Oceny Kanonierzy.com: Arsenal vs Fulham

18.01.2014, 19:35, Sebastian Czarnecki 80 komentarzy

Poniżej prezentujemy oceny spotkania przygotowane przez naszych redaktorów: Michała Lacha i Sebastiana Czarneckiego. Tym razem oceniona została dzisiejsza wygrana Arsenalu nad Fulham.

Wojciech Szczęsny: 7.0

Solidny występ polskiego golkipera. Był pewny siebie i przytomnie reagował na boiskowe wydarzenia. Po raz kolejny zachował czyste konto, choć trzeba przyznać, że tym razem miał sporo szczęścia. W ostatniej akcji gości Darren Bent zachował się, można by rzec, jak nie on, gdyż Anglik nie zwykł marnować takich sytuacji.

Bacary Sagna: 7.0

Po wielu latach załamywania rąk w końcu możemy powiedzieć, że na wrzutki Baca patrzy się z przyjemnością. Nie wyszła mu tylko jedna, w pozostałych przypadkach centry Francuza siały ferment w polu karnym rywala. Pod koniec pierwszej połowy mógł wpisać się na listę strzelców, lecz Stekelenburg popisał się świetną interwencją. Nie zapominajmy, że były gracz Auxerre jest skrajnym obrońcą, nie skrzydłowym, więc powinien być rozliczany przede wszystkim za grę w defensywie. Tu również nie ma się do czego przyczepić. Był pewnym punktem dowodzonego przez Mertesackera monolitu, dzięki któremu Arsenal zanotował 10. czyste konto w sezonie ligowym.

Per Mertesacker: 7.0

Tym razem przyćmiony przez partnera ze środka obrony, z którym znakomicie się uzupełnia. Jak zwykle królował w powietrzu. Nie straszni mu byli potężnie zbudowani obrońcy Fulham z Hangelandem na czele. Niemiec w obecnej kampanii jest bez wątpienia jednym z najlepszych obrońców w Anglii.

Laurent Koscielny: 8.0

Po pierwsze: zmarnował 100% szansę na gola, gdy pośród zgiełku i chaosu panującego w polu karnym The Cottagers piłka dziwnym trafem znalazła się pod jego nogami. Po drugie: w końcówce meczu był bohaterem kontrowersyjnej sytuacji, w której nie jeden arbiter wskazałby na "wapno". I to by było na tyle, jeśli chodzi o złe zagrania Koscielnego. W pozostałych sytuacjach Francuz był bezbłędny. Można powiedzieć, że zagrał jak profesor. Był dzisiaj nie do przejścia.

Ignacio Monreal: 7.0

Poziomem dośrodkowań nie odstaje od kolegi po przeciwległej stronie boiska. Widać, że ma ciąg na bramkę i dobrze czuje się z piłką przy nodze. Był przydatny w ofensywie, robił swoje także w obronie. Hiszpan potwierdził, że jest w dobrej formie. W takiej dyspozycji śmiało może konkurować z Kieranem Gibbsem o miejsce w wyjściowym składzie.

Mathieu Flamini: 7.0

Kolejny dobry mecz francuskiego pomocnika. Bardzo dobrze zabezpieczał tyły, czym umożliwiał Wilshere'owi swobodne podłączanie się do akcji ofensywnych. Jak zwykle dużo biegał, przerywał akcje gości i zostawił serce na boisku. Wbrew przewidywaniom Flamini okazał się dobrym transferem, miejmy nadzieję, że i w tym okienku Wenger pozytywnie nas zaskoczy...

Jack Wilshere: 8.0

Anglik wyraźnie spokorniał po ostatnim zawieszeniu za pokazanie środkowego palca kibicom w meczu z Manchesterem City i, kolokwialnie mówiąc, przestał pajacować. Wilshere wrócił do swojej dobrej dyspozycji, dzięki czemu dzielił i rządził w środku pola, wspaniale partnerując Flaminiemu. Posłał dzisiaj niewyobrażalną liczbę 106 podań, z czego aż 91% z nich trafiło do adresata – to fenomenalne statystyki, których nie powstydziłby się sam Generał Arteta. Dodatkowo, przy pierwszym trafieniu Cazorli zaliczył asystę.

Serge Gnabry: 7.0

Młody Niemiec był bardzo aktywny w pierwszej połowie, jednak nic mu nie wychodziło - jego próby z dystansu były wręcz fatalne, a zagrania nie do końca dokładne. Często przeszkadzał Mesutowi Özilowi na boisku, gdyż bardzo często znajdował się na środku boiska. Druga część meczu to już zupełnie inny występ Gnabry'ego, gdyż wyraźnie ożywił atak Arsenalu. Dryblował, podawał, przechwytywał piłki i przestał głupio uderzać na bramkę. Popisał się również efektowną akcją, w której minął kilku obrońców Fulham i huknął na bramkę Stekelenburga, jednak Holender wyczuł jego intencje.

Mesut Özil: 5.5

W jego przypadku doskonale sprawdza się porzekadło, że statystyka jest największym kłamstwem na świecie. Co z tego, że reprezentant Niemiec posłał 94 podania przy 87-procentowej skuteczności. Co z tego, że zaliczył aż trzy kluczowe podania? Były gracz Realu był dzisiaj po prostu nieobecny. Mimo że podawał, to do najbliższego kolegi, do tego miewał ogromne problemy z przyjęciem piłki i notował bardzo głupie straty.

Santiago Cazorla: 8.5

Hiszpański czarodziej w końcu rozegrał spotkanie na miarę swojego ogromnego talentu. Po serii rozczarowujących meczów przeplatanych iluzoryczną liczbą tych dobrych, w końcu przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny, której był największym motorem napędowym i przyczynił się do ważnego zwycięstwa. Cazorla posłał 5 kluczowych podań, był bardzo aktywny przed polem karnym Fulham i strzelił dwie arcyważne bramki. Co prawda to wciąż nie był szczyt jego możliwości i zdarzały mu się drobne błędy i kilka strat, jednak w końcu ujrzeliśmy tego Santiego, który oczarował nas swoją grą w poprzednim sezonie.

Olivier Giroud: 4.5

Najsłabsze ogniwo w drużynie Arsenalu, zupełnie nie mógł odnaleźć się na boisku. Jak zwykle, wymieniał podania z kolegami z drużyny i zgrywał piłki głową, jednak zabrakło tego, co potrzebuje każdy wybitny snajper - skuteczności. Giroud chyba zakodował sobie w głowie, że jak otrzyma dobre podanie w pole karne to albo musi odegrać do gorzej ustawionego kolegi lub strzelić w środek bramki. Tak było i dzisiaj - z metra ustrzelił siedzącego Stekelenburga (nie usprawiedliwia go nawet fakt, że był na spalonym), a w drugiej połowie będąc w dobrej sytuacji podał do Wilshere'a, przy którym stało trzech rywali. Francuz od dłuższego czasu częściej irytuje niż zachwyca i miejmy nadzieję, że niedługo się to zmieni.

Lukas Podolski: 7.0

Wszedł na boisko z ławki rezerwowych i pokazał się z bardzo dobrej strony. Już kilkadziesiąt sekund po swoim wejściu mógł zdobyć bramkę, ale fantastycznie jego strzał obronił Stekelenburg. Reprezentant Niemiec rozegrał dobre zawody, wniósł sporo ożywienia w szeregach Arsenalu i wspomógł Ignacio Monreala na lewej flance.