Między Dumą a Pychą...
09.03.2011, 20:13, Przemysław Szews 813 komentarzy
Miało być ostrzeżenie, podchody i ogólnie pojęte asekuranctwo. Tfu, asekuranctwem akurat się brzydzę. Pozwolę sobie więc wejść z butami, kopnąć w drzwi, na boczny tor odstawię bon ton, by zaserwować większą niż zwykle, toksyczną dla niektórych, dawkę wysublimowanej mieszanki sarkazmu, ironii i złośliwości. Przepraszam z góry, bo dla niektórych może to być niestrawne, a wśród gości z Katalonii istnieje wysokie ryzyko wystąpienia mdłości. Je kto chce, stałym czytelnikom (zwłaszcza z dłuższym stażem) życzę smacznego, pozostali ryzykują ciężkostrawne danie na noc…
Zacznę od tego, że nie mam pretensji do pięty Fabregasowej. Nie pomstuję na los, który ze złośliwym uśmieszkiem wybił palec Szczęsnego, w taki sposób, że prawdopodobnie zerwał ścięgno. Taka już naturalna kolej rzeczy – polscy golkiperzy na uśmiech fortuny liczyć nie mogą. Nie mam też żalu do technicznego wyszkolenia Bendtnera i poziomu jego przyjęcia piłki. Nie pukam się w głowę patrząc na zachowanie sędziego Busacci. Nie dziwi mnie precyzja odmierzania przez niego czasu, jestem nawet pełen podziwu dla podzielności jego uwagi i wyostrzonych zmysłów. Szczególnie wzroku i słuchu. Nie czas to i nie miejsce na puste słowa i gorzkie żale. Nie da nic rozpamiętywanie, obrzucanie się odpowiedzialnością, rzucanie mięsem czy twardymi przedmiotami. Spychologia w kontekście zewnętrznych czynników traci sens, jesteśmy za burtą Ligi Mistrzów.
Nie usłyszycie ode mnie słów, że przegraliśmy przez sędziego, że w jedenastu to byłby inny mecz. Co bardziej wnikliwi, algebraicznie sprawni, doliczyli się, że nawet w jedenastu byłoby nas mniej. Przynajmniej o jednego. Nikogo nie będę tłumaczył, odwracał kota ogonem, wengerował (ekhm, ingerował…) w rzeczywistość , naginając ją pod swój punkt widzenia. Od tego mamy już kogoś w Arsenalu. Kogoś, kto niechętnie przyjmuje prawdę, szczególnie tę gorzką. Im bardziej gorzka tym większy wobec niej jego sprzeciw i automatyczne uruchamianie systemu obronnego, w cudowny sposób odwracającego rzeczywistość.
A wczorajszy wieczór to wyjątkowo gorzka pigułka do przełknięcia, trudna i bolesna. Tak, bolesna to jest chyba najlepsze określenie. Bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy patrzysz na ukochaną drużynę, która tyle razy urzekała swoją grą, jej pięknem, lekkością, czymś, z czego byłeś dumny. Cieszyłeś się jej walecznością, wolą walki, zwycięstwa, pewnością siebie (choć z tym ostatnio różnie), aż tu nagle… nie poznajesz jej. Patrzysz jak na zupełnie obcą, anonimową drużynę. Niby koszulki podobne, nazwiska też. Niby jest armata na piersi, ale to wszystko… Nie było wczoraj niczego, co przypominałoby, że to jest TEN Arsenal. Arsenal, który miał walczyć na wszystkich frontach, Arsenal, który sam sobie powiedział, że to jest TEN sezon, że to jest ich rok, miał o to walczyć do ostatniego tchu, ostatniej kropli krwi.
Przed rewanżem nie liczyłem na zwycięstwo, wbrew panującym tendencjom, buńczucznym hasłom głoszonym przez rozentuzjazmowanych kibiców po pierwszym spotkaniu. Z pokorą podchodziłem do tego meczu, obstawiając w duchu (i biorąc w ciemno) remis. O wygraną było niesamowicie trudno. Graliśmy w końcu z drużyną wybitną, zjawiskową. Remis, co najważniejsze byłby dla Kanonierów zwycięski.
Realia okazały się brutalnie inne. Łudziłem się, dzieląc się zresztą swoimi przekonaniami ze wszystkimi dookoła, że Arsenal nie jest klubem parkującym autobus w bramce. Ba, nawet busika nigdy nie pozwalał sobie tam stawiać. Tłumaczyłem z uporem, że Arsenal nie umie grać inaczej niż gra. Ofensywnie, lekko, do przodu, że defensywna gra to pojęcie dla nich obce i tak odległe (biorąc pod uwagę chwiejność defensywy), że defensywna gra byłaby istnym harakiri. Utwierdzałem się w tym i utwierdzałem wytrwałych słuchaczy (w tym miejscu chciałbym pozdrowić moją Narzeczoną, za cierpliwe wysłuchiwanie, co się okazało, nieprawdziwego mojego ględzenia), że Arsenal stać na strzelenie gola i prędzej, czy później to w końcu udowodni. Z minuty na minutę to przekonanie odchodziło w zapomnienie, znikając jeszcze przed ostatnim gwizdkiem pierwszej połowy. Nie udowodnił, nawet nie oddał strzału na bramkę, co jest w kontekście Ligi Mistrzów precedensem! Nie żebym był sadystą, ale przywołam statystyki – od 2003 roku nie zdarzyło się, że uczestnik tych elitarnych rozgrywek nie oddał w meczu żadnego strzału na bramkę przeciwnika! Aż do wczoraj… Czyli, albo ja głosiłem herezje, albo wczoraj to nie był Arsenal… albo był, tylko sabotowany. Przez kogo? Z innych statystyk wypada wspomnieć jeszcze wpisujące się w kontekst liczbę podań: 724 do 119, co usprawiedliwia całkiem słuszną uwagę Guardioli , że Kanonierzy nie potrafili wymienić między sobą trzech podań z rzędu. Ktoś, kto kiedykolwiek, chociaż raz oglądał grę Arsenalu przecierał wczoraj oczy ze zdumienia i niedowierzania. Tylu niedokładnych podań, nieporadnych zagrań i zmarnowanych szans nie widziałem jeszcze w swoim życiu chyba nigdy, w żadnym spotkaniu…
Dla wzmocnienia stwierdzenia, że Barcelona przygniotła Arsenal, wspomnę jeszcze (choć chyba każdy je zna na pamięć) statystyki strzałów: 19, a po stronie gości okrągłe zero. I wiecie co, wbrew temu, co ktoś mógł odczytać po akapicie, w którym wspomniałem o osobie sędziego – to nie sędzia zabił mecz, choć to postać zdolna do tego (i nie tylko tego - Pan Massimo swego czasu pokazał środkowy palec niezadowolonym z jego pracy kibicom, nie podyktował ewidentnego karnego dla Manchesteru UTD w 2008… z Barceloną, skrzywdził na mundialu reprezentację RPA, czy… oddał mocz na środku boiska). Nie, to nie szwajcarski przystojniak zabił mecz drogi Panie Nasri, drogi Panie Van Persie (tak sugerowali w wypowiedziach). Nie mecz, a sam zabił się Arsenal - Arsenal, który założył sobie kaganiec na swój styl, zakneblował ofensywne zapędy, związał się i przykuł do słupa. Po drodze podciął sobie jeszcze żyło defensywnym nastawieniem i z minuty na minutę powoli się wykrwawiał. Widowiskowe samobójstwo, które doprowadziło do śmierci w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Czas wspomnieć o Barcelonie, tak sugerowałby tytuł. Gwoli jasności, tym co nie czytają między wierszami i próbowaliby włożyć mi w usta brak obiektywizmu i kibolską ślepotę mówię jasno, wcześniej delikatnie sugerowałem. Gospodarze awansowali jak najbardziej zasłużenie, tłamsząc, dobijając do gleby i przydeptując butem rywali (a że na ich własne życzenie, to już inna śpiewka).
No, to skoro sobie to wyjaśniliśmy, to pora wrzucić kamyczek do katalońskiego ogródka. Ja wrzucę do tego kwitnącego, pachnącego, zieloniutko-sielankowego ogródka kamor obrzydliwy, kłujący w oczy, psujący ten wzruszająco piękny obraz. Kamień, który trzymam w łapskach to kibice Blaugrany, ale nie wszyscy – specyficzna ich grupa. Grupa sympatyków, jak mantrę powtarzająca frazes „més que un club”, zaraz po przebudzeniu (obowiązkowo razy 10) i zaraz przed położeniem się spać (od 7 do 10 powtórzeń), na dzień dobry i na dowidzenia. Grupa kibiców, którym sformułowanie to przysłoniło racjonalność, zdolność trzeźwej oceny. Duma ich odurzyła, założyła klapki na oczy, zamknęła horyzont, stworzyła nową, wygodną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której nie ma porażek, w której przeciwnik na sam widok Dumy pada na kolana i waląc czołem w murawę błaga szlochając o najmniejszy wymiar kary, która Duma raczy wymierzyć możliwie szybko i bezboleśnie. Duma w tej rzeczywistości nie znosi sprzeciwu, jest autorytarnym dyktatorem, nie lubi trudności, łatwo się wścieka przeszkodami. Nie przywykła do tego, brzydzi się i frustruje kiedy ktoś jej przeszkadza w tym co lubi najbardziej - grze w piłkę. Pięknej zazwyczaj grze, należy dodać dla przyzwoitości. Apogeum tego o czym mówię stanowi pożegnanie Interu na Camp Nou rok temu. Duma płakała wtedy zraszaczami.
Próbując szukać winnych tej wirtualizacji rzeczywistości doszedłem do szokującego dla mnie wniosku, że winnych jest tak dużo, że ciężko jest skonkretyzować, kiedy nasuwa się, że to cały piłkarski świat. Bo tak najprościej byłoby powiedzieć, bo to ten właśnie świat wyniósł Barcelonę na piedestał, stworzył z niej żywy pomnik, nową świętość, gdzie dopełnieniem tego wszystkiego jest wspomniany frazes, że to więcej niż klub. Stwierdzenie jakże prawdziwe! Toż to przypomina już momentami religię, z wiernymi, ale niestety radykalnymi jej wyznawcami. Zagubił się gdzieś obiektywizm, racjonalizm, zwykły zdrowy rozsądek. Nawet u sędziów piłkarskich, popychających momentami Dumę na siłę do przodu, w strachu przed gniewem całego świata, rozpływającego się w zachwytach nad Barceloną. W tych zachwytach gubi się gdzieś dystans, budzi się zaś do życia hipokryzja. Bo gdy fauluje się Dumę, gdy gra się z nią ostro, bez skrupułów i „należnego” szacunku – wtedy nazywamy to brutalnością, zabijaniem futbolu i ogólnym pohańbieniem (wystarczy sobie przypomnieć wyzwiska skierowane na Inter, kiedy nie pozwolił Dumie grać tego co lubi, a futbol ujął z innej strony, czyż nie równie pięknej?). Gdy zaś Dumie puszczają nerwy i zachowuje się podobnie, wtedy nazywamy to grą z charakterem (czyż nie, koledzy redaktorzy serwisów Barcelony?).
W konsternację wpędzały mnie twierdzenia, że rok temu z Barceloną Inter pokazał antyfutbol. Prowadzi to do tego, że jedyną słuszną definicją futbolu jest ta stworzona w Katalonii. Wszystkie inne wariacje to antyfubol? Granica między dumą a pychą jest niestety bardzo cienka. Niektórzy kibice Barcelony ją znacznie przekraczają, wkraczając na grząski teren świętowania zwycięstwa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, obnoszenia się z pogardą dla przeciwnika, totalnym brakiem szacunku i dystansu. Chełpią się osobnicy tego gatunku zwycięstwami nad Herculesem czy inną Malagą w lidze, w której panuje oligopol Barcelony i Realu, z roku na rok umacniający się (czy to jeszcze liga, czy już coś innego?). Taplają się w zachwytach nad kolejnym rajdem genialnego bądź co bądź Messiego (czy to jeszcze człowiek, czy już kosmita?), wyciągają rączki po kolejne „pewne” zwycięstwa, jak dzieci. I jak dzieci nie znoszą sprzeciwu, buntują się, tupią nóżką, wznoszą histeryczny płacz i lament kiedy coś idzie nie po ich myśli – przecież „to więcej niż klub”, to Duma. Do Dumy nic nie mam, ale do pychy już tak, a ta niestety coraz częściej owej Dumie towarzyszy, co dla dumy krzywdzące, bo niedługo ta cienka granica całkowicie się zatrze. By tak się nie stało, mam nadzieję, że zanim się wspomniana granica zatrze, ktoś utrze nosa Dumie. Nawet jakby miał być oblany zimną wodą zraszaczy…
PS. Wierzę, że gdzieś tam w przypływie nowych, coraz bardziej zapalonych, coraz bardziej radykalnych w swej wierze przybyszów zachowali się prawdziwi kibice Barcelony, pamiętający jeszcze klub, który nie był na ustach całego świata, kiedy również grał pięknie, ale kiedy także nie zdobywał nic. Ci kibice mogą być dumni, ci kibice nie są pyszni. Wierzę w to…
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
CLEVER:
bo to po 1. psychologiczna zagrywka - kiedy 95tys. osob skanduje ze na 100% był tam faul i jeszcze jak sedzia gwizdnie to praktycznie caly zespol podbiega do sedziego zeby wyciagnal karteczke
po 2 - VdS w ostatnim meczu po przybiegnieciu do sedziego po faulu na Nanim otrzymal zoltą. VV za przybiegniecie do Jacka nie otrzymał nic. To samo Abidal - sytuacja z Diabym, który otrzymał czerwo w meczu z Newcastle. Za samo dotkniecie zawodnika w okolice twarzy/głowy jest zolta karteczka, a tutaj bylo cos wiecej - proba duszenia... ?!
tak wiec smieszne jest ze mowi sie ze mecz nie byl wydrukowany bo BYŁ i co do tego to ja nie mam watpliwosci
Akurat Grandville pisze z kulturką do nas, ugodowo, więc nie widzę powodu, żeby mu do gardła skakać.
Niemniej jednak ja już naprawdę chciałbym zapomnieć o Barcelonie (w kontekście Arsenalu) przynajmniej do wakacji, kiedy to pewnie znowu zacznie się zabawa z Ceskiem.
Hmmmm... Bo kiedy któregoś z graczy FCB, ktoś dotknie, wtedy sędzia reaguje w mgnieniu oka i daje żółtą kartkę, a kiedy gracz Barcelony wejdzie mocno w gracza, nic z tego nie robi sobie sędzia.
Grandvile
Bo ma łatwe mecze w lidzei może się koncentrować na LM :)
Zdzichu, to dlaczego lider tej 'śmiesznej' ligi po drodze od tych 3 lat eliminował raz Chelsea, dwa razy Arsenal i pokonał w finale Manchester? pomyśl.
o kradnięciu można dużo mówić. każdy kto śledzi sytuację- swoje wie.
Mnie w tym meczu zdenerwowała tylko postawa sędziego i teatralne zachowania piłkarzy Barcelony po niektórych wejściach. Na przykład na samym początku po wejsciu Clichy'ego, który nawet chyba nie dotknął Xaviego, ten padł jakby go raził piorun :]
gość, który je włączył, został z Klubu wydalony w dzień po incydencie. - no no z jakiego to newsa? z wikiliks?
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Arsenal odpadł z własnej winy i taka prawda. Barcelona była lepsza. Busaka narobił sobie wstydu. Swoją drogą ja nie wiem kto wybiera tych sędziów. Niby jest ich 5 i jak to mówi Colina w reklamie "now we see more" tylko, że dzisiaj jak Carroll dostał z łokcia w twarz to żaden nie widział :D
@popekns, no widzisz.. tak jest w świecie, że jeden czyn wystarczy, żeby do końca życia ciągnęło się za Tobą niesprawiedliwie jak jakaś zaraza. prawda? wszyscy wiedzą, że często tak jest. i tak za Busquetsem do końca życia będzie już chodziła ta sytuacja za symulkę, a z Barcą zraszacze. ale już nikt nie weźmie poprawki na to, że gość, który je włączył, został z Klubu wydalony w dzień po incydencie.
@concrete13, ja nie mówię, że wszyscy są przeciwko Barcelonie. zdarza się, że sędzia gwizdnie dla nas, ale równie często zdarza się, że gwizdnie przeciwko. po prostu staram się uświadomić wam, że nie wolno tak skrajnie przedstawiać tej sytuacji, bo to nie jest fair.
3 tygodnie temu i od wtorku to przede wszystkim widzisz pyskówki gimnazjalistów i frustratów, którzy nie posiadają umiejętności normalnej dyskusji.
Grandville - weź przestań tyle pić
Po meczu z Interem sie nie zaliliscie? Po meczu z Arsenalem na ES sie nie zaliliscie?
HAHAHHAHAHAHHAHHAHAHHAHAHAHA 10/10 kawał roku
arca regularnie wygrywa od 3 lat - co wygrywa? Chyba swoją smieszną lige, bo w Lm tej regularnosci nie ma i miec dluuugo nie bedzie
szanujmy się wzajemnie - i mowi to osoba, ktorej pilkarze zarzucaja nam ze wiezimy cf4, ze KRADNIEMY od was graczy i ze Wenger to no1 Wróg Publiczny Farcy.
Ziomek idź już spać
@Grandville
Może Wy jako kibice nie wyzywaliście Interu, ale za to Barcelona nie uszanowała Mediolańczyków.
Grandville - > taaa/oczywiście!..wszystko i wszyscy przeciwko Barcelonie ..biedna niewinna Barcelona !.. a zwłaszcza kibice, którzy nie robią nagonki na sędziego i przyjmują wszystko z pokorą .. ! ..to ja się pytam.. co ja tu widzę od wtorku i co widziałem 3 tygodnie temu ? na pewno mówimy o tym samym zespole ? nie sądzę!
Dynamo 1-0 City ;]
drogi Przemysławie, drodzy kibice Arsenalu! ci, co już mnie czytali wiedzą, że jestem kibicem Barcelony.
na wstępie swoich rozważań pozwolę sobie wtrącić pewien cytat, aby nakreślić wam moją postawę. otóż- korzystając z pewnej wariacji słowno-cytatowej, oraz biorąc pod uwagę fakt, że myślę, iż nieprzypadkowo jesteście kibicami Arsenalu, pozwolę sobie powiedzieć, że Kanonierzy to ekipa, która w Anglii "wśród tandety lśni jak diament".
bardzo lubię i szanuję Arsenal, a Barcelonie kibicuję od paru lat. ośmiu, dziewięciu... jakoś tak. ale do rzeczy
Przemysławie, bo do Ciebie chciałbym się odnieść... wiele rzeczy- również tych traktujących o Barcelonie i jej kibicach- to mądre spostrzeżenia. celne. ale z kilkoma się nie mogę zgodzić. po pierwsze- warto pamiętać, że tłum zawsze idzie tam gdzie są najlepsi. a że Barca regularnie wygrywa od 3 lat- ten precedens właśnie tyle trwa, dlatego frustracja ekip innych jest taka, a nie inna. owszem- nie powinniśmy się śmiać z Arsenalu, ale widzę Przemku, że oświecony z Ciebie gość, więc powiem Ci coś bo wiem, że mnie zrozumiesz.
doceniam klasę rywala. zawsze. i Barcelona też docenia- dlatego nie rozumiem tego Twojego zarzutu. bądź obiektywny- dzieci z gimnazjum olewaj. i popatrz na reakcję wielu osób z tego serwisu po pierwszym meczu- też było bardzo wiele jadu i obrażania Barcelony.
że sędziowie pomagają Barcelonie to też nie jest odpowiedni zarzut. owszem- ja bym kartki van Persiemu nie dał, ale biorąc pod uwagę oba mecze- czy z ręką na sercu stwierdzisz, że Barcelonę przepchał sędziego? nie. bo masz łeb na karku. teraz obejrzyj dwumecz Barcelony z Interem z zeszłej edycji. jeśli z czystym sumieniem i z ręką na sercu powiesz, że sędzia nie przepchał Interu do finału, to jadę do Ciebie z litrową wódką i podyskutujemy jak kibic z kibicem. my rok temu nie robiliśmy nagonki na sędziego. przyjęliśmy to, mimo że boli do dzisiaj... wreszcie- zobacz dwumecz sprzed dwóch lat Barcy z Chelsea. było wiele kontrowersji, ale obraz całościowy nie działa na niekorzyść Chelsea... tak więc sądzę, że zarzut o tym, że sędziowie przepychają Barcę - jest wysoce niewłaściwy.
a karny o którym wspominasz w meczu z Man UTD był... był i został podyktowany, ale Cristiano go przestrzelił. sprawdź.
teraz do wszystkich was. Panowie, życzę wam wygrania Ligi bo jesteście drużyną, którą miło się ogląda. trzymam za Arsenal kciuki, bo futbol musi zwyciężać. szanujmy się wzajemnie i olewajmy gimnazjalistów, bo naprawdę porządne mamy ekipy i z ich gry możemy być dumni.
Brawo!! Świetny tekst!
@Oko147
Fakt, skleroza nie boli.
Ketiw > Ostatnio w 2005 roku , Arsenal wygrał finał FA CUP z United po karnych .
Od tamtego momentu , pustka w gablotce :(
Emirates Cup nam nie wystarczy ,więc mam nadzieje ,że Arsenal w tym sezonie wygra FA CUP i Premier League :P
C"MON ARSENAL !!
Suarez nie może grac w LE :)
Jak już pisałem w innym swoim komentarzu, teraz Arsenal musi maksymalnie skoncentrować się na lidze. To niesamowite, że taki klub, z takimi świetnymi piłkarzami nie wygrał żadnego trofeum od 5 lat (nie jestem do końca pewien czy to aż 5 więc jeśli przesadziłem to poprawcie mnie). Ja z całego serca będę trzymał kciuki.
A czemu Suarez nie grał? Czyżby jakiś uraz?
carroll dostaje centralnie w facjatę z łokcia, a kaka nawet kartki nie zobaczył :D po co 5 sędziów na mecz, skoro wszyscy ślepi
@howareyou: Przesadziłeś mecz na ES był pięknym widowiskiem i wygraliśmy go dzięki świetnej grze której we wtorek nie było zupełnie widać.
PR17 > możesz się nie zgodzić, ale osobiście uważam, że ta nasza "barykada" zadziałała o wiele lepiej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. W sumie przez ok. 60 z 90 minut spotkania to Arsenal był w ćwierćfinale. Dodajmy do tego, że pierwszy gol Barcy to indywidualny błąd pewnego Hiszpana, a w 87 minucie nasi Kanonierzy mieli piłkę meczową, którą niestety zmarnował Bendtner. Nie wszystko potoczyło się jakbyśmy chcieli, graliśmy przez 30 minut w dziesiątkę (to bardzo utrudniło sprawę), nie prezentowaliśmy w ofensywie absolutnie nic, a mimo to do korzystnego (acz niekoniecznie sprawiedliwego :P) wyniku brakowało stosunkowo niewiele - o awansie FCB zadecydowała różnica jednego gola (w dwumeczu). Śmiem twierdzić, że jak na drużynę, która, jak się wydawało, o bronieniu i "autobusach" nie ma zielonego pojęcia efekt był zaskakująco dobry. Zwłaszcza, że na boisku nie mieliśmy nikogo kto byłby w stanie chociaż udawać defensywnego pomocnika (Diaby? litości), podczas gdy Inter Mou miał ich kilku, a z ławki wchodzili kolejni.
Z uwagi na wynik i niechlubne zero strzałów nikt z "postronnych" nie zwraca na to uwagi, ale defensywnie nasza ekipa (zwłaszcza duet CB) zaprezentowała poziom, jakiego w życiu bym się po niej nie spodziewał.
@howareyou Nie sądzę. Twoje porównanie jest ****owe.
witam robię nieoficjalny nabór na szaliki Arsenalu. Projekt szalika jest robiony przeze mnie (do obejrzenia na pw). Cena takiego szalika będzie wynosiła około 22zł + ewentualne koszty wysyłki. Wiadomość wysyłam za ZGODĄ ADMINISTRATORA. Wszelkie za lub przeciw proszę kierować do mnie na pw. Prosze nie bać się nikogo nie okradne przy tym robię też przyjemność sobie bo na takim szaliku zależy także mi. ; ) Pozdrawiam
To się wstydź, bo w podobny sposób wygraliśmy pierwszy mecz.
@PR17 Jeśli Arsenal wygrałby w ten sposób z Barceloną to bym się wstydził.
Z resztą, wygrana Barcelony z Arsenalem nie sprawiła mi tak wielkiej radości ponieważ w tym samym dniu dowiedziałem się że bliska mi osoba "zamknęła oczy", ta wygrana była takim pocieszeniem chociaż szkoda że waszym kosztem :/
@PR17
Myślę, że masz sporo racji w tym co mówisz ale w kwestii antyfutbolu można spojrzeć na to w inny sposób, ponieważ możliwe, że niektórym kibicom (np. Interu i Realu oraz takim którzy nie lubią Barcy) podobało się to, że obrona Mediolańczyków sprawiła, że wasze podania oraz szybkie piłki nic nie dały i miejscami byliście bezradni.
Cieszę się jednak, że jest więcej normalnych kibiców Barcy.
@PR17
Jak miło przeczytac i porozmawiac wreszcie z jakimś naprawdę normalnym kibicem Barcy! :)
Ketiw: bardziej mi chodziło, że na tym serwisie są normalni kibice.
@Ketiw - niestety prawda ...
popekns,
normalnych kibiców Barcelony jest więcej niż myślisz ;D Tylko, że są dużo mniej zauważalni od tych delikatnie mówiąc "innych".
PR17-widac ze jestes normalnym kibicem Barcelony:)Cale szczescie:)Najbardziej wkurza mnie gadka typu:Cesc uciekaj z tego klubu bo tam nic nie wygrasz itp...to samo o Jacku pisza.Za kogo oni sie maja??Wilshere jest prawdziwym Kanonierem i zdecydowanie woli Arsenal od Barcelony...Czasy chwaly Arsenalu jeszcze nadejda:)Juz niedlugo:)GO GO THE GUNNERS!!!
ale Arsenal nie postawił autobusu przed bramką zagrał defensywnie ale z chęcią do gry ale że nie wychodziło to co zrobić ;/
W końcu jeden normalny kibic Barcelony.
Witam drodzy kibice Arsenalu! Po przeczytaniu tegoż artykułu, ja jako kibic Barcy, muszę przyznać że wiele w tym prawdy, ale też fałszu...
Co do pracy arbitra nie chce mi się po raz kolejny zaczynać tego tematu, bo można sobie tylko niepotrzebnie popsuć humory... Ale np. z tym "antyfutbolem" to się pan Przemek grubo pomylił. "Prowadzi to do tego, że jedyną słuszną definicją futbolu jest ta stworzona w Katalonii. Wszystkie inne wariacje to antyfubol" - i pisze to kibic klubu który wraz z Barceloną gra najładniejszy futbol (udam że nie widziałem wtorkowego meczu, poza tym Arsenal gra przepięknie), a to co zrobił Inter rok temu w rewanżu na CN, było czystym antyfutbolem, dlaczego? Piłka nożna to sport dla kibiców, to sport który trzeba podziwiać, to sport który ma się podobać, kibice chcą oglądać szybkie wymiany piłek między zawodnikami, świetne rajdy, efektowne zagrania - TO SIĘ PODOBA KIBICOM ! - a Inter Mediolan pokazał dokładną odwrotność tego prawa. Tak jak powiedział filozof (czyt. Guradiola - (Zlatan)): "Możemy przegrać, jednak zawsze prezentując łądną piłkę"
Pech Arsenalu polega na tym, że chcieli powtórzyć wyczyn Interu sezon wcześniej i grać ultra defensywnie, ale jest jeden problem... Arsenal nie potrafi tak grać i to się zemściło, śmiem zaryzykować że gdyby Kanonierzy zaatakowali od pierwszej minuty, mogli nawet wygrać to spotkanie...
Autor tego tekstu zarzuca też nam, kibicom Barcy (czyt. farsy) że jesteśmy zbyt pyszni... no cóż muszę przyznać że pokolenie LM 2008/09 daje o sobie znać, ale są też kibice "prawdziwi" czy ja taki jestem? możliwe, mam szacunek do rywala (ani przez chwilę nie zlekceważyłem Arsenalu Londyn, który szanuję z całego serca i zaraz po Barcelonie jest to mój drugi ulubiony klub.) oczywiście czasami górę biorą emocje, lecz w moim przypadku zdarza się to na prawdę rzadko.
Ja chciałem przeprosić wszystkich kibiców Arsenalu za idiotyczne zachowanie niektórych wielkich "Cules", którzy gdy tylko Barca zajęła by miejsce w połowie tabeli powiedzieli by: "Goodbye" mojemu ukochanemu klubowi.
Przede wszystkim życzę wam zwycięstwa w lidze, Arsenal zasługuje na nie jak nikt...
Pozdrawiam i Visca el Barca ! :)
twitpic.com/484i42
wątpię żeby Vermaelen zagrał w tym sezonie
armata_Pl ten news jest u nas na stronie... i tak nie chciałbym żeby Verme grał teraz w momencie kiedy musimy gonić MU bo po pierwsze wróci dopiero po kontuzji a po drugie nigdy nie grał u boku Koscielnego
anglia.goal.pl/index.php?dzial=aktualnosci&artykul=192551
;/
no fakt, komentarze moglyby byc pokazywane jak np na stronie manchesteru. czyli wszystkie wtedy o wiele latwiej byloby czegos szukac, albo s z kims sie dogadac.
KanonierTH1411 - z tym że sezonowiec barcelony staje się paro sezonowcem (niestety ;
underdog
Dokładnie. Jak dla mnie takie komentarze powinny być z miejsca usuwane. Kłócą się nie wiadomo o co.
Co do tekstu, jak dla mnie super. To zapewne dlatego nikt nie lubi Barcelony, przez tych ich "pysznych kibiców". Co do tego wyniesienia na piedestał, kto mógł to zrobić jak nie my. Zaczęło się od komentatorów, dziennikarzy itd, po kilku meczach, potem seria trwała i trwała bez końca. Dziennikarze i wszystkie media zaczęły swoje zawsze pachnące Barceloną wywody, że są najlepsi itd. Potem ta ciecz z mediów przelała się do zwykłych ludzi, kibiców futbolu. Następnie tą ciecz połknęli nowi kibice Barcelony (sezonowcy) i spora grupa tych, którzy mieli już serca bordowo-granatowe. Teraz każdy nie kibic Dumy Katalonii życzy im sromotnej porażki. Ja sam mam nadzieję że Real odkuje się za 5-0 na Camp Nou i wygra z Blaugraną zarówno w lidze jaki i w finale Pucharu Króla.
lukaas97 - odpowiedzią na twoje pytanie jest mecz na the emirates, to wszystko w tym temacie.
co do artykułu to profesjonalny, obiektywny. Zastanawiam sie tylko skoro wspomniana barca (nic nie ujmując jej klasie) jest popychana - mozna to tlumaczyc tym ze gra pieknie dlatego za ten mecz nie mam żadnych pretensji, natomiast arsenal również gra piękie z tym że on nie jest "popychany" (NIGDY!!!). Ale kiedy skończy się już era barcy (a napewno sie kiedys skonczy bo każdy zespół ma swoją cykliczność) i zacznie panować nieco inny styl gry, styl w którym będzie grała inna drużyna (przyp. red domniemana "barcelona") futbolem będzie nazywane coś innego niżeli teraz, i wtedy tamta drużyna będzie popychana. Tak to już jest że ludzie (bo nie kibice) wolą dopingować zwycięzców, a wtedy każdy kto zwycięzców nie popchnie będzie krytykowany.
Podsumowując dlaczego to nie my jestesmy "popychani" tylko ManU ???
Plus posty nie na temat (patrz te znajdujące się pod moim) - jak się wchodzi na stronę i widzi się takie komentarz to można pomyśleć że rzeczywiście nikt tu się konstruktywnie nie wypowiada tylko jakaś banda dzieciaków, a przecież tak nie jest (bo widzisz tylko 10 ostatnich komenatrzy).
Jakby usunąć avatary i zostawić tylko nicki to zrobiłoby się miejsce... Ciężko prowadzić z kimś dyskusje gdy np. dużo osób siedzi na stronie, cały czas piszą komentarze i zanim się obejrzysz post się interesujący znajduje się na 3 stronie. Szczególnie te długie, które warto przeczytać, a jak już pisałem są hen hen daleko i trudno się do nich dokopać. Tak mówię jako użytkownik że od strony praktycznej kiepsko jest to wszystko zrealizowane.
Boże co za debil. Jacek Wilshare haha
@Jack
FACEPALM! Debilu, nie mam mamy, nie pomyślałeś o tym?
przez ciebie się rozpłakałem. przecież mam fajne nazwisko