Seria zwycięstw trwa! Arsenal 3-1 Leicester

22.10.2018, 22:02, Łukasz Wandzel 866 komentarzy

Poniedziałkowe starcie Arsenalu z Leicesterem City zakończyło 9. kolejkę Premier League. Jednocześnie piłkarze z północnego Londynu kontynuują znakomitą serię, zwyciężyli bowiem już 10 razy z rzędu. Dzisiejszego wieczoru Kanonierzy pokonali Lisy Claude'a Puela w charakterystyczny dla siebie sposób. Zaliczyli niefrasobliwą pierwszą odsłonę meczu, kiedy to przegrywali, ale tuż przed przerwą do wyrównania doprowadził Mesut Özil. Drugą połowę zdominowali, co robi się już znamienne dla podopiecznych Unaia Emery'ego. Dwa szybkie trafienia od wchodzącego z ławki Pierre'a Emericka Aubameyanga ustaliły wynik spotkania, 3-1.

Składy obu zespołów:

Arsenal: Leno - Bellerin, Holding, Mustafi, Lichtsteiner (61' Aubameyang) - Torreira, Xhaka - Mchitarian (61' Guendouzi), Özil (80' Ramsey), Iwobi - Lacazette.

Leicester City: Schmeichel - Pereira (69' Ghezzal), Evans, Maguire, Chilwell - Mendy, Ndidi, Amartey, Maddison (75' Okazaki) - Iheanacho (61' Albrighton), Vardy.

Od pierwszego gwizdka byliśmy świadkami otwartej gry ze strony obu drużyn. Piłkarze Emery'ego kilkukrotnie forsowali swoje akcje lewą stroną, gdzie aktywny był Alex Iwobi, lecz nic z tego nie wyszło. Szybko jednak to goście przejęli inicjatywę, korzystając ze słabej dyspozycji Roba Holdinga, który ewidentnie źle wszedł w mecz. Skupiony od pierwszej minuty był za to Bernd Leno. Niemiec zmuszony do ratowania skóry rozkojarzonym kolegom popisał się nie lada interwencjami.

To nie uchroniło golkipera Arsenalu od wpuszczenia gola. W pierwszej połowie jego koledzy z obrony wręcz mu przeszkadzali, co znalazło potwierdzenie przy otwarciu wyniku z 31. minuty. Wtedy to Hector Bellerin dał się przegonić Benowi Chilwellowi, który łatwo wbiegł w pole karne, ale jego uderzenie pozostawiało wiele do życzenia. Jednak próba zablokowania tego strzału przez hiszpańskiego defensora londyńczyków sprawiła, że futbolówka zmieniła kierunek, a goście mogli cieszyć się z prowadzenia.

The Gunners próbowali szybko wrócić do gry, spychając Leicester na jego połowę, ale sportowa złość długo nie wystarczała. Nie udawało się z rzutów wolnych zza szesnastki czy też rożnych. Również Alexandre Lacazette nie potrafił dziś trafić do siatki. Raczej mało kto by się spodziewał, że to Mesut Özil weźmie grę na siebie i zaliczy jeden z najlepszych występów w barwach Arsenalu. Niemiec przed przerwą fantastycznie rozpoczął i zakończył sytuację bramkową. Posłał piłkę do Bellerina na prawe skrzydło, a podanie zwrotne zamienił na gola, strzelając precyzyjnie tuż przy słupku.

Po przerwie Kanonierzy odpalili armaty, bo Lisy musiały przetrwać prawdziwą kanonadę okazji ze strony gospodarzy. Aktywny zrobił się Henrich Mchitarian, ale dobre kilka minut nie przyćmiło niezbyt udanego występu Ormianina. Wiedział to także Unai Emery, więc wprowadził za niego Pierre'a-Emericka Aubameyanga. I był to strzał w dziesiątkę, ponieważ Gabończyk szybko wyprowadził Arsenal na prowadzenie, a po chwili podwyższył wynik na 3-1. Ta sztuka dla wchodzącego z ławki napastnika była jednak nieziemsko łatwa dzięki genialnej wizji gry, jaką zaprezentował w obu akcjach Mesut Özil.

Wynik meczu nie uległ już zmianie, a po meczu można dojść do prostych wniosków. Po raz kolejny oglądaliśmy ten sam Arsenal w wydaniu Emery'ego, który rozgrywa pierwszą połowę na remis, a w drugiej dominuje rywala i zgarnia zwycięstwo. Tego wieczoru różnica była tylko taka, że do siatki nie trafił Alexandre Lacazette i że Mesut Özil swoim znakomitym występem poprowadził zespół do zwycięstwa. Kiedy tylko pomocnik Arsenalu gra na pozycji numer 10 i zakłada opaskę kapitańską, dostaje chyba "dodatkowe 23 procent do jakości gry".