Obszerny wywiad z Wengerem: Dałem z siebie wszystko

Obszerny wywiad z Wengerem: Dałem z siebie wszystko 17.10.2020, 21:48, Patryk Bielski 27 komentarzy

Niedawno w Wielkie Brytanii miała premierę autobiografia żywej legendy Arsenalu Arsene'a Wengera zatytułowana "Moje życie w czerwieni i bieli". Francuz w tym tygodniu promuje swoją nową książkę, co doprowadziło do powstania fascynującego wywiadu z byłym Bossem Kanonierów na łamach The Athletic. Wenger przybył do studia na specjalnie zaproszenie portalu, by porozmawiać z Davidem Ornsteinem.

Ornstein: Wiedząc, jak bardzo szanujesz swoją prywatność, to niezwykłe, że w ciągu ostatnich kilku tygodniu tak wiele razy występowałeś publicznie. Co sądzisz o tej objazdówce?
Wenger: To dla mnie coś nowego. Normalnie nie zrobiłbym tego, ale zostałem o to poproszony, ponieważ w ten sposób książka może odnieść sukces. Cieszyłem się, ponieważ minęło sporo czasu, odkąd rozmawiałem z mediami. Chciałem, by wszystko odbyło się w jak najkrótszym odstępie czasu, tak bym mógł wrócić do pracy w FIFA. Nieco przeceniłem swoje siły.

Czytając książkę, słuchając twoich wywiadów, widzę w nich radość z całej dotychczasowej pracy i kariery, ale dostrzegam też sporo smutku, nostalgii, odrobinę samotności - jest jej całkiem sporo od czasów młodości aż do dziś. Czy to uczucie niemal doprowadziło do tego, że otworzyłeś się w książce i tej rundzie wywiadów?
Kiedy podejmujesz decyzję, korzystasz z rady otaczających cię osób, ale ostateczny głos masz ty sam. Niepewność twojego postanowienia tworzy to napięcie. Wątpliwości i presja z zewnątrz tworzą stres. To właśnie ta chwila, w której czujesz się samotny. Kiedy w piątek wieczorem wybierasz zespół, jesteś pewny ośmiu graczy, a dwóch czy czterech nie i wtedy nadchodzi ten moment. Na pewnym etapie musisz podjąć decyzję, która zależy tylko od ciebie. Czasami jesteś w tym wszystkim osamotniony.

Czy to doprowadziło do tego, że fantazjowałeś, śniłeś oraz miewałeś koszmary związane z Arsenalem, incydentami, meczami i wynikami?
Oczywiście. Jesteśmy związany z klubem przez 24 godziny na dobę. Czasami kiedy śpisz, budzisz się i myślisz o kolejnym treningu, następnym spotkaniu i o tym, jak chcesz grać.

A teraz?
Teraz nie. Dużo analizuję. Nadal kibicuję Arsenalowi. Kiedy tylko mogę, oglądam wszystkie mecze. Gdy zaszczepisz w sobie pasję, pozostaje ona z tobą na zawsze. U mnie jest ona bardzo intensywna. Już pogodziłem się z faktem, że nigdy się jej nie pozbędę.

W książce podkreślasz wysoką klasę, z jaką spotkałeś się przybywając do marmurowych sal i biur Arsenalu. W poniedziałek w londyńskim Palladium powiedziałeś, że opuszczając Arsenalu - wybacz, jeśli nie przytoczę dokładnie twoich słów - nie czułeś silnego pragnienia ze strony klubu, by zostać na The Emirates. Stwierdziłeś wtedy: "Ok, zdystansuję się więc całkowicie". Czy uważasz, że odejście było spowodowane brakiem klasy, którą emanował klub, kiedy do niego przybywałeś?
Nie powiedziałbym tego. Sądzę, że ludzie wewnątrz pomyśleli, że kiedy odetnę się całkowicie, to pozwoli chłopakom pracować z większą swobodą. Nie staliby w moim cieniu i nie hamowałbym ich. Patrząc na to ze swojej perspektywy, może dobrze się stało, ponieważ teraz zajmuję się czym innym, korzystam z wolnego czasu.

Mimo wszystko było ciężko. Kiedy wyjeżdżałem z domu, instynktownie kierowałem swój samochód na boisko treningowe. Przyzwyczajasz się do pewnych rzeczy. 22 lata to 22 lata. W ciągu tego okresu dałem z siebie absolutnie wszystko.

Tak, ale w książce - cytując - mówisz o "wrogości ze strony części fanów i nieuzasadnionej niechęci zarządu". Kogo możesz wywołać do tablicy?
Nie chcę tego ujawniać. Ale tak to odczułem. Nie chciałem pisać książki, w której nie wyrażę uczuć, jakie mi towarzyszyły. Dlatego odciąłem się całkowicie po moim odejściu. Tak właśnie było.

Czy płakałeś od czasu opuszczenia Arsenalu? Czy kiedykolwiek podszedłeś do tego tak emocjonalnie?
Nie, byłem smutny. Nie jest dobrze, kiedy to uczucie staje się permanentne. Byłem zasmucony, ale nigdy nie płakałem, bo tylko ty sam wiesz, ile poświęciłeś. A ja kocham ten klub, byłem wobec niego lojalny i całkowicie zaangażowany. Służyłem mu uczciwie i odważnie.

Wiem, że popełniałem błędy i żałuję każdego z nich. Ale ogólnie sądzę, że dałem z siebie wszystko i dlatego teraz mogę bez niego żyć.

W kilku wywiadach wspominasz, że utrzymywałeś kontakt z niektórymi ludźmi, niektórzy zaś od czas do czasu informują cię o aktualnościach związanych z klubem.
Czasami kiedy ludzie potrzebują porady. Wtedy do mnie dzwonią.

Ale czy rozmawiasz z kimś z zarządu klubu?
Nie.

Na stronie 199 książki mówisz o Arsenalu, po raz kolejny, że klub jest obecnie w najlepszej możliwej sytuacji finansowej. Tak naprawdę twierdzisz, że są teraz w stanie zwyciężyć w Lidze Mistrzów. Czy naprawdę czujesz, że po zwolnieniu 55 osób są w tak dobrym położeniu? Czy masz też na myśli to, że teraz jest lepiej niż za twoich czasów, kiedy musieliście spłacać stadion?
Przede wszystkim chciałem powiedzieć, że nie ciąży na nich już brzemię stadionu. Pieniądze z praw telewizyjnych poszybowały w górę, a spłata zadłużenia jest minimalna. W tamtym czasie potrzebowaliśmy funduszy z Ligi Mistrzów, by spłacić dług. Tłumaczyłem, że w pewnym momencie musieliśmy zasięgnąć pieniędzy, które uzyskiwaliśmy grając w piłkę, ponieważ w 2008 i 2009 roku trzeba było zapłacić za budowę mieszkań na Highbury.

Ogólnie rzecz biorąc: tak, opuszczałem ten obiekt z fantastycznym centrum treningowym i największą pojemnością w kraju, zaraz po Manchesterze United i jak sądzę, Tottenhamie. Dochody wzrosły i teraz możemy skupić się na zakupie doświadczonych, mocnych piłkarzy. W ciągu ostatnich dwóch lat zainwestowaliśmy sporo pieniędzy.

Wliczając w to obecne okienko. W jednym z wywiadów wspomniałeś, że wreszcie skądś znalazły się pieniądze na wzmocnienia. Czy myślałeś sobie: "Ach, żałuję, że nie miałem takiej okazji"?
Cóż, miałem taką możliwość po przybyciu do klubu. Mogłem rywalizować z innymi, ale później tych pieniędzy było mniej. Zaakceptowałem wyzwanie i nie jest mi z tego powodu smutno. Kiedy wygrywasz mistrzostwa, a później przychodzi okres posuchy, ludzie myślą sobie: "Co się dzieje? Czy ten facet się pogubił?"

Trzykrotnie kończyliśmy ligę jako pierwsi, pięć razy drudzy, pięć razy trzeci, sześć razy czwarci, więc nasza konsekwencja była czymś wyjątkowym, patrząc na inne kluby w Europie. Nie mieliśmy jednak już tego dodatkowego atrybutu, który daje ci przewagę nad innymi.

Fani czasami skandowali: "Wydaj trochę pieniędzy". Czy nie kupowałeś piłkarzy, bo nie mogłeś, czy może byłeś uparty w swoich przekonaniach?
Słuchaj, to nie były moje pieniądze. Traktowałem budżet klubu jakby to była moja własna kieszeń, ale nie wydawałem pieniędzy, bo po prostu ich nie mieliśmy. To nic odkrywczego. Czuję, że prowadziłem klub w trudnym okresie. Jednocześnie graliśmy w tym czasie świetną piłkę.

Mówiłeś bardzo elokwentnie o ograniczeniach, stratach piłkarzy, o tym jak ciężko było działać po opuszczeniu Highbury i przeniesieniu na nowy stadion. Biorąc to wszystko pod uwagę, gdybyś mógł cofnąć czas, opuściłbyś Highbury? Czy naprawdę uważasz, że warto było stawić czoła tym wszystkim przeciwnościom, by zdobyć nieco kapitału i wybudować większy stadion?
Ogólnie rzecz biorąc, patrząc na globalną sytuację, powiedziałbym, że tak, ponieważ przyszłość to nie kolejne 12 lat, które spędziłem w klubie, a następne 20 czy 30.

Highbury w ogóle nie miało możliwości rozbudowy. Nie mogliśmy nawet pokusić się o dodatkowe 5000 miejsc. The Emirates było potrzebne. Dla mnie to doświadczenie okazało się mniej pozytywne, ponieważ straciłem Highbury, ale patrząc w przyszłość, myślę, że dzisiaj mamy mocniejszą pozycję.

Byłeś postrzegany jako innowator. Później jednak mówiono, że inne kluby dogoniły Arenal, a ty nie byłeś w stanie ich ponownie wyprzedzić. Dzięki książce wiemy więcej. Patrząc jednak szczególnie na końcówkę twojej przygody w klubie, dochodziło do dość brutalnych porażek. Mam na myśli tysięczny mecz klubu pod twoją wodzą z Chelsea czy 8-2 na Old Trafford. Ludzie mówili, że zatarł się nawet styl. Czy czułeś, że tracisz kontrolę nad tym, co budowałeś od samego początku?
Liverpool przegrał właśnie 7-2 z Aston Villą. Czy powiedziałbyś, że stracili swój styl? Wysoka porażka tak naprawdę nigdy nie odzwierciedla jakości twojego zespołu. Kiedy przegraliśmy z Chelsea grając w dziesięciu, kiedy ulegliśmy Man United 8-2, tak, to wszystko prawda, ale cztery dni wcześniej graliśmy z Udinese w niewiarygodnym upale i połowa zespołu była niezdolna do gry. Zakwalifikowaliśmy się do kolejnej rundy. Zawsze musisz patrzeć nieco szerzej, by dokonać oceny.

Jak się czujesz, kiedy ludzie mówią: zobacz na Sir Alexa Fergusona, który dokonał roszad w sztabie szkoleniowym, co dało klubowi nowe życie.
Tak, to prawda.

Ty tego nie zrobiłeś. Powinieneś był?
Nie zaprzeczam, ale Alex Ferguson miał Cristiano Ronaldo, Wayne'a Rooneya, Ruuda van Nistelrooya, Ryana Giggsa, Paula Scholesa. Zobacz na karierę tych piłkarzy, jakość, którą mieli, a nam wciąż udawało się ich pokonać. Nie mieli ograniczeń finansowych. Gdzie poszedł Robin van Persie? Do Manchesteru United. Czemu? Ponieważ mogli sobie pozwolić na jego pensję, a my nie. Gdzie odchodzili wszyscy piłkarze? Do Manchesteru City. Czemu? Ponieważ byli w stanie opłacić ich tygodniówki, na które my nie mogliśmy sobie pozwolić. Wszystko sprowadza się do ekonomii.

A nie zmiany personelu, takich jak zastąpienie asystenta menadżera kimś innym?
Sztab szkoleniowy i wszyscy pracujący wokół klubu, których posiadaliśmy, byli najwyższej klasy. Ferguson odnowił swój sztab, ponieważ sam nie przebywał zbyt często na boiskach treningowych. Musiał zmienić trenerów, ponieważ miał wrażenie, że zawodnicy po kilku latach byli zmęczeni obecnością niektórych z nich. Zrobił to bardzo dobrze, o czym piszę w swojej książce. Miał inny sposób zarządzania niż my, ale też różne zasoby finansowe.

W książce opowiedziałeś wiele ciekawych historii transferowych. Czy możesz wspomnieć kilka z nich, które dotyczą Arsenalu, a które nie wypłynęły na światło dzienne?
Tak, na przykład transfer Danny'ego Welbecka, kiedy przebywałem w Rzymie na Meczu Pokoju. Na lotnisku powiedziano mi, że podpisuje on kontrakt z Tottenhamem, a mi udało się jednak go przechwycić. To zabawna historia, bo cały dzień spędziłem na negocjacjach. Zazwyczaj zajmował się tym Ivan Gazidis i Dick Law, ale wtedy zadzwonili do mnie, a ja rozmawiałem z agentem przez telefon. Powiedziałem mu: "Słuchaj, muszę kończyć, bo znajduję przed papieżem". Odpowiedział tylko: "Co?". Ja na to: "To prawda", ponieważ staliśmy w kolejce, by zrobić sobie z nim zdjęcie na prywatnej audiencji. Ja znajdowałem się na końcu i negocjowałem transfer. Kiedy dotarłem na przód kolejki, musiałem się rozłączyć.

A mimo to udało się wam podpisać z nim kontrakt!
Mimo to (śmiech).

Dlaczego nie sprowadziłeś z powrotem Cesca Fabregasa?
Chciałem tym samym uświadomić piłkarzom, że jeśli stąd odchodzisz, to nie ma drogi powrotu. To był sposób na zatrzymanie piłkarzy, którzy chcieli sprawdzić, czy gdzieś indziej trawa nie jest bardziej zielona. Co prawda zrobiłem to dla Thierry'ego Henry'ego, Sola Campbella, Jensa Lehmanna, ale to inne przypadki. Przy młodych piłkarzach raczej nie byłem zwolennikiem takich transferów.

Nieskrywane emocje i ból towarzyszący wielu zawodnikom. Mówiłeś w książce o kontuzjach i poczuciu winy, jakie odczuwasz z tego powodu. A co z Emmanuelem Eboue opuszczającym boisko we łzach? I z drugiej strony, co z Emmanuelem Adebayorem, zawodnikiem, którego stworzyłeś, a ten następnie ostentacyjnie świętował przed waszymi kibicami?
To nie było najlepsze posunięcie z jego strony. Ale Adebayor nie był przekonany do odejścia. Czuł lekką urazę, że pchnąłem go w tym kierunku. Dlatego właśnie tłumaczyłem się z tego. I Eboue, to się zdarza, całkowicie stracił kontrolę. Wchodzi i źle podaje piłkę po raz pierwszy. Myślę, sobie: "Ok, to normalnie". Ale później robi to samo z drugim zagraniem i możesz przez to przegrać mecz. Musisz go zdjąć, nie masz innego wyjścia.

Śmierć Jose Antonio Reyesa musiała cię zranić.
To było straszne. Walczyłem o niego z Davidem Deinem, który poleciał do Sevilli. Zadzwonił do mnie i powiedział: "Będzie ciężko, kibice stoją przed stadionem, a prezes nie chce go sprzedać". Powiedziałem mu: "Nie obchodzi mnie to, weź go ze sobą", i dokonał tego. Przyjechał do nas i był częścią zespołu 2003/04. W finale Ligi Mistrzów w 2006 roku zdecydowałem się zostawić go na ławce i dać szansę Robertowi Piresowi - nie mógł tego przeboleć. Jego śmierć zbiegła się z finałem Champions League, to niewiarygodne. Byłem w Hiszpanii, jego rodzice też tu przyjechali. To bardzo smutne.

Skończę czymś pogodnym. Czy kiedykolwiek świętowałeś hucznie, w sposób, o którym nikt nie wie? Czy kiedykolwiek się upiłeś? Czy chodziłeś po lokalach i traciłeś kontrolę? Doświadczyłeś jednych z najbardziej spektakularnych triumfów piłkarskich. Powiedz nam coś, czego nie wiemy, Arsene.
Przepraszam, ale muszę cię rozczarować. Byłem pijany raz w życiu, gdy miałem 18 lat. Uwielbiałem spędzać czas z moim sztabem po meczu, dzielić się z nimi szczęście, ponieważ razem cierpimy i razem świętujemy. Zawsze musisz być przygotowanym do kolejnego meczu, by pokierować drużyną. Trzeba być skupionym i skoncentrowanym.

To życie klasztorne, o którym pisałeś.
To życie monastyczne. Nudne życie. Również dla piłkarzy. Ludzie myślą tylko o sławie i chwale. Ale to w zasadzie nudny żywot. Trenujesz, wracasz do domu, śpisz, następnego dnia pojawiasz się w klubie, trenujesz, grasz, wracasz do domu. Możesz grać gdziekolwiek na świecie, i tak, odwiedzasz wiele miejsc, ale są to głównie lotniska, hotele i stadiony.

Dla ciebie to może być nudne, ale dla nas takie nie jest. Dziękuję ci bardzo. Jesteś w świetnej formie. Uśmiechaj się i dawaj tyle ile możesz grze, którą tak kochasz.
Dziękuję bardzo.

źródło: David Ornstein, The Athletic

Arsene Wenger autor: Patryk Bielski źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia1 następna
jemszpinak komentarzy: 4019.10.2020, 14:42

Wenga mistrz. Ja jednak z tym Fabregasem trochę nie rozumiem. Po co w umowie zapisywać prawo pierwokupu? Żeby potem pokazać piłkarzom, że jak raz zwątpisz, nie ma powrotów? Brzmi trochę obrażalsko i wcale nie wygląda na działanie dla dobra klubu. Byłby bardzo przydatną gwiazdą na tamten moment, i to za drobne.

Bialyx94 komentarzy: 29817.10.2020, 16:40

@tom8203: to taki bait czy kibic od tygodnia 9

PUTER6 komentarzy: 817.10.2020, 15:29

Dla mnie jesteś Wielki i zawsze masz klasę, dzięki legendarny człowieku!!!

MarkOvermars komentarzy: 907917.10.2020, 12:26

Dlaczego nie sprowadziłeś z powrotem Cesca Fabregasa?
Chciałem tym samym uświadomić piłkarzom, że jeśli stąd odchodzisz, to nie ma drogi powrotu. To był sposób na zatrzymanie piłkarzy, którzy chcieli sprawdzić, czy gdzieś indziej trawa nie jest bardziej zielona

Zgadzam się z nim w tym przypadku j

allshaq komentarzy: 43317.10.2020, 10:33

Arsene, dałeś z siebie wszystko- wiemy i pamiętamy.
Przeprowadził nas przez najtrudniejszy okres mając nieudolny zarząd za plecami, okrojone fundusze przez budowę stadionu i tracąc najbliższego współpracownika w postaci Deina.
Mimo wszystko byliśmy przez te wszystkie lata klubem z czołówki. Należy mu się za to pomnik jak nikomu innemu.
Dzięki, Arsene!

AerodynamiC komentarzy: 27717.10.2020, 09:13

Serce się krajało kiedy pod naciskiem różnych środowisk padła decyzja o jego odejściu.
Wieczny gentleman, profesjonalista - gatunek wymarły.

havoc komentarzy: 1888 newsów: 417.10.2020, 00:33

OMG! Nie wiedzialem ze Jose Antonio Reyes odszedl w tamtym roku. Rest in peace [*].

Mariusz28 komentarzy: 495016.10.2020, 23:42

Ciekawa sprawa z tym Welbeckiem.

enrique komentarzy: 1893216.10.2020, 23:08

Nigdy żadnej osoby z Arsenalem nie będę darzył większym szacunkiem niż Wengera. Bywało różnie, ale ten człowiek poświęcił Arsenalowi praktycznie całe swoje zawodowe życie odmawiając takim klubom jak Real M. do których inni biegliby w podskokach.

ELAdzik komentarzy: 250816.10.2020, 22:24

Człowiek Legenda!

tom8203 komentarzy: 149516.10.2020, 22:18

Dał z siebie wszystko a nawet i więcej .Dziwnie jest że go w klubie wogole nie ma !?

Gunner18AFC komentarzy: 3423 newsów: 316.10.2020, 21:58

@ljungberg77: właśnie, zasługuje na dożywotni szacunek. Również jego decyzji. Nie chce więc nie przychodzi. Trzeba to uszanować

damianARSENAL komentarzy: 842316.10.2020, 21:08

@Traitor: nie porównujmy Fabsa do Henrego. Hiszpan z własnej kieszeni dołożył do transferu, to wiele mówi...

drewniane_krzeslo komentarzy: 280016.10.2020, 20:47

Poświęcił dla Arsenalu 22 lata zrobił z niego markę światową przeprowadził udaną przeprowadzkę z ekonomicznego punktu widzenia na The Emirates. Może kiedyś przyjdzie na mecz to byłoby coś na pewno jest rozżalony tym coś wydarzyło w ostatnich sezonach, można nawet odnieść wrażenie, że nie miał wsparcia ze strony zarządu i władz klubu. Moim zdaniem poświęcił dużo, za dużo w swoim życiu dla klubu.

Wengera trzeba szanować za to jakim był trenerem, ale przede wszystkim jakim jest człowiekiem.

Patryk (administrator) komentarzy: 751 newsów: 587416.10.2020, 20:41

@Koroniarz: W styczniu polska premiera. Będziemy pewnie jeszcze o tym informować :)

Koroniarz komentarzy: 998916.10.2020, 20:37

Książka zapowiada się mega interesująco ;)

schnor25 komentarzy: 1854616.10.2020, 19:09

W końcu wiem o co chodziło z tym Welbeckiem. Zawsze mylnie pisałem, że Wenger był w Rzymie i za jego plecami ściągnięto Anglika do klubu. A tu proszę, sam Wenger pilotował ten transfer. Papcio zrobił kapitalną robotę w AFC, ale dobrze, że już go z nami nie ma :)

Arce komentarzy: 110416.10.2020, 19:01

Papcio

Gunner72 komentarzy: 167816.10.2020, 18:58

Szkoda że nie padło żadne pytanie o postrzeganie Artety, w końcu w jakiś sposób to jego padawan.

ljungberg77 (zawieszony) komentarzy: 202316.10.2020, 18:55

Kocha Arsenal a nie był na żadnym meczu od odejścia choć rok siedział na bezrobociu i mieszka w Londynie... :/ Rozumiem ból ale to trochę małostkowe i takie pyszne trochę bo klub to więcej niż zły zarząd czy ci niechętni kibice którzy wymusili wtedy odejście...
Wenger w latach 1996-2012 dał mi miliardy wspaniałych chwili/wzruszeń i zasługuje na pomnik pod stadionem i dożywotni szacunek.

Traitor komentarzy: 10267 newsów: 2416.10.2020, 18:49

Szkoda z Fabregasem - w sumie jak ustępował Henremu i innym, to mu tez mogl. Odchodzil do klubu dziecinstwa, w ktorym zawsze marzył grać, a nie do City za kase czy coś. No ale zycie toczy sie dalej

Stochu komentarzy: 78616.10.2020, 18:44

@Dominik11: xD

damianARSENAL komentarzy: 842316.10.2020, 18:27

Fajnie wyjaśnił sytuacje z Fabregasem, wtedy bardzo go chciałem, ale po czasie widać ze to była świetna decyzja. Nie ma powrotów.

Dominik11 komentarzy: 2005616.10.2020, 18:21

Największym błędem tego klubu było przeniesienie się na Emirates. Pewnie byś do tej pory od 2006 r zopstali 5-6 mistrzami Anglii.

kkam195 komentarzy: 138016.10.2020, 18:19

Pomnik dla Wengera, ale już!

Gunner72 komentarzy: 167816.10.2020, 18:16

Większej legendy ten klub mieć nie będzie

poprzednia1 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
Manchester City - Arsenal 31.03.2024 - godzina 17:30
? : ?
Arsenal - Chelsea 16.03.2024 - godzina 13:30
:
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Arsenal28204464
2. Liverpool28197264
3. Manchester City28196363
4. Aston Villa29175756
5. Tottenham28165753
6. Manchester United281521147
7. West Ham29128944
8. Brighton28119842
9. Wolves281251141
10. Newcastle281241240
11. Chelsea271161039
12. Fulham291151338
13. Bournemouth28981135
14. Crystal Palace28781329
15. Brentford29751726
16. Everton28871325
17. Nottingham Forest29671625
18. Luton29571722
19. Burnley29452017
20. Sheffield Utd28352014
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland185
O. Watkins1610
Mohamed Salah159
D. Solanke153
Son Heung-Min148
J. Bowen143
B. Saka137
A. Isak120
C. Palmer118
P. Foden117
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
0
Gracz lutego wybór redaktorów
6
Gracz lutego wybór użytkowników Aaron Ramsdale
Aaron Ramsdale
Publicystyka
Wywiady
Piłka nożna
Probukmacher.pl
UdanaRandka.com 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17