Komentarze użytkownika BOSS89

Znaleziono 208 komentarzy użytkownika BOSS89.
Pokazuję stronę 1 z 6 (komentarze od 1 do 40):

poprzednia123456następna
Komentowany temat: Siedem grzechów głównych 30.08.2011, 16:15

@Siwyy666

Od kilku lat utrzymujemy równy poziom (mam na myśli to, że od sezonu 1998/1999 gramy nieprzerwanie w Lidze Mistrzów), mamy pewną stabilizację (w erze Wengera zawsze top 4), ale zauważ jakie ostatnio osiągamy rezultaty z najmocniejszymi - Chelsea, Manchesterem United oraz Barceloną w LM.

Z Man United:

2007/2008 2:2, 0:4 (FA CUP) i 1:2
2008/2009 2:1, 0:1, 1:3 (oba spotkania LM) i 0:0
2009/2010 1:2, 1:3
2010/2011 0:1, 0:2 (FA CUP) i 1:0
2011/2012 2:8

13 spotkań - 2 zwycięstwa, 2 remisy i 9 porażek, bilans bramkowy 11:29

Z Chelsea:

2007/2008 1:0 i 1:2
2008/2009 2:1, 1:2 (FA CUP) i 1:4
2009/2010 0:3 i 0:2
2010/2011 0:2 i 3:1

9 spotkań - 3 zwycięstwa, 6 porażek, bilans bramkowy 8:13

Z Barceloną:

2009/2010 2:2 i 1:4
2010/2011 2:1 i 1:3

4 spotkania - 1 zwycięstwo, 1 remis, 2 porażki, bilans bramkowy 6:10

Reasumując - z naprawdę mocnymi, klasowymi europejskimi drużynami mamy słaby bilans, z Manchesterem United wręcz zatrważająco słaby!!!
Siwy666, jak myślisz, czy te słabe bilanse to przypadek, czy może to realne odzwierciedlenie różnicy klas pomiędzy tymi zespołami?

Prawda jest taka, że jesteśmy bardzo słabi taktycznie i mecze wygrywamy dzięki klasie piłkarzy, których mamy/mieliśmy w kadrze (pamiętasz te cudowne podania Fabregasa?), a nie dzięki organizacji gry, gdyż ta jest bardzo słaba. Gdy przychodzi nam grać z mocnym rywalem - a takimi są Chelsea i Manchester United -, gdy nie możemy zdominować rywala klasą piłkarzy, to wtedy jesteśmy bezbronni niczym dzieci, nie mamy żadnych argumentów w takich konfrontacjach.

Pamiętasz mecz z tamtego sezonu na Old Trafford?
Pomimo tego, że przegraliśmy zaledwie 0:1, to ten mecz od początku do końca wydawał się być pod kontrolą United - mieliśmy piłkę i potrafiliśmy dłużej się przy niej utrzymać tylko wtedy, gdy United wycofali szyki i ŚWIADOMIE oddali nam inicjatywę, natomiast gdy oni grali pressingiem, to w żaden sposób nie potrafiliśmy utrzymywać się przy futbolówce, nawet jeśli udawało nam się wymienić kilka celnych podań, to i tak w żaden sposób nie zyskiwaliśmy terenu, ich pressing wprowadzał ogromną panikę w nasze szeregi.

Zresztą nie tylko pressing United i innych mocnych ekip dezorganizuje nasze poczynania, wprowadza chaos w nasze szeregi, wystarczy wymienić tak chaotycznie poczynające sobie ekipy jak: Wigan (pamiętasz mecz na DW Stadium zakończony rezultatem 2:2?), Wolverhampton (Fabiański uratował nam zwycięstwo na Molineux w ubiegłym sezonie) czy też choćby Newcastle (pamiętne 4:4).
Drużyna, która aspiruje do miana ekipy grającej radosny futbol - w pozytywnym tego słowa znaczeniu -, pełen polotu, ożywczy, bazujący na niekonwencjonalnych zagraniach i posiadaniu piłki, NIE MOŻE, NIE MA PRAWA zostać zdominowana przez tak chaotyczne ekipy, jak te wymienione powyżej!!!

Siwy, jesteśmy przy piłce tylko wtedy, gdy oponenci TEGO CHCĄ, gdy świadomie wycofują szyki licząc na kontry natomiast, gdy powinnyśmy za wszelką cenę utrzymywać się przy futbolówce, dążyć do jak najdłuższego jej posiadania, nie czynimy tego.
Najlepszy przykład to wspomniany mecz z Newcastle - na przerwę schodziliśmy prowadząc 4:0, zaraz po przerwie Diaby dostał czerwoną kartkę, co powinniśmy wtedy zrobić?
Powinniśmy dążyć do jak najdłuższego utrzymywania się przy futbolówce, a jak zareagowali nasi piłkarze?
Otóż, pod wpływem chaotycznego - to nieistotne, na naszych zawodnikach każdy pressing robi kolosalne wrażenie - pressingu bardzo szybko pozbywaliśmy się piłki, mieliśmy gigantyczne problemy, aby wyprowadzić piłkę z własnej połowy, w efekcie - jak pamiętasz - z 0:4 zrobiło się 4:4.
Nie ma przypadku w tym, że w wielu meczach w ubiegłym sezonie prowadziliśmy, a pomimo tego nie potrafiliśmy dowieźć korzystnego rezultatu do końca spotkania.

Gramy futbol rodem z piaskownicy, beztroski, bezmyślny w swym zamiarze, bez wypracowanych automatyzmów, istny "futbol bez granic".

O organizacji gry mógłbym jeszcze długo pisać, ale nie czas na to, teraz chciałbym poruszyć kwestię finansów.

Wszyscy bądź zdecydowana większość kibiców Kanonierów przyczyn zapaści (szósty sezon bez trofeów) upatruje w małych wydatkach - według nich niewspółmiernych do oczekiwań - na transfery, jakby zapominając, że pieniądze i nazwiska nie grają.

W futbolu liczy się organizacja gry (to absolutnie kluczowy czynnik, z czego wielu nie zdaje sobie sprawy) i indywidualne umiejętności graczy, mamona i wielkie nazwiska same nie wygrywają meczów - dowodem niech będzie Manchester City i Real Madryt z czasów "Galaktycznych".

Twierdzicie, że mało wydajemy na transfery, to prześledźcie przykłady FC Porto i Evertonu.
Porto oprócz wielu sukcesów w krajowej rywalizacji, może się poszczycić większymi sukcesami niż Arsenal w europejskiej rywalizacji (zdobycie LM, Puchar UEFA, a także ostatni tryumf w Lidze Europy), natomiast Everton potrafił ostatnio ogrywać czy to Chelsea, czy to Manchester United, do tego gdyby liczyć tylko ostatnie 27 meczów sezonu 2009/2010 to Everton zostałby mistrzem Anglii (spore zaskoczenie!!!), a więc można coś ugrać bez wszechobecnego szastania gotówką?
Oczywiście, że można, tylko trzeba być konsekwentnym i wiedzieć, jak działać.

Jeśli prześledzić transfery Porto i Evertonu, to można dostrzec, że kluby te głównie sprzedają graczy - jedyny większy transfer Evertonu w ostatnich latach to kupno Fellaini'ego, oprócz tego transferu sprowadzają głównie graczy z kartą zawodniczą na ręku lub graczy, którzy kosztują niewielkie pieniądze - 1 mln. funtów bądź mniej.

sportowefakty.pl/pilka-nozna/2011/08/19/everton-za-biedny-na-transfery/

Mówicie, że mało wydajemy na transfery, to co mają powiedzieć kibice Porto i Evertonu?
Everton gdyby poprawił organizację gry w ofensywie, gdyby ta gra stała się mniej przewidywalna (obecnie wygląda to tak, że większość piłek idzie do bocznych obrońców Neville'a i Baines'a, a ci je potem dośrodkowują w pole karne), to mógłby rywalizować z najlepszymi (zresztą już obecnie potrafi od czasu do czasu pokonać czy to Chelsea, czy to Man Utd), gdyż gra defensywna nieźle funkcjonuje, a dodatkowo Moyes potrafi wykrzesać ze swych graczy odpowiednie pokłady cech wolicjonalnych.

Transfery są istotne, ale nie najważniejsze, przybycie na Ashburton Grove Cahill'a, M'Vili, Artety czy też innych nazwisk przewijających się w mediach w kontekście transferu do Arsenalu może trochę podniosłoby jakość gry zespołu, ale nie na tyle, aby z miejsca stał się on ekipą mogącą predestynować do walki o najwyższe cele. Najpierw należy korekty taktyczne zarządzić i poprawić organizację gry, ale z obecnym szkoleniowcem na ławce to niemożliwe.

Komentowany temat: Siedem grzechów głównych 29.08.2011, 13:48

@havoc

"50-100mln w kasie na transfery, drużyna w rozsypce, a 20 osób przeszukuje cały świat i nie może znaleźć wartościowego zawodnika co by miał jakość NIEPRAWDOPODOBNE, NIEPRAWDOPODOBNE, NIEPRAWDOPODOBNE, NIEPRAWDOPODOBNE"

Cóż, jak dla nich Jenkinson, który nie jest ani silny, ani szybki, z techniką ma na bakier, gra kombinacyjna to dla niego pojęcie abstrakcyjne, przesuwanie się po boisku opanował w stopniu predestynującym do rozgrywek ligi podwórkowej, ma odpowiednią "jakość", to któż jej nie ma?
W polskiej trzeciej lidze grają zawodnicy lepsi od Jenkinsona pod wieloma względami, ale niestety Wenger tego nie dostrzeże, Jenkinson urzekł go swoimi "umiejętnościami".

Druga kwestia (tu zapewne narażę się wielu użytkownikom) - Walcott.
Anglik to baaardzo przeciętny piłkarz - z techniką i dryblingiem ma na bakier, dokładne dośrodkowanie - czy to w pełnym biegu, czy też nie - można zauważyć u niego równie często co harmonijny porządek w PZPN, gra kombinacyjna to dla niego pojęcie abstrakcyjne, zachowania taktyczne ma żywcem wyjęte z gierek podwórkowych.
Czy odpowiednią jakość posiada gracz, który ma tyle mankamentów i którego JEDYNĄ zaletą jest szybkość, i to szybkość bez futbolówki przy nodze?
Czy Usain Bolt również posiada odpowiednią jakość, przecież jest szybszy od Walcotta?
W przypadku Theo odpada Wengerowi ulubiony argument - brak doświadczenia, bo czy możemy mówić o braku doświadczenia w przypadku zawodnika, który ma na koncie ponad 100 meczów w Premier League?!

W futbolu - zwłaszcza w przypadku gracza, który ma elementarne braki w podstawowych elementach futbolowego rzemiosła niczym Walcott - nie ma czegoś takiego jak doświadczenie.
Theo jest w klubie już szósty sezon i przez ten czas nie nauczył się ani dryblingu, balansu ciałem, ani umiejętności poprawnego dośrodkowania piłki, o poprawnym kanonie reakcji w danych boiskowych sytuacjach nawet strach wspominać.

Zwróćcie uwagę na grę Messiego jesienią sezonu 2005/2006 - w wielu meczach Barcelony był najlepszym graczem na boisku, pomimo tego, że miał zaledwie 18 lat i kilka/kilkanaście meczów na koncie w Primera Division.
Cristiano Ronaldo na Euro 2004 rozegrał prawdopodobnie najlepsze mecze w reprezentacji, to samo dotyczy Wayne Rooney'a, a jakie oni mieli wtedy doświadczenie?

Te całe gadki o doświadczeniu to zwykłe zaciemnianie jasnego obrazu - w futbolu główną rolę odkrywa wyszkolenie techniczne (to one daje nam pewność poczynań i swobodę na boisku) i wyszkolenie taktyczne (poruszanie się po boisku w danych boiskowych sytuacjach, sposób reakcji na dane aspekty boiskowe, "czytanie gry"), do tego można dodać przygotowanie fizyczne - i w sumie tyle wystarczy, aby odgrywać ważną rolę w futbolu.

Kolejna kwestia - Wenger kilka lat pracował w Japonii, więc zapewne ma w tamtym rejonie świata znajomości, ale dziwnym trafem jego "świetny" skauting przeoczył takich graczy jak: Hulk (trzy, cztery lata temu był do wyciągnięcia za 4 mln. euro, dziś trzeba za niego zapłacić ponad 40 mln euro) bądź też Kagawa (rok temu Borussia zapłaciła za niego około 350 tys. euro, dziś potencjalny kontrahent chcąc kupić Japończyka musi się liczy z wydatkiem ponad 20 mln. euro).
Tak oto działa nasz "świetny" skauting.

Naprawdę trudno zrozumieć sposób myślenia ludzi w naszym klubie.

@josey_wales

Powodzenia - wspomnij jeszcze, jaka jest nazwa Twojego klubu i w jakim regionie gracie.
Może kiedyś o Was przeczytam, bowiem interesuję się futbolem w niższych ligach.

Komentowany temat: Siedem grzechów głównych 29.08.2011, 12:23

@RahU

O jakiej arogancji wspominasz, czy pisanie prawdy to arogancja?
Może niepotrzebnie wspomniałem o Twoim "laickim podejściu taktycznym", może nie jest z Twoją osobą aż tak źle, niemniej to co napisałeś o "rotacji taktycznej" to koszmarna bzdura i każdy trener, która ma coś więcej do powiedzenia niż "grajcie najlepiej jak potraficie" powie Ci to samo.

Drugą kwestią jest to, że w swoim tekście zawarłeś jedynie banały i jeśli dogłębnie przestudiujesz komentarze użytkowników, to może dostrzeżesz, że zdecydowana większość porusza opisane przez Ciebie kwestie, jedynie nie potrafi "obrać" ich w odpowiednie słowa, to dlatego ich komentarze mają gorszy wydźwięk od Twoich.
W swoim tekście poruszasz małe kwestie i małe problemy, tych newralgicznych, absolutnie kluczowych zupełnie nie dotykając.

@MiEvo

"Czytając niektóre komentarze nachodzi mnie myśl, że niektórzy marnują swoje talenty pisząc komentarze a mogliby być światowej klasy trenerami. "

Jeśli miałeś na myśli mnie, to trafiłeś w sedno - w przyszłości najprawdopodobniej zostanę szkoleniowcem.
Wspomniany Villas-Boas również nie ma za sobą żadnej kariery piłkarskiej, więc czemu ja nie miałbym zostać cenionym szkoleniowcem.
Typowe polskie myślenie - skreślili, zanim w ogóle ujrzeli.

Komentowany temat: Siedem grzechów głównych 29.08.2011, 11:33

"Ekspertem nie jestem, ale nie muszę być aby zauważyć, że Arsenal nie stosuje wysublimowanej taktyki na każdego z przeciwników, adekwatnie do wymaganej sytuacji czy rodzaju prezentowanego przez przeciwnika futbolu."

Wielokrotnie artykułowana i bezmyślnie powtarzana wierutna bzdura, która dowodzi jedynie laickiego podejścia do taktyki autora tych słów.
Panie autorze - Barcelona w każdy meczu gra inną taktyką, czyż nie?
Tymi stwierdzeniami udowadniasz jedynie, że kompletnie nie czujesz taktyki i zagadnień z nią związanych.
Winą porażek - w tym bardzo przykrej, tej wczorajszej - nie jest brak rotacji w sferze taktyki, ale bezmyślne, niedopracowane podwaliny obecnej taktyki.

Mówiąc wprost - oglądając Arsenal często odnoszę wrażenie, że tuż przed wyjściem na murawę Arsene daje graczom futbolówkę i mówi "grajcie, jak potraficie".
Brakuje wypracowanych automatyzmów poruszania się po murawie (szwankuje zarówno kolektywne przemieszczanie całego zespołu, jak i poszczególnych graczy), gracze nie znają dróg przemieszczanie się po murawie (każdy metr przesunięcia i reakcja w danej boiskowej sytuacji mają KOLOSALNE znaczenie, z którego istnienia Pan administrator i zapewne 99 % użytkowników nie zdaje sobie sprawy).

Gacze nie wiedzą, jak reagować na konkretne akty meczowe - nie wiedzą, kiedy się przesunąć, kiedy i jak zaatakować oponenta prowadzącego futbolówkę, a kiedy i w jaki sposób zaasekurować partnera z zespołu, często działają instynktownie, a efekty tego są opłakane.
Dowodem niech będzie pierwsza bramka dla United strzelona przez Welbecka - przeanalizujcie ją sobie kilkakrotnie to może dostrzeżecie laickie reakcje naszych graczy.
Obok Welbecka było TRZECH naszych graczy, ale żaden z nich nie wiedział, kto z nich i jak ma Anglika zaatakować. Organizacja gry niczym na podwórku!!!
W ofensywie słaba organizacja gry i bezmyślne zachowania boiskowe graczy rażą po oczach jeszcze bardziej.
Zamiłowanie Wengera do "szerokiej gry" (duże odstępy pomiędzy formacjami, boczni pomocnicy często "podpierający" linie boczne boiska) zapewne prędko nie przeminie.
Francuz zapewne nigdy nie dostrzeże, że nakazując takie ustawienie sam wytrąca drużynie największe atuty - gra z "klepki" staje się praktycznie niemożliwa przy takim stylu gry, gra staje się schematyczna, dużo bardziej przewidywalna dla rywala.
Takie "szerokie rozstrzelenie" graczy po murawie - przy braku jakiejkolwiek próby pressingu, ale nie tylko - znacznie utrudnia szybkie zwarcie szyków po stracie futbolówki, rywal szybko zdobywa teren.

Kolejna kwestia to gra bez piłki - w Arsenalu nierzadko w ruchu znajduje się jedynie gracz akurat prowadzący futbolówkę, podczas gdy reszta biernie oczekuje na rozwój wypadków - to skandal!!! tak nie powinna grać drużyna aspirująca do miana ekipy grającej ofensywny, ożywczy, pełen polotu futbol.
Manchester United w interpretacji pojęcia PASS AND MOVE - nieźle w tej materii zaprezentował się również Liverpool w sobotniej konfrontacji z Boltonem - niewyobrażalnie nas zdeklasował w niedzielnej rywalizacji.

Dodając do tych mankamentów taktycznych (jest ich jeszcze więcej, ale obecnie nie mam ani czasu, ani ochoty, aby o tym pisać) daleki od ideału dobór personalny graczy otrzymujemy obraz przeciętnej ekipy i tak na tą chwilę prezentuje się Arsenal.

Większość użytkowników myśli, że nazwiska przewijające się w rozmaitych mediach w kontekście transferu do Arsenalu (Samba, Cahill, M'Vila, ostatnio Park Cu Young czy Mikel Arteta) z miejsca podniosą jakość gry zespołu i wzniosą ją na poziom predestynujący do walki o najwyższe cele.

Cóż, złudna to nadzieja - najpierw należy korekty taktyczne zarządzić, poprawić organizacją gry, ale z obecnym szkoleniowcem na ławce to raczej niemożliwe.

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 15.03.2011, 13:25

Zamieszczę jeszcze jeden komentarz, chciałbym, aby mój ostatni (przez najbliższe kilka dni nie zamieszczę ani jednego komentarza) post zawierał jakieś merytoryczne treści.

Napiętnuję nasze niedociągnięcia nie po to, aby szukać dziury w całym, nie po to, aby wyjść na eksperta (nie zależy mi na poklasku), krytykuję, gdyż niezwykle smucą mnie nasze spore ograniczenia i notorycznie powielane błędy taktyczne.

Itachi, "szerokie granie" stanowi problem nie tylko przy budowaniu akcji ofensywnych - spróbuj wyobrazić sobie stratę piłki przez Kanonierów na środku boiska przy tak szerokim rozstrzeleniu wszystkich formacji (nierzadko 20-metrowe odstępy pomiędzy formacjami) - nie sposób szybko zawrzeć szyki przy stracie, nie sposób zatrzymać szybkiego kontrnatarcia rywali. W efekcie szybkie kontry oponentów mogą okazać się zabójcze...

"Szerokie granie" to nie jedyny problem, który nas dotyka - pisałem wczoraj, że:"jeśli piłkarze czołowej drużyny zostają rozmieszczeni tak szeroko, jeśli to przeszkadza w defensywie oraz ofensywie, natomiast brakuje ćwiczeń w celu doskonalenia poruszania się po boisku, przesuwania formacji i reagowania na konkretne akty meczowe, wydarzenia - wówczas klub przestaje się
liczyć w wyścigu o mistrzostwo."

Zwróć uwagę na drugą część tej wypowiedzi, zwróć również uwagę na kolejny fragment mojej wypowiedzi - zapewne czytałeś to wczoraj, ale... - "Barcelona w tej materii (pressing, konstruowanie aktu ofensywnego, zawężanie pola gry, przesuwanie wszystkich formacji względem położenia futbolówki) nas zdecydowanie zdominowała..."

U nas te elementy, o których wspominam powyżej, nie funkcjonują prawidłowo, szwankuje kolektywne reagowanie na akty meczowe. Szwankuje również indywidualne taktyczne wyszkolenie graczy - u sporej części naszych zawodników brak tzw. pozytywnych futbolowych cech:

"Sternicy Barcelony mają konkretny, scentralizowany plan szkolenia, który później wcielają w życie, efektem tego większość futbolistów kończąca ich akademię posiada pozytywne futbolowe cechy - potrafi przyjąć futbolówkę z rywalem na plecach, nie obawia się pressingu ze strony rywala, z każdej, nawet z największej opresji potrafi wyjść po piłkarsku nie wykopując piłki "na orbitę", dobrze czyta grę, potrafi przemieszczać się w formacji, skracać pole gry, rozumie, że najwyższą wartość stanowi tworzenie przewagi liczebnej."

Na pierwszy rzut oka gramy podobny futbol jak Barcelona, ale tylko na pierwszy rzut oka - ogromna różnica przemawia na korzyść Barcelony w wyszkoleniu taktycznym, to ono czyni DECYDUJĄCĄ różnicę, różnicę, której z Francuzem za sterami nigdy nie skorygujemy.

Wenger tego nie skoryguje, zapewne nadal myśli następująco: "UEFA nas wyeliminowała, wszystkiemu winna była czerwona kartka, inaczej na pewno awansowalibyśmy dalej".

Itachi, nie prawdą jest twierdzenie, że "szerokie granie jest dopuszczalne przy słabszych zespołach". Nie, nie jest dopuszczalne - przykładem niech będą nasze mecze z Fulham i niedawny z Sunderlandem.
Spójrz na nasze spotkania z Huddersfield i Leeds na ES czy też na niedawny mecz z Leyton Orient (1:1 na Brisbane Road) - pomimo tego, że mieliśmy w swoich szeregach zdecydowanie lepszych graczy, mających zdecydowanie większe uznanie w światowym futbolu, to i tak męczyliśmy się niesamowicie.

Zauważ, że gdy nie ma na murawie duetu Fabregas- Walcott (prostopadłe podania Hiszpana, szybkość Anglika), to stajemy się przeciętną ekipą, której nie muszą się obawiać nawet zespoły z Championship.
Smutne, ale prawdziwe - śmiem twierdzić, że lwia część obecnego dorobku zespołu to zasługa wykonawców, a nie strategii.

Co do szerokiego grania - jest ono dopuszczalne jedynie przy szybkiej i dynamicznej grze z kontry, wtedy można czerpać profity z takiego grania.
Dobrym przykładem będzie gra Manchesteru United - jej główne akcenty opierają się na grze z kontry i na kreatywności szybkich, dynamicznych skrzydłowych (Nani i Valencia) i taka gra - można by rzec - daje im niezłe efekty.

Jest jeden problem - my gramy atakiem pozycyjnym, nasza gra jest rozłożona na inne akcenty, więc takie szerokie rozstrzelenie na murawie stanowi jedynie spory kłopot.

Swego czasu prawie połowa ligi niemieckiej wyszkoleniem taktycznym biła nas na głowę, ostatnio te proporcje trochę się odwróciły - niektóre kluby naszych zachodnich sąsiadów odeszły od dobrych wzorców taktycznych na rzecz "kreatywnego chaosu".

Ostatnia kwestia - spójrz na reprezentację USA, nie można tam uświadczyć zbyt wielu klasowych graczy, gwiazd (Tim Howard, Stuart Holden, Clint Dempsey, Oguchi Onyewu, Steve Cherundolo czy Carlos Bocanegra), ale pomimo tego tworzą klasowy zespół, groźny dla najlepszych (pamiętasz Puchar Konfederacji 2009?), często świetnie zorganizowany.
Do odnoszenia znaczących sukcesów brakuje im jedynie nieco indywidualności, kreatywności w ofensywie, obserwując ich grę ma się wrażenie, że grają zbyt schematycznie.

Cóż, nas trapią problemy innego gatunku, możemy utyskiwać na inne aspekty, jakie?

Wspominam o tym praktycznie w swoim każdym kolejnym poście.

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 15.03.2011, 00:36

@GrizAFCfun/Seraphee

U mnie z tym przecinkiem to jakiś głębszy problem, obawiam się, że nie wystarczy "podmuchać i walnąć parę razy" - wszystko na to wskazuje, że jutro oddaję laptopa do naprawy.

Problem z przecinkiem wystąpił, gdy poprzedni raz oddałem laptopa do wymiany - powodem było nadmierne przegrzewanie systemu.

Griz, pamiętasz ten komentarz (mam na myśli post IGWC z 23:03)?:

kanonierzy.com/shownews_id-19147,page-111.shtml

Dzisiaj już się z Wami żegnam, przez kilka najbliższych dni nic więcej nie napiszę.

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 15.03.2011, 00:08

@howareyou

"Ja tam nie lubię kogoś flame'ować, kiedy go nie ma - nie robi mu się przykro. Tak nie wypada."

Fakt, zapomniałem, że Theo44 aktualnie nie przebywa na naszej stronie, ale on jest znany ze swoich zdolności psychologicznych, więc może znalazł jakiś sposób, aby być w dwóch miejscach jednocześnie?

Panowie, ponawiam pytanie - czy spotkał się ktoś z Was z sytuacją, gdy nie działa jeden z klawiszy na laptopie (w moim przypadku przecinek)?

@GrizAFCfun

Najlepszy był ten avatar z wizerunkiem Squillaciego i napisem: WON!!!

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 14.03.2011, 23:41

Dzisiaj sobie trochę pospamuję - wiem, że to do mnie niepodobne, ale skoro przez kilka dni nie będę mógł nic napisać, to...

W tej materii raczej nie osiągnę poziomu najlepszych użytkowników, ale czy to takie istotne?

@howareyou

Dobrą laurkę wystawiłem Theo44 w moim poprzednim komentarzu?

Panowie, nie działa mi klawisz "," na laptopie - mieliście kiedykolwiek taką sytuację?

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 14.03.2011, 23:08

@Cudi

"A avatar zawsze można zmniejszyć tak aby pasował :P"

Łatwo powiedzieć - używałem kilku programów do zmniejszania obrazków, ale wszystkie je zniekształcają.

@howareyou

"Poza tym, obelgę od niektórych osób należy traktować jak komplement."

Ciekawe kogo masz na myśli :))

Czyżby to był on?:

"Na koniec przytaczania cytatów, murowany zwycięzca w kategorii GŁUPOTA ROKU, specjalista od psychologii, gwiazd, astrologii (drugi Domenech? Chociaż, Domenech jest zdecydowanie lepszym trenerem niż Theo44 komentatorem) i bezsensownego pitolenia - może się "poszczycić" ilością blisko 1500 komentarzy, nieważne, że żaden z nich nie zawiera jakiegokolwiek sensu"

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 14.03.2011, 22:54

@aRamsey

Sorry, wybacz, nie zrozumiałem Twojego postu.
Jasne, że nie zbieram haków :))

@Cudi

"A nick możesz zmienić kierując prośbę do odpowiednich osób :) "

Domyślam się, że masz na myśli administratorów.

Nie mogę sobie wstawić żadnego avataru, nie potrafię znaleźć interesującego mnie obrazku o odpowiednim rozmiarze ):

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 14.03.2011, 22:41

@aRamsey

Dlaczego obrażasz mój nick (ten nick to efekt pewnego zakładu, najchętniej dawno bym go zmienił) i dlaczego sugerujesz, że chcę "zniszczyć i ośmieszyć" danych użytkowników.

Nie dostrzegasz, że niektórzy nazywają mnie "onetowcem" (Theo44), co stanowi najgorszą możliwą obrazę internetową.

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 14.03.2011, 22:24

@Cudi

Wiedz, że nie jestem kibicem Legii Warszawa, ale piosenka "Sen o Warszawie" to pewien symbol, każdemu kibicowi kojarzy się z Legią - ma tu miejsce podobna sytuacja jak ta z Liverpoolem i piosenkami "You will never walk alone", a także "Fields of Anfield Road".

Utkwił mi w pamięci wywiad z Marcinem Smolińskim ("Piłka Nożna") z 2004/2005 roku, pamiętam jak opowiadał o przeszywających go dreszczach, gdy słyszy tę piosenkę.

Panowie, dużo dzisiaj dyskutuję, gdyż jutro oddaję laptopa do naprawy i nie będę mógł nic napisać.

Trzymajcie kciuki, aby było mi dane obejrzeć mecz z WBA i zwycięstwo, mam taką nadzieję.

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 14.03.2011, 22:03

@sebasz

Ciekawe filmiki, przyznam, że dotychczas ich nie widziałem.

@Cudi

"Gigi: co sądzisz o tej chorej decyzji dotyczącej utworu "Sen o Warszawie"? Masakra... "

Co się stało, został zakazany?

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 14.03.2011, 21:53

@Cudi

"BOSS89: czyli mówisz, że w przyszłości będzie można zobaczyć gdzieś Twój autorski "kącik taktyczny" w jakimś piśmie, którego nie zrozumie 95% czytelników? :P"

Dokładnie :))

@itachi

"Przechodząc już zatem do meritum, to o jakim zagrożeniu mówisz?"

Mam na myśli to, że nie można zbudować domu (zespołu) bez trwałych fundamentów (nieodpowiednie wzorce taktyczne, kupowanie zawodników nieadekwatnych do naszego stylu gry), taki dom (zespół) nie ma przyszłości - to jak budowanie domu na piasku.
Co do katastrofy - nie o obecny sezon mi chodzi, mam na myśli najbliższe lata.

@howareyou

Dzięki, zapamiętam Twoje uwagi.

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 14.03.2011, 21:25

@Arkadius92

Taktyka w piłce nożnej to mój ulubiony temat w futbolu - można by rzec - od zawsze.

Co do studiów - studiowałem dziennikarstwo sportowe (teraz świadomie zrobiłem sobie rok przerwy), ale - za namową niektórych osób - chyba przerzucę się na AWF, chciałbym w przyszłości zostać trenerem.

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część druga 14.03.2011, 21:03

@Charles

Odpowiadam na Twój post z 14:29

"@BOSS89
No bardzo prawdopodobne, że tak jest, ale też nie do końca. My jako kibice powinniśmy chyba na to patrzeć właśnie ze strony emocjonalnej, nie?

Przecież z klubem związaliśmy się nie dlatego, że jest tu Boss, że ma wspaniały plan 26 letni czy dlatego, że statystycznie jest najlepszym menadżerem w historii klubu, tylko właśnie dlatego, że podoba Nam się gra tego zespołu i sposób w jaki wygrywa, nie? Fakt, taktyka jest ważna, ale tym powinien się zajmować trener i Jego sztab, Oni powinni to analizować, a nie kibice. My mamy się tą grą upajać... szkoda tylko, że nie bardzo to ostatnio Nam wychodzi ;/"

W tym momencie dochodzimy do odwiecznej rywalizacji serca z rozumem - serce bardzo chciałoby sukcesu, ale rozum odpowiada: "nie ma ku temu racjonalnych przesłanek".

Charles, czy moja krytyka (wymierzona głównie w kwestie taktyczne, rzadziej w kwestie personalne) względem drużyny oznacza, że nie pragnę, że nie chciałbym naszych sukcesów?

Zauważ, że to poważna strona, jedna z największych stron piłkarskich w Polsce, dlatego powinniśmy to uszanować i zamieszczać merytoryczne komentarze, analizy - co wnoszą komentarze typu ("go go Gunners", "na pewno wygramy", itp.), w jakie celu są zamieszczane, po co pisać o czymś, z czego wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, po co pisać o czymś, co jest nad wyraz oczywiste?

Tu jest miejsce na merytoryczną dyskusję, to nie jest "kółko różańcowe", jak pisał jeden z użytkowników.

Przeżywam mecze Kanonierów w takim samym stopniu jak Wy (w meczu z Barceloną po cichu liczyłem na awans, przy stanie 1:1 nerwowo spoglądałem na zegar, trzęsłem się cały z nerwów i odliczałem każdą upływającą sekundę).

Z powodu ogromnych nerwów nie byłem w stanie obejrzeć do końca trzech spotkań Premiership w tym sezonie, a oto te mecze:

1. Blackburn - Arsenal 1:2

W końcówce piłkarze Sama Allardyce rzucili się do huraganowych, chaotycznych ataków.
Bałem się/przeczuwałem, że jeden z nich może przynieść powodzenie, więc wyłączyłem transmisje w 90 minucie, nie miałem sił na to patrzeć.

2 Sunderland - Arsenal 1:1

Od 55 minuty graliśmy w dziesiątkę, w 75 minucie Rosicky przestrzelił karnego, obawiałem się, że nie wygramy tego spotkania.
Ten mecz kosztował mnie bardzo dużo nerwów, zwłaszcza druga połowa, w końcówce już nie wytrzymałem - wyłączyłem transmisje.

3. Newcastle - Arsenal 4:4

Mecz na St James' Park miał dziwny przebieg - prowadziliśmy 0:4, by ostatecznie zremisować 4:4. Wyłączyłem transmisję w 67/68 minucie przy stanie 1:4, nie miałem sił patrzeć, jak oddajemy inicjatywę, przeczuwałem, że źle się to skończy.

Jak widzisz - bardzo przeżywam nasze mecze.

Charles, wielka wiara większości użytkowników pokładana w Arsenal nie wynika z miłości do Kanonierów, wynika z DYLETANCTWA piłkarskiego, nieznajomości decydujących czynników, arkanów piłkarskich (piszę o ogóle, nie kieruję tych słów do Ciebie).

To tak jak w życiu codziennym - ludzie często nie obawiają się pewnych zagrożeń/niebezpieczeństw, ponieważ nie są ich świadomi.

Kocham Arsenal, ale ten fakt nie powinien wyłączać mózgu i obiektywizmu.

Co do artykułu - kompletnie nie zgadzam się z jego treścią, autor niesamowicie rozmija się z prawdą. Poczytajcie artykuły (sporo jest tekstów z gatunku "ku pokrzepieniu serc") sprzed roku/dwóch/trzech lat, zauważcie, że wszystkie mają podobny format - bagatelizują obecne problemy, zauważają je tam, gdzie ich nie ma i wieszczą rychłe nadejście sukcesów.

Nie bądźcie zdziwieni jak ta błoga oaza spokoju zostanie zakłócona, a następnie brutalnie zburzona i w efekcie runie z hukiem na ziemię.
Cóż, tak to jest, gdy buduje się dom na piasku...

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część pierwsza. 14.03.2011, 14:25

@Vpr

Masz nieco inne zapatrywanie na futbol niż ja - postrzegasz go bardziej od strony emocjonalnej, natomiast ja patrzę na zagadnienia futbolowe od strony taktycznej.

Patrząc od strony emocjonalnej - mieliśmy szanse na awans (sytuacja Bendtnera w końcówce meczu), ale co to za szanse, gdy w ocenie górę biorą emocje, a nie chłodna, ale rzeczowa analiza.

Mówiąc wprost - dostrzegając PRZEPAŚĆ w kwestii organizacji gry, można było postrzegać nasze szanse awansu jedynie w kategoriach ŻYCZENIOWYCH, w żadnych innych kategoriach nasz ewentualny awans nie mógł być rozpatrywany.

Psychologia stanowi ważny czynnik w futbolu/sporcie, ale nie można tłumaczyć naszych porażek ciągłym stresem, obawą przed rywalami.
Stres mógł odegrać ważną rolę w ubiegłorocznych potyczkach z Barceloną, ale teraz, gdy znaliśmy możliwości rywala, gdy zdawaliśmy sobie sprawę z jego atutów, takie tłumaczenia to jedynie spłycanie tematu, to nic więcej jak szukanie taniej wymówki.

"Jeśli piłkarze czołowej drużyny zostają rozmieszczeni tak szeroko, jeśli to przeszkadza w defensywie oraz ofensywie, natomiast brakuje ćwiczeń w celu doskonalenia poruszania się po boisku, przesuwania formacji i reagowania na konkretne akty meczowe, wydarzenia - wówczas klub przestaje się
liczyć w wyścigu o mistrzostwo."

Wystarczy wymienić słowo "mistrzostwo" (ostatnia linijka) na "trofea" i otrzymamy odpowiedź na pytanie: dlaczego nic nie możemy wygrać?

@itachi

"Moim zdaniem Wenger wcale nie "postawił autobusu". Po prostu Barcelona swoją agresywną i świetną grą nas w pierwszych 45 minutach tak zadusiła (i piłkarsko, i - po 40. minucie - dosłownie:P), że przy tych umiejętnościach, jakie posiadamy, nie byliśmy w stanie nic zrobić. Rosicky, Diaby, kontuzjowany Cesc - oni nie byli w stanie minąć dryblingiem piłkarza przeciwnika."

Niestety, ale chyba masz rację.

Komentowany temat: Wielka przemiana... Część pierwsza. 14.03.2011, 13:07

@samir87

Niezupełnie:

oleole.com/blogs/france-road-to-world-cup-2010/posts/the-fight-between-samir-nasri-and-william-gallas

Gallas to zawodnik znany z dziwnych zachowań (pamiętasz jego reakcję w meczu z Birmingham w 2008 roku, gdy straciliśmy bramkę na 2:2?), więc widocznie Nasri nie pasował do niego charakterologicznie, a może to Nasri jest zbyt miękki, nie ma charakteru...

Przytoczę tutaj tekst, który zamieściłem już wczoraj, gdyż wydaje mi się, że ten tekst redaktora Klimkiewicza (troszkę zbyt optymistyczny, ukazujący rzeczywistość w zbyt różowych barwach, jest ona bardziej ponura, niestety) to dobry moment na merytoryczną dyskusję.

Ten komentarz to podsumowanie rywalizacji z Barceloną.

Na początek przytoczę moje przedmeczowe słowa, które napisałem we wtorek:

"Nie pompujcie tak balonika z oczekiwaniami, gdyż niemile się rozczarujecie, według mnie dzisiejsze spotkanie będzie bliźniaczo podobne względem ubiegłorocznego starcia na Camp Nou. Wenger nic oryginalnego nie wymyśli, zapewne będziemy oglądać Kanonierów bezmyślnie biegających za piłką, grających szeroko (co uniemożliwi grę kombinacyjną, szybką wymianę piłki), nie pokazujących się do gry, resztę można sobie samemu dopisać.
Chciałbym się mylić, bardzo chciałbym naszego awansu, ale tak to widzę, niestety.
Pamiętajcie, że kibice Realu przed listopadowym meczem też podgrzewali atmosferę, też pompowali balonik z oczekiwaniami, a potem, już na boisku zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię."

Cóż, niewiele się pomyliłem w tym komentarzu, nie przewidziałem jedynie, że Arsene wpadnie na pomysł postawienia "autobusu" w polu karnym. Wenger coraz bardziej błądzi, chyba stracił koncepcję na dalsze prowadzenie tego zespołu, pomysł z "autobusem" i brutalna, bezmyślna gra większości graczy w pierwszej połowie jedynie zaświadcza ten pogląd. Wenger bardzo krytykuje defensywny styl gry i agresję prezentowaną w boiskowych poczynaniach, a sam posuwa się do najprostszych środków, aby
zatrzymać Barcelonę, czyżby hipokryzja...

Graliśmy w szlagierze na Camp Nou bez wiodącej koncepcji, bez pomysłu na grę, rozstawieni niezwykle szeroko na murawie. Tak wielkie odległości zachowywane pomiędzy formacjami skutecznie uniemożliwiały skonstruowanie jakiejkolwiek akcji, wymianę choćby kilku celnych podań (statystyka celności podań zatrważa), zabiły w zarodku nasz największy atut - kombinacyjną grę, wymianę kilku podań na małej przestrzeni. Wielokrotnie poruszałem na łamach Kanonierzy.com problem "szerokiego grania", wielokrotnie go analizowałem, mówiłem, że to droga donikąd, ale pomimo tego tylko nieliczni go dostrzegają (kamil_malin i kilku innych użytkowników). W tym ciekawie zapowiadającym się meczu na tle Barcelony wyglądaliśmy jak, nie przymierzając Stoke na tle Arsenalu, we wtorek gracze z Katalonii wystąpili w roli nauczycieli dla graczy Arsenalu, wyglądaliśmy niczym "dzieci we mgle".

Ludzie twierdzący, że głównym winowajcą porażki Arsenalu z Barceloną jest sędzia nie znają prawdziwych arkanów futbolu, jeśli nie dostrzegają olbrzymiej różnicy w organizacji gry obu zespołów. Fakt Massimo Busacca nie sędziował idealnie, ale mylił się w obie strony - pokazując czerwoną kartkę Van Persie'mu postąpił słusznie z zasadami, ale nie z duchem gry. Szkoda tylko, że osoby doszukujące się w pracy arbitra głównego czynnika, wręcz decydującego o odpadnięciu już w 1/8 finału zapominają o kilku faktach. Pierwszy faktem jest, że Busacca powinien podyktować rzut karny dla Barcelony - faul Diaby'ego, bodajże na Messim, który miał miejsce jeszcze w pierwszej połowie. Do błędów Szwajcara można zaliczyć także zasygnalizowanie kilku Ofsajdów przy akcjach ofensywnych Barcelony w sytuacji, gdy spalonego na pewno nie było. Drugi fakt stanowi wyjątkowo korzystne dla nas sędziowanie w pierwszym meczu - Nicola Rizzoli powinien pokazać czerwoną kartkę Song'owi już w pierwszej połowie spotkania, do tego
dochodzi niezwykle sporna sytuacja przy bramce Messiego na 2:0 (pomimo tego, że widziałem wiele powtórek tej sytuacji, nie potrafię rozstrzygnąć czy gol był zdobyty prawidłowo, czy też nie). Pamiętajcie, kibicowanie nie powinno przysłaniać prawdy ani obiektywizmu.

Powrócę jeszcze do kwestii organizacji gry, bo to ciekawy temat, który odegrał decydującą rolę w tej rywalizacji. Barcelona w tej materii (pressing, konstruowanie aktu ofensywnego, zawężanie pola gry, przesuwanie wszystkich formacji względem położenia futbolówki) nas zdecydowanie zdominowała, ale ja nie byłem zaskoczony, spodziewałem się tego. Większość "wynikologów", użytkowników żyjących w "matrixie Wengera", zapewne była wielce zaskoczona przebiegiem wtorkowej konfrontacji, zapewne pierwszy raz w życiu zobaczyli taki pressing w wykonaniu jakiegokolwiek zespołu, cóż tak to jest jak postrzega się futbol tylko przez pryzmat "wynikologii" - jak mawiał mój ulubiony dziennikarz piłkarski: "futbol to drapacz chmur, więc nie rozmawiajmy o parterze". Jak tu nie spłycać zagadnienia, jak większość użytkowników nie potrafi spojrzeć prawdzie w oczy, ucieka w banały...

Pisałem przed spotkaniem, że: ["Klucz do pokonania Barcelony nie leży w personaliach, klucz ten leży w organizacji gry, naszej gry."], wspominałem również, że: ["...nawet gdybyśmy mogli wystawić dowolnie wybranych przez nas graczy z całego świata, nawet tych z odległej przeszłości, przy obecnych założeniach taktycznych nie wygralibyśmy z Barceloną.
Załóżmy czysto hipotetycznie, że nasz skład prezentowałby się następująco (mam na myśli graczy w najlepszych latach swoich karier):

1. W bramce - Gordon Banks, Antonio Carbajal, Ricardo Zamora, Iker Casillas, bądź też Gianluigi Buffon.
2. W obronie - Nilton Santos, Bobby Moore, Franz Beckenbauer, Roberto Carlos, Tony Adams, Martin Keown, Rio Ferdinand lub Nemanja Vidić.
3. W pomocy/ataku - Diego Maradona, Pele, Zico, Johan Neeskens, Patrick Vieira, Garrincha, Cristiano Ronaldo, Dennis Bergkamp, Zinedine Zidane, Thierry Henry i wielu, wielu innych."] i dalej jestem tego samego zdania.

Zrozumcie, nieważne kogo byśmy desygnowali do gry we wtorkowym szlagierze i tak przegralibyśmy z kretesem. Nie pomógłby nam Zinedine Zidane, nie pomógł Cristiano Ronaldo czy też wreszcie nie pomógłby nam Thierry Henry. Oni wszyscy przy tak słabym przemieszczaniu formacji, fatalnym pressingu (przy świetnej grze Barcelony w tych elementach, czasami wręcz modelowej) niewiele/nic by wskórali, byliby zdani jedynie na indywidualne szarże - jak osamotnieni Nasri czy też Wilshere.

We współczesnych czasach taktyka i trenerzy to "sól futbolu", często są języczkiem u wagi - myli się użytkownik Oldgunner3, który twierdzi, że ważniejsze jest przygotowanie techniczne i fizyczne. Jeśli przygotowanie techniczne i fizyczne jest ważniejsze, to dlaczego Barcelona wręcz zmiażdżyła nas i Real w listopadowym pojedynku (przecież w Realu jest wielu graczy świetnie wyszkolonych technicznie, a u Mourinho żaden zawodnik nie może być słabo przygotowany fizycznie, Portugalczyk ma wręcz obsesję na tym punkcie)?

Spójrzcie na Barcelonę - u nich większość graczy, którzy wybiegają na murawę rozumie istotę futbolu szybkiego, kombinacyjnego, "na jeden kontakt", a jak to wygląda u nas? Clichy, Sagna, Squillaci, Diaby, a zwłaszcza Bendtner i Chamakh, słabo grający nogami, bezmyślni przy wznowieniach bramkarze (Szczęsny, Fabiański) - wymienionych piłkarzy łączy jedna rzecz, wszyscy nie czują futbolu kombinacyjnego, żaden z nich nigdy nie trafiłby do Barcelony, gdy trenerem byłby tam Josep Guardiola.

Sternicy Barcelony mają konkretny, scentralizowany plan szkolenia, który później wcielają w życie, efektem tego większość futbolistów kończąca ich akademię posiada pozytywne futbolowe cechy - potrafi przyjąć futbolówkę z rywalem na plecach, nie obawia się pressingu ze strony rywala, z każdej, nawet z największej opresji potrafi wyjść po piłkarsku nie wykopując piłki "na orbitę", dobrze czyta grę, potrafi przemieszczać się w formacji, skracać pole gry, rozumie, że najwyższą wartość stanowi tworzenie przewagi liczebnej.

Ich ostatnie sukcesy to nie przypadek, to efekt świetnej pracy z młodzieżą, bardzo rozsądnej polityki personalnej ("nie sprowadzamy graczy, którzy nie pasują do koncepcji".), świetnego przygotowania taktycznego, to wszystko sprawia, że Barcelona jawi się jako zespół bardzo trudny, wręcz niemożliwy do pokonania.

Niedługo minie rok od upokarzającego blamażu na Camp Nou (4:1), więc czas odpowiedzieć sobie na pytanie - co zmieniło się od tamtego czasu, czy uczyniliśmy jakieś postępy?

Niestety, ale ocena jest raczej negatywna, warto postawić jasno sprawę - nie poczyniliśmy żadnego postępu, jest wręcz gorzej niż przed rokiem, Wenger miał rok czasu, aby dopracować elementy taktyczne, aby zaszachować Barcelonę, a tak naprawdę nic nie dopracował, jedynie ośmieszył się "postawieniem autobusu" na Camp Nou.

Irytują te ciągłe opowieści o "dojrzewaniu" (dojrzewają już 5 lat, od 2006 roku i jakoś nie widać końca procesu, być może dlatego, że taki proces w ogóle nie ma miejsca...) i niesamowicie pokrętne tłumaczenia Wengera, szukanie winy u wszystkich dookoła, szkoda, że nie szuka jej u siebie.

Dobrze Mourinho podsumował te bajki o nabywaniu doświadczenia i dojrzewaniu do sukcesów:

"He should especially explain to Arsenal supporters how he can’t win one single little trophy since 2005... The history about the young kids is getting old now. Sagna, Clichy, Walcott, Fabregas, Song, Nasri, Van Persie, Arshavin are NOT kids. They are all top players".

Dobrze podsumował mecz zapowiadany jak szlagier także Guardiola:

1. "Wenger powiedział mi bym pogratulował sędziemu. Oczywiście ma prawo do tego by ponarzekać, rozumiem go, ale patrząc obiektywnie... jego zawodnicy nie potrafili wymienić między sobą trzech podań z rzędu"
2. "Musimy na spokojnie przeanalizować to, co się wydarzyło. Chcemy ocenić, co zrobiliśmy dobrze, a co źle. Mieliśmy 70% posiadania piłki. Arsenal? Nie umieli wymienić między sobą trzech podań, nie oddali żadnego strzału przez 90 minut gry."

Na koniec przytoczę statystyki wtorkowej rywalizacji:

Barcelona Arsenal
3 Goals scored 1
10 Attempts on target 0
7 Attempts off target 0
5 Corners 2
49' 3'' Possession (time) 22' 41''
68 Possession (%) 32
8 Fouls committed 19
0 Yellow cards 5
0 Red cards 1

Chyba komentarz zbędny, najbardziej wymowna jest liczba 0 przy strzałach/strzałach celnych, pomimo tego, że widziałem wiele meczów, to nie pamiętam spotkania, w którym jakakolwiek drużyna oddaje 0 strzałów na bramkę,

Cóż, jeśli Wenger nadal będzie zakłamywał rzeczywistość, jeśli nie dostrzeże niedociągnięć, jeśli nie nastąpi poprawa naszych kolektywnych poczynań (jest to pierwsza rzecz, którą trzeba poprawić, inaczej będziemy oczekiwać na trofea kolejne 6 lat), to niebawem francuski szkoleniowiec znajdzie się na rozstaju dróg, klub podąży inną ścieżką, on inną.

Tytułem końca przytoczę jeszcze jeden fragment tekstu zamieszczonego wcześniej - nie traktuje on o Arsenalu, ale analogia do naszej sytuacji widoczna gołym okiem:

"Jak zareagowałby emerytowany Bill Gates, gdyby zaproponowano mu przejęcie pakietu większościowego największego na świecie koncernu produkującego kable? Przyjąłby tę ofertę, bo to wytrawny gracz. Czego moglibyśmy się spodziewać w drugim odruchu? Na pewno otoczenia się specjalistami w tej dziedzinie, a do tego ludźmi zaufanymi oraz sprawdzonymi, bowiem rozsądny Gates doskonale zdaje sobie sprawę, że
nawet najlepszy umysł menedżerski będzie miał problemy z przystosowaniem się do specyfiki nieznanej dziedziny. Jakich podobieństw tej wyimaginowanej sytuacji do rządów w Wiśle Kraków Bogusława Cupiała możemy się dopatrzyć? Absolutnie żadnych! Właściciel firmy zaopatrującej rynek w kable od początku swej działalności w sporcie przybrał pozę tajemniczego magnata, decydującego o wszystkim, ale nie komentującego swych postanowień. Gros strategicznych posunięć hegemon z Myślenic konsultuje z doradcami, ale ci o piłce mają identyczne pojęcie jak Cupiał bądź celowo wprowadzają pryncypała w błąd, uprawiając przykre dla Wisły Kraków intrygi...Rozregulowanie trybów doprowadziło do degrengolady, na zatrzymanie, której panaceum nie wynalazł również Nawałka. I nie wynajdzie, ponieważ ucieka w
tematy zastępcze, jakby nie dostrzegając prawdziwych bolączek. - Musimy poprawić skuteczność. Zarówno tę wynikającą z przeprowadzanych akcji, jak i stałych fragmentów gry - wyrzekł przed konfrontacją z Lechem szkoleniowiec Wisły. Każda boiskowa sytuacja jest zupełnie inna, każda chwila strzału różni się okolicznościami, więc można co najwyżej dopieścić ułożenie stopy, ciała, nabrać pewności poczynań, lecz tak po prawdzie trzeba kreować jak najwięcej sytuacji podczas ligowego spotkania, by sprowokować przełamanie. I tutaj dotykamy najbardziej palącego problemu - do stwarzania okazji potrzeba stosownej organizacji gry, a ta zarówno przed odbiorem piłki, jak i w chwili posiadania futbolówki szwankuje. 323 minuty bez trafienia w Orange Ekstraklasie nie wynikają ze złośliwości rzeczy martwych, tudzież przekleństw przodków. Wszystko otrzymuje swe empiryczne uzasadnienie. Jeśli piłkarze czołowej drużyny zostają rozmieszczeni tak szeroko, jeśli to przeszkadza w defensywie oraz ofensywie, natomiast brakuje ćwiczeń w celu doskonalenia poruszania się po boisku, przesuwania formacji i reagowania na konkretne akty meczowe, wydarzenia - wówczas klub przestaje się
liczyć w wyścigu o mistrzostwo. Nawałka to tylko niewłaściwy człowiek na tak eksponowanym miejscu. Prawdziwą destrukcję uprawia wierchuszka".

Komentowany temat: Koniec sezonu dla Djourou. United 2-0 Arsenal 13.03.2011, 16:32

@kamil_malin

"Nie pozostaje mi nic innego jak zgodzić się z tym co napisałeś. Świetna robota.
Ale teraz pytanie (czysto teoretyczne) kto byłby dobrym następcą Wengera?"

Wybacz, ale aktualnie żadne nazwisko nie przychodzi mi do głowy.
Mógłbym napisać, że Andre Villas-Boas byłby świetnym kandydatem - wyrobiłem sobie o nim dobre zdanie, ale będąc obiektywnym, widziałem jedynie kilka meczów FC Porto i nie chcę się sugerować jedynie suchymi wynikami, zresztą, wiesz jak walczę z wynikologią na tym portalu.

Kiedyś zachwyciłem się grą taktyczną i kombinacyjną maleńkiego klubiku KAS Eupen (świetnie zagrali taktycznie w meczu z faworyzowanym Standardem Liege) i pomyślałem, że ich trener mógłby być idealnym następcą Wengera.
Niestety, niedawno oglądałem Belgów (nie zważaj na niską pozycję klubu w tabeli) ponownie i byłem załamany ich postawą...

Komentowany temat: Koniec sezonu dla Djourou. United 2-0 Arsenal 13.03.2011, 15:29

Ten komentarz to podsumowanie rywalizacji z Barceloną.

Na początek przytoczę moje przedmeczowe słowa, które napisałem we wtorek:

"Nie pompujcie tak balonika z oczekiwaniami, gdyż niemile się rozczarujecie, według mnie dzisiejsze spotkanie będzie bliźniaczo podobne względem ubiegłorocznego starcia na Camp Nou. Wenger nic oryginalnego nie wymyśli, zapewne będziemy oglądać Kanonierów bezmyślnie biegających za piłką, grających szeroko (co uniemożliwi grę kombinacyjną, szybką wymianę piłki), nie pokazujących się do gry, resztę można sobie samemu dopisać.
Chciałbym się mylić, bardzo chciałbym naszego awansu, ale tak to widzę, niestety.
Pamiętajcie, że kibice Realu przed listopadowym meczem też podgrzewali atmosferę, też pompowali balonik z oczekiwaniami, a potem, już na boisku zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię."

Cóż, niewiele się pomyliłem w tym komentarzu, nie przewidziałem jedynie, że Arsene wpadnie na pomysł postawienia "autobusu" w polu karnym. Wenger coraz bardziej błądzi, chyba stracił koncepcję na dalsze prowadzenie tego zespołu, pomysł z "autobusem" i brutalna, bezmyślna gra większości graczy w pierwszej połowie jedynie zaświadcza ten pogląd. Wenger bardzo krytykuje defensywny styl gry i agresję prezentowaną w boiskowych poczynaniach, a sam posuwa się do najprostszych środków, aby
zatrzymać Barcelonę, czyżby hipokryzja...

Graliśmy w szlagierze na Camp Nou bez wiodącej koncepcji, bez pomysłu na grę, rozstawieni niezwykle szeroko na murawie. Tak wielkie odległości zachowywane pomiędzy formacjami skutecznie uniemożliwiały skonstruowanie jakiejkolwiek akcji, wymianę choćby kilku celnych podań (statystyka celności podań zatrważa), zabiły w zarodku nasz największy atut - kombinacyjną grę, wymianę kilku podań na małej przestrzeni. Wielokrotnie poruszałem na łamach Kanonierzy.com problem "szerokiego grania", wielokrotnie go analizowałem, mówiłem, że to droga donikąd, ale pomimo tego tylko nieliczni go dostrzegają (kamil_malin i kilku innych użytkowników). W tym ciekawie zapowiadającym się meczu na tle Barcelony wyglądaliśmy jak, nie przymierzając Stoke na tle Arsenalu, we wtorek gracze z Katalonii wystąpili w roli nauczycieli dla graczy Arsenalu, wyglądaliśmy niczym "dzieci we mgle".

Ludzie twierdzący, że głównym winowajcą porażki Arsenalu z Barceloną jest sędzia nie znają prawdziwych arkanów futbolu, jeśli nie dostrzegają olbrzymiej różnicy w organizacji gry obu zespołów. Fakt Massimo Busacca nie sędziował idealnie, ale mylił się w obie strony - pokazując czerwoną kartkę Van Persie'mu postąpił słusznie z zasadami, ale nie z duchem gry. Szkoda tylko, że osoby doszukujące się w pracy arbitra głównego czynnika, wręcz decydującego o odpadnięciu już w 1/8 finału zapominają o kilku faktach. Pierwszy faktem jest, że Busacca powinien podyktować rzut karny dla Barcelony - faul Diaby'ego, bodajże na Messim, który miał miejsce jeszcze w pierwszej połowie. Do błędów Szwajcara można zaliczyć także zasygnalizowanie kilku Ofsajdów przy akcjach ofensywnych Barcelony w sytuacji, gdy spalonego na pewno nie było. Drugi fakt stanowi wyjątkowo korzystne dla nas sędziowanie w pierwszym meczu - Nicola Rizzoli powinien pokazać czerwoną kartkę Song'owi już w pierwszej połowie spotkania, do tego
dochodzi niezwykle sporna sytuacja przy bramce Messiego na 2:0 (pomimo tego, że widziałem wiele powtórek tej sytuacji, nie potrafię rozstrzygnąć czy gol był zdobyty prawidłowo, czy też nie). Pamiętajcie, kibicowanie nie powinno przysłaniać prawdy ani obiektywizmu.

Powrócę jeszcze do kwestii organizacji gry, bo to ciekawy temat, który odegrał decydującą rolę w tej rywalizacji. Barcelona w tej materii (pressing, konstruowanie aktu ofensywnego, zawężanie pola gry, przesuwanie wszystkich formacji względem położenia futbolówki) nas zdecydowanie zdominowała, ale ja nie byłem zaskoczony, spodziewałem się tego. Większość "wynikologów", użytkowników żyjących w "matrixie Wengera", zapewne była wielce zaskoczona przebiegiem wtorkowej konfrontacji, zapewne pierwszy raz w życiu zobaczyli taki pressing w wykonaniu jakiegokolwiek zespołu, cóż tak to jest jak postrzega się futbol tylko przez pryzmat "wynikologii" - jak mawiał mój ulubiony dziennikarz piłkarski: "futbol to drapacz chmur, więc nie rozmawiajmy o parterze". Jak tu nie spłycać zagadnienia, jak większość użytkowników nie potrafi spojrzeć prawdzie w oczy, ucieka w banały...

Pisałem przed spotkaniem, że: ["Klucz do pokonania Barcelony nie leży w personaliach, klucz ten leży w organizacji gry, naszej gry."], wspominałem również, że: ["...nawet gdybyśmy mogli wystawić dowolnie wybranych przez nas graczy z całego świata, nawet tych z odległej przeszłości, przy obecnych założeniach taktycznych nie wygralibyśmy z Barceloną.
Załóżmy czysto hipotetycznie, że nasz skład prezentowałby się następująco (mam na myśli graczy w najlepszych latach swoich karier):

1. W bramce - Gordon Banks, Antonio Carbajal, Ricardo Zamora, Iker Casillas, bądź też Gianluigi Buffon.
2. W obronie - Nilton Santos, Bobby Moore, Franz Beckenbauer, Roberto Carlos, Tony Adams, Martin Keown, Rio Ferdinand lub Nemanja Vidić.
3. W pomocy/ataku - Diego Maradona, Pele, Zico, Johan Neeskens, Patrick Vieira, Garrincha, Cristiano Ronaldo, Dennis Bergkamp, Zinedine Zidane, Thierry Henry i wielu, wielu innych."] i dalej jestem tego samego zdania.

Zrozumcie, nieważne kogo byśmy desygnowali do gry we wtorkowym szlagierze i tak przegralibyśmy z kretesem. Nie pomógłby nam Zinedine Zidane, nie pomógł Cristiano Ronaldo czy też wreszcie nie pomógłby nam Thierry Henry. Oni wszyscy przy tak słabym przemieszczaniu formacji, fatalnym pressingu (przy świetnej grze Barcelony w tych elementach, czasami wręcz modelowej) niewiele/nic by wskórali, byliby zdani jedynie na indywidualne szarże - jak osamotnieni Nasri czy też Wilshere.

We współczesnych czasach taktyka i trenerzy to "sól futbolu", często są języczkiem u wagi - myli się użytkownik Oldgunner3, który twierdzi, że ważniejsze jest przygotowanie techniczne i fizyczne. Jeśli przygotowanie techniczne i fizyczne jest ważniejsze, to dlaczego Barcelona wręcz zmiażdżyła nas i Real w listopadowym pojedynku (przecież w Realu jest wielu graczy świetnie wyszkolonych technicznie, a u Mourinho żaden zawodnik nie może być słabo przygotowany fizycznie, Portugalczyk ma wręcz obsesję na tym punkcie)?

Spójrzcie na Barcelonę - u nich większość graczy, którzy wybiegają na murawę rozumie istotę futbolu szybkiego, kombinacyjnego, "na jeden kontakt", a jak to wygląda u nas? Clichy, Sagna, Squillaci, Diaby, a zwłaszcza Bendtner i Chamakh, słabo grający nogami, bezmyślni przy wznowieniach bramkarze (Szczęsny, Fabiański) - wymienionych piłkarzy łączy jedna rzecz, wszyscy nie czują futbolu kombinacyjnego, żaden z nich nigdy nie trafiłby do Barcelony, gdy trenerem byłby tam Josep Guardiola.

Sternicy Barcelony mają konkretny, scentralizowany plan szkolenia, który później wcielają w życie, efektem tego większość futbolistów kończąca ich akademię posiada pozytywne futbolowe cechy - potrafi przyjąć futbolówkę z rywalem na plecach, nie obawia się pressingu ze strony rywala, z każdej, nawet z największej opresji potrafi wyjść po piłkarsku nie wykopując piłki "na orbitę", dobrze czyta grę, potrafi przemieszczać się w formacji, skracać pole gry, rozumie, że najwyższą wartość stanowi tworzenie przewagi liczebnej.

Ich ostatnie sukcesy to nie przypadek, to efekt świetnej pracy z młodzieżą, bardzo rozsądnej polityki personalnej ("nie sprowadzamy graczy, którzy nie pasują do koncepcji".), świetnego przygotowania taktycznego, to wszystko sprawia, że Barcelona jawi się jako zespół bardzo trudny, wręcz niemożliwy do pokonania.

Niedługo minie rok od upokarzającego blamażu na Camp Nou (4:1), więc czas odpowiedzieć sobie na pytanie - co zmieniło się od tamtego czasu, czy uczyniliśmy jakieś postępy?

Niestety, ale ocena jest raczej negatywna, warto postawić jasno sprawę - nie poczyniliśmy żadnego postępu, jest wręcz gorzej niż przed rokiem, Wenger miał rok czasu, aby dopracować elementy taktyczne, aby zaszachować Barcelonę, a tak naprawdę nic nie dopracował, jedynie ośmieszył się "postawieniem autobusu" na Camp Nou.

Irytują te ciągłe opowieści o "dojrzewaniu" (dojrzewają już 5 lat, od 2006 roku i jakoś nie widać końca procesu, być może dlatego, że taki proces w ogóle nie ma miejsca...) i niesamowicie pokrętne tłumaczenia Wengera, szukanie winy u wszystkich dookoła, szkoda, że nie szuka jej u siebie.

Dobrze Mourinho podsumował te bajki o nabywaniu doświadczenia i dojrzewaniu do sukcesów:

"He should especially explain to Arsenal supporters how he can’t win one single little trophy since 2005... The history about the young kids is getting old now. Sagna, Clichy, Walcott, Fabregas, Song, Nasri, Van Persie, Arshavin are NOT kids. They are all top players".

Dobrze podsumował mecz zapowiadany jak szlagier także Guardiola:

1. "Wenger powiedział mi bym pogratulował sędziemu. Oczywiście ma prawo do tego by ponarzekać, rozumiem go, ale patrząc obiektywnie... jego zawodnicy nie potrafili wymienić między sobą trzech podań z rzędu"
2. "Musimy na spokojnie przeanalizować to, co się wydarzyło. Chcemy ocenić, co zrobiliśmy dobrze, a co źle. Mieliśmy 70% posiadania piłki. Arsenal? Nie umieli wymienić między sobą trzech podań, nie oddali żadnego strzału przez 90 minut gry."

Na koniec przytoczę statystyki wtorkowej rywalizacji:

Barcelona Arsenal
3 Goals scored 1
10 Attempts on target 0
7 Attempts off target 0
5 Corners 2
49' 3'' Possession (time) 22' 41''
68 Possession (%) 32
8 Fouls committed 19
0 Yellow cards 5
0 Red cards 1

Chyba komentarz zbędny, najbardziej wymowna jest liczba 0 przy strzałach/strzałach celnych, pomimo tego, że widziałem wiele meczów, to nie pamiętam spotkania, w którym jakakolwiek drużyna oddaje 0 strzałów na bramkę,

Cóż, jeśli Wenger nadal będzie zakłamywał rzeczywistość, jeśli nie dostrzeże niedociągnięć, jeśli nie nastąpi poprawa naszych kolektywnych poczynań (jest to pierwsza rzecz, którą trzeba poprawić, inaczej będziemy oczekiwać na trofea kolejne 6 lat), to niebawem francuski szkoleniowiec znajdzie się na rozstaju dróg, klub podąży inną ścieżką, on inną.

Komentowany temat: Koniec sezonu dla Djourou. United 2-0 Arsenal 13.03.2011, 14:28

@Charles

Nie zrozumiałeś mnie - ten komentarz był zaadresowany jedynie do krytykantów mojej osoby, hipokrytów, nie do Ciebie i nie do ogółu użytkowników.

Teraz pora na pewien cytat:

"Ogromny problem polskiego społeczeństwa stanowi popadanie w skrajności. Najpierw ocena sytuacji wypada entuzjastycznie, by za chwilę odżegnywać wszystko od czci i wiary. W sporcie ta narodowa przywara uwidacznia się równie często, poparta jeszcze brakiem rzetelnej analizy. Weźmy na ten przykład dzieje warszawskiej Legii. Zdobycie mistrzostwa Polski zapoczątkowało pianie na temat drużyny, zaś trener Dariusz Wdowczyk doczekał się potężnej gloryfikacji. Mijały miesiące, stołeczny zespół spisywał się słabiej, a Legię wraz ze szkoleniowcem zaczęto wysyłać do diabła. A przecież w istocie zmieniły się tylko suche wyniki"."

Charles, Ty jesteś rozgarniętym użytkownikiem, więc domyślam się, że dostrzegasz analogię tego tekstu do naszej sytuacji w Arsenalu.

@kamil_malin

"Wygrali to charakterem i taktyką."

Właśnie, "armia baranów dowodzona przez lwa jest groźniejsza od armii lwów dowodzonej przez barana".

@concrete13

Myśl sobie co chcesz, takie Twoje prawo, nikogo nie zmuszam do mojego myślenia, ja tylko zamieszczam swoją opinię.

Zwróć jedynie uwagę, że zostałem "zmieszany z błotem", nazwany "antyfanem", tylko za to, że napisałem prawdę.

Komentowany temat: Koniec sezonu dla Djourou. United 2-0 Arsenal 13.03.2011, 13:27

Widzę, że hipokryzja przybiera coraz szersze rozmiary - zamieszczę dwa posty na temat niedawnego meczu z Barceloną (pierwszy jest zaadresowany do hipokrytów, drugi bardziej merytoryczny).

Marioo:

"ale bzdury..."

Arkadius92:

"@BOSS89
Nie wiem za kogo Ty się uważasz... Wszechwiedzący? Prorok? O meczu z Barcą, że dostaniemy baty pisałeś już w grudniu. Że jeśli nie poprawimy "tego" i czegoś tam jeszcze co nas Barca rozjedzie. Jak puste są Twoje teorie pokazał mecz na Emirates. Wygralismy, a mieliśmy dostać kilka bramek. To samo teraz piszesz. Nie widziałeś naszych zawodników z bliska, na treningach itd. Nie znasz ich potencjału tj i my. Poziom Valenci jest dla nas nieosiągalny. Bzdury... Skąd to możesz wiedzieć..."

Mizzou:

"BOSS89
Nie szkoda Ci klawiatury na tak długie i zresztą bezsensowne bzdety"

Pinguite:

"Weźcie nie wklejajcie ponownie wasze krytyczne komentarze do BOSSA89... przecież ten cały BOSS89 nie reaguje na krytykę. Dobry czas temu sam go krytykowałem, przestałem, bo zabrakło mu pewnie sił i jeszcze argumentów, by udowodnił, że to co pisze to ma jakiś sens. Z resztą ten zachowuje się jak zupełnie kibic Barcelony. Widzieliście jakiegoś kibica, którego klub mimo iż gra z wielkim faworytem, od razu wieszczy rychłą przegraną i grad goli? Ten człowiek naprawdę zachowuje się jakby miał halucynacje. Poczuł się jak pępek świata... ma wiedzę niczym Albert Einstein piłki nożnej ;/"

"... Krytyka akurat jest na miejscu. Wiem, że ma "dużą" wiedzę o piłce, ale bez przesady. Ja jak bym miał tak wysoką wiedzę, to bym się natychmiast zgłosił do FC Barcelony. Tam potrzebują przecież takiego taktyka, co zna wszystko i wszystko co związane z Arsenalem. I na pewno im podpowie jak strzelić więcej bramek niż Realowi ;)"

"Nie znam się, aż tak dobrze na piłce, ale to co piszesz kurde nie ma sensu i się kupy nie trzyma ;)"

Gunner_995:

"Proponuję wszystkim położyć się spać. Po zdejmować koszulki, szaliki itd. Przerzucić się na Real/Barce.
BOSS89 nie pozwala wierzyć nam w swój klub. Tylko każe przestać się łudzić, że możemy awansować. Pewnie kretyn tak samo pisał przed spotkaniem na Emirates.

Skąd mamy pewność, że on jest w ogóle fanem The Gunners ! JA SIĘ DO TAKICH LUDZI NIE PRZYZNAJĘ !"

Cudi:

"... wiadomo, że chłop ma wiedzę na temat futbolu, tego nie można mu odebrać, ale słodki Jezu... on nikomu nie pozwala się z niczego cieszyć O_o Wszyscy muszą myśleć tak jak on, a jeśli myślą inaczej to jest to złe myślenie - nie ma innej możliwości. Koleś nie brzmi jak kibic Arsenalu, a raczej jak antyfan The Gunners, który za wszelką cenę chce pokazać braki naszej drużyny, a pozytywy zmienić w negatywy... Ciężko się to czyta."

Seraphee:

"on przed każdym meczem tak pisze, żeby potem mógł się szczycić i chełpić, że on jedyny, wszechwiedzący realista, przewidział, że tak będzie, a my jesteśmy żałosnymi kretynami, którzy wierzą w swoją drużynę i nie słuchają proroka wieszczącego zagładę"

Na koniec przytaczania cytatów, murowany zwycięzca w kategorii GŁUPOTA ROKU, specjalista od psychologii, gwiazd, astrologii (drugi Domenech? Chociaż, Domenech jest zdecydowanie lepszym trenerem niż Theo44 komentatorem) i bezsensownego pitolenia - może się "poszczycić" ilością blisko 1500 komentarzy, nieważne, że żaden z nich nie zawiera jakiegokolwiek sensu:

Theo44:

"Boss89 to rodzaj typa, kt. wpada, anstepnie zaczyna zdanie od..."myslalem, ze nie bede musial tego pisac, ale Wasza glupota..."itd itp. potem robi dym obrazajac praktycznie wszystkich i odchodzi w roli "jedynego realisty".
To jest ten typ trollowania, kt. najbardziej nie lubie. Tu nie chodzi o dyskusje, tu chodzi o wrzucanie kalumni na...afere. To jest taka typowa onetowska trollejrada...typu, "kto myslal, ze chodzi o Rasiaka??" albo ta ciagla obraza Malysza. To wszystko ma na celu podkreslenie swojego jestestwa! Tu nie chodzi o racje lub jej brak. Tu chodzi o zwrocenie na siebie uwagi i rozkrecenie dymu. Szkoda, ze tak malo tutejszych uzytkownikow to dostrzega i sie zwyczajnie daje nabrac...."

Krytykanci, gdzie się podzialiście, gdzie jest nasz awans?!?!?!

Jak widać, bardzo łatwo przychodzi Wam krytykowanie (zwłaszcza Tobie Pinguite - krytykujesz, krytykujesz, nigdy nie podajesz sensownych argumentów, a na końcu stwierdzasz, że masz rację - odsyłam do naszej dyskusji o "Formule Pierwszej", temat pt. "Otworzyć nowy rozdział w historii, Arsenal vs Birmingham!"), za to ciężko napisać coś sensownego.

Ostrzegałem we wtorek przed nadmiernym pompowaniem balonika z oczekiwaniami, przed rozbudzeniem oczekiwań do niebotycznych rozmiarów, przestrzegałem, że Barcelona brutalnie sprowadzi nas z obłoków na ziemię, ale nie - "Wy wiecie lepiej", cóż wasza sprawa. Zostałem skrytykowany za racjonalne myślenie (wiedziałem, że w kwestii organizacji gry nas i Barcelonę dzielą lata świetlne, ale o tym napiszę później), cóż lepiej analizować zbliżający się mecz pod kątem koncertu życzeń, opierając się o niesprawiedliwy rezultat pierwszego starcia - 2:1 dla Arsenalu na Emirates.

We wtorkowy wieczór zapewne niejeden z Was najadł się wstydu przekomarzając się z kibicami Barcelony, obiecując rozbicie "Dumy Katalonii" na Camp Nou, wieszcząc potęgę naszej ekipy, zapewne jeszcze inni stracili spore pieniądze grając u bukmacherów. Wcale mi Was nie żal, tak to jest, gdy wierzy się w cuda. Żal mi jedynie Arsenalu, który zaprezentował się wprost beznadziejnie, w końcówce z ogromnym smutkiem obserwowałem jak piłkarze z Barcelony ośmieszają nas serią zagrań z klepki, miałem świadomość, że czynią to z premedytacją.
Nie jest moim zamiarem szukanie analogii, ale Wasza wiara w zwycięstwo przypomina mi jak żywo przygodę reprezentacji Polski na MŚ 2002 i słynną już deklarację: "jedziemy po mistrzostwo świata", i co gorsza ludzie w tę deklarację uwierzyli. Tak to jest, gdy za wygłaszanie poglądów biorą się ludzie bez merytorycznego podejścia, oceniający
zagadnienie jedynie na podstawie wyniku.

WIWAT HIPOKRYZJA!!!

WIWAT WYNIKOLOGIA!!!

Dla Was bycie kibicem oznacza ślepe hołubienie, skrajny subiektywizm. Nie sztuką jest zatracanie się w marzeniach, spoglądanie na rzeczywistość wedle własnego "widzi mi się". Kocham Arsenal, ale nie zwalnia mnie to od używania mózgu, co polecam innym.

PS Jedynie kamil_malin potrafił przyznać się do błędu, chociaż on, paradoksalnie najmniej krytykował moje tezy.

Komentowany temat: Giessing w poszukiwaniu nowego Wilshere'a 12.03.2011, 16:35

@Arsen258

"Jestem pewny, że taki Eastmond też kiedyś zagrał dobry mecz w jakimś Pucharze Ligi."

Problem z Eastmond'em jest taki, że on nic nie potrafi, nie sposób uświadczyć ani jednej mocnej strony w jego boiskowych poczynaniach.
Gra jakby był wychowankiem jakiegoś polskiego klubu i jestem pewny, że gdyby trafił do naszej ekstraklasy, nie wyróżniałby się w żadnym klubie i nigdzie nie byłby gwiazdą.
Natomiast taki Jeffren Suarez, Morata czy też Muniesa byliby gwiazdami w każdej ekipie naszej ligi, wyszkoleniem technicznym biliby na głowę 99 % graczy ekstraklasy.

Większość graczy, których wymieniłem widziałem w kilku spotkaniach (mecze ligowe/pucharowe i spotkania reprezentacji młodzieżowych), więc nie jest to ocena oparta jedynie o jeden mecz.
Zresztą, czasami wystarczy zobaczyć gracza w akcji przez kilka minut, aby szybko zorientować się, że mamy do czynienia z ponadprzeciętnie uzdolnionym zawodnikiem, wystarczy spojrzeć na sposób w jaki prowadzi futbolówkę, analizować czy dobrze czyta grę, czy odpowiednio przemieszcza się w strefie.

"No i poza tym nie oszukujmy się, ławkę mamy mocniejszą niż Barcelona "oczywiście, jeśli wszyscy są zdrowi". Dlatego u nas na ławce siedzi Arszawin a u nich Jeffren (nietrudno zgadnąć który lepszy) więc też nie ma miejsca dla tylu wychowanków."

Niezupełnie, większość naszych graczy na ławce jest nieco "wybrakowana" - jedni (Arshavin, Squillaci i Rosicky) są melodią przeszłości, inni są zbyt słabi/nie pasują do koncepcji gry (Bendtner, Chamakh, Diaby i jeszcze kilku innych), więcej o rezerwowych napisałem w swoim poście z 28.02.2011; 13:48, więc teraz nie będę się rozwodzić na ten temat.

Dodam jedynie, że wolałbym Jeffrena od Arshavina, gdyż Jeffren bardziej pasuje do naszej koncepcji gry, a Rosjanin to już zgrana płyta, natomiast Wenezuelczyk ma bardzo duży potencjał, większy od Andrieja.

Generalnie, wolałbym ławkę Barcelony od naszej - ich gracze mają wpojone pozytywne cechy futbolowe (potrafią przyjąć futbolówkę z rywalem na plecach, nie obawiają się pressingu ze strony rywala, z każdej, nawet największej opresji potrafią wyjść po piłkarsku) i mają wpojone również odpowiednie wzorce taktyczne (odpowiednie przesuwanie w formacji względem położenia futbolówki, konstruowanie pressingu, odpowiednie przemieszczanie w formacji podczas konstruowania aktu ofensywnego, umiejętne zawężanie pola gry).

Dlatego jestem zdania, iż ławka Barcelony byłaby bardziej przydatna niż nasza, jest bardziej adekwatna do naszego stylu gry.

Komentowany temat: Giessing w poszukiwaniu nowego Wilshere'a 12.03.2011, 14:26

@Arsen258

Masz rację, nie oglądam meczów rezerw Barcelony, ale oglądam bardzo często spotkania Barcelony i Realu, a ci wszyscy gracze, o których wspominałem mają już za sobą debiut w pierwszym zespole.

Bartrę pamiętam jak debiutował w spotkaniu z Atletico, Moratę oglądałem w spotkaniu pucharu Hiszpanii z Levante, Muniesę też już kiedyś oglądałem (to było spotkanie ligowe Barcelony, ale już nie pamiętam z kim grali), Nolito pamiętam ze spotkania pucharu Hiszpanii, bodajże z Athletic Bilbao.

Natomiast co do Adana, to pamiętam jak debiutował w spotkaniu z Espanyolem, gdy Casillas dostał czerwoną kartkę już na początku spotkania.

Jeffren Suarez to szerzej znany gracz (strzelił ostatnią bramkę w meczu z Realem), o uznanej już renomie, gracz, który już niedługo będzie grał w pierwszym składzie, takiego zdania są kibice Barcy i dlatego nie chcą Fabregasa w swoim zespole.

Zresztą, niektórych z tych zawodników widziałem w spotkaniach reprezentacji młodzieżowych - Eurosport często pokazuje relacje z ważnych turniejów.

Nie przepadem - delikatnie mówiąc - za Barceloną, ale często oglądam ich mecze, gdyż interesuję się taktyką (to mój ulubiony temat), a ich obecne założenia taktyczne są najlepsze w historii futbolu.

Komentowany temat: Giessing w poszukiwaniu nowego Wilshere'a 12.03.2011, 13:04

@sebasz

Popadasz w niebezpieczną skłonność, zaczynasz postrzegać Arsenal - i wszystkie zagadnienie z nim związane - poprzez różowe okulary.

Spójrz na adeptów naszej szkółki, choćby na takiego Eastmond'a - przecież to zawodnik wybitnie nieukształtowany, o słabej technice i koordynacji ruchowej, nie ma zmysłu do gry kombinacyjnej, nie ma przeglądu pola, słaby w grze fizycznej, nie potrafi czysto odebrać futbolówki, nie czyta gry, a więc co on potrafi?

Teraz zobacz na Barcelonę - 90 % adeptów ich szkółki to zawodnicy ukształtowani, obdarzeni odpowiednimi walorami piłkarskimi - i co najważniejsze - pasujący do koncepcji gry zespołu.

Eastmond kilka razy znalazł się w kadrze meczowej, rozegrał już kilka spotkań w Premier League (mecz z Portsmouth na Fratton Park, wcale nie epizod w dramatycznym spotkaniu z Boltonem na Emirates), a więc musiał być/jest postrzegany jako jeden z większych talentów akademii, tylko pytanie: co Wenger w nim dostrzega?

Przecież, można założyć bez większego ryzyka, że ten gracz nigdy nie osiągnie poziomu predestynującego go do gry w Arsenalu.

Czy zawodnicy ze szkółki Realu, bądź też Barcelony, którzy dostają szansę gry w pierwszym zespole w rozgrywkach ligowych też są tak "surowi piłkarsko" jak Eastmond?

Jestem przekonany, że nie (zresztą, zobacz na przykłady: Adan, Morata, Bartra, Muniesa, Nolito czy też Jeffren, a to tylko przykłady z ostatnich dwóch lat), a więc komu/czemu ma służyć dawanie szansy gry w pierwszym zespole Eastmond'owi?

U nas daje się szanse graczom, którzy nigdy nie będą grali na poziomie Arsenalu, bądź też, takim, którzy nie czują istoty futbolu kombinacyjnego (Bendtner, Clichy, Sagna, Eastmond, Chamakh, Arshavin i kilku innych - wypisałem w jednym nawiasie obie grupy).

Przygotowanie taktyczne u nas zdecydowanie szwankuje, polityka personalna też jest daleka od ideału, jeśli to wszystko nie ulegnie znaczącej poprawie Barcelona nadal będzie się nam jawić jako niedościgły ideał, pozostanie nam jedynie spoglądać z łezką w oku i z goryczą w głosie wspominać ich kolejne sukcesy, które niewątpliwie nastąpią.

Cóż, możemy się łudzić, że jest świetnie, że nasi gracze dojrzewają, że następnym razem na pewno ogramy Barcelonę (rok temu wszyscy głównego winowajcy upatrywali w kontuzjach, teraz graliśmy prawie optymalnym składem, a efekt był jeszcze gorszy...), szkoda tylko, że ta wiara nie jest oparta na racjonalnych przesłankach...

Te opowieści o ciągłym dojrzewaniu to tylko szukanie taniej wymówki, tak jak polskie kluby tłumaczą szybkie odpadanie z europejskich pucharów brakiem spotkań o stawkę i przerwą zimową (ostatnio Lech).
Jakoś ukraińskie kluby (Szachtar Donieck i Dynamo Kijów) potrafiły zainaugurować 2011 rok świetną grą w lidze mistrzów/lidze europejskiej, pomimo tego, że ich liga wystartowała dopiero w marcu...

PS Ciekawy artykuł.
PPS Widziałeś kiedyś grę Isco z Valencii (szkoda tylko, że nasza akademia nie produkuje - za wyjątkiem Wilshere - takich graczy)?

Komentowany temat: Z hukiem wrócić na angielskie podwórko - MU vs. Arsenal 11.03.2011, 15:06

@sebasz

"ALE najlepsi piłkarze zostali rozsprzedani gdy przychodził, ci którzy grali ze sobą przez lata. Potem dyrektorzy zaczęli mu kupować zawodników do gry jaką preferuje Stoke. Zaczął treningi na europejskim poziomie fizycznym i się zaczęły kontuzje, no i zawodnicy poszli do Cupiała i go zwolnili. "

Niezupełnie, gracze, których ciągle miał w kadrze przewyższali zdecydowanie resztę ligi, a taka Cracovia, która dysponowała zdecydowanie słabszymi technicznie zawodnikami, grała dużo efektowniejszy futbol.

Zauważ, że Maciej Skorża później zdobył 2 mistrzostwa, a trzon jego zespołu stanowili ci sami gracze, których miał do dyspozycji Petrescu (Dudka, Cleber, Głowacki, Zieńczuk, Piotr i Paweł Brożkowie, Sobolewski, Paulista, brakowało jedynie Marcelo i Juniora Diaza).
Zauważ, że Rumun miał do dyspozycji jeszcze Błaszczykowskiego (był to jego ostatni sezon w Wiśle przed odejściem do Borussii) i Dolhę (świetnie wtedy dysponowanego, na pewno grał lepiej niż Pawełek), a więc dysponował porównywalną kadrą jak Skorża.

Przeczytaj mój komentarz z 26.02.2011; 12:09 - trochę długi, ale najlepiej podsumowujący pracę Petrescu.

Na teraz kończę pisanie, po kilku godzinach przeczytam dalszą dyskusję.

Komentowany temat: Z hukiem wrócić na angielskie podwórko - MU vs. Arsenal 11.03.2011, 14:20

@sebasz

"Ja też to widziałem wcześniej choć meczów Barcelony nie oglądam jakoś często ale raczej podkreśliłbym słowa napisane drukowanymi. Chodzi mi o intensywność tego typu gry i nastawienie się na nie w praktycznie 100%."

Pamiętasz MŚ 2006 i grę Francji (Henry'ego) na pasywny spalony?
Jeśli chodzi o intensywność, rzeczywiście gra Barcy to w pewnym sensie novum.

Jednego tylko nie rozumiem - jak osoba, która doszukuje się taktycznych nowinek i przyzwoicie radzi sobie w tej tematyce, może bronić warsztatu Dana Petrescu (człowieka, który wdraża archaiczny styl gry)?

Jedyne wnioski jakie przychodzą mi do głowy to:

1. Nigdy nie widziałeś drużyny prowadzonej przez niego i sugerujesz się jedynie wynikami?

2. Nie pamiętasz dobrze pracy Rumuna w Wiśle?

Komentowany temat: Z hukiem wrócić na angielskie podwórko - MU vs. Arsenal 11.03.2011, 13:52

@sebasz

"Co jeszcze ciekawe, coś co rzuciło mi się w oczy to gra przedniej trójki barcelony - messi villa pedro. Ja jeszcze TAKIEJ gry na pasywny spalony na TAKĄ SKALĘ w życiu nie widziałem. Ilość czasu ich przebywania za naszą linią defensywną, ilość krótkich sprintów, podbiegania i startowania była doprawdy MIAŻDŻĄCA. Nie dziwię się że nasi w końcu tego nie wytrzymali. Koncentrację trzeba mieć niesamowitą. To jest coś co Barcelona niedawno wymyśliła i wprowadziła w życie. A na wyższy poziom doprowadziła wyciąganie skrajnego obrońcy i zagrywanie piłki do swojego skrajnego wbiegającego w to miejsce. To już perfekcja."

Ja to widziałem już dawno, dostrzegałem wiele innych aspektów, wiedziałem, że szanse wyeliminowania Barcelony są iluzoryczne.
Zostałem nazwany "antyfanem" za to, iż miałem odwagę napisać prawdę o naszych szansach w tej rywalizacji.

PS. Lubię z Tobą dyskutować, bo widać, że szukasz taktycznych niuansów (taktyka to mój ulubiony temat), ale ostatnio zbyt często uciekasz w psychologiczną sferę rywalizacji.

Komentowany temat: Z hukiem wrócić na angielskie podwórko - MU vs. Arsenal 11.03.2011, 13:33

@sebasz

"Każdy pojedynczy czynnik inaczej wpływa na drużynę. Nie da się porównać meczu ligowego do pucharowego. Czemu ?? Ligowy to tylko 3 pkt., dla Valencii nie liczącej się w wyścigu to CHCIEĆ a nie musieć. Barcelona też się specjalnie nie spina."

Sebasz, zapominasz o jednym, jedynym, ale jakże istotnym fakcie - VALENCIA JECHAŁA NA CAMP NOU JAKO LIDER TABELI, POWTÓRZĘ JAKO LIDER TABELI, więc o żadnym odpuszczaniu meczu przez Barcę nie mogło być mowy!!!

Jak nie wierzysz, to zamieszczam link (przeczytaj ten tekst czarnym drukiem tuż pod tytułem):

fcbarca.com/index2.php?goto=kom&news=33942

Komentowany temat: Z hukiem wrócić na angielskie podwórko - MU vs. Arsenal 11.03.2011, 13:11

@itachi

"Mówisz o ostatnim meczu z Valencią?"

Czy Ty potrafisz czytać ze zrozumieniem?

"Uważam, że można pokonać Barcelonę grając ofensywnie, że można ich "rozklepać" nawet na tym ich "lotnisku" - Camp Nou.
Dowodem niech będzie właśnie postawa Valencii w pierwszej połowie październikowego starcia obu ekip na Camp Nou."

Komentowany temat: Z hukiem wrócić na angielskie podwórko - MU vs. Arsenal 11.03.2011, 13:00

@sebasz

Często zgadzam się z Tobą, ale tutaj rozmijasz się z prawdą, podobnie jak w dyskusji o Danie Petrescu.

Jakoś Valencia potrafi grać z Barceloną ofensywnie i walczyć z nią jak równy z równym (przeczytaj mój dzisiejszy post z 11:33).

Powiedz mi, ilu tam (kadra Valencii) można uświadczyć klasowych graczy?

Komentowany temat: Z hukiem wrócić na angielskie podwórko - MU vs. Arsenal 11.03.2011, 12:32

@CLEVER

Jakoś Valencia (przeczytaj mój poprzedni post) potrafi przeciwstawić się Barcelonie, pomimo tego, że dysponuje słabszą kadrą niż my.

Gdzie tkwi różnica?

W taktyce, to cała tajemnica.

Komentowany temat: Z hukiem wrócić na angielskie podwórko - MU vs. Arsenal 11.03.2011, 11:33

@samir87

"Obejrzałem filmik i muszę przyznać, że Valencia zacnie to rozegrała, ale...
Drużyna Rijkaarda nie była na takim poziomie jak drużyna Pepa. Wykonawcy byli słabsi i system gry tej ekipy nie był tak dopracowany. Ta Barcelona jest tak poustawiana, że nie zależnie gdzie przeciwnik znajdzie się z piłką zazwyczaj przy nim znajdują się trzej piłkarze Barcy. I nie zależnie komu ten piłkarz poda piłkę, adresat podania znajdzie się w tej samej, "ciężkiej" sytuacji...

Ja wiem, wszyscy są do ogrania. Trzeba mieć "tylko" dobry plan działania i odpowiednich wykonawców..."

Odpowiadam dopiero teraz, gdyż napisałem odpowiedź wczoraj, ale ostatecznie nie zdecydowałem się jej zamieścić i pewnie nie uczyniłbym tego, gdyby nie komentarz, który przeczytałem na pilkarskieforum.com.

A oto on:

"W ciągu ostatnich 5 lat obejrzałem jakieś 90 % spotkań Barcelony i naprawdę trudno mi znaleźć zespół, który przed swoją bramką nie postawił autobusu - na Camp Nou najodważniej grywała Valencia ( choćby ostatni ligowy mecz, gdzie w pierwszej połowie wyglądało to jakby te drużyny zamieniły się koszulkami - wysoki i agresywny pressing rywali sprawiał Katalończykom spore problemy, a przewaga w posiadaniu piłki była, co wydaje się niewiarygodne po stronie Valencii )."

Cóż, zapewne nie powtórzę moich wczorajszych wywodów, gdyż nie mam dzisiaj weny, ale postaram chociaż zamieścić w skrócie moje wczorajsze słowa, a więc do rzeczy.

Zgadzam się, że Guardiola dopracował większość elementów taktycznych (pressing, przesuwanie formacji, zawężanie pola gry), ale opisanie szczegółów zajęłoby zbyt wiele czasu, więc nie będę tego czynił.

Uważam, że można pokonać Barcelonę grając ofensywnie, że można ich "rozklepać" nawet na tym ich "lotnisku" - Camp Nou.
Dowodem niech będzie właśnie postawa Valencii w pierwszej połowie październikowego starcia obu ekip na Camp Nou.

Grający niezwykle zdyscyplinowanie, agresywnie, szanujący futbolówkę goście z Lewantu zdominowali wydarzenia na murawie w pierwszej połowie i całkiem zasłużenie schodzili do szatni prowadząc (0:1).
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz (mam na myśli pierwszą połowę tego pojedynku) Barcelona miała tak niewielką przewagę w posiadaniu piłki (bodajże 55 % czasu gry) i stworzyła tak niewiele sytuacji podbramkowych.
Niestety, w drugiej odsłonie dała o sobie znać chimeryczność Valencii (ta przypadłość trapi ten zespół od dawna), i gdy Barcelona szybko strzeliła wyrównującą bramkę gra Valencii całkowicie się posypała i wydarzenia na murawie w drugiej połowie całkowicie dyktował jeden zespół - Barcelona, stąd też ostateczne zwycięstwo Katalończyków (2:1).

Niemniej postawa Valencii w pierwszej połowie jest dowodem na dwa fakty:

1. Można pokonać Barcelonę grając ofensywnie, potrzeba jedynie, a może aż konsekwencji.

2. Valencia jest zespołem bardziej zaawansowanym taktycznie od naszego, pisałem o tym we wtorek.
Najwyższy poziom zaawansowania taktycznego "Nietoperzy", który zaprezentowali we wspomnianym meczu jest dla nas na ten moment nieosiągalny.

Obawiam się, że nie będzie on osiągalny z Wengerem na ławce, gdyż - jak wspominałem wielokrotnie - dla mnie to świetny wychowawca młodzieży, ale niekoniecznie taktyk i strateg.

Komentowany temat: Między Dumą a Pychą... 10.03.2011, 13:36

@samir87

"Czym w ogóle jest "antyfutbol"???
Dla mnie czegoś takiego nie ma... W piłce nożnej istnieją dwa sposoby na niestracenie bramki:
1. Niedopuszczenie przeciwnika do przejęcia piłki i tym samym rozegranie ataku
2. "Postawienie autobusu w polu karnym"

Masz trochę racji, określenie "antyfutbol" nie jest naukowe, nie wywodzi się z tej sfery, to taki piłkarski żargon (jak np. "rogal", "siatka"), ale wszyscy wiemy, o czym traktuje - chodzi o "zabicie" piękna gry, posunięcie się do skrajnie nieefektownego futbolu, byleby tylko wywalczyć pozytywny rezultat.

"Nie ma w tej chwili zespołu który na Camp Nou z łatwością będzie stawiał czoła tak dysponowanej Barcelonie. Trener, który wymyśli skuteczną taktykę i w sposób ofensywny będzie potrafił ogrywać Barce, dokona REWOLUCJI W FUTBOLU!"

Niezupełnie, jest sposób, aby ich pokonać - wiedz, że ich pressing wędruje synchronicznie, wszyscy zawodnicy przesuwają się względem położenia futbolówki i można to umiejętnie wykorzystać, rozrzucając ciężar gry z jednej strony na drugą, rozgrywając "klepkę' na małej przestrzeni i dostrzegając lukę na skrzydle, posyłać prostopadłe piłki w tamte rejony.

Wiem, że łatwo jest mówić sprzed komputera, ale ich naprawdę można pokonać - tu zamieszczam jeden z przykładów, jak tracą bramki (wiem, że to mecz z sezonu 2006/2007, ale sposób gry Barcelony nie zmienił się zbyt drastycznie od czasów Rijkaarda):

youtube.com/watch?v=2ddPvWemUKA&feature=related

Sorry za słabą jakość.

Komentowany temat: Między Dumą a Pychą... 10.03.2011, 12:04

@Don_Corleone

Jeśli twierdzisz, że Inter na Camp Nou nie prezentował antyfutbolu, to jak określić taki styl gry, to kto uraczył nas antyfutbolem (może być dowolny przykład z ostatnich lat) w ostatnim dziesięcioleciu?

Jak redaktor definiuje pojęcie "antyfutbol"?

Widać, że nie lubisz - delikatnie mówiąc - Barcelony, wiedz, że ja również - delikatnie mówiąc - nie przepadam za nimi, ale przynajmniej staram się zachować obiektywizm, nie gloryfikuję Interu, a Ty czynisz to ponad wszelką wątpliwość.
Nieskromnie dodam, że na taktyce znam się jak mało kto na tej stronie, a moje stanowisko w sprawie postawy Interu na Camp Nou brzmi następująco - "Nerazzurri" zaprezentowali taki sam antyfutbol jak Rubin Kazań (pamiętasz zwycięstwo przybyszów z Tatarstanu 2:1 na Camp Nou?) i wiele innych ekip, które przyjeżdżają do Barcelony.

@maks20

"Tak, ja przyjmuję porażkę. I jest mi wstyd. Nie za przegraną , oczywiście. Ale za styl, w jakim to sie dokonało. Jest mi wstyd , choć wiem, że bedę w tym odosobniony."

Czy Ty nie zapominasz o mojej osobie?

Komentowany temat: Między Dumą a Pychą... 09.03.2011, 22:29

@howareyou

On jest taki "mądry inaczej", ale przynajmniej śmiechu z nim co niemiara.
Miałeś rację, że to taki Eboue Kanonierzy.com, z tą różnicą, że można się pośmiać z niego, a nie z nim.

@szymonst

"@Theo44 - po pierwsze nie dzieciaku bo nawet mnie nie znasz, po drugie mogę sobie przesiadywać gdzie chcę i ile chcę i z pewnością nie muszę sie nikomu z tego tłumaczyć a już na pewno nie tobie. Jestem na tym forum od tygodnia ale nie mam wątpliwości, że jesteś tu jednym z najwiekszych troli."

Brawo, trafiłeś w samo sedno.

Komentowany temat: Między Dumą a Pychą... 09.03.2011, 22:08

@Theo44

"Kapitalny text tylko obawiam sie, ze niewielu go do konca zrozumie"

Nie wytrzymam, użytkownik który nic nie rozumie, tylko spamuje, bądź też pisze same
głupie, nic niewarte komentarze dopomina się o zrozumienie dyskusji i nie zamienianie jej w rynsztok.
Komedia, czyżby szykowała się jakaś apokalipsa...
Theo44 jesteś bezdomnym, że nadużywasz określenia "kloszard", szukasz towarzystwa?

@evelred

"trolle won!"

Nie pisz tak, bo użytkownik Theo44 będzie musiał opuścić Kanonierzy.com, gdzie będzie artykułował te swoje bzdury?

Wybaczcie Administratorzy/Redaktorzy, ale głupota niektórych użytkowników jest dobijająca.

Komentowany temat: Kanonierzy za burtą Ligi Mistrzów, Barcelona 3-1 Arsenal 09.03.2011, 11:03

@kamgeorgia

Ty naprawdę jesteś tak głupi?

Trollem to jesteś ty (nie zasługujesz na dużą literę), w 137 postach nie napisałeś nic wartościowego (sam spam/pierdoły, bądź też głupoty), wskaż chociaż swój jeden wartościowy post.

Znajdź chociaż jedną osobę - znającą się na futbolu - która poprze te twoje wypociny, dziwnym trafem moje posty są popierane przez ludzi znających się na futbolu (choćby redaktorzy na tej stronie, ludzie od dawna interesujący się futbolem), a twoich bzdur nikt nie czyta.
Uwierz mi, nikt nie odczuje twojego braku na tej stronie.

Aha, jeszcze jedno, tak oto "kocham Barcelonę":

"Sugerujesz, że kibicuję Barcelonie?

Nawet mnie nie denerwuj, parafrazując słowa Billa Shankly'ego:

"Jeśli Barcelona grałaby w moim ogrodzie, zaciągnąłbym firankę".

"PS . Pomimo tego, że nie lubię - delikatnie mówiąc - Barcelony , szanuję Twoje posty, nie przeszkadza mi obecność KULTURALNYCH kibiców innych klubów na stronie Arsenalu."

To moje wcześniejsze posty na tej stronie.

To mój ostatni post zaadresowany w twoim kierunku, kończ waść, wstydu oszczędź.

Oczywiście nie pozdrawiam.

Komentowany temat: Kanonierzy za burtą Ligi Mistrzów, Barcelona 3-1 Arsenal 09.03.2011, 10:32

@kamil_malin

"Krótkie pytanie czysto teoretyczne, w 11 udałoby się "coś" ugrać?"

Nie, zapewne nie byłoby to możliwe, przepaść w organizacji gry obu zespołów była ogromna, nawet większa niż się spodziewałem.
Później (niekoniecznie dzisiaj, może jutro) rozwinę ten wątek, teraz użytkownik "kamgeorgia" swoimi "mądrościami" dostarcza mi darmową rozrywkę, już chyba małpy są mądrzejsze od niego, ale przynajmniej przy nim śmiechu co niemiara.

Komentowany temat: Kanonierzy za burtą Ligi Mistrzów, Barcelona 3-1 Arsenal 09.03.2011, 10:18

@kamil_malin

Szkoda Twoich przemyśleń na tych ćwierćinteligentów, dla użytkownika "kamgeorgia" to co napisałeś jest zapewne zbyt skomplikowane.

@kamgeorgia

To może sprawdzimy, kto z nas ma większą wiedzę na temat Arsenalu?

Wiesz co to styl W-M?
Z jakiego klubu przyszedł do Arsenalu Herbert Chapman, wiesz w ogóle o kim mowa?

Bez pozdrowień.

@samir87

"Dzięki takim ludziom jak "martin77888" czy "kamgeorgia" z tej stronki robi się obora... "

Dokładnie, szkoda tylko, że oni tego nie dostrzegają, ale czego można się spodziewać po takich "inteligentnych" użytkownikach...

poprzednia123456następna
Następny mecz
Ostatni mecz
Arsenal - Nottingham Forest 23.11.2024 - godzina 16:00
? : ?
Chelsea - Arsenal 10.11.2024 - godzina 17:30
1 : 1
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool1191128
2. Manchester City1172223
3. Chelsea1154219
4. Arsenal1154219
5. Nottingham Forest1154219
6. Brighton1154219
7. Fulham1153318
8. Newcastle1153318
9. Aston Villa1153318
10. Tottenham1151516
11. Brentford1151516
12. Bournemouth1143415
13. Manchester United1143415
14. West Ham1133512
15. Leicester1124510
16. Everton1124510
17. Ipswich111558
18. Crystal Palace111467
19. Wolves111376
20. Southampton111194
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland120
Mohamed Salah86
B. Mbeumo81
C. Wood80
C. Palmer75
Y. Wissa71
N. Jackson63
D. Welbeck62
L. Delap61
O. Watkins52
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady