Punkty na trudnym terenie, Everton 0-1 Arsenal

17.09.2023, 20:13, Łukasz Wandzel 320 komentarzy

Pierwsze spotkanie po przerwie reprezentacyjnej przeciwko Evertonowi śmiało mogłoby aspirować do miana meczu dla koneserów. Ostatecznie, po trudnej przeprawie, Kanonierzy zdobyli zwycięskiego gola, ale ekipa The Toffees po raz kolejny pokazała, że Goodison Park nie jest dla Arsenalu miejscem do spacerowania. Co prawda gospodarze nie postawili żadnych warunków w ofensywie, lecz dobrze zaadaptowali się do stylu gry gości i przez długi czas skutecznie grali na remis. Z drugiej strony należy pochwalić upór i cierpliwość londyńczyków, którzy swój wysiłek zamienili na komplet punktów.

W tym meczu Mikel Arteta znowu zdecydował się na małe roszady w składzie. Tym razem padło na Aarona Ramsdale'a i Kaia Havertza, którzy dotąd grali od początku. Zamiast nich w wyjściowej jedenastce znaleźli się David Raya oraz Fabio Vieira. Przed meczem szczególnie ekscytować mógł występ Hiszpana, który rozegrał poprawne spotkanie, jednak nie miał wielu szans, by się wykazać.

Składy obu drużyn:

Everton: Pickford – Mykolenko, Tarkowski, Branthwaite, Young (87' Patterson) – McNeil (88' Chermiti), Gueye, Onana, Danjuma – Doucoure – Beto (66' Calvert-Lewin)

Arsenal: Raya – White, Saliba, Gabriel, Zinczenko (80' Tomiyasu) – Odegaard, Rice, Vieira (80' Havertz) – Saka, Nketiah (66' Jesus), Martinelli (24' Trossard)

Kanonierzy absolutnie zdominowali posiadanie piłki, co niespecjalnie przeszkadzało gospodarzom. Na początku Everton często odpierał ataki z prawej strony, ponieważ futbolówka niejednokrotnie wędrowała pod nogi Bukayo Saki. Dodatkowo londyńczycy uskuteczniali zepchnięcie gospodarzy pod ich pole karne, szybko przerywając akcje na połowie The Toffees.

Taka gra mogła przynieść oczekiwany skutek bardzo wcześnie. Już w 19. minucie Arsenal skorzystał z przypadkowego odbicia piłki Beto i rozpoczął groźną sytuację. Fabio Vieira wypuścił prostopadłym podaniem Gabriela Martinellego, a ten trafił do bramki tuż przy dalszym słupku. VAR anulował jednak gola, ponieważ Eddie Nketiah nie zdążył wrócić ze spalonego. Była to ostatnia szansa młodego Brazylijczyka, ponieważ chwilę później opuścił murawę z powodu urazu, a zastąpił go Leandro Trossard.

Po odjęciu okazji Martinellego z nieuznanym golem okazuje się, że Everton przez większość czasu radził sobie z Arsenalem bardzo dobrze. Zespół Seana Dyche'a nic sobie nie robili z liczby podań gości. Z kolei Kanonierzy niewiele zmieniali, by swoją przewagę przekuć na gola. Tempo gry na krótko wzrosło dopiero po przerwie. Przyjezdni mocno rozpoczęli drugą połowę, lecz chwilowy zryw zakończył się obronionym przez Pickforda strzałem Martina Odegaarda.

Po stronie Arsenalu aktywny był też Fabio Vieira, który zaliczył udany występ, jednak jego strzały często trafiały w zawodników rywali. Na szczęście dla Portugalczyka goście mogli walić głową w mur, ile chcieli, ponieważ po drugiej stronie boiska David Raya nie miał zbyt wiele do roboty. Wytrwałość The Gunners została wynagrodzona zwycięskim golem w 69. minucie. Londyńczycy krótko rozegrali rzut rożny, wymienili kilka podań przed szestnastką i wprowadzili futbolówkę w pole karne, gdzie Saka odnalazł Trossarda. Belg popisał się świetnym strzałem lewą nogą, a piłka wpadła do siatki po odbiciu się od słupka.