Van Persie o początkach na pozycji wysuniętego napastnika

03.04.2012, 14:22, Marcin Stefaniak 13 komentarzy

Na tę chwile Robin van Persie jest jednym z najlepszych napastników na całym świecie. To wielki sukces, ale jak przyznaje Holender, sam nigdy nie spodziewał się, że zdoła tak bardzo poprawić swą grę.

Od początku mówiono, że obecny kapitan Arsenalu jest naturalnym następcą Dennisa Bergkampa. Rzeczywiście na początku swojej przygody z klubem van Persie grał bardzo podobnie do 43-latka, jednak niedawno został przekwalifikowany na typowego napastnika.

Brak kontuzji pozwolił młodszemu z Holendrów na odzyskanie fenomenalnej formy. Dzięki temu były gracz Feyenoordu zaliczył już 54 trafienia we wszystkich rozgrywkach od początku 2011 roku. Sam van Persie przyznał, że zawdzięcza swój sukces talentowi, ciężkiej pracy i szczęściu, które pozwoliło mu na zmianę pozycji.

- Zaczynałem jako drugi napastnik i nigdy nie myślałem, że skończę na szpicy. Próbowaliśmy tego tylko raz, kiedy Adebayor odszedł do Manchesteru City. Boss nie kupił nowego atakującego, bo był przekonany, że jestem w stanie wykonać to zadanie. Wcześniej nie grałem na tej pozycji i nigdy o niej nie myślałem.

- Wenger powiedział mi wtedy: "Wiem, że potrafisz to zrobić. Zagraj normalnie, nie wychodź tam, by strzelić bramkę. Wyjdź, by cieszyć się grą". Spróbowaliśmy tego w meczach przedsezonowych. Zagrałem na szpicy z Interem i udało mi się strzelić gola. Po meczu podszedł do mnie Boss i powiedział: "Zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Myślę, że ten pomysł zadziała w 100%".

- Wtedy w moich pierwszych pięciu spotkaniach nie strzeliłem gola, ale asystowałem i grałem nieźle. Pomyślałem sobie jednak: "Teraz jesteś głównym napastnikiem, musisz strzelać gole", ale Boss powiedział mi, że jeśli nadal będę dobrze grał, gole same przyjdą. Po strzeleniu pierwszej bramki zaliczyłem siedem trafień w siedmiu meczach, dołożyłem też kilka asyst. To był mój pierwszy krok w kierunku pozycji wysuniętego napastnika.