Ostatnie wyjazdowe spotkanie w tym sezonie - Blackburn

03.05.2010, 11:49, Mateusz Kolebuk 222 komentarzy

Nietypowo, bo w poniedziałkowe popołudnie będziemy mieli okazję obejrzeć przedostatni mecz sezonu 2009/2010, w którym Arsenal zmierzy się na wyjeździe z drużyną Blackburn Rovers.

Podczas gdy walka o mistrzostwo Anglii rozstrzygnie się w niebezpośrednim pojedynku Manchesteru United i Chelsea w ostatniej kolejce, Arsenal ma jeszcze możliwość utraty trzeciego miejsca w lidze, które premiowane jest bezpośrednim awansem do fazy grupowej rozgrywek Ligi Mistrzów. Mecz z Rovers nie będzie więc spacerkiem dla podopiecznych Arsene'a Wengera, biorąc pod uwagę fakt, że Blackburn urwało niedawno punkty zarówno "The Blues", jak i drużynie "Red Devils".

Almunia, Denilson, Djourou, Fabregas, Gallas, Vermaelen, Gibbs, Ramsey - to lista zawodników Arsenalu, którzy na pewno nie będą mogli wystąpić w meczu na Ewood Park. Wątpliwy jest występ Andrieja Arszawina, który ma problemy z łydką. Jeżeli zaś chodzi o drużynę Blackburn, to brak w niej długoterminowych kontuzji. Wątpliwy jest tylko występ Emertona i Samby, ale to, czy ci dwaj zawodnicy pojawią się na murawie, okaże się dopiero po godzinie 18.

Kontuzje w obecnym sezonie to najgorszy koszmar, jaki mógł się przydarzyć Arsenalowi. O ile bardziej deprymujący jest fakt, że jedynie w gronie piłkarzy Arsenalu zdarzają się takie długoterminowe pauzy z błahych z pozoru przyczyn. Wszyscy patrzymy z niedowierzaniem na piłkarzy przykładowego Manchesteru United, którzy niecałe dwa tygodnie po kontuzji są już zdolni do gry, podczas gdy u graczy Arsenalu taka pauza trwa wiele dłużej. Jestem w stanie przypuszczać, że Wayne Rooney po złamaniu nogi (czego mu oczywiście nie życzę), byłby zdolny do gry już po 4 tygodniach.

Beznadziejny kwiecień w wykonaniu "Kanonierów", którzy wygrali w nim tylko jedno z czterech ligowych spotkań zadecydował o przekreśleniu szans na mistrzostwo. Brak mentalności zwycięzców, brak umiejętności walki do końca, kontuzje, brak doświadczenia, indywidualne błędy - która z tych rzeczy rzeczywiście zadecydowała o tak słabej końcówce w wykonaniu Arsenalu? To z pewnością pytanie, które będzie spędzać sen z powiek Arsene'a Wengera przez najbliższe dni. Unikalny sposób prowadzenia drużyny przez Francuza wydawał się być w końcu skuteczny - Arsenal potrzebował tylko wygrać ostatnie ligowe spotkania. Upadek okazał się być o tyle bolesny, bo szanse Arsenalu na mistrzostwo - utrzymywane przez cały sezon - zostały przekreślone w ciągu zaledwie kilku dni.

Francuski menedżer tym razem powiedział wprost - potrzebujemy wzmocnień. Możemy więc być pewni, że nie czeka nas bezproduktywne lato i status quo ante w następnym sezonie. Arsenal tego lata pozyska zawodników, którzy zrobią różnicę. Pozbycie się czarnych owiec z drużyny byłoby zbyt piękne, żeby było prawdziwe i przede wszystkim nie w stylu Wengera, więc chociaż nowe twarze i większa rywalizacja w drużynie może dać nam powód do jako takiego zadowolenia.