Pomeczowa wypowiedź Arszawina

02.02.2011, 16:12, IceMan 23 komentarzy

Wczorajszego wieczoru Arsenal pokonał na własnym obiekcie Everton 2-1. Wyrównującą bramkę dla Kanonierów strzelił w tym pojedynku Andriej Arszawin, który tradycyjnie podzielił się swoimi przemyśleniami na temat spotkania na łamach swojej strony internetowej.

Andriej, wiedziałeś, że wczorajszy mecz Arsenalu transmitowano na żywo na państwowym kanale rosyjskiej telewizji?

Nie.

Kto jako pierwszy pogratulował ci zwycięstwa?

Kostija Lobov - piłkarz, u boku którego występowałem niegdyś w Zenicie. Można z tego wywnioskować, że oglądał mecz na wspomnianym przez ciebie programie:)

Zarówno Kostija Lobov, jak i tysiące innych Rosjan oglądało wczoraj spotkanie, w którym naprzeciw siebie stanęli dwaj zawodnicy Sbornej. Jakie są twoje wrażenia po meczu?

Wiedzieliśmy, że spotkanie z Evertonem nie będzie należeć do najłatwiejszych. Przygotowywaliśmy się na ciężką przeprawę mając w pamięci mecz z zeszłego sezonu. Nie pomyliliśmy się, bowiem The Toffees znów wysoko ustawili poprzeczkę. Już w pierwszych minutach przejęli inicjatywę i narzucili swój styl gry. Nawiasem mówiąc trudno przewidzieć jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby sędzia nie popełnił w 24. minucie tego katastrofalnego błędu. Być może arbitrzy po prostu pogubili się w przepisach mówiących o pozycji spalonej.

Po raz pierwszy słyszę Andrieja otwarcie krytykującego postawę sędziego.

Jak można nie zauważyć tak ogromnego i ewidentnego spalonego? Nigdy tego nie zrozumiem. Po tej straconej bramce grało nam się jeszcze trudniej.

Mimo tego w drugiej połowie Kanonierzy królowali na boisku i w końcu odrobili straty.

Myślę, że dużą rolę odegrało tu zmęczenie The Toffees. Nie jest łatwo mierzyć się na przestrzeni kilku dni z Chelsea oraz Arsenalem. Bardzo się cieszę, że przycisnęliśmy ich do muru i wydarliśmy komplet punktów. To niezwykle ważne zwycięstwo. Dzięki takim tryumfom drużyna nabiera dodatkowej siły i motywacji.

Strzeliłeś bramkę. Po wejściu z ławki byłeś bardzo aktywny i przydatny drużynie. Być może Arsene Wenger powinien był desygnować się na murawę nieco wcześniej?

Nie, nie powinien. Na wszystko przychodzi czas. Mówiąc całkiem serio, rozegrałem pełne spotkanie w niedzielę, wybiegłem na boisko również we wtorek. Po raz pierwszy w karierze zagrałem w dwóch spotkaniach na przestrzeni zaledwie trzech dni.

Dobrze jest zacząć miesiąc od zwycięstwa.

Styczeń był dla nas bardzo udanym okresem. Awansowaliśmy do finału Pucharu Ligi Angielskiej, zdobyliśmy przepustkę do kolejnej rundy innych rozgrywek pucharowych. Zajmujemy drugą pozycję w tabeli i nie tracimy kontaktu z Manchesterem United. Luty? Myślę, że rozpoczął się dla nas pomyślnie. Ten miesiąc będzie decydujący w kwestii rozstrzygnięcia losu niektórych trofeów, więc dobrze jest "wejść" w niego z kompletem punktów.