Wikingowie rozgromieni, Arsenal wygrywa 8-0!

06.08.2016, 11:55, bojowy schabowy 803 komentarzy

Trudno sobie przypomnieć mecz, w którym Kanonierzy trafili aż osiem bramek, nie tracąc żadnej. Piątkowe starcie było pokazem siły oraz skuteczności. Arsene Wenger musi być zadowolony z takiego przebiegu spotkania. Jednak spotkania z Viking FK nie można nawet nazwać testem. Ten mecz bardziej przypominał trening. Wyzwanie dopiero nadchodzi, bo już w niedzielę Arsenal zmierzy się z Manchesterem City, który jakością znacznie przewyższa norweski klub.

Skład Arsenalu: Ospina – Debuchy, Gabriel, Bielik, Gibbs – Coquelin, Elneny – Oxlade-Chamberlain, Cazorla, Campbell – Walcott

Pierwsza połowa nie należała do najlepszych w wykonaniu podopiecznych Wengera. Mecz rozpoczął się źle, bo już w 5. Minucie, po wątpliwym faulu na Debuchym, sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Cazorla, jednak jego strzał został obroniony. Hiszpan strzelił niemal w środek bramki. Po tej interwencji norweski klub poczuł wiatr w żaglach i coraz to częściej zapędzał się pod pole karne Arsenalu. Największe zagrożenie niosły za sobą rzuty rożne, przy których David Ospina kompletnie nie wie jak ma się zachować. Raz wybiegł i w ogóle nie doszedł do piłki, a raz chcąc piąstkować minął się z piłką. Interwencje przy stałych fragmentach gry to jedna ze słabych stron bramkarza z Ameryki Południowej.

Dopiero w 33. Minucie Arsenal objął prowadzenie. Piłka po rzucie rożnym spadła na głowę Elneny’ego, który mocnym uderzeniem skierował ją w stronę siatki. Piłka nieuchronnie zmierzała do bramki, a golkiper przeciwników nie miał szans na interwencję. Do piłki przed linią bramkową dopadł jeszcze Campbell i wślizgiem wbił ją do siatki.

Pierwsza połowa przypominała typowe dla Arsenalu walenie głową w mur. Zespół z Londynu miał wiele okazji, ale zawodnicy nie potrafili ich wykorzystać. W drugiej połowie zmieniło się to diametralnie.

Przed rozpoczęciem drugich 45 minut spotkania, na boisku zameldowali się: Holding, Reine-Adelaide, Iwobi. Zastąpili Gabriela, Oxlade-Chamberlaina, Coquelina.

Pięć minut wystarczyło, by Kanonierzy podwyższyli prowadzenie. W ciągu 9 minut zawodnicy Arsenalu zakończyli to spotkanie, od 50. do 59. minuty strzelili aż cztery bramki.

W 50. minucie spotkania świetnym strzałem zza pola karnego popisał się Cazorla. Hiszpan umieścił piłkę tuż przy słupku i nie dał bramkarzowi szans na interwencję. Filigranowy pomocnik wraca do swojej najlepszej dyspozycji, takiego Santiego chcemy oglądać!

Po golu Cazorli przyszedł czas na Theo Walcotta. Anglik otrzymał podanie od Campbella, podbił piłkę i strzałem z prostego podbicia umieścił piłkę w siatce. Świetne trafienie.

W drugiej połowie szalał Campbell, który w 55. minucie przeprowadził dynamiczną akcję i posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej, ta odbiła się od przeciwnika i wpadła do siatki.

Cztery minuty później Kostarykanin strzelił swoją drugą bramkę. Otrzymał podanie piętą od Iwobiego, następnie wbiegł w pole karne i uderzył z całej siły pod poprzeczkę bramki. Świetne wykończenie skrzydłowego.

Nadszedł czas na kolejne zmiany: Bellerin za Debuchy’ego, Monreal za Gibbsa, Zelalem za Elneny’ego, Willock za Campbella, Akpom za Walcotta

Tuż po wznowieniu gry, Zelalem popisał się świetnym przechwytem. Następnie podał piłkę do Cazorli, który wypuścił Iwobiego. Nigeryjczyk pokonał bramkarza silnym strzałem obok słupka. Wykończenie w stylu samego Thierry’ego Henry’ego!

Kolejną bramkę oglądaliśmy w 80. Minucie. To znowu Iwobi. Otrzymał podanie z głębi od Reine-Adelaide’a, nie zastanawiał się długo i uderzył technicznym strzałem. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki. Nigeryjczyk jest jednym z największych młodych talentów w drużynie Wengera.

Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry swoją bramkę dorzucił Akpom, który kilka minut wcześniej zmarnował stuprocentową okazję. Tym razem nie pozostało mu nic innego, tylko wbić piłkę do siatki. Bellerin oddał silny strzał z dystansu, bramkarz nie zdołał złapać piłki. Wtedy do futbolówki dopadł młody napastnik.

Arsene Wenger przed tym spotkaniem informował, że Cazorla nie jest jeszcze w pełni formy. Hiszpan w spotkaniu z Wikingami imponował. Pomijając nietrafiony rzut karny, to był świetny występ w jego wykonaniu. Widać jak wiele dla drużyny znaczy obecność Hiszpana w składzie. To przez niego przechodzi większość podań. Od niego rozpoczynane są akcje. Cazorla w tym sezonie może być dla Arsenalu kluczowy. Styl gry hiszpańskiego pomocnika idealnie wpisuje się w schemat rozgrywania wdrożony przez Arsene’a Wengera.

Na poważną szansę zasługuje również Joel Campbell, który po raz kolejny pokazuje wszystkim, że jest motorem napędowym ofensywy Arsenalu. Jego gra stoi na znacznie wyższym poziomie niż Walcotta. To Kostarykanin, a nie Anglik powinien być brany pod uwagę jako pierwszy podczas ustalania składu na najbliższe mecz.

Najważniejszy test dla Arsenalu nadchodzi. Manchester City na horyzoncie. Dopiero ten mecz pokaże na jakim etapie przygotowań jest zespół Arsene’a Wengera. Będzie to ostatnie spotkanie przed rozpoczęciem sezonu 2016/17.