Komentarze użytkownika Armata500
Znaleziono 4521 komentarzy użytkownika Armata500.
Pokazuję stronę 18 z 114 (komentarze od 681 do 720):
@darek250s napisał: "Nacieszymy się, bo w niedziele wracamy na ziemie"
Chyba w sobotę koło godziny 15.
@cwalin napisał: "Czy wy wierzycie że trener tej klasy przyjdzie trenować Arsenal ?"
A w co tu wierzyć albo nie wierzyć? Niby jak Arsenal ma wyjść z kryzysu, jeśli nie zatrudni prawdziwego fachowca? To może Smudę albo kolejnego studenta, który nigdy niczego nie trenował i który uczy się fachu? Jeśli tylko w takich ludzi mamy wierzyć, to faktycznie, dajmy sobie spokój, niech ten Arteta zostanie i na zawsze już osiądźmy w środku tabeli. Co to za podejście w ogóle...
A czemu miałbym nie wierzyć, że Conte chciałby trenować Arsenal? Dostałby ogromne pieniądze, chyba to bardzo ważny czynnik dla każdego wielkiego trenera, prawda? Czy może mi się wydaje, ale czy Arsenal to nadal wielka marka i wielki klub, tylko mocno przykurzony? Więc chyba wciąż jest to atrakcyjne miejsce pracy, możliwość realizacji wielkiego i ambitnego projektu pod dużą presją - jeśli Conte uważa się za fachowca i faktycznie jest trenerem "tej" klasy, niby dlaczego miałby nie chcieć podjąć wyzwania przywrócenia Arsenalu do elity, by cały piłkarski świat podziwiał jego pracę?
Ja nie twierdzę, że Conte tutaj przyjdzie, bo może nie chcieć z setek powodów, jednak nie widzę żadnego powodu, bym nie miał prawa wierzyć w to, że trener tej klasy chciałby podjąć się takiego wyzwania. No bo chyba nie będzie szedł trenować Watford czy Brighton, tylko Arsenal. I może mi się wydaje, ale klasowy trener raczej jest ambitny i nie boi się trudnych wyzwań w wielkich klubach, a Arsenal takim jest.
Ja nie potrafię życzyć porażki naszym, zatem dzisiaj liczą się tylko 3 pkt.
Jestem dużo bardziej za tym, by Arteta odszedł niż pozostał na stanowisku, ale nawet jeśli ewentualna kompromitująca porażka z Chelsea miałaby zbliżyć go do zwolnienia, to jakoś nie chcę, by do niej doszło, ale przecież to powinno być oczywiste. Ja w ten projekt Mikela już nie wierzę, ale mam nadzieję, że dzisiaj uda się zagrać niezły mecz i utrzeć nosa Chelsea. Jednak nawet jeśli tak się stanie, i co oczywiste, będę wówczas bardzo zadowolony, wciąż będę miał duże wątpliwości, czy stać nas na regularność w zdobywaniu punktów. A to jest niestety kluczowe, by w tej lidze zajmować miejsce w czołówce.
No nic. Mam nadzieję, że dzisiaj zostanę miło zaskoczony, a nie upewniony w przekonaniu, że jest beznadziejnie i nie ma już żadnej nadziei na lepsze jutro z tym trenerem. Chciałbym móc wreszcie pochwalić drużynę... Rywal jednak bardzo, bardzo trudny.
Nie sądzę, by ten transfer rozwiązał problemy Arsenalu, ale też nie uważam, by był to zły transfer. Oczywiście czas pokaże czy będziemy mieli z niego pociechę czy nie, ale Odegaard to młody, utalentowany piłkarz. Trzeba być dobrej myśli.
Co do bramkarza z Sheffield... No tutaj to w ogóle nie jestem przekonany, chyba jak większość z nas. Mimo wszystko trzeba będzie życzyć mu jak najlepiej, czasami droga od zera do bohatera pomimo swoich zakrętów i przeszkód nie jest aż tak nieosiągalna. Kilka udanych interwencji i optyka kibiców, w tym moja, pewnie się zmieni. Tego życzę Ramsdalowi, bo naprawdę wolę się potem przyznać do błędu, jakim będzie brak wiary w niego niż utwierdzić w przekonaniu, że to beznadziejny bramkarz, przez którego stracimy wiele punktów. Czas pokaże.
My tak narzekamy na Edu, a on już uruchomił swoje kontakty w Niemczech, w Monachium. Sky Sports donosi, że Lewandowski chce odejść z Bayernu, tylko cena zaporowa, bo około 100 mln funtów. To wszystko łączy się w całość. Auba i Laca out, a Lewy in i długo oczekiwana bomba transferowa do Arsenalu stanie się faktem. Edu to jednak geniusz.
Można było wybaczyć Xhace tamtą akcję, jednak na pewno nie zapomnieć. Ten człowiek, niezależnie od tego jak długo u nas jeszcze pozostanie oraz jak będzie grał - nie powinien za tamto zachowanie dostać opaski już nigdy więcej. Po prostu, dla zasady. No ale jak widać w Arsenalu aktualnie jest bardzo mało zasad. To widać - głównie na boisku, niestety.
A nawet jeśli wygramy za tydzień z Chelsea u siebie, to i tak daleki będę od optymizmu, bo na niewiele się to zda, jeśli potem dostaniemy od City i na wyjeździe z innym beniaminkiem. W tej lidze chodzi o regularność. Bez niej będziemy w środku tabeli i tyle. Dla mnie zadanie Artety było/jest oczywiste. Przywrócić Arsenal do LM. Na razie jest to jedna wielka katastrofa i przeradza się to w przywrócenie Arsenalu do LE czy Ligi Konferencji. To aż niewiarygodne, że rozgrywki, które jeszcze kilka lat temu były dla nas abstrakcją, stały się wręcz nieosiągalnym lub trudno wykonalnym celem. To tylko pokazuje jak Arsenal upada na naszych oczach. I nie, wcale to nie jest wina trenera, ani troszkę.
@Garfield_pl napisał: "Tu kto by nie dołączył i tak stwierdzicie że słaby, przyjdzie mowy trener, pierwsze porażki i zmieni się tylko #"
Nie no tak, świetny tok rozumowania. To bądźmy z Artetą jeszcze przez 20 lat jak z Wengerem, bo przecież przyjdzie ktoś inny i też będą narzekania. Czy do ciebie w ogóle dociera, że Arteta jest tutaj prawie 2 lata i nie widać żadnego progresu, tylko ogromny regres? Czy dociera do ciebie, że dominują nas zespoły słabe i bardzo słabe, samą wolą walki i wybieganiem? Czy dociera do ciebie cokolwiek? Mamy duże braki kadrowe, ale nie mamy aż tak słabego składu, by nie potrafić dominować w meczach z drużynami słabymi i przeciętnymi. Drużyna Artety nie ma żadnego stylu, jest totalnie bezpłciowa, bez wyrazu, nudna do porzygu i daje sobie wchodzić na głowę niemal każdemu. Żeby tego nie dostrzegać trzeba być głupim, trollem, nie mieć pojęcia o piłce lub być chorym, niepoprawnym optymistą. Wolałbym tego nie pisać, ale czytając twoje komentarze po prostu nie da się przejść obojętnie. Cała liga nam odjeżdża, a ty nadal zdziwiony, że ktokolwiek może być wkurzony tym co widzi. To jest wręcz nie do wiary.
Nikt nie jest w stanie stwierdzić tego co się stanie jeśli przyjdzie nowy trener. Jednak szansa na to, że będzie gorzej, jest według mnie bardzo mała. Bo po prostu ciężko wyobrazić sobie jeszcze gorzej grający Arsenal. A zmiany są chyba po to, by ratować sytuację, więc to logiczne, że trzeba próbować, podjąć ryzyko i zobaczyć co przyniesie nowe rozdanie. Nowy trener dostanie kredyt zaufania i chyba tylko idiota oczekiwałby, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki od razu naprawi cały syf i smród po Artecie. Jednak da nadzieję na lepsze jutro i pojutrze. Jeśli po dłuższym czasie nie przyniesie dobrego efektu, logicznym będzie, że także czeka go krytyka. To jest chyba taki zawód człowieku, ci ludzie wiedzą na co się piszą, wiedzą jak ogromna presja i stres wiąże się z trenowaniem tak wielkiego klubu i dlatego też zarabiają miliony funtów! Myślisz, że oni tam pracują za paczkę gruszek i uścisk dłoni prezesa? Zarabiają miliony, więc oczekiwania wobec ich pracy milionów ludzi na całym świecie są adekwatne. Nie ma wyników, jest krytyka. I nikt nie mówi, tak jak ty tutaj te farmazony, że kilka porażek i już wyjazd. Nie, nie. 2-3 lata pracy i już powinno być widać efekty, dobre lub złe i wtedy, po takim okresie, uważam, że każdy ma prawo skrytykować pracę trenera, jeśli nie przynosi owoców.
Praca Artety nie przynosi owoców. Jest tutaj prawie 2 lata, niecałe 2 lata, jasne. Jednak po prostu nie widać progresu, nie widać nadziei, nic tego nie zwiastuje, po prostu nic. Drużyna zdaje się być w rozsypce, nie dojeżdża mentalnie, trener nie wie jak reagować na to wszystko.
@Garfield_pl napisał: "a ja po prostu uważam, że trzeba uporządkować drużynę, szkoda że nie da się w dwa dni"
A ja po prostu uważam, że nie wiesz o czym piszesz. To Arteta pracuje w Arsenalu 2 dni? Obudziłeś się z jakiegoś letargu i daty ci się pomieszały? Hej, pobudka, mam połowę sierpnia 2021 roku, 2019 dawno się skończył, Arteta nie pracuje w Arsenalu 2 dni, tylko prawie 2 lata. Miał dużo czasu na to, by wprowadzić swoje pomysły, swoją wizję. Efekty dzisiaj wszyscy widzimy. Ty też widzisz, tylko odwrotne niż każdy. Może to jednak z tobą jest coś nie tak, a nie z innymi?
@Bednar napisał: "W Arsenalu jest źle, Arteta daje dupy to fakt, ale ciągłe wylewanie żali nic nie wnosi do dyskusji."
To w takim razie zamiast wylewać swoje żale na innych użytkowników, daj dobry przykład i wnieś coś do dyskusji. Chyba, że właśnie to co napisałeś jest tym czymś.
W Arsenalu jest źle, Arteta daje dupy, to fakt. Zatem masz problem z tym, że ludzie wylewają tutaj żale? A gdzie mają to wylać, przed lustrem popijając 0,7?
Pół roku temu 95% użytkowników nie ufało już Artecie, jestem o tym przekonany. A jego początek przygody z Arsenalem dawał nadzieję, poza tym trzeba było dać mu szansę. A teraz czas na przystosowywanie się minął. Teraz jest rozliczanie go za wyniki, które są fatalne. Rozliczanie za styl gry, który nie istnieje. Normalka.
Frustracja kibiców sięga już niemal maksimum, a i tak ciężko znaleźć bardziej lojalnych i cierpliwych kibiców do swojego klubu niż kibice Arsenalu. Jest strona, forum i jest fatalna postawa Arsenalu, są negatywne komentarze. Dziwi mnie, że kogokolwiek może to dziwić. I nie mówię o zmianach zdania, opinii co 5 minut, hipokryzji i popadania ze skrajności w skrajność, bo wiem, że takie komentarze też się pojawiają. Jednak teraz co się dzieje to chyba co innego i każdy żal, płacz i lament na temat tego co się dzieje jest słuszny.
Znacie jakąś dobrą stronę na której można obejrzeć rozegrany mecz? Nie wiem czy w piątek będę mógł obejrzeć nasz meczyk, obejrzałbym zatem w sobotę, tylko strona na której do tej pory awarynie oglądałem spotkania chyba już nie istnieje...
Uuu, trochę mnie nie było.
Tak sobie popatrzyłem na nasz terminarz w sierpniu. Pierwszy mecz już za tydzień z Brentford, to jednak musimy wygrać i nie ma innej opcji (chociaż wiem, że niestety jest bardzo dużo opcji...). A potem u siebie zwycięzca LM Chelsea oraz finalista LM i mistrz Anglii Manchester City na wyjeździe. Nie żeby porażki z takimi drużynami nie były wkalkulowane, ale słabo będzie po trzech meczach mieć tylko 3 pkt, może to jednak źle wpłynąć na morale. Tym ważniejszy będzie mecz z Brentford za tydzień. Jeśli tam stracimy punkty... no to szykuje nam się rewelacyjny początek sezonu...
Na temat Xhaki powiem tyle, że jakoś bardzo nie płaczę nad jego pozostaniem w Arsenalu. Co prawda liczyłem na to, że w końcu odejdzie, ale został, no to został, trudno, trzeba będzie to przeboleć i liczyć na to, że jak najmniej odwali, chociaż to chyba tylko pobożne życzenia. Piłkarz z niego dobry i walczak, zawsze to powtarzam i powtarzał będę, mógłby być gwiazdą innej solidnej drużyny w dobrej lidze, w reprezentacji jest wielkim liderem i gra świetnie, ale u nas to tykająca bomba i nie sądzę by to się nagle odmieniło. Ciągle liczę, że sprowadzimy jakiegoś fajnego pomocnika - mimo wszystko.
@FabsFAN:
A mnie zdecydowanie nie będzie go brakowało w Anglii, w końcu był zawodnikiem Chelsea i coś mi się robiło, jak widziałem go w tej niebieskiej koszulce. Lubię go, a nie mogłem też w pełni cieszyć się z jego goli i dobrej gry, bo w końcu strzelał dla jednych z naszych największych rywali.
A teraz? Każdy jego gol, asysta czy dobre zagranie będzie smakowało dużo, dużo lepiej. Oby sprawdził się w Milanie.
@fabregas1987:
To chyba nie byłeś w dużym polskim mieście. W takim Lublinie jest bardzo dużo czarnych osób i w niczym nikomu to nie przeszkadza. Jest to miasto studenckie, więc mnóstwo osób z krajów afrykańskich tutaj studiuje i zobaczyć taką osobę na ulicy to codzienność, norma. Podobnie jest w Poznaniu, Krakowie, Warszawie czy Wrocławiu. Ci ludzie studiują, a co ważne i warte podkreślenia - pracują, a przynajmniej część z nich. Kilka razy widziałem czarnoskórego faceta jeżdżącego Boltem, są też dostawcami dla Glovo, Pyszne czy Uber Eats, widziałem jednego gościa, który był drogowcem i kosił trawę przy pasie drogowym, a jak ostatnio byłem w klubie, to zatrudniona była tam murzynka, która dbała o czystość w toalecie. Wystarczy wyjść na miasto i widzi się uśmiechniętych czarnych, którzy krąża po lokalach ze znajomymi, w tym bardzo często z osobami białymi. I bardzo mnie to cieszy, że jest taka asymilacja. Tak więc nie przesadzaj, że "murzyn" w Polsce to jak eksponat, rzadkość. Bo wcale nie.
Przepraszam, ze bez polskich znakow, ale pisze z angielskiego laptopa.
Po pierwsze, to srodkowego pomocnika jakim jest Locatelli nie powinno oceniac sie tylko przez pryzmat goli i asyst, bo na jego pozycji to wartosc dodana, ale nie jest to cos, co definiuje dobre wystepy na tej pozycji. Przy zachowaniu proporcji spojrzmy na Kante. Czy on robi wielkie liczby pod wzgledem goli i asyst? Absolutnie nie. A czy jest bardzo dobry? Oczywiscie. Nie rozumiem wiec zanizania jakosci takiego zawodnika tylko przez wzglad na jego gole i asysty.
Po drugie, czy kogos naprawde jeszcze dziwi, ze wartosc zawodnika wzrasta po dobrym wystepie na wielkim turnieju? Przeciez to normalne, oczywista oczywistosc, takze ten...
Locatelli to dobry pilkarz i uwazam, ze to bylby dobry transfer.
Kadra zremisowała z faworytem, jesteśmy ciągle w grze, nie ma na kogo ponarzekać, na kogo powrzucać... a nie, zaraz, jest przecież Krychowiak, który nie zagrał nawet sekundy we wczorajszym meczu z powodu zawieszenia. Na nim warto powieszać psy, bo przecież zawalił nam mecz ze Słowacją, a poza tym interesuje się modą, więc to podstawowy argument wszelkich internetowych pajaców, w stylu: "niech rzuci piłkę i modą się zajmie". Żałosne...
Jak mnie wkurza takie pierniczenie, że Krychowiak jest beznadziejny, nigdy się nie przyda, oby bez niego na Szwecję itd. Już skreślony, tak samo jak kadra przed meczem. 99% komentarzy w Internecie przed tym spotkaniem to były ironiczne żarty na temat oklepu, jaki z pewnością zbierzemy od Hiszpanów, liczenie bramek, ile nam strzelą, niektórzy wpadali na pomysł, by oddać mecz walkowerem, a były i osoby, które życzyły kadrze ostrego lania, klęski, bo "gwiazdeczki" na to zasłużyły. Banda debili, idiotów i hipokrytów. Nagle remis, sytuacja odwrócona o 180 stopni, zero jadu, toksyczności...
I nie chodzi o to, że nie należała się krytyka reprezentacji. Należała się i to jak cholera. Zagrali beznadziejnie, słabo, rozczarowali wszystkich i pewnie samych siebie. Krytyka była absolutnie słuszna i spadła na nich zgodnie z oczekiwaniami. Jednak czym innym jest krytyka, a czym innym debilne komentarze obrażające piłkarzy, trenera, życzące klęski z Hiszpanią i stwierdzające z pełnym przekonaniem i emotikonkami uśmieszkami z nutką ironicznego żarciku, że sukcesem będzie dostać tylko 3 bramki.
Ja byłem strasznie zły i rozczarowany po meczu ze Słowacją, ale wierzyłem, że jeszcze "cud" może się zdarzyć. Nie oglądam piłki od wczoraj i niespodzianek w życiu widziałem całkiem sporo, poza tym wiedziałem, że i tak nie mamy nic do stracenia.
I takie wieszanie psów na Krychowiaku, że jest beznadziejny i nieprzydatny, bo nie wyszedł mu mecz ze Słowacją (a komu do jasnej cholery wyszedł???) jest dla mnie tak samo żałosne, jak bezczelne jechanie z kadrą przed wczorajszym meczem i wręcz życzenie wysokiej porażki piłkarzom, zamiast wierzyć w dużą niespodziankę. A potem Krychowiak wyjdzie, dobrze się zaprezentuje i ups, jednak dał radę, jednak nie jest taki beznadziejny i wszyscy zadowoleni, zero zwątpienia.
Nie wiem czy Krychowiak zagra ze Szwecją, nie wiem czy straci miejsce w kadrze czy nie i rzecz jasna nie wiem, jak się zaprezentuje, gdy już zagra. Wiem natomiast jedno: po jednym meczu, w którym wszyscy zagrali beznadziejnie, nie można skreślać Krychowiaka. Przecież przed tym Euro w innych meczach miał dobre momenty, a w klubie gra pierwsze skrzypce.
Ja po meczu ze Słowacją nie napisałem ani jednego toksycznego komentarza na jakimkolwiek portalu. Krytykowałem, byłem zły, ale wierzyłem, że skoro Węgrzy mogą, skoro Szkoci mogą, skoro Walijczycy tak pięknie sobie radzą, skoro nawet Macedończycy potrafili walczyć, to nasi też mogą to zrobić. Wierzyłem w to, nawet biorąc pod uwagę, że możemy przegrać. Chciałem walki, dostałem ją. A tymi wszystkimi hejtami, śmieszkami i przewidywaniem klęski po prostu się brzydzę. Brzydzę tym bardziej, że teraz nagle 0 takich komentarzy. To gdzie ci ludzie się podziali? Zatkało kakao? Już nie mają powodów, by wylać swoją frustrację spowodowaną smutnym życiem, więc zamilkli? A może wręcz przeciwnie, teraz pieją z zachwytów, bo oni przecież od zawsze "wierzyli"?
@DexteR_000: Tak. Szwajcaria, Walia i Belgia.
Jak nie przepadam za Rosją z powodu bardzo burzliwych relacji z Polską na przestrzeni setek lat, tak ich hymn brzmi fantastycznie, bardzo lubię go słuchać.
Piątek na trybunach, a Szpaku coś w stylu: "Nooo, Krzysztof Piątek na trybunach, z ukochaną kobietą. No miłość jest, ale nie ma tego co najważniejsze, nie może spełnić marzeń o występie na Euro". Z pewnością występ na Euro byłby dla Piątka ważniejszy niż kobieta xd
Oczywiście pierwsza myśl to: "aha, znowu nas wydymali, typowe". No ale po krótkim zastanowieniu, przecież jeszcze całe lato przed nami. Skoro Arsenal odpuścił oznacza to, że ma inne opcje do wyboru, a przynajmniej mam na to duże nadzieje. Gdyby Arsenal naprawdę chciał Buendię to jakoś wątpię, byśmy nie dali rady przebić AV. Wydaje się, że po prostu nie chcieliśmy tego zrobić, choć mogliśmy. Oby to zwiastowało jakiś duży transfer.
Sterling być może nie jest nam niezbędny, tak samo jak wzmacnianie skrzydeł nie jest najważniejsze, ale pisanie o tym, że jest słaby... No ludzie kochani, bądźmy poważni. I kto to pisze w ogóle, kibice Arsenalu? Tego obecnego Arsenalu, który nawet do Conference League nie był w stanie awansować? I to na temat piłkarza, który z City zdobył tyle mistrzostw i ma szansę wygrać LM, będąc wiodącą postacią? Trochę śmieszne, serio. On najpewniej nawet w naszą stronę nie spojrzy, bo słabi to aktualnie my jesteśmy, a nie Sterling.
Liczę, że będzie to Manchester City.
Po pierwsze dlatego, że nie są naszym odwiecznym rywalem, zatem przyjemnie będzie popatrzeć na kolejną porażkę Chelsea.
Po drugie dlatego, że jak za City jakoś też specjalnie nie przepadam, to lubię Guardiolę i fajnie, jak w końcu po tylu latach wygra LM.
Moim zdaniem albo sprzedać za dobre pieniądze, albo dać mu jeszcze jedną szansę na zaistnienie w klubie. Ciekawe co na ten temat myśli Arteta i jakie ma plany wobec Willocka, a o tym przekonamy się pewnie już niebawem.
Kilka miesięcy temu najchętniej pozbyłbym się go, ale zaimponował mi formą w Newcastle i w sumie byłbym za tym, by jeszcze dać mu szansę w Arsenalu, a nuż i tu odpali? Oczywiście równie dobrze może być i tak, że to piłkarz skrojony pod średniaka jak Newcastle, gdzie presja i oczekiwania są znacznie mniejsze niż w Arsenalu, który ma aspiracje, by powrócić do topu, więc u nas nigdy nie odpali. Może jednak warto się będzie o tym przekonać dając mu jeszcze jeden sezon i zobaczymy, czy to udźwignie?
@domino178 napisał: "Zluzujcie poślady. Emery jest bossem tam, u siebie w Hiszpanii. Poza Hiszpanią nie istniał. Villarreal to dla niego idealne warunki. Przeciętny klub bez presji. Do topowych się nie nadaje..."
Ta, nie istniał, ale jakoś z Arsenalem do finału LE dotarł i potrafił zająć wyższe miejsce w lidze. Docieranie do finałów LE zespołami które prowadził, jak Sevilla czy teraz Villarreal, oraz ich wygranie, to bardzo duże osiągnięcie. Do topowych się nie nadaje? Na razie był w jednym topowym klubie, ze ścisłego topu - w PSG. Arsenal na pewno nie był żadnym topem, kiedy obejmował nasz klub. Wiadomo, presja i oczekiwania większe niż w Sevilli czy Villarreal, ale do topu to nam bardzo daleko.
@MaPet1992 napisał: "Przecież to już jest żałosne przypieprzanie się o byle co. Widzę, że niektórym słaby sezon naprawdę mocno siadł na głowę, szkoda tylko, że takie bzdury wypisuje ktoś, kto ma status redaktora"
A może trochę zluzuj, wyraziłem tylko swoją subiektywną opinię, która przybrała może trochę zbyt agresywny wydźwięk, nic do chłopaka przecież nie mam i bardzo go lubię. Nie musisz go tak bronić, jakbym nie wiem co złego na jego temat napisał.
@Bukayoforever napisał: "gdybyscie wy tam sztrelili bramke to byscie tak nie mowili? bedzac wychowankami klubu grajac pierwszy sezon tak naprawde"
I odpowiem na to pytanie. Nie. Nie mówiłbym. Jeśli zależałoby mi na dobrze klubu, którego jestem wychowankiem, na dobrych wynikach i będąc bardzo ambitnym - nie. Nie mówiłbym. Oczywiście nie twierdzę, że Rowe nie jest ambitny. Na pewno jest. Mówię za siebie.
Przecież mój komentarz w ogóle nie miał uderzać w tego chłopaka. Normalnie stwierdzenie faktów i trochę generalizowanie z mojej strony, że pomimo tak fatalnego sezonu, świeżo po przegraniu sezonu, piłkarz tego klubu mówi, że spełnił marzenie. No ok, spełnił i niech się cieszy. Tylko dla kibica to raczej średnie pocieszenie, że piłkarz spełnił swoje marzenie w momencie przegrania całego sezonu. Tylko o to chodzi, a nie o sam fakt, że się cieszy z pierwszego gola w lidze.
Fajnie, że piłkarze spełniają swoje marzenia w meczu ze spadkowiczem. Szkoda, że nie spełniają się za to marzenia kibiców o dobrze grającym i liczącym się Arsenalu.
Dla mnie sezon już się zakończył. Może to i nie przystoi, ale raczej nie obejrzę już żadnego ligowego meczu Arsenalu w tym sezonie. Ile to kolejek zostało, 4? Pierdzielę, zbrzydło mi to i trzeba szanować swój czas. Teraz czekam już tylko na Euro i występy Polaków, gdzie czeka mnie pewnie to samo rozczarowanie, co w przypadku Arsenalu (chociaż mam nadzieję, och, jak ja uwielbiam to słowo, że Polska się nie skompromituje). Wiecznie żyć nadzieją... Ileż można.
Człowiek odpocznie od Arsenalu, od piłki klubowej i znowu będzie czekał z wielkimi nadziejami na start Premier League, a potem mocne, brutalne zderzenie ze ścianą. I tak w kółko, i tak w kółko, kołowrotek się kręci. Nadzieje... Wiara... Naiwność.
Tak ambiwalentnych uczuć jak wczoraj w czasie oglądania meczu to nie miałem chyba jeszcze nigdy. Przez większą część meczu nudziłem się straszliwie, w ogóle nie czułem emocji. Przed meczem myślałem, że będzie inaczej, musiało być inaczej. Półfinał Ligi Europy, mecz o wszystko, o cały sezon, o przyszły sezon, a może nawet o przyszłe lata. Jeszcze kilka lat temu przed tego typu spotkaniem człowiek czułby dreszcze już od rana, a w czasie meczu obgryzał paznokcie do żywej kości, emocjonował się każdym zagraniem, nawet jeśli mecz dla obiektywnego kibica byłby nudny.
No ale człowiek tak przyzwyczaił się do tej mizerii, do tej przeciętności, do nijakości, bylejakości, że po prostu się uodpornił. Nie czułem przez większość spotkania nic. Po prostu nic - pustka. I przeraziło mnie to. Zacząłem odczuwać... wyrzuty sumienia. Cholera jasna, co jest nie tak? Mecz leciał, a ja rozwalony na kanapie sobie leżę, w telefonie łeb i czytam komentarze na kanonierach, narzeczona obok mnie rozwiązuje krzyżówki i jej pomagam, a mecz sobie leci w tle. W pewnym momencie no tchnęło mnie właśnie - to półfinał LE, mecz o wszystko, najważniejszy mecz sezonu, co ja wyprawiam?? No ale po chwili zadałem sobie drugie pytanie: Co wyprawiają ci ludzie na boisku? Czy to mecz towarzyski czy mecz o wszystko? I w sumie zacząłem sam siebie rozumieć - przecież tam przez większość spotkania nie było co oglądać. Grali jakby to był sparing przed sezonem - jedna, wielka porażka. To i mi się udzieliło.
Dopiero pod koniec meczu, dopiero tak od 85 minuty - zaczęło do mnie docierać, że sezon się kończy, że w przyszłym sezonie Arsenalu nie będzie w Europie, że wszystko już stracone, że nie ma na nic nadziei. Marzenia o wielkim triumfie w Gdańsku, o wyjeździe na taki mecz, o powrocie do LM - zniszczone. Po raz tysięczny w wykonaniu Arsenalu. W 92-95 minucie było mi bardzo smutno, miałem łzy w oczach i naprawdę chciało mi się płakać z bezradności, aż gwizdek zabrzmiał, Emery uśmiechnięty, piłkarze Villarreal skaczą z radości, a nasi... a nasi wieczne przegrywy. Zabolało mnie to przez chwilę, tak dość mocno. I też poczułem się jak przegryw. Jeśli mam szukać w tych chwilowych emocjach jakichś pozytywów, to chyba to, że od dawna tego już nie czułem i trochę przypominało mi to emocje po porażkach lata temu. Tyle tylko, że to trwało kilka chwil. Położyłem się spać i kaca nie ma.
Mimo wszystko to jest straszne. Jakże kibic Arsenalu jest naiwny, od tylu lat. Pomimo takiej beznadziei w lidze i w pierwszym meczu z Villarreal człowiek miał nadzieję, liczył, że rzucimy się do ataku od pierwszych minut, że stłamsimy przeciwnika, zamkniemy ich w polu karnym, będziemy przeprowadzali atak za atakiem, że będą jeździli na dupach i będzie widać, że chcą, że próbują. Nawet jeśli odpadniemy przez jakąś kontrę rywala, błąd w obronie czy coś, no to że chociaż będzie na co popatrzeć, będą emocje. No ale cholera, co oni wczoraj wyprawiali? Co to miało być? Niepojęte dla mnie. Nóż na gardle, własny stadion, mecz o absolutnie cały sezon i przyszły sezon. Nie wiem. Nie rozumiem.
No, angielski finał w LM już jest, zatem teraz trzeba wziąć się w garść i awansować, żeby był kolejny angielski finał. No i oczywiście ten finał wygrać. City wygra swój. A potem mecz o Superpuchar Europy. Wielki Pep kontra wielki Mikel. Czujecie to?
Pojawiła się szansa, że być może będzie opcja dostać bilet na finał LE.
Cholercia, to jednak byłoby marzenie (na papierze). Finał europejskiego pucharu, Arsenal-United, mecz o ogromną stawkę (dla nas większą, niż United), odwieczny rywal, mecz na pięknym stadionie w Gdańsku. Cena biletu i miejsce na stadionie nie grałyby nawet roli. Oczywiście piszę, że na papierze, no bo zawsze to może być solidny wpie..., koszmarny mecz jak z Chelsea w finale.
No, ale najpierw chłopaki muszą awansować. Wierzę, że tak się stanie, wystarczy strzelić 1 bramkę i nie stracić żadnej, pestka :D
@gabrys80COYG:
A ja kisnę jak czytam takie komentarze. A zastanowiłeś się przez chwilę, że klub, któremu kibicujesz, może być za słaby, by zagrać nawet w tej LE w przyszłym sezonie? I ciekawe czy taki skiśnięty będziesz jak odpalisz mecz w czwartek.
Gwoli wyjaśnienia - "podnieść się przy niekorzystnym wyniku" rozumiem jako, że się podnieśli i uzyskali korzystny wynik. Czyli porażkę 1:2.
"Co dało impuls, by w dziesiątkę podnieść się przy niekorzystnym wyniku?
Myślę, że druga połowa była zupełnie inna niż pierwsza. Po czerwonej kartce wiedzieliśmy, że musimy powalczyć albo to dla nas koniec. Zaryzykowaliśmy i wszystko dobrze się ułożyło."
Przegrywamy wyjazdowy mecz półfinału Ligi Europy z Villarreal, grając po prostu bardzo słabo z zaledwie dwoma-trzema zrywami. Przegrywamy jedną bramką, z golem wyjazdowym, zatem na Emirates wszystko w naszych nogach.
No ale w ogóle, o jakim podnoszeniu się oni mówią? O korzystnym wyniku? U licha, od kiedy pierwszy, przegrany 1:2 mecz, jest korzystnym wynikiem? To jak Barcelona przegrała z nami kiedyś w LM na Emirates 1:2, to też wywiozła korzystny wynik z Londynu? To w takim razie skąd taka euforia u nas wtedy była? Nie sądzę, by komukolwiek w Barcelonie taka myśl w ogóle przeszła przez głowę wtedy, bo grają o zwycięstwo w każdym meczu.
W końcu jak jakakolwiek porażka Arsenalu może być korzystnym wynikiem :D Ten klub upadł już naprawdę nisko.
A zdanie Artety, że wszystko dobrze się ułożyło, to jakże cudowna puenta. Dobrze się ułożyło, że nie dostaliśmy 3 czy 4 bramek w plecy, fakt. Do tego to dochodzi właśnie, że musimy cieszyć się niskim wymiarem kary od rywali.
@FilipCz napisał: "Z takim myśleniem zawsze będą średniakami."
Z całym szacunkiem do Mariego, bo sympatyczny chłopak jest, ale on niestety jest średniakiem, zatem jego słowa jakoś szczególnie nie dziwią.
Oczywiście marzę o awansie i wygraniu finału, ale oglądając wczorajszy mecz i widząc wynik meczu United przeszło mi przez myśl, że może jednak lepiej nie awansować? Może lepiej skompromitować się z Villarreal niż ponieść klęskę z United, z UNITED! w finale, jak z Chelsea lub jeszcze gorzej? Będzie to bolało miliard razy bardziej niż odpadnięcie teraz.
Uważam jednak, że różnie może być. Arsenal to Arsenal. Nie zdziwi mnie beznadziejny mecz w rewanżu i odpadnięcie lub fartowne prześlizgnięcie się do finału, nie zdziwi mnie też bardzo dobry mecz i takie pewne 3:0...
Kanonierzy w pigułce. Jak uwielbiam ten portal, tak czasami nie potrafię zrozumieć wielu komentujących tutaj osób.
O co tutaj chodzi?
Od lat, od kurna jakichś 10 czy 11 lat, słyszy się wieczne narzekania na Kroenke. Wszędzie. Zewsząd. A szczególnie na tej stronie. Wszystko co złe - Kroenke. Niepowodzenia klubu? Przez Kroenke. Brak transferów? Przez Kroenke. Upadek klubu? Przez Kroenke. Dlaczego? No bo jankes, bo nie interesuje go Arsenal i piłka nożna, gość ma w dupie wyniki, liczy się tylko zarobek i hajs, a Arsenal to kura znoszące złote jaja, zatem nic nie inwestuje, no bo po co? Na co? Skoro hajs się zgadza. Ileż komentarzy tutaj naczytałem w stylu, że "będzie na ranczo i nowe krowy?" Nigdy nie przeczytałem tutaj pozytywnego komentarza na jego temat. Persona non grata i największy szkodnik w klubie - to najlepsze określenie.
Wszyscy, tylko nie on. Och, oby nas ktoś przejął, oby ktoś nas wykupił, ktoś, komu będzie zależało na klubie, będzie chciał osiągać jak największe wyniki, sypnie kasą, zainwestuje, będzie po prostu przede wszystkim CHCIAŁ.
I pojawia się nowa opcja. Nieważne, czy gość wykupi udziały, czy nie. Ktoś bogaty i wpływowy oficjalnie ogłosił, że chce przejąć klub. Już samo to wystarczy, by na Kroenke wywrzeć jakąś presję. Dodatkowo protesty kibiców. Gość bogaty, a w dodatku Europejczyk, z pewnością bardziej zainteresowany piłką, niż Amerykanin. Mało? Zarzeka się, że jest kibicem Arsenalu, więc dużo większa szansa, że będzie w klub inwestował, będzie chciał osiągnąć coś więcej, niż tylko zarobek. Czyż nie tego chcieli ci wszyscy, co wiecznie narzekali na Kroenke? Nie takiego człowieka, który deklaruje się kibicem Arsenalu, ma pieniądze i chęć na przejęcie klubu?
Biedniejszy od Kroenke, ale lepszy biedniejszy miliarder, który coś zainwestuje, niż bogatszy miliarder, który klub ma w poważaniu. No ale...
Na horyzoncie pojawia się ktoś taki - i wszystko na nie. Nic nie pasuje. A bo za młody. A bo za biedny. A bo podejrzany typ. A bo na pewno kłamca i żaden kibic, bo nikt go na meczu nie widział. A jak jest kibicem, to też źle - bo będzie kierował się emocjami. A bo populista. A bo prawi banały. A bo wcale nie będzie lepiej niż za Kroenke. Same negatywy. Same wątpliwości. Czyli gość nie może być kibicem, bo to źle, bo emocje, bo tego typu sprawy. Ale jak nie jest kibicem i kłamie co do tego, że kibicuje od 30 lat - też źle. Przecież to absurd.
Jak klub chciałby przejąć Usmanov, to byłoby tak samo. A bo staniemy się jak Chelsea (nie wiem co w tym byłoby złego, gdybyśmy takie wyniki robili). A bo dziwak. A bo Rosjanin. A bo zna Putina. A bo krętacz. A bo złodziej.
Jak klub chciałby przejąć Dangote. A bo murzyn. A bo z końca świata. A bo oszust. A bo taki bogaty, zamiast głodnym dzieciom pomóc, to kluby mu w głowie, więc moralne zero. Oooj, zaraz by go na kanonierach ładnie podsumowali.
Jak klub chciałby przejąć szejk, to ola boga. A bo zniszczy wszystkie tradycje klubu. A bo staniemy się jak City i PSG. A bo będziemy niszczyć piłkę.
Czyli: niech zostanie już ten Kroenke na wieki wieków, dajmy temu spokój. Amen.
A czy jeśli ktokolwiek przejmie klub od Kroenke będzie gwarantem sukcesów i wyników? NIE. NIE. Jeszcze raz - NIE. Tylko chyba nie o to w tym wszystkim chodzi, żeby ktokolwiek dał gwarancję na cokolwiek. Tylko jeśli chcemy sukces - potrzeba zmian. Potrzeba ryzyka. Potrzeba decyzji. Nie robiąc nic - nie zmieni się nic.
No ale tutaj nigdy nikomu nikt nie przypasuje. Nikt. Może więc przestańmy jechać Kroenke, pogódźmy się z tym i tyle, trwajmy z nim. Po co na niego jątrzyć, skoro wszyscy inni także są źli i się nie nadają?
@mikowhy
Ja zaznaczyłem opcję, że zaakceptowałbym Arsenal w Superlidze, jeżeli nie odbyłoby się to kosztem gry w Premier League i nie widzę w tym nic złego. Być może to byłyby mrzonki, ale przecież nie o to chodziło w tej odpowiedzi. Mrzonki nie mrzonki, była taka opcja w ankiecie, to zaznaczyłem, a jakie znaczenie ma w tym przypadku to, że mogłoby się to nie sprawdzić w rzeczywistości? Żadnego znaczenia nie ma. To tylko pewna, czysto hipotetyczna opcja, która sprawdzić się nie musiała, ale nie oznacza od razu, że jak ktoś to zaznaczył, to ma wywalone na Premier League, bo to przecież zaprzecza Twojej tezie - "Jeśli nie odbyłoby się to kosztem Premier League". I wszystko.
Ja doszedłem do wniosku, że będzie co będzie, sprzed monitora nic nie wskóram, do Londynu protestować też przecież nie pojadę. Arsenal dużo zarobi? Arsenal będzie grał z najlepszymi klubami, nawet jeśli mielibyśmy dostawać regularny łomot? A przy tym będziemy grać w lidze o jak najwyższą lokatę i zachowamy wszystkie krajowe tradycje? No ok, takie coś byłbym w stanie zaakceptować. I TYLKO w takim formacie. Byłym absolutnym przeciwnikiem stawiania Superligi nad ligą, tak samo byłbym załamany, gdyby Arsenal w ogóle nie grał w lidze, tylko w Superlidze. No ale skoro w ankiecie odpowiedź była skonstruowana właśnie w taki sposób, że jakby "dwie pieczenie na jednym ogniu", no to tak odpowiedziałem.
Czy mam wywalone na ligę? Nie, jak widać, nie mam. Zresztą już to widzę, jak FA wywaliłaby wszystkie najbogatsze kluby z ligi, które generują największe przychody i oglądalność. Straciliby cały rynek amerykański i azjatycki, czyli zostaliby z niczym. Samo United generuje pewnie większą kasę dla ligi, niż połowa średniaków razem wziętych. Pomnóż razy 6. Liga bez tych klubów byłaby mocno, mocno zagrożona i dlatego też byłem zdecydowanym przeciwnikiem Superligi kosztem Premier League.
Można jakąś część winy za fatalne wyniki zrzucać na brak szczęścia, marnowanie sytuacji przez piłkarzy czy pomyłki sędziowskie. Tylko, że jeśli dzieje się tak przez większą część sezonu - problem musi leżeć też gdzieś indziej.
Nie widzę sensu zrzucania całej winy za fatalne wyniki z Fulham i Evertonem, za marny, beznadziejny 1 pkt, na brak szczęścia czy sędziów. Przecież tu chodzi przede wszystkim o to, że zagraliśmy po prostu bardzo słabo i stało się to w lidze regułą w wykonaniu Arsenalu. Ja tego progresu kompletnie nie widzę, więc po tym czego jestem co tydzień świadkiem oglądając mecze wątpię w "proces". Każdy trzeźwo myślący zacząłby wątpić. Nikt nie odbiera Artecie tego, że wygrał Puchar Anglii i Tarczę na samym początku przygody, to duże osiągnięcia dla tak niedoświadczonego trenera i świetny zapis w CV. Ale to już było... Nie możemy żyć przeszłością, nawet jeśli nie jest bardzo odległa. Od tamtej pory drużyna zaliczyła straszliwy regres. Nie mamy żadnego stylu, gramy w większości spotkań bezjajecznie, bezpłciowo, nijak. Opierać swoje nadzieje tylko na tym, że Arteta wygrał Puchar Anglii rok temu - no ja po prostu nie widzę żadnego związku z tym, jak ta drużyna wygląda w obecnej chwili i dokąd zmierza. Wiem, że jest sporo dobrych trenerów, którzy nawet FA Cup nie wygrali, nic nie wygrali, a Arteta owszem. Tylko, że ocena pracy trenera nie jest zero-jedynkowa. Inny może i nie wygrał, ale za to wprowadził pewną stabilność w swojej drużynie, określony styl gry, który prezentuje niemal co mecz i walkę, przynajmniej walkę, o jakieś wyższe cele. A u nas był puchar, fajnie, pocieszyliśmy się, a dalej nie ma kompletnie nic. Nie ma stylu, nie ma stabilności, nie ma walki w lidze.
Jasne, że jest jeszcze Liga Europy. Pokładam w tym ogromne nadzieje. Jeśli drużyna Artety będzie w stanie nawiązać walkę z Villarreal, awansuje do finału i go wygra, dajmy na to z United, to oczywiście, że optyka, spojrzenie na ten sezon, zmieni się diametralnie. No bo będzie w końcu puchar, europejski w dodatku i powrót do LM, więc każdy lub prawie każdy przymknie oko na niepowodzenie w lidze. Daj Bóg, by tak było. Niestety do tego daleka i kręta droga wbrew pozorom i zobaczymy, czy zdążymy na pociąg do Gdańska czy z hukiem nam odjedzie. Na dzień dzisiejszy nasza sytuacja jest zła, to też nastroje i komentarze są złe.
Wczoraj Leno zawalił bramkę. I owszem, zawalił. I oczywistą sprawą jest, że za ten konkretny błąd nie odpowiada Arteta. Tak samo jak nie odpowiada za decyzje VAR-u, strzały swoich piłkarzy oraz układ gwiazd w Drodze Mlecznej. Jednakże odpowiada on za pierdyliard innych rzeczy, takich jak taktyka, motywacja zawodników, decyzje personalne, zmiany, konkretne zadania dla konkretnych piłkarzy, komunikacja, posłuch w szatni, budowanie autorytetu i respektu u piłkarzy, plan na konkretny mecz i pod konkretnego przeciwnika, styl gry. Za to odpowiada w dużej mierze trener. Oczywiście, że wiele zależy od wykonawców, ale przestańmy pierdzielić te głupoty, że Arteta nie ma z kogo złożyć drużyny. Ma z kogo. I ci piłkarze na 100% mogą grać lepiej.
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|
-
A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
-
Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
-
Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
-
Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
-
Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
-
Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
-
Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
-
Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
-
Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
-
Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Wczoraj bardzo fajny mecz, w końcu radosny Arsenal strzelający kilka bramek rywalowi, no ale jednak to wciąż tylko słabiutkie, w dodatku osłabione WBA i tylko odległa faza mało prestiżowego pucharu. Nie wyciągałbym daleko idących wniosków po tym meczu, chociaż rozumiem ogólne zadowolenie, bo ostatnio to rzadkość oglądać tak grający i strzelający Arsenal. Kryzys na pewno jednak nie został zażegnany, więc jak ktoś myśli, że już należy się trust in process i Arteta cacy, bo mame, nie teraz, maszyna ruszyła, no to raczej za wcześnie na takie podejście. Szkoda, że nasi nie potrafili tak zabawić się 13-tego sierpnia z beniaminkiem wracającym do najwyższej ligi po ponad 70 latach... Mecz z City pokaże nam gdzie jesteśmy, a zapewne wciąż w tyłku. Oczywiście porażka jest wkalkulowana, no ale liczę chociaż na brak kompromitacji i żenady, że nie będziemy tylko tłem dla rywala. Potem musimy zacząć punktować w lidze, po prostu musimy. Inaczej Artety do świąt nie ma prawa tutaj być.
Ronaldo w City? Dla ligi super sprawa, szpileczka dla kibiców United także zawsze mile widziana :) Z Ronaldo, nawet podstarzałym, City będzie już totalnym walcem...