Chluba stolicy Królestwa cz.1
21.02.2012, 23:15, Maciek Skiba 16 komentarzy
Dawne dzieje futbolu skrywają wiele fascynujących momentów, które mocno przywalone kurzem są na najlepszej drodze do zapomnienia. W latach międzywojennych po angielskim błocie biegał ten, który był w wielu dziedzinach pierwszy, a jego momenty chwały trwają po dziś dzień w sercu dwóch nienawidzących się zespołów.
Świat jak piłka – okrągły, ciągle w ruchu. Nie lubi stagnacji, nie może się przecież zatrzymać. Było to jeszcze 50 lat przed dogłębną i szokującą diagnozą Billa Shankly’ego – „piłka nożna to sprawa o wiele ważniejsza niż życie i śmierć”. W młodzieńczych latach bohatera tekstu futbol był miłą rozrywką, dosyć już znaną i lubianą, ale dalej w znacznej mierze zabawą niż sposobem na życie.
Ted Drake na świat został zesłany jeszcze przed Wielką Wojną, w 1912 roku w Southampton. Szybko został pochłonięty przez kopanie skórzanej kulki. Mimo narodzin w tak sportowym mieście, w którym „The Saints” przygotowywali się do obchodzenia 30. urodzin, swój debiut Drake zaliczył w niedalekim Winchester City. Wybrał mądrze, bo drużyna, chociaż z nazwy, kojarzyła się ze świetnymi, acz niebezpiecznymi strzelbami. Niewątpliwie Drake’owi został tam nastawiony celownik, ale dowieść tego miał jeszcze czas. Niewiele brakowało, a już jako mały chłopak zasiliłby stołeczny Tottenham. Do przeprowadzki nie doszło, bo mały Drake doznał kontuzji przed samymi „kogucimi” testami.
Mając 19 wiosen na liczniku, chłopak wrócił do swojego Southampton i zasilił szeregi „Świętych”. Debiutował w drugiej lidze jeszcze w tym samym roku, stając się podstawowym graczem. Na The Dell występował jeszcze przez trzy lata. Kuszony wcześniej przez wielkiego Herberta Chapmana przeprowadzką do stolicy, odmówił i strzelał dalej. W ostatnim sezonie z 22 trafieniami na koncie (niewielką liczbą) sięgnął po koronę strzelców przedsionka ekstraklasy. Drużyna z południa wyspy zgrywała hardą do czasu, aż londyńczycy wycenili piłkarza na 6,5 tysiąca funtów. Klub stracił swą świętość, mając do czynienia z tak dużymi jak na tamte czasy pieniędzmi, i połasił się na sprzedaż wschodzącej gwiazdy.
By uzmysłowić awans Drake’a, trzeba nakreślić ówczesną sytuację „Kanonierów”. W 1934 roku nieoczekiwanie ze światem pożegnał się wielki futbolowy rewolucjonista – Herbert Chapman. To on poprowadził Arsenal do pierwszych prymatów – Puchar Anglii w 1930 roku, mistrzostwo kraju rok później i kolejne za następne dwa sezony. Chapman dostosował swój zespół do zmieniających się reguł o ofsajdzie (zmiana z trzech graczy przeciwnika na dwóch), jako pierwszy korzystał z pomocy fizjoterapeuty, unowocześnił stroje piłkarzy z królewskich zakładów zbrojnych. Na kapitański mostek Arsenalu wkroczyło dwoje ludzi: George Allison, dziennikarz i dyrektor Arsenalu, i Joe Shaw, który już z Drake'em w składzie obronił tytuł mistrzowski. Sam piłkarz nie został nagrodzony, do drużyny dołączył bowiem zbyt późno.
Transfer „Świętego”miał załatać dziurę po Jacku Lambercie – strzelcu kalibru wielkiego, mającym na koncie 147 występów okraszonych 98 trafieniami. Drake dowieść wielkości miał już w kolejnym sezonie. Przełom lat 1934 i 1935 był dla Anglika niesamowity, z pomocą trzech hat-tricków oraz czterech występów z czterema golami Ted skompletował 42 bramki w 41 występach. Ale to nie uczyniło go lepszym od Lamberta. Dopiero dwa trafienia, po jednym w meczu o Charity Shield i rozgrywkach FA Cup, wprowadziły piłkarza na szczyt. Rekord 44 trafień w sezonie do dzisiaj straszy londyńskich napastników. Oczywiście, tym razem pełnoprawnie medal za jego pierwsze, a Arsenalu kolejne mistrzostwo zawisł na szyi superstrzelca.
Niemożliwego da się dokonać i historia „Kanonierów” zna coś takiego. W grudniu 1935 roku na Villa Park po raz pierwszy przyszło rywalizować Arsenalowi na ziemi Aston Villi. Ówcześni gospodarze dokonali poważnych wzmocnień za sumę porażającą, aż 24 tysięcy funtów, wszystko po to, by wydostać się ponad strefę spadkową. Niby mieli przed sobą mistrza Anglii, ale przyjechał on do Birmingham z kontuzjowanym Drake’em i bez Aleksa Jamesa, tamtejszego Dennisa Bergkampa i pierwowzór dzisiejszych skejtów ze względu na jego luźne spodnie, zwane baggami.
Jak się później okazało, Ted Drake wystąpił z lekko poturbowanym kolanem. Grając na luzie, Anglik pogrążył „The Villans” pierwszym hattrickiem już do przerwy. Drugie trio trafień dorzucił przed upłynięciem godziny. Gospodarze starali się bronić honoru z całych sił, ale tylko Palethrope’owi się udało. Drake, mając na koncie dwa klasyczne hat-tricki, bynajmniej nie zakończył koncertu. Jego kolejny strzał trafił w poprzeczkę i, odbity od linii bramkowej, wyszedł w pole. Jednak próba z doliczonego czasu gry zatrzepotała w siatce totalnie bezsilnego bramkarza Aston Villi. Angielskie żądło „Kanonierów” oddało tylko dziewięć prób w stronę bramki – siedem wpadło, jedna zaliczyła poprzeczkę (chociaż sam zainteresowany widział, że piłka po odbiciu minęła linię), a ostatnia znalazła się w rękach golkipera.
Mecz okazał się nieco proroczy. Aston Villa spadła z Division One, mając na koncie aż 110 straconych bramek, a Arsenal wzniósł FA Cup po jedynej bramce Drake’a w finale z Sheffield United.
Siedmiobramkowy wyczyn Anglika był rekordem. W klubowych annałach widnieje niepobity do dzisiaj, jednak ówcześnie dość szybko znaleźli się chętni do zdetronizowania Teda. Już 12 dni później piłkarz o sympatycznie brzmiącym nazwisku trzecioligowego Tranmare United – Bunny Bell – okazał się lepszy od „Kanoniera”.
Druga część życiorysu Teda Drake'a ukaże się w czwartek.
Po równie ciekawe teksty wysiądź na Stacji Arsenal - StacjaArsenal.blogspot.com
źrodło:Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 15 | 11 | 3 | 1 | 36 |
2. Chelsea | 16 | 10 | 4 | 2 | 34 |
3. Arsenal | 16 | 8 | 6 | 2 | 30 |
4. Nottingham Forest | 16 | 8 | 4 | 4 | 28 |
5. Manchester City | 16 | 8 | 3 | 5 | 27 |
6. Bournemouth | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
7. Aston Villa | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
8. Fulham | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
9. Brighton | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
10. Tottenham | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
11. Brentford | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
12. Newcastle | 16 | 6 | 5 | 5 | 23 |
13. Manchester United | 16 | 6 | 4 | 6 | 22 |
14. West Ham | 16 | 5 | 4 | 7 | 19 |
15. Crystal Palace | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Everton | 15 | 3 | 6 | 6 | 15 |
17. Leicester | 16 | 3 | 5 | 8 | 14 |
18. Ipswich | 16 | 2 | 6 | 8 | 12 |
19. Wolves | 16 | 2 | 3 | 11 | 9 |
20. Southampton | 16 | 1 | 2 | 13 | 5 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Ciekawe ;p
Brawo za genialny tekst;) Lubię coś przeczytać ciekawego, a nie pod przymusem jak lektury szkolne;D
Świetnie się czyta, dobry tekst. Fajnie poznać dalszą historie Klubu którego kocham!
Wielki transfer 6,5 tys. Ojj to były czasy ;D
Fajnie się na chwile odciągnąć od rzeczywistości i odpłynąć ;P
Aż wstyd mi, że o nim nie słyszałem ;p
Bardzo fajny tekst. Dobrze, że można poczytać o historii klubu i jego dokonaniach.
Pobił go jakiś koleś ale w trzeciej lidze więc się nie liczy ;D
Tych dwóch rekordów nawet Thierry nie dał rady pobić (ilość goli w sezonie i w jednym meczu)
To były czasy :)
Fajnie sie czyta takie teksty. Super napisane
Bardzo dobrze napisany tekst ,nie przynudzał i ciekawostki też były. Bardzo fajnie się czytało .
fajna lekturka ;)
Herbert, to ty jeszcze żyjesz? :P
Brawa za tekst! Chcę więcej.
Dorastałem w czasach gdy nie śnili nam się Henrycy, Bergkamp przychodził do klubu, za gwiazdy uważało się Adamsów, Wrightów czy Seamanów a prawdziwe legendy to byli właśnie ci panowie na pożółkłych fotografiach... :)
Fantastyczny tekst. Brawo. Czekam na drugą część. ;)
mila lektura, mam nadzieje ze redaktorzy nie poprzestana w staraniach i uracza nas cyklicznymi lekcjami historii. Ja jestem bardzo za!
Brawo!!! Świetny artykuł! Dobrze się czyta:)