Xhaka z czerwoną kartką, Auba z samobójem: AFC 0-1 Burnley

13.12.2020, 21:05, Łukasz Wandzel 1970 komentarzy

Po kilku miesiącach od rozpoczęcia sezonu aż trudno uwierzyć, że spotkanie Arsenalu z Burnley w ramach 12. kolejki Premier League był pojedynkiem drużyn z dolnej części tabeli. Czarne chmury zbierają się nad Mikelem Artetą, który jak najszybciej musiał przerwać fatalną ligową passę. Nie było do tego lepszej okazji niż starcie z Burnley, czyli drużynie kończącej poprzedni sezon w środku stawki, a teraz znajdującej się w strefie spadkowej.

Obstawiasz mecze Premier League? Sprawdź Kody promocyjne bukmacherów 2020 Które najlepsze? Mogą być przydatne podczas kolejnych emocjonujących weekendów z „Kanonierami”.

Mimo to podopieczni Seana Dyche'a wywieźli z Emirates Stadium komplet punktów, za który mogą dziękować jedynie Kanonierom. Londyńczycy od pierwszego gwizdka przeważali nad ekipą przyjezdnych, choć wciąż nie mogli się przełamać i znaleźć drogi do bramki. Szanse na wygraną znacznie zmalały, gdy czerwoną kartkę dostał Granit Xhaka. Z kolei samobój Aubameyanga te szanse pogrzebał.

Składy obu drużyn:

Arsenal: Leno - Holding, Gabriel, Tierney - Bellerin (74' Maitland-Niles), Xhaka, Elneny, Saka - Willian (82' Nketiah), Lacazette (60' Ceballos), Aubameyang.

Burnley: Pope - Lowton, Tarkowski, Mee, Taylor - Brady, Westwood, Brownhill, McNeil - Wood (70' Vydra), Rodriguez (59' Barnes).

Od początku spotkania Arsenal utrzymywał się przy piłce dłużej niż rywale i forsował grę lewą stroną. The Clarets rzadko przechodzili do ataku, ponieważ partnerzy Chrisa Wooda i Jaya Rodrigueza nie potrafili wyprowadzić piłki środkiem. Przyjezdni mogli liczyć głównie na dalekie wykopy. Dzięki jednemu z nich, w wykonaniu Nicka Pope'a, bliski otwarcia wyniku w 14. minucie był Chris Wood. Nowozelandzki napastnik niecelnie uderzył futbolówkę głową. Była to jedna z nielicznych szans gości w pierwszej części spotkania.

Kanonierzy powoli rozkręcili się po 20 minutach, lecz wciąż byli mało skuteczni. Dobrą okazją była główka Roba Holdinga, kilka minut później lepszą sytuację zmarnował Lacazette, trafiając w Nicka Pope'a z bliskiej odległości. Przez 45 minut w meczu padło zaledwie jedno celne uderzenie na bramkę. Lepiej wyglądało to dopiero po przerwie, gdy londyńczycy zaczęli od kilku obiecujących okazji. Najpierw Pierre-Emerick Aubameyang zamienił się miejscami z Kieranem Tierneyem. To Gabończyk dogrywał do Szkota, który wbiegł w szesnastkę. Piłka po strzale lewego obrońcy powędrowała jednak wprost w ręce Nicka Pope'a. Chwilę później Aubameyang oddał strzał głową, a w kolejnej sytuacji strzelał Bukayo Saka. Bramkarz Burnley pozostawał nieugięty.

Lepszy okres gry zakończył się wraz z przepychankami z udziałem Granita Xhaki. Ego zawodnika Arsenalu zafundowało Szwajcarowi czerwoną kartkę i osłabiło zespół. Mecz bez jednego zawodnika pozornie stał się bardziej wyrównany. Kanonierzy nie mogli pozwolić sobie na nieustanne atakowanie bramki Pope'a, ponieważ musieli tracić siły na obronę. Mimo to gospodarzom zdarzało się zmusić golkipera rywali do wysiłku. Jednak w 73. minucie to drużyna Burnley objęła prowadzenie po strzale z rzutu rożnego. Gol zdobyty w zamieszaniu okazał się być trafieniem samobójczym Pierre'a-Emericka Aubameyanga.

Czerwona kartka Granita Xhaki była pierwszym gwoździem do trumny w tym meczu. Drugim okazała się być stracona bramka, która niefortunnie była golem samobójczym w wykonaniu Pierre'a-Emericka Aubameyanga. Po bramce dla Burnley na twarzach piłkarzy Mikela Artety nie widać już było motywacji. Gospodarze, grając bez jednego zawodnika, wciąż mieli swoje sytuacje, ponieważ The Clarets bronili już tylko korzystnego rezultatu. Desperackie próby Arsenalu były nieskuteczne wobec twardo grających obrońców Burnley i świetnej dyspozycji Nicka Pope'a.