Wenger: Nie jestem wrogiem Olimpiady

22.10.2011, 08:20, IceMan 9 komentarzy

Arsene Wenger życzy Wielkiej Brytanii sukcesów na zbliżających się Igrzyskach Olimpijskich, ale ostrzega, że nie można dopuścić do fizycznego przeciążenia piłkarzy.

Lato 2012 roku będzie niezwykle pracowite dla angielskich piłkarzy, bowiem czekają ich zmagania nie tylko na Mistrzostwach Europy w Polsce i Ukrainie, ale również londyńska Olimpiada.

Istnieje zagrożenie, że niektórzy zawodnicy jak chociażby Jack Wilshere czy Theo Walcott wystąpią na obu turniejach.

Wenger będzie na Igrzyskach kibicował drużynie Stewarta Pearce'a, ale uważa, że niektórzy gracze nie powinni zostać oddelegowani na tę imprezę.

- Będę kibicował Wielkiej Brytanii na Olimpiaidzie, ale uważam, że trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem i podjąć jakąś logiczną decyzję dotyczącą powołania poszczególnych zawodników. To ważne, aby również kluby mogły skorzystać ze swoich piłkarzy wtedy, gdy bardzo tego potrzebują.

- Jack, Theo, Chamberlain, Ramsey i Gibbs - wszyscy ci piłkarze mają szansę pojechać na Igrzyska. Musimy jednak znaleźć w tej sprawie rozwiązanie, które jednak w moim przekonaniu może być niemożliwe do osiągnięcia w nowoczesnym futbolu.

- Byłbym na przykład szczęśliwy, gdyby na Igrzyska pojechał Ryan Giggs. Nie dlatego, że jest piłkarzem Manchesteru United, lecz dlatego, że nigdy nie miał okazji wystąpić na międzynarodowym turnieju na najwyższym poziomie. To byłaby dla niego jedyna taka okazja w życiu, a bez wątpliwości Ryana wciąż stać na grę na takim szczeblu.

- Nie ja jestem tutaj od podejmowania decyzji. Myślę jedynie, że powstaje konflikt między interesem klubów i reprezentacji.

- Gdy więc udzielasz wypowiedzi jako klubowy menadżer, ludzie automatycznie uważają cię za przeciwnika rozgrywek reprezentacyjnych. Ja takim przeciwnikiem nie jestem, będę cieszył się z każdego sukcesu Anglii na wielkich turniejach. Jednak jako trener Arsenalu muszę dbać o interesy swojej drużyny i chcę mieć swoich piłkarzy do dyspozycji wtedy, gdy są mi potrzebni.