tego wieczora zaliczyło występ także w poniedziałek. Na murawie przebywał m. in. Aubameyang, a później także Lacazette, a więc największe gwiazdy Arsenalu. Mimo to Londyńczycy nie grali pięknego futbolu, tylko wymęczyli zwycięstwo, które zapewnił trzeci napastnik w hierarchii Emery'ego - Danny Welbeck.

Składy obu ekip:

Sporting: Ribeiro - Ristowski (46' Bruno Gaspar), Coates, André Pinto, Acuña - Petrović, Gudelj (71' Jovane), Battaglia - Bruno Fernandes, Nani (87' Diaby), Montero.

Arsenal: Leno - Lichtsteiner, Sokratis, Holding, Xhaka - Guendouzi, Elneny (58' Torreira), Ramsey - Mchitarian, Welbeck (81' Lacazette), Aubameyang (86' Iwobi).

Jeśli The Gunners mieliby zaliczyć wpadkę w trakcie fazy grupowej Ligi Europy, to chyba tylko w tym meczu. Sporting to jedyna drużyna, która na poważnie może powalczyć z Arsenalem, tym bardziej, kiedy gra u siebie. Jednak piłkarze w zielono-białych koszulkach nie wykorzystali atutu własnego boiska i nie zdominowali całkowicie przyjezdnych. Na początku londyńczycy na spokojnie pozwolili przeciwnikom rozgrywać, by później zyskać sporą przewagę w posiadaniu piłki, przez co starcie nabrało tempa... meczu towarzyskiego. Przez długi czas brakowało okazji, a jedyną groźniejszą po stronie Sportingu zafundowała gospodarzom defensywa Kanonierów. Wtedy to Nani przejął futbolówkę i strzelił z dystansu, centymetry nad poprzeczką.

Z kolei jeżeli Arsenal zazwyczaj rozpędza się dopiero w drugiej połowie, to dzisiaj rozegrał dwie pierwsze. Kolejne 45 minut było tak samo nudne, z tą różnicą, że Danny Welbeck zdobył bramkę. Zasadniczo trafił dwukrotnie, ponieważ w 67. minucie nie zaliczono jego strzału głową, ponieważ sędzia dopatrzył się u Anglika przewinienia na rywalu w trakcie wyskoku do piłki. Zawodnik Arsenalu nie odpuścił i 10 minut później wpisał się na listę strzelców. Wtedy to wykorzystał błąd Coatesa, przejął futbolówkę i będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem, nie pomylił się.

Unai Emery, co może dziwne, przy prowadzeniu 1-0 przeprowadził dwie ofensywne zmiany, kiedy od otwarcia wyniku do ostatniego gwizdka sędziego pozostał niecały kwadrans. Na szczęście Sporting rozegrał równie niemrawe spotkanie. W przeciwieństwie do piłkarzy ze stolicy Portugalii, Arsenal po prostu miał trochę więcej szczęścia, dzięki czemu po trzech meczach jest liderem w grupie E, mając na swoim koncie 9 punktów.

Zobacz oficjalną odzież Kanonierów w ISS-sport