Gdzie ci liderzy...?
26.03.2013, 12:59, Łukasz Szabłowski 1305 komentarzy
Piłka nożna to sport, w którym odniesienie sukcesu zależne jest od wielu czynników. Pieniądze, transfery, zaplecze treningowe, jakość piłkarzy, mentalność, trener, to zaledwie kilka aspektów, które w połączeniu z całą masą innych detali, niuansów, mogą przesądzić o tym, czy dana drużyna osiągnie sukces, czy też chwała i błyski fleszy ominą ich szerokim łukiem. W przypadku Arsenalu prowadzono już wiele analiz, z których wynikało, że londyńczycy nie mogą dojść na szczyt z powodów sportowych, później chodziło już o aspekty pozaboiskowe, następnie winny był trener, aż wreszcie zrzucono winę na tych, których już w klubie nie ma. Ja jednak chciałbym pochylić się nad kwestią niezwykle ważną w perspektywie niezwykle ważnej walki o zajęcie miejsca w czołowej czwórce ligi, walce od której zależeć może prestiż, a także dalsza polityka klubu. Chodzi o kwestię mentalną, a dokładniej rzecz ujmując, o instytucję kapitana, prawdziwego lidera, przywódcy drużyny, który jednym ruchem, gestem, czy nawet mrugnięciem oka potrafiłby obudzić w swoich kolegach siłę lwa, szybkość błyskawicy i determinację godną pomnika przed stadionem.
Czy Arsenal w obecnym sezonie posiada lidera? Czy Vermaelen, który w sposób naturalny przejął opaskę po Robinie van Persiem spełnia się w tej roli? Czy Mikel Arteta, który również często ma okazję ją nosić, spełnia kryteria przywódcy? Czy kreowany na lidera Jack Wilshere rzeczywiście jest gotów do przejęcia tej niezwykle ważnej roli, czy to tylko złudzenie, postrzeganie życzeniowe?
Gdy w 1996 roku Arsene Wenger został zaanonsowany jako nowy trener Arsenalu, w zespole nie trzeba było szukać liderów, bo czaili się wszędzie. Niemal każdy zawodnik miał pewną pozycję, posłuch i cechy charakterystyczne dla przywódcy: waleczność, determinację i wolę walki. Tamtym facetom po prostu się chciało. Nie wszyscy pogodzili się oczywiście ze zmianami jakie zaoferował nowy francuski menadżer, ale ci, którzy zaufali Wengerowi, oddawali za niego życie i zdrowie na boisku. Niekwestionowanym liderem, kimś, do kogo wzdychał w tamtych czasach niemal każdy dzieciak z północnego Londynu, był Tony Adams - niekwestionowana ikona angielskiej piłki, gracz który stylem gry i mentalnością był żywą reklamą brytyjskiego futbolu. Ile razy widzieliśmy go marszczącego czoło, wypluwającego komendy, wymachującego rękoma? Potrafił natchnąć drużynę, a gdy nie dało się wszystkiego przekazać słowami i gestami, brał sprawy we własne nogi, tak jak miało to miejsce dwa miesiące po przyjściu Wengera do północnego Londynu, w derbach z Tottenhamem, kiedy wspaniałym wolejem wyprowadził swój zespół na prowadzenie 2-1 na dwie minuty przed końcem meczu. Prawdziwy duch zespołu. To był zawodnik, który uosabiał cały klub, a jedno spojrzenie na jego sylwetkę wystarczyło by zrozumieć, że w każdym meczu gramy o pełną pulę, że możemy przegrać, ale nigdy się nie poddamy.
Adams dzięki swojej postawie na boisku, a także poza nim, stał się legendą Arsenalu, jak się okazało, po zakończeniu kariery w 2002 roku, a nawet wcześniej, Wenger znalazł godnych następców dla leciwego w tamtym czasie Adamsa. To dzięki Francuzowi możemy chwalić się, że mieliśmy w szeregach drużyny Kanonierów takich piłkarzy jak Patrick Vieira, który spełniał się w roli lidera nie gorzej od Tony’ego Adamsa. To właśnie czarnoskóry Francuz stał się ostoją zespołu, to od niego zależało tempo gry, nastawienie i poziom determinacji drużyny, to on swoim zachowaniem, niekiedy brutalnością dawał sygnał swoim kolegom „panowie, nie odpuszczamy, gramy na całego”. Pamiętamy jego zawziętość, agresję, dyskusje z arbitrami i przeciwnikami, pamiętamy przepychanki i walkę wręcz, mamy w pamięci jego ogromną postać, której nawet cień padający na murawę budził respekt i siał postrach. Vieira niewątpliwie był przywódcą drużyny, która na początku XXI wieku zdominowała angielską piłkę. Był wyrazisty, był opoką, był graczem wybitnym, wokół którego każdy grał jak natchniony.
Naturalnym następcą Francuskiego olbrzyma stał się dość niespodziewanie Gilberto Silva, który po udanym Mundialu w 2002 roku zawitał do północnego Londynu z tytułem Mistrza Świata. Brazylijczyk świetnie wkomponował się w zespół, wywierając na niego niemały wpływ. Po odejściu Vieiry w 2005 roku, to właśnie on przejął rolę lidera, choć opaskę kapitańską otrzymał Thierry Henry. Charyzma, spokój, pewność w grze, to cechy, którymi śmiało możemy określić Gilberto Silvę. Był doświadczonym zawodnikiem, który niczego nie musiał udowadniać, a koledzy z drużyny wiedzieli, że mogą na niego liczyć. Świetny w destrukcji, błyskotliwy w ataku, był dobrym duchem drużyny, był niczym klamra, która potrafiła spiąć dążenia Arsene’a Wengera ku odmłodzeniu składu, z potrzebą posiadania w zespole przywódcy, zawodnika doświadczonego, który potrafiłby wziąć na barki odpowiedzialność za grę i wynik. Gilberto Silva spełniał się w roli vice-kapitana i lidera zespołu, cieszył się szacunkiem u kolegów z drużyny, a także u rywali. Ostoja w trudnych dla Arsenalu czasach, zawodnik, który każdym gestem ujawniał cechy przypisane dla graczy wielkich. Nigdy nie pękał, tak jak Patrick Vieira nie bał się walki, wręcz szukał pojedynków na boisku. Nawet bez opaski potrafił natchnąć drużynę do wzmożonego wysiłku w czasach gdy o sukces było niezwykle ciężko.
Po Brazylijczyku, który ze względu na wiek nie był w stanie kontynuować swej przygody z Arsenalem, w zasadzie ciężko znaleźć przywódcę z prawdziwego zdarzenia, kogoś bez skazy, piłkarza wielkiego duchem i umiejętnościami, człowieka, za którym reszta drużyny wskoczyłaby w ogień. Próbowano Cesca Fabregasa, który liderem owszem, był, ale nie potrafił skutecznie poderwać zespołu w sytuacjach naprawdę kryzysowych. Był jak kapitan Thierry Henry, który bramkami czy świetnymi asystami nakazywał swoim kolegom wzmożony wysiłek, mniej krzyczał, mniej gestykulował, czy dyskutował z arbitrem. Gdy nie szło Cescowi, nie szło całej drużynie. Najlepszym tego przykładem były mecze w Lidze Mistrzów, szczególnie pamiętny wieczór na Camp Nou, gdzie Hiszpan nie był sobą, nie potrafił wznieść reszty zawodników na wyżyny. Cesc zresztą poszedł w ślady Henry’ego z czasów finału Champions League, również w pojedynku z Barceloną, gdy Francuz nie potrafił pociągnąć za sobą zespołu. Z pewnością obu nie brakowało charyzmy, jednak nie potrafili postawić kropki nad i, zawodzili w przeciwieństwie do poprzedników.
W historii nam najbliższej, a mianowicie w poprzednim sezonie, gdy odeszli zawodnicy kluczowi, gdy wydawało się, że sytuacja sama wykreuje nam lidera, gdy całą nadzieję pokładaliśmy w Robinie van Persiem, który dzięki swoim bramkom dawał nadzieję nie tylko swoim kolego, ale także kibicom, wydawało się, że musi się udać. Jednak to nie Holender pełnił rolę przywódcy, jak sugerowałaby nam to opaska kapitana, ale Thomas Vermaelen do spółki z Aleksem Songiem. Rola van Persiego w zespole była widoczna, bo każdy kilkanaście razy oglądał powtórki jego bramek, które pociągały zespół do zwycięstw, a mało kto zwracał uwagę na dwóch prawdziwych bohaterów udanej walki o Ligę Mistrzów z poprzedniego sezonu. To waleczność Songa, jego przebojowość i determinacja miały ogromny wpływ na drużynę. Tak samo Vermaelen, który raz po raz zapędzał się pod pole karne rywali by groźnie uderzyć, albo zdobyć zwycięską bramkę (jak w spotkaniu z Newcastle zakończonym zwycięstwem 2-1). Belg znany był też z licznych dyskusji z sędziami, a także przepychanek z rywalami w trakcie spotkań, co również sugerowało innym Kanonierom walkę i większą chęć zwycięstwa. To detale, ale naprawdę mają ogromny wpływ na to jak przebiega mecz, jak zawodnicy reagują na niekorzystne wydarzenia boiskowe. Przypomnijmy sobie z jaką pasją Arsenal obijał bramkę Wolverhampton po tym jak Alex Song jedną szarżą powalił trzech zawodników Wilków. Takie zachowanie ma istotny wpływ na przebieg meczu, to od nich zależy to, czy piłkarze podniosą się z kolan, czy „będą grać swoje”.
Odejście na początku bieżącego sezonu króla strzelców Premier League – Robina van Persiego – oraz Aleksa Songa, zmroziła krew w żyłach wielu kibiców Kanonierów, jednak dość liczna grupa tychże spała spokojnie, licząc na to, że drużyna z nowym kapitanem – walecznym Thomasem Vermaelenem – pokaże na co ją stać. Kibice wierzyli, ze kapitańska opaska doda Belgowi jeszcze więcej pasji, waleczności i siły. Jak jednak wiemy, rzeczywistość mocno zweryfikowała plany kibiców. Vermaelen nie nawiązał do dawnych liderów, zresztą nie trzeba daleko szukać wzoru do naśladowania: wystarczyło by nawiązał do siebie samego z poprzedniego sezonu. Popularny Verma nie dał drużynie pewności, wręcz przeciwnie, klopsy, kiksy, fatalne zagrania i pomyłki zmuszają zawodników do dwukrotnego zastanowienia się czy podać mu piłkę. Nie dał też Belg natchnienia, nie porwał kolegów do walki. Czy ktokolwiek widział go biegnącego z pasją pod pole karne przeciwnika, z wiarą we własne umiejętności, sugerującego zmasowany atak na bramkę rywali? W poprzednim sezonie rozegrał 43 mecze, w których strzelił 6 bramek. Obecny sezon przyniósł zaledwie jedną bramkę w czterdziestu spotkaniach. Czy to jest lider zespołu? Czy piłkarz, który ma tak mały wpływ na poczynania drużyny może być tak nazywany? Gdzie się podział ten waleczny Vermaelen, który po każdym meczu krzyczał głośniej od kibiców? Nie wiemy czy przytłoczyła go opaska, czy brak wiary w zespół, czy myśli już o przeprowadzce, ale widać, że Belg zgasł. Najgorsze że zgasł wtedy, gdy najbardziej go potrzebujemy. W odróżnieniu od wspomnianych wcześniej piłkarzy, ten umywa ręce w najważniejszym momencie, gdy zagrożenie brakiem Ligi Mistrzów jest wyraźne i groźne jak nigdy wcześniej. Drugim kapitanem jest Mikel Arteta, który nie ma prawa być liderem choćby przez swoją pozycję na boisku: najczęściej ukryty w cieniu, spokojnie, z mozołem wykonujący swoją pracę, jest przydatny, ale niewidoczny, przez co nie ma okazji by choćby swoją grą poderwać zawodników do walki.
Wydaje się, że Arsenal cierpi na brak lidera, kogoś kto potrafiłby wstrząsnąć zespołem nie tylko donośnym krzykiem, ale też pracą na boisku. Brakuje agresji, złości, brakuje czarnego charakteru, który wziąłby na siebie najbrudniejszą robotę, której bałby się największy twardziel. Nie od dziś wiadomo, że aby odnieść sukces, trzeba mieć w drużynie kogoś, kto w trudnych chwilach zapanuje nad boiskowymi wydarzeniami. Jeśli chodzi o słynną wengerowską „jakość”, to pojedynczy zawodnicy prezentują się świetnie, ale brak im zaplecza, brak im kogoś, kto zapewni spokój, nawiąże niekiedy brutalną walkę w środku pola i potrafiłby natchnąć resztę zespołu do ataku. Vermaelen z poprzedniego sezonu był zdeterminowany, nabuzowany, jakby mógł, to sam stanąłby na bramce i jednocześnie strzelił zwycięską bramkę. Ile razy widzieliśmy w poprzednich rozgrywkach Vermaelena motywującego swoich kolegów, a teraz spójrzmy na ten sezon w wykonaniu. Jest przybity, zmarnowany, bez chęci, przytłoczony oczekiwaniami. Może za daleko sięgam w głąb czaszki naszego kapitana, ale być może tu właśnie chodzi o sferę mentalną. Kłopoty Vermaelena zaczęły się od indywidualnych błędów, gdy po jego pomyłkach Arsenal tracił bramki, a później zawodnicy z przednich formacji musieli „przez niego” gonić wynik. Może zwyczajnie jest mu głupio być liderem, gdy to on stał się przyczyną słabych wyników drużyny? Jedno jest pewne: dopóki Vermaelen sam nie odnajdzie siebie z poprzednich lat, dopóty my nie odnajdziemy w nim lidera zespołu. Lidera, który jak ci z dawnych lat, nawet w trudnych chwilach potrafili dać dodatkowy zastrzyk wiary i nadziei w końcowy sukces.
Dwa słowa jeszcze o naszym młodym, no właśnie, przyszłym, czy teraźniejszym liderze? Jack Wilshere to z pewnością wielki talent z sercem ubranym w barwy Kanonierów, ale czy to mianowanie go naszym przywódcą nie jest trochę na wyrost? To młody chłopak, który jeszcze niedawno tylko marzył o grze dla tej drużyny, ma poukładane w głowie, ale to wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko nawet jak dla niego. Jego gra z pewnością może natchnąć innych graczy, jego waleczność, nieustępliwość, charakter, to cechy które w przyszłości ustawią go w jednym szeregu z Vieirą, Adamsem czy Silvą. Jednak na daną chwilę to jeszcze dzieciak, który wrócił do sportu po poważnej kontuzji, chłopak na którego barki chcemy wrzucić całą naszą wiarę w sukces, to w nim chcemy widzieć faceta, który otrzyma wreszcie opaskę kapitańską i poprowadzi do chwały. Wielu kibiców już teraz nałożyłoby mu opaskę na ramię, lecz czy nie podobnie wyglądała sytuacja z Vermaelenem? Czy rzeczywiście fizyczny atrybut kapitana momentalnie oznaczać będzie murowany sukces? Czy nie tak samo wierzyliśmy w Belga, który „jeśli bez opaski miał taki wpływ na innych, to z opaską będzie jeszcze lepiej”? Wilshere to materiał na lidera, jednak na pewno Anglik musi jeszcze do tego dojrzeć. Niech udowadnia to w każdym meczu, wtedy nikt nie będzie musiał nakładać mu opaski na ramię. Wtedy sam ją sobie weźmie jak na przywódcę przystało.
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
ma ktoś stream tvn? wczoraj rozdupił się mój wysłużony 25-letni panasonic, a właśnie leci top model. ;/
Veron
To możliwe, że puszczą z Reading na Sky czy na czymś. Ale jakoś miodzio i bez zacinki ;)
Flisu>>
ciężko powiedzieć bo odkryłem go niedawno, w trakcie tej przerwy reprezentacyjnej:p
Wczoraj jak grały reprezentacje to chyba z 4 mecze leciały na różnych kanałach.
Na którymś też 2 razy trafiłem na powtórkę naszego ostatniego meczu z Tottenhamem, więc mozliwe że PL tam leci :)
Veron
Na innych kanałach da radę oglądać tam Arsenal czy nie? Na przykład meczyk w sobotę ;P
Obczaiłem teraz co zrobił Suarez w meczu z Chile i stwierdzam, że to jest jednak burak jakich mało.
Nie dość, że marny aktorzyna wyma****ący łapami do sędziego, mający pretensje do kolegów o każde zagranie to jeszcze idiota...
Z jednej strony Liverpool ma super napastnika ale z drugiej to trochę wstyd, że taki burak hańbi swoim zachowaniem koszulkę tak utytułowanego klubu.
Dzisiaj leciał mecz Fulham z QPR jak wygrali chyba 5:0, wczoraj trafiłem na mecz Liverpoolu z Aston Villą jeszcze z Torresem w składzie :p
shark31>>
ja wrzucałem, świetna strona a ten kanał to po prostu mistrzostwo, Premiership non stop, szkoda tylko że nie ma nigdzie harmonogramu, żeby mozna dokładnie wiedzieć kiedy jakiś fajny klasyczny mecz bo często pokazują :p
Nie pamietam kto dzis wrzucil dzis ten kanal ale dziekuje jeszcze raz, naprawde kapitalny.
Idiotyzmem a wręcz debilizmem było wytatuowanie sobie na czole "j...ć sąd". Autograf jako tatuaż takim nie musi być.
hqstream.in/ na kanale Premier(Liga angielska non stop) leci wlasnie reportaż o Szczesnym:)
ArseneAl, wątpie żeby van persie się komuś na ciele podpisywał tak by można z tego było zrobić tatuaż, a jak dla Ciebie to idiotyzm to po prostu sobie go nie rób :-) A reszta niech robi co uważa za słuszne
co kto lubi. jakbym miał dziarać sobie jakiś autograf to tylko piłkarza na emeryturce.
A to jakis problem? Nadal jest to pamiatka niesamowita, najwiekszeg zdrajcy w dziejach AFC:) obok dotatuowac kut**a i super tatuaz:P
Dla mnie to idiotyzm.
Ciekawe czy jakiś fan Arsenalu zrobił sobie tatuaż autografu van Persiego...
ArseneAl
a czemu nie ? ja bym tam chciał taki autograf moze na nadgarstku ;)
@Robizg1
Żartujesz? Zrobiłbyś sobie tatuaż autografu?
Nie mam pojęcia , wyszperałem gdzieś . :D
ElSar
O kurde, ale będzie miał pamiątkę :O. Sam bym sobie taki tatuaż zrobił :)
ElSar, czyja to ręka?
sphotos-g.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-prn1/526378_233510596788739_1937485844_n.jpg
:DD
sledziooo, zawsze można do nich zadzwonić i oni Cię poinstruują ;p
@kamil_malin
Fakt. To jest jakiś konkretny argument że powinniśmy mieć w przyszłym sezonie wyższego DM niż Coquelin. Zakładając że w przyszłym sezonie podstawę naszej pomocy stanowić będą Wilshere i Cazorla, przydałby się ktoś kto będzie znacznie wyższy niż oni ;-)
Mam rachunki opłacone - jakaś kara za reset jest ? :D
kubanski, makelele mial niesamowity odbior i duzo biegal, coquelin ma inny charakter ;p
sledziooo, ja kiedyś tak miałem, i musiałem zapłacić rachunek ;d
@ kubanski
Przy naszych mikrusach w środku pola, potrzebujemy gościa +/- 185cm.
Panowie mam taki problem. Po resecie modemu od neostrady odpala mi tylko strona Orange :( Wie ktoś może jak temu zaradzić ?
musimy wygrać z Reading przeciez oni przegrali 5 meczy z rzedu teraz
@Marzag
Ale przecież Makelele był jeszcze niższy a to jeden z najlepszych DM w historii. Flamini też nie grzeszył wzrostem a radził sobie w Premier League wyśmieniecie. Jest więcej takich przykładów - Mascherano, De Jong czy Lass Diarra. Na tej pozycji wzrost nie jest wbrew pozorom taki ważny, liczy się przede wszystkim dobry odbiór, czytanie gry i żelazne płuca.
cdn.caughtoffside.com/wp-content/uploads/2012/05/Arsenal-201213-Away.jpg
:)
Marzag
Obecnie mamy "prawie DM" w osobie Artety, ma odbiór gorzej z główką, czy walce bark w bark z jakimś dzikiem :P.
koczan_4, jak nie będzie w stanie wygrywać główek, ani przepychać się z piłkarzami to do rzyci z takim DM :P
facebook.com/photo.php?fbid=332374456865916&set=a.194244694012227.27149.161368093966554&type=1&theater
Santi jaka amerykańska koszulka heheh
Przecież DM nie musi mieć super warunków fizycznych. Jeśli ma bardzo dobry odbiór to mu w pełni wystarczy.
Ja wierze w tego chłopaka. Oby tylko gra w piłkę nożną była dla niego ważniejsza niż chęć podłożenia komuś kosy i reklamowanie ubrań.
Robizg1, i za słaby fizycznie 178 cm wzrostu to go byle piłkarz w PL przeskoczy ;p 70~ kg to też mało, łatwo go będzie przepchnąć
Coquelin jest za dobry technicznie na DM. Na RB sobie świetnie pogrywa :D
Coquelin to też nie jest DM na ligę angielską, on nie będzie DM w przyszłości prawdopodobnie ;p
Frimpong to tylko chce wypromować markę swoich ubrań.
@kot
Raczej ciężko będzie mu się przebić, bo jest trochę lepszy od niego Coquelin a możliwe że kupimy jeszcze kogoś na DM w to lato.
No tak to prawda. Jest on zbyt agresywny ale Wenger może da radę go poskromić. Kocha Arsenal to widać gołym okiem. Szkoda by było go stracić.
@kubanski
Dobry, ale nie aż tak dobry jak widzą to niektórzy ; ]
A z tym cieniasem to było bardziej dla jaj, bo w każdej mojej poprzedniej wypowiedzi nt. Roberta znajdziesz coś w stylu : "dobry, ale nie jeden z najlepszych". Pisząc "cienias" chciałem trafić do tzw. wiecznych obrońców Lewandowskiego ; p
kot, z każdym groziłoby czerwoną kartką, on braki w ustawieniu "nadrabia" brutalnością, i agresją w odbieraniu piłki
@Qarol
No więc wsztrymaj się może z tym określeniem "cienias" ;-) Messi też nie prezentował się za dobrze w rep. Argentyny przez jakiś czas, ale nikt o nim nie mówił "cienias". Lewndowski to dobry napastnik i słaba gra w kadrze tego nie zmieni.
Dench to jest Dench. Niech jeszcze ogarnie swoją grę i będzie dobrze. Tylko nie wiem czy można by go było dawać na mecze z kurczakami bo groziłoby to czerwoną kartką.
@Pinguite
Na zmianę grali z tego co wiem Bayernem i Arsenalem. Czy tam tak jak napisał Marzag - dwa poprzednie grał Arsenalem
Przeczytajcie, i nie patrzcie że to weszło.
weszlo.com/news/13757-Jak_co_wtorek_Krzysztof_Stanowski
Pinguite, w poprzednich 2 meczach gral arsenalem ;p
@kubanski
Wiem, że w Bundeslidze gra bardzo dobrze.
No ale jeśli rozmawiamy o kadrze to co mi po jego statystykach na boiskach w Niemczech ; ]
W kadrze gra naprawdę kiepsko i nie ma się co czepiać ludzi, że go krytykują. Jako "top napastnik" powinien coś prezentować ; p
Robizg1 z tego co widziałem podał statystykę dotyczącą bramek o pkt (komu je strzelił), a nie wyliczanie minut bez gola.
się przełamał, co nie zmienia faktu, że na 5 bramek o pkt, 4 były przeciwko San Marino