Komentarze użytkownika Wiola04
Znaleziono 3702 komentarzy użytkownika Wiola04.
Pokazuję stronę 2 z 93 (komentarze od 41 do 80):
Szkoda, że na początku drugiej połowy Bony nie wybrał najprostszego rozwiązania, zamiast pajacować i próbować jakichś przewrotek. Mecz był stosunkowo wyrównany, ale pierwsze dwa gole strzeliła Kolumbia. Jeszcze bardziej szkoda tego drugiego, bo wynikał z prostej straty Serey'a Die (nie jedynej). Gerwazy kręcił, kręcił, aż wreszcie udało mu się przeprowadzić ładną indywidualną akcję zakończoną golem. WKS próbowało wyrównać, ale dopiero w ostatnich kilkunastu minutach wzięli się porządniej do roboty. Aurier zasuwał po tej prawej stronie i posyłał co chwilę bardzo dobre dośrodkowania, ale żaden z kolegów nie potrafił ich wykorzystać. Zespół z Afryki powinien częściej próbować zaskoczyć drużynę Pekermana. Powinni więcej próbować środkiem. Najgroźniejszą akcję przeprowadził Gerwazy, ładnie wyłożył piłkę bodajże Kalou, ale ten kiesko strzelił. Drogba niby próbował, ale nie wychodziło. Do tego Kolumbijczycy trochę kombinowali na koniec, np. Yepes z tym "urazem". Cuadrado dobrze grał, ale nie podobało mi się jego zachowanie w końcowych minutach, bo też grał na czas i trochę cwaniakował.
WKS przegrało, ale zaprezentowało się znacznie lepiej niż np. Kamerun w przegranym 0:4 spotkaniu z Chorwacją (choć to nie dziwne, w końcu Kamerun ma dużo problemów wewnątrz zespołu, kłótnie itd.).
Na początku przewagę miała Kolumbia, później się to nieco zmieniło. WKS ułożyło mniej więcej grę, zawodnicy zaczęli się szybciej ruszać. Tylko na razie w spotkaniu brak dobrych okazji (poza tą jedną setą Gutierreza, choć był tam chyba niewielki spalony). Miejmy nadzieję, że pod tym względem będzie lepiej w drugiej połowie. Choć często im dalej w turniej, tym więcej kalkulacji i nieco asekuracyjnej gry, więc zobaczymy.
No to Chile pozbawiło Hiszpanię marzeń o wyjściu z grupy. Zespół z Ameryki Południowej zagrał zawzięcie, mądrze rozgrywali swoje akcje. W pierwszych minutach popełniali niewymuszone błędy, ale szybko poukładali grę. No i najważniejsze - Vargas i Aranguiz zapewnili im zwycięstwo. Hiszpanie stosunkowo niemrawo, choć parę okazji mieli (przede wszystkim Alonso w pierwszej i Busquets dwusetkę w drugiej). Del Bosque jak to on, mało co zmienia, a powinien. Już nawet nie wspominam ogólnie o kadrze, ale nawet w samym meczu. Samo wejście Koke na początku drugiej połowy nie wpłynęło znacznie na grę, ale już nawet z Cazorlą w ostatnich 20 minutach wyglądało to ciekawiej. Ożywił grę.
Z ostatniego meczu w fazie grupowej oczywiście.
Australijczycy podobnie jak w meczu z Chile - grali naprawdę fajnie, ale ostatecznie przegrali. Ba, przecież na początku drugiej połowy wyszli na prowadzenie po karnym Jedinaka (Janmaat musiał odetchnąć z ulgą po końcowym gwizdku), ale szybko odpowiedział van Persie. Spotkanie się jeszcze bardziej rozkręciło, bardzo dużo okazji. I znowu po patelni Australii od razu gola strzelił Depay. Australijczycy walczyli, ale na koniec dopadło ich zmęczenie. Z jednej strony szkoda ich, bo naprawdę podobała mi się ich gra i zaangażowanie. Chapeau bas!
Btw, RvP też głupio wykluczył siebie z ostatniego meczu. Na jego szczęście Holendrzy są przed tym spotkaniem w komfortowej sytuacji.
w zasadzie to dzisiejszym*
Po wczorajszym raczej mało ciekawym meczu Rosja - Korea Płd, zakończonym remisem (w spotkaniu Brazylia - Meksyk też był remis i to bezbramkowy, ale mecz był ciekawy i wyrównany) jest przynajmniej interesująco.
Australijczycy są nieustępliwy i dobrze poukładani. Holendrzy natomiast niedokładni i dość niemrawi. Co prawda Robben po indywidualnej akcji strzelił gola, ale Cahill natychmiast odpowiedział kapitalnym wolejem. Po tych golach gra wyglądała podobnie jak przed nimi. W pierwszej połowie przewagę miał zespół Postecoglou. Szkoda, ze Cahill w głupi sposób zarobił żółtą kartkę i zabraknie go z Hiszpanią. Do tego spowodował kontuzję Martinsa Indiego (miejmy nadzieję, że nie skończy jak Coentrao).
Karny po faulu Joao Pereiry na Goetze powiedziałabym, że jeden z tych "delikatniejszych". Co do bezpośredniego czerwa Pepe - zachował się bardzo głupio, najpierw uderzając (lekko bo lekko, ale jednak) w twarz Mullera, a później jeszcze pchając niepotrzebnie do niego głowę. Jednak fakt, że Niemiec sporo od siebie dodał i decyzja sędziego wzbudza pewne kontrowersje.
Ogólnie Niemcy mieli od początku wszystko pod kontrolą (tym bardziej kiedy grali już w przewadze), ale prawda jest taka, że Portugalczycy poza paroma strzałami (Kryśki, Naniego i Edera) grali megakaszanę. Choć w drugiej połowie i tak ruszali się troszeczkę więcej (przede wszystkim Eder, który gwoli ścisłości powinien wywalczyć karnego, ale sędzia nie zauważył faulu).
Merte bez większych klopsów, Ozil był nawet dosyć aktywny. To dobrze, szkoda tylko, że Muller trzy stuknął.
Co do USA z Ghaną, Amerykanie po golu Dempsey'a, najszybszym w tym turnieju, przez pewien czas mieli inicjatywę, ale z czasem Ghana zaczęła dochodzić do siebie i coraz śmielej sobie poczynała. Jednak dopiero pod koniec A. Ayew doprowadził do wyrównania. Myślałam, że zespół z Afryki pójdzie wtedy za ciosem, ale Amerykanie szybko odpowiedzieli golem Brooksa (lepiej uczcić debiutu na MŚ nie mógł) i ostatecznie wygrali. Swoją drogą, szkoda Altidore'a.
To Vertonghen może odetchnąć z ulgą, że mimo karnego Feghouliego, Belgowie się w końcu wykaraskali. Akurat tutaj zmiennicy, czyli Fellaini i Mertens wprowadzili sporo ożywienia, ale przede wszystkim zapewnili zwycięstwo.
Owszem, mecz pomiędzy Iranem i Nigerią nie był porywającym widowiskiem, choć początek był obiecujący. Gdyby sędzia nie dopatrzył się faulu na Haghighim przy golu Musy (powinien zostać uznany), przynajmniej nie mielibyśmy pierwszego remisu i to bezbramkowego. :P
Poldek wchodzi.
W pierwszej połowie Matuidi i Griezmann trafili w poprzeczkę, ale ogólnie Francuzi nie forsowali tempa i gola strzelili dopiero z karnego. Palacios zachował się bardzo głupio, najpierw faulując i mając spięcie z Pogbą, następnie prokurując karniaka, ale przede wszystkim osłabiając drużynę. Później już poszło z górki, Benzyna zaliczył "asystę" i drugiego gola. Na tę chwilę więc trudno cokolwiek wnioskować. Szkoda, że Żwirek i Boniek nic nie strzelili. :P
Swoją drogą, stadion w Porto Alegre wygląda dość ładnie, ale organizatorzy zaliczyli dużego faila z niezagraniem hymnów.
Co do meczu Argentyny z Bośnią i Hercegowiną, ten szybki samobój Kolasinaca na początku trochę zdeprymował graczy z Bałkanów, ale z czasem wyglądało to lepiej. Albicelestes jakoś tę grę ciągnęli, choć nie było widać specjalnie dobrego zgrania. Śmieszą mnie reakcje na gola Messiego. Nie grał może najgorzej, ale bez przesady.
Po tym jak pod koniec Ibisevic trafił do siatki, miałam nadzieję, że uda im się wyrównać. Szkoda, że tak się nie stało.
a w zasadzie przy samobóju Valladaresa*
No, teraz przy golu Benzyny przydała się technologia goal-line, nie jak wcześniej.
Niezłe jaja na koniec. Seferović rzutem na taśmę zapewnił zwycięstwo Szwajcarom. Czyli nadal nie ma remisu na tych MŚ. Z jednej strony trochę szkoda Ekwadoru, ale z drugiej Drmić już wcześniej strzelili na 2:1, ale liniowy niesłusznie odgwizdał spalonego (niesłusznie, bo Xhaka tę piłkę przepuścił i jej nie dotknął).
Urugwaj trochę zlekceważył Kostarykę i się na tym przejechał. Juniorowi Diazowi musiało ulżyć, bo mimo, że sprokurował karnego, zamienionego przez Cavaniego na gola, jego zespół ostatecznie sprawił niespodziankę. Cały zespół, począwszy od bramkarza Keyolra Navasa, skończywszy na Campbellu (był najjaśniejszą postacią, nawet pomijając gola i asystę) zagrał dobre spotkanie. Można się zastanawiać, czy Suarez cokolwiek by zmienił w grze zespołu Tabareza, ale z nim, czy bez niego powinni pokazać więcej, bo zagrali naprawdę kiepsko. Frustracja wyszła na koniec u Maxiego Pereiry, który po chamskim faulu na Joelu dostał czerwo. Łyżką dziegciu w beczce miodu dla Kostaryki będzie jedynie ten gol Duarte z niewielkiego, ale jednak - spalonego. Był to ważny gol dla przebiegu spotkania, bo to dzięki niemu zespół z Ameryki Środkowej wyszedł na prowadzenie. Nie zmienia to oczywiście faktu, że wygrali zasłużenie.
Włosi taktycznie pyknęli Anglików. Anglicy mieli też nieco większe problemy z warunkami, w jakich przyszło im grać. Było to widoczne szczególnie na koniec. Swoją drogą co się stało wtedy z tą prawą stroną, że dośrodkowania Rooney'a, Johnsona, czy Sterlinga leciały gdzieś w kosmos... Mecz był dość intensywny i miły dla oka. Anglicy ogólnie zagrali całkiem nieźle, mieli sporo okazji, choć widoczne były niedociągnięcia w niektórych formacjach. Szybko odpowiedzieli na gola Marchisio trafieniem Sturridge'a, ale ich akcje szły głównie bokami (dwóch "S" z LFC robiło sporo szumu. Rooney poza asystą był aktywny, ale nie wszystko wychodziło). Gorzej wyglądały boki obrony (przede wszystkim lewy) i pomoc (w drugiej połowie było trochę lepiej). U Włochów Pirlo dyrygował w drugiej linii i tam mieli widoczną przewagę. W drugiej połowie mecz nadal był dość wyrównany. Niestety w obronie nie popisał się Baines, któremu uciekł Candreva i Cahill, który nie upilnowała Balo. Squadra Azurra po tym jak wyszła na prowadzenie dość mądrze rozgrywała i zagęszczała pole przed bramką. Synowie Albionu starali się, ale ewidentnie brakowało szczęścia, momentami zrozumienia i szybkich, niekonwencjonalnych akcji środkiem. Wejście zmienników nie wpłynęło na grę tak znacznie jak się spodziewano. Owszem, Barkley wniósł trochę świeżości, Lallana ze dwa razy coś pokazał, ale niestety razem z Jackiem i resztą graczy nie udało mu się rozklepać obrony przeciwnika.
Co do meczu WKS - Japonia, po wejściu Drogby gra tych pierwszych się rozkręciła, dzięki czemu w kilka minut odrobili stratę z nawiązką. Aurier idealnie obsłużył Bony’ego i Gervinho wrzutkami, które zamienili na gole.
No Balotelli w tej sytuacji pomyślał, ale na szczęście Jagielka wybił z linii.
tfu, niespecjalnie*
To, że Cuadrado miesza to nic zaskakującego, ale ogólnie gra Kolumbii nie specjalnie porywała, choć na pewno była dużo płynniejsza niż statyczna postawa Greków. Owszem, zespół z Europy miał większe posiadanie piłki, stworzył ze dwie, trzy dobre okazje, ale ogólnie dynamiki i dużo składnej gry tam człowiek nie uświadczył. Wygrana zespołu Pekermana zasłużona, ewentualnie rozmiary nieco za wysokie.
Ta była już naprawdę dobra*
W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiała Hiszpania. Choć jeśli chodzi o karnego, kontakt był, ale Costa specjalnie zostawił nogę. Jedenastka jak dla mnie naciągana. Zresztą nie tylko wtedy Costa przegiął, tak jak np. w starciu z Indim. Dla Holendrów bodźcem do działania była, kapitalna skądinąd, bramka RvP jeszcze przed przerwą (Blind idealne mu dograł, podobnie później przy pierwszej bramce Robbena), co dało im kopa na drugą połowę. Ta była już była naprawdę dobra w ich wykonaniu, gdzie wpakowali Hiszpanom kolejne cztery gole. Choć należy odnotować, że przy golu de Vrija na 3:1 było dużo kontrowersji, bo van Persie faulował Casillasa. Później Iker się sypnął, bo przy drugim golu RvP popełnił wielki błąd. Na koniec Robben po raz drugi ośmieszył obronę Hiszpanii, ale szczególnie efektowny był jego sprint. Szybko "połknął" Ramosa, chociaż miał dalej do piłki.
Co do meczu Chile z Australią, przez pierwsze ok. 20 minut rzeczywiście Chile miało znaczną przewagę. Australia miała niezorganizowaną obronę, co dwa razy wykorzystał zespół z Ameryki Płd. Później obraz meczu się zmienił, Australia do końca walczyła o korzystny wynik, po tym jak Cahill strzelił kontaktową bramkę. Niestety zamiast wyrównania na sam koniec Beausejour strzelił na 3:1 i było po meczu. Osobiście szkoda mi drużyny Postecoglou.
Trzeba spokojnie czekać na rozwój sytuacji, a nie od razu siać ferment albo w drugą stronę - jarać się każdą plotką.
Swoją drogą, przydałby się jakiś news z MŚ.
No bramka RvP ładna, choć wcale nie była to łatwa główka.
Upiekło się sędziom o tyle, że Meksyk wygrał. Choć tak czy siak, nie przysłoni to nieuznania im dwóch prawidłowo strzelonych bramek. Gra Kamerunu na pewno nie była tak płynna, choć i oni mieli kilka okazji. Ogólnie mecz był ciekawy.
Btw, ta patelnia Chicharito chyba będzie mu się po nocach śniła.
Niby ładnie podziękował, chociaż kierunek, który wybrał do tego nie przystaje. Osobiście nie chciałam, żeby odchodził. Jestem mocno zawiedziona, że wybrał City. Mimo wszystko należy podziękować Sagni za to co zrobił dla klubu.
Dziwna sprawa. Tak się chłop do Barcelony pchał, ale jak widać dość szybko skończyła się jego przygoda z tym klubem. Fabregas się na nas wcześniej wypiął, więc to nie takie dziwne, że Wenger nie skorzystał z klauzuli pierwokupu. Hiszpan gdzieś pójść musiał, ok, ale Chelsea? Po tym jaki miał wcześniej stosunek do tego klubu... Z jednej strony to zaskakujące, ale z drugiej śmieszne.
Do Brazylii mam sentyment, a Chorwację darzę sympatią, ale uważam, że wynik 3:1 nie odzwierciedla tego co działo się na boisku. Tym bardziej jeśli się weźmie pod uwagę tego karnego na 2:1. Fred się nieźle wycwanił, a sędzia dał się nabrać. Przy golu Oscara w samej końcówce też była dość niejasna sytuacja. Nie wiem, czy tam nie było przypadkiem faulu Ramiresa na Rakiticiu. Jednak co do przewinienia Olicia na Cesarze, to akurat tam sędzia podjął słuszną decyzję.
Mecz był dość wyrównany. Chorwacja pokazała się z niezłej strony. To, że ich gol był samobójem Marcelo tego faktu nie zmienia.
Atletico zasłużyło na wygraną. Wielka szkoda, że mecz się inaczej potoczył. Atletico było tak blisko, ale w ostatniej chwili do dogrywki doprowadził Ramos. Gracze ATM zasuwali przez cały mecz więcej niż Real i później już byli zmęczeni, co niestety odcisnęło się na ich grze.
Kryśka ogólnie był mało widoczny, udało mu się strzelić karnego na koniec i już pajacował.
Kibice zadbali o miłe przyjęcie w ramach podziękowania. Entuzjazm ogromny. Widać, że trzeba było na to trofeum trochę poczekać. No, ale najważniejsze, że w końcu jest.
Teraz trzeba przeprowadzić przemyślane transfery i mieć nadzieję, że zdobycie FA Cup to nie jednorazowy wyskok. W każdym razie na pewno da ono zawodnikom (i trenerowi) ogromny zastrzyk pewności siebie.
Fajne były te przyśpiewki piłkarzy. Theo dobrze zarzucił "We want you to stay" do Sagny. Osobiście mam nadzieję, że zostanie. Ale i tak Merte z tą swoją werwą wygrał. Natomiast Jack z Tottenhamem pocisnął. Nie wiem, czy nie za bardzo. :D
Zaczęliśmy rzeczywiście najgorzej jak się dało. Owszem, Hull przycisnęło, było nieustępliwe, ale trzeba zważyć na to, że nasi zawodnicy byli jacyś powolni, ospali. Poruszali się jakby w slow motion, szczególnie Ozil i Sagna.
Dezorganizację w naszej grze Tygrysy szybko wykorzystały, wyprowadzając swój zespół na dwubramkowe prowadzenie. Przy pierwszym golu Podol niepotrzebnie odchodził od Chestera, ale z drugiej strony tam powinien być Kieran zamiast asekurować Fabiana na linii. Przy drugim golu Żwirek nie wybił piłki, a Gibbs nie krył Daviesa. Generalnie pierwsza połowa była przez nas przespana, ale na szczęście Cazorli przytrafił się kapitalny gol z wolnego. Tak jak powiedział Wenger, gol kontaktowy przed przerwą dużo nam dał. Nie tylko jeśli chodzi o wynik, ale także w sferze psychiki.
Gdzieś tak jeszcze przed 60-tą minutą zaczęliśmy się przebudzać na dobre, a w 70' za sprawą Kosy udało się wyrównać. Należał mu się ten gol. Sama końcówka i dogrywka były już dość dobre w naszym wykonaniu. Gra zaczęła się kleić, było więcej szybkiej piłki i gry na jeden kontakt, organizacja była lepsza - coś, czego brakowało nam wcześniej w tym spotkaniu. Wejście Jacka i Rosy za Cazorlę i mało widocznego Ozila dodatkowo ożywiło grę (imponowali przede wszystkim walecznością i nieustępliwością). Ramsey po kilku nieudanych próbach trafił do siatki i zapewnił nam zwycięstwo. Ten mecz w jego wykonaniu był nieco podobny do większości zawodników. Na początku mało widoczny, przez pewien czas średnio odnajdywał się na boisku. Później się przebudził i grał całkiem nieźle. Kto jak kto, ale on zasłużył na tego gola, patrząc na to choćby przez pryzmat całego, bardzo dla niego udanego sezonu (to, że nie znalazł się w jedenastce sezonu można jedynie tłumaczyć aż 4-miesięczną przerwą spowodowaną kontuzją).
Z samego początku wszyscy grali piasek, z czasem było coraz lepiej. Ogólnie w całym tym spotkaniu każdy miał gorsze i lepsze momenty. Kwestia tego, które przeważały.
Gibbs szczególnie przy drugiej bramce powinien się lepiej zachować, do tego niemiłosiernie spudłował w 79 minucie, ale z drugiej strony też kilka razy bardzo się nam przydał, wybił m.in. piłkę z linii bramkowej. Żwirek obudził się na dobre w podobnym momencie jak reszta zespołu i walnie przyczynił się do zwycięstwa w dogrywce. Wcześniej mimo starań, szło mu co najwyżej przeciętnie. Santi strzelił pięknego gola, walczył sporo, grał nieźle, ale miewał też słabsze chwile. Per grał nie najgorzej, ale w dogrywce, przy stanie 3:2, poślizgnął się, co mogło nas kosztować utratę gola. Swoją drogą, wyjście Fabiana też było wtedy niepotrzebne. Poza tym jednak Polak bronił raczej w porządku.
Może to być uznane za szukanie dziury w całym, ale to tylko tak odnośnie samego przebiegu spotkania. Patrząc ogólnie, teraz jakiekolwiek mankamenty nie mają znaczenia. I dobrze. Najważniejsze, że udało się podnieść naszym zawodnikom po tym szokującym początku i zdobyć upragniony puchar. Miło było zobaczyć tak zadowolonego Bossa, zawodników i kibiców.
Arsenal z Pucharem Anglii, Atletico z mistrzostwem. Szkoda tylko, że BvB przegrało z Bayernem (choć tak naprawdę już po 90 minutach powinno być 1:0 dla Borussi, ale niestety tam technologii goal line nie ma).
Prawdziwy rollercoaster emocji, ale najważniejsze, że w końcu się udało przełamać pucharową posuchę. :D
Czyli jednak Szczęsny razem z Cechem dostali te Złote Rękawice. Dziwne, myślałam, że w takiej sytuacji będą brali pod uwagę ilość rozegranych meczów. No, ale mniejsza z tym.
Co do Fabiana, powinien zagrać w finale. Osobiście chciałabym by został w klubie, choć z drugiej strony zasługuje na to by grać regularnie. Zobaczymy jak się sprawy potoczą.
Ciekawa jestem decyzji odnośnie wystawienia w meczu z Norwich Fabiana zamiast Wojtka. Przez to Szczęsny nie miał możliwości zdobycia Złotych Rękawic. Z drugiej strony za tydzień finał Pucharu Anglii, więc jeśli Fabiański tam wystąpi (co mu się należy) mógł trochę przygotować się do tamtego spotkania.
Wczorajsze spotkanie wygrane stosunkowo pewnie, 2:0. Gra była przyzwoita, choć bez większego błysku. Mimo to parę dobrych sytuacji było, z czego dwie udało się wykorzystać. Strzał z woleja Aarona naprawdę piękny (asysta Żwirka też ładna). No i szczególne, bo pierwsze trafienie dla Arsenalu Jenkinsona.
Jednym z pozytywów wczorajszego meczu jest bez wątpienia powrót Abou i Jacka.
Jeśli chodzi o występ Wilshere'a na Mundialu, to jestem spokojna. Ox raczej na pewno też się zabierze, jeśli będzie w pełni zdolny do gry.
U siebie przede wszystkim jeśli chodzi o to, że tylko jedna porażka, ponieważ remisów już było za dużo (głównie z czołówką). Fakt, że przez to sporo punktów straciliśmy.
Zawsze coś. :D Fakt, gdyby nie wynik meczu z Chelsea na SB ta statystyka wyglądałaby jeszcze lepiej.
Jest kilka chlubnych dla nas statystyk, jak ta, czy nasza gra na ES (w tym najmniejsza ilość straconych u siebie goli) i dodatkowo coś co nie jest naszą domeną - ilość goli strzelonych głową. Szkoda tylko, że nie przełożyło się to na naszą zdobycz punktową, a co za tym idzie - wyższą lokatę.
Cały sezon był naprawdę wyrównany. Nie można powiedzieć, żeby kolejność w tabeli była jakaś niesprawiedliwa, chociaż City kilka punktów na błędach sędziowskich zarobiło. Live, czy Chelsea (i nie tylko oni) też, ale chyba trochę mniej. Mimo tego wszystkiego tak naprawdę gracze Live sami są sobie winni, że musieli się obejść smakiem.
Co prawda kibicom Liverpoolu trochę palma odbiła, ale z dwojga złego nadal wolałam zespół z Anfield jako mistrza.
Swoją drogą szkoda mi Kanarków. Był moment w sezonie, kiedy grali przyzwoicie i wydawało się, że powinni zostać.
Ależ szybko ten sezon minął. Jak z bicza strzelił. Dobrze, że będzie Mundial, więc przynajmniej coś się będzie działo.
Malaga po raz kolejny napsuła sporo krwi Atletico. Choć kilka razy przegięła. Nie chodzi tylko o ostrą grę, ale to cwaniakowanie niektórych zawodników. Swoją drogą dużo zawdzięcza świetnym interwencjom Caballero.
To teraz wesoło mają w La Liga. Real dał ciała i całkiem odpadł z rywalizacji, więc kwestia mistrzostwa rozstrzygnie się na Camp Nou w meczu FCB - Atletico. Oby zespół z Madrytu dał radę.
Niezłe jaja z tym Liverpoolem - żeby roztrwonić trzybramkową przewagę w dziesięć minut i to z zespołem, który już praktycznie o nic nie gra. Ależ Crystal Palace utarło nosa LFC. Wolałabym, żeby teraz City wtopiło, ale jest to... no mało prawdopodobne.
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 16 | 12 | 3 | 1 | 39 |
2. Chelsea | 17 | 10 | 5 | 2 | 35 |
3. Arsenal | 17 | 9 | 6 | 2 | 33 |
4. Nottingham Forest | 17 | 9 | 4 | 4 | 31 |
5. Bournemouth | 17 | 8 | 4 | 5 | 28 |
6. Aston Villa | 17 | 8 | 4 | 5 | 28 |
7. Manchester City | 17 | 8 | 3 | 6 | 27 |
8. Newcastle | 17 | 7 | 5 | 5 | 26 |
9. Fulham | 17 | 6 | 7 | 4 | 25 |
10. Brighton | 17 | 6 | 7 | 4 | 25 |
11. Tottenham | 17 | 7 | 2 | 8 | 23 |
12. Brentford | 17 | 7 | 2 | 8 | 23 |
13. Manchester United | 17 | 6 | 4 | 7 | 22 |
14. West Ham | 17 | 5 | 5 | 7 | 20 |
15. Everton | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Crystal Palace | 17 | 3 | 7 | 7 | 16 |
17. Leicester | 17 | 3 | 5 | 9 | 14 |
18. Wolves | 17 | 3 | 3 | 11 | 12 |
19. Ipswich | 17 | 2 | 6 | 9 | 12 |
20. Southampton | 17 | 1 | 3 | 13 | 6 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Hodgson beton niemal jak del Bosque. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie wyjdzie to Anglikom bokiem.